Pewnego razu, gdy Jezus przechodził w szabat wśród zbóż, uczniowie Jego zaczęli po drodze zrywać kłosy. Na to faryzeusze rzekli do Niego: „Patrz, czemu oni robią w szabat to, czego nie wolno?”... (Mk 2,23-28)
Faryzeusze chcieli, by Jezus popatrzył na to, co robią uczniowie.
A właśnie, że Jezus patrzył na swoich uczniów i na to, co robią.
Jezus patrzy i widzi! Tylko że widzi swoimi oczami - Jego spojrzenie jest spojrzeniem miłości i miłosierdzia. On widzi potrzeby uczniów, widzi ich głód, zmęczenie, widzi ich tęsknoty i widzi ich determinację w towarzyszeniu Mu...
W I czytaniu (1 Sm 16,1-13) też pojawia się temat patrzenia. Bóg wyraźnie mówi do Samuela, kiedy ten patrzy na osoby i chce dokonać wyboru na króla: "nie tak bowiem człowiek widzi jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce".
Pod takim spojrzeniem chcę wzrastać! Takie spojrzenie daje więcej ciepła niż wyspy Bahama :).
Chcę też zaświadczyć, że spotkałam w życiu ludzi o takim bożym spojrzeniu. Myślę, że przebijało przez nich miłosierdzie Boże (czyli coś macierzyńskiego), że byli we wzroku przeźroczyści.
Jeszcze coś ważnego, jako wniosek:
Dana mi jest łaska codziennej adoracji Jezusa w Najświętszym Sakramencie. To są chwile uświadomienia spojrzenia Jezusa... Po dzisiejszej medytacji chcę wołać: "Jezu, patrz na mnie!" i chcę pozwolić, by Jego spojrzenie mnie kształtowało.
Mam też nadzieję, że i moje spojrzenie na bliźnich zacznie kiedyś czytelnie odbijać miłosierdzie Jezusa.
Fot. Zrobiłam to zdjęcie w ogródku. Nawet ci, którzy przebywają tam często i go uprawiają nie mogą uwierzyć, że takie piękno wydobywa się z ich pracy i Bożej Opatrzności.
A w człowieku? Jeśli pracuje nad sobą, czy Bóg z nim nie współpracuje? I czy nie wydobędzie z niego piękna prawdziwego? :) Pytanie retoryczne - żeby nie było wątpliwości!
"Jezu, patrz na mnie!" i chcę pozwolić, by Jego spojrzenie mnie kształtowało."
OdpowiedzUsuńIstnieje modlitewna formuła "Bóg patrzy na mnie, a ja na Niego", jednak Cencini akcentuje tylko ten pierwszy człon, pisząc "Modlić się, to pozwolić by Bóg na nas patrzył"... To zastanawiające i dlaczego takie ważne? Otóż, najprawdopodobniej dlatego, że kiedy pozwalamy, by Bóg na nas patrzył we wszystkich ludzkich aspektach to rodzi się w nas skrucha - szczere złoto pokory, gdy natomiast to my pozwalamy sobie zuchwale spoglądać na Boga, jako ci silniejsi, bo nie ukrzyżowani, to zakrada się do naszego spojrzenia pycha, bardzo subtelny jej rodzaj.
Przypomniało mi się teraz jak Bóg rozmawiając z Mojżeszem powiedział: "człowiek nie może oglądać mojego oblicza i pozostać przy życiu…" - można by te słowa zinterpretować j/w, że zuchwałe, bezczelne spojrzenie na majestat Boga Najwyższego niesie duchową śmierć...
A tutaj link do wspomnianej homilii o. Amedeo http://www.cfd.sds.pl/?d=more,1873,131
Dziękuję!
OdpowiedzUsuń:) "Mam też nadzieję, że i moje spojrzenie na bliźnich zacznie kiedyś czytelnie odbijać miłosierdzie Jezusa."
OdpowiedzUsuńWiesz, kiedyś pojawiło się we mnie takie światełko, że należy "przenieść" Ukrzyżowanego do swego serca, i to wystarczy...