wtorek, 31 stycznia 2017

31 I, obrócił się w tłumie

A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: „Kto dotknął się mojego płaszcza?” Odpowiedzieli Mu uczniowie: „Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: «Kto się Mnie dotknął?»” On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła.  (Mk 5, 21-43)

Uświadomiłam sobie dziś, że tłum nie jest przeszkodą w spotkaniu z Jezusem! Żaden "tłum". Także natłok moich myśli czy uczuć, nawał drobiazgów, które zaprzątają mi serce, nie są przeszkodą w tym, by to, co boli do Jezusa przyprowadzić. Pomimo wszystko, albo właśnie w tym wszystkim... mogę spotkać Jezusa.
Jezus wyczuwa intymność nawet w chórze parafialnym :) czy w zorganizowanej procesji, czy w tłumie gapiów.
Moje najdelikatniejsze i najgłębsze wołanie, moja wyciągnięta dłoń w Jego kierunku, moja tęsknota za zbawieniem dotyka Jezusa. Szata Jego Człowieczeństwa jest bardzo wrażliwa na dotyk, na dotyk potrzeby, szukania, wołania o pomoc... ON taki jest! Nie mogę Go nie kochać!

niedziela, 29 stycznia 2017

29 I, chwalę się moim Bogiem

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami: 
„Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie...". (Mt 5,1–12a)

Ubodzy w duchu. Którzy to są?
Ci, którzy wiedzą, że wszystko zawdzięczają Bogu. Najlepszym wyjaśnieniem dla mnie "ubogich w duchu" stało się dzisiejsze II czytanie (1 Kor 1,26–31):
"...i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło przed obliczem Boga. Przez Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem, aby, jak to jest napisane, „w Panu się chlubił ten, kto się chlubi”. 
Tak więc to, co chcę dzisiaj zapisać po modlitwie i czym się chcę podzielić jest fakt, że chcę się pochwalić! :)
Chcę się pochwalić moim Bogiem, który uczynił mnie jedno z Chrystusem! Zjednoczył mnie z Chrystusem przez chrzest (przez konsekrację zakonną potwierdził) i On sam stał się moją sprawiedliwością i wolnością. Moim pięknem i moją mocą. On stał się moim zbawieniem.
Nie mam nic, czego bym nie otrzymała od Niego!
Uboga w duchu, otrzymuję bezmiar darów. Z Jego pełni wciąż otrzymuję łaskę po łasce...

piątek, 27 stycznia 2017

27 I, najmniejsze

„Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu”.  (Mk 4,26-34)

Najmniejsze
ze wszystkich nasion...
Tak, bo królestwo Boże jest w drobnych sprawach. Przypominają się mi słowa Jezusa: "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili" (por. Mt 25)...
Dzisiejsze Słowo uświadamia mi, że każdy drobny gest uczyniony z miłości: czy to podanie wody, czy ustąpienie miejsca, czy wysłuchanie, czy przygryzienie języka, kiedy chce się przywalić; czy wyrzucenie śmieci, czy uśmiech do żony, męża, siostry, bliźniego, każdy gest z miłości uczyniony, ma moc działania w nas na rozwój miłości.
Bóg nie chce od nas spektakularnych gestów miłosierdzia, które byłyby paralelą zdobywania Mount Everest lecz oczekuje gestów miłości, które byłyby w konkrecie zdobyciem góry własnego egoizmu. :)
Nie lekceważyć drobnostek! - taki apel kieruję do siebie dziś.

***
A jeśli chcesz posłuchać, to polecam o. Szustaka, komentarz na dziś TUTAJ.

czwartek, 26 stycznia 2017

26 I, jak owce

...wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał.
Powiedział też do nich: "Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki...". (Łk 10,1-9)

Posyłam was jak owce... 
Poruszają mnie bardzo te słowa. Poruszają i posyłają. Myślę, że dlatego mnie poruszają, bo słyszę w tle podobne słowa: "Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam... Weźmijcie Ducha Świętego..." (J 20,21n) Te słowa wypowiada Jezus po zmartwychwstaniu. To na Nim pierwszym podziało się zaistnienie Baranka wśród wilków...
Nie da się inaczej przynieść miłości, jak tylko kochając. Żniwo do miłowania jest wielkie, bez miłości  prawdziwej, bezwarunkowej może się zmarnować... Jezus zaprasza i wysyła ciągle... jak owce między wilki... Nie odwrotnie! :)

środa, 25 stycznia 2017

25 I, siła łaski

...Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić... (Mk 16,15-18)

Święto nawrócenia św. Pawła. On został dotknięty łaską trudną, zwaliła go z nóg, oślepiła go i upokorzyła... Ale była to łaska skuteczna. Paweł jej się poddał i został przemieniony.
Ta łaska Pana jest i działa dziś. W Psalmie responsoryjnym dziś słyszymy: "bo potężna nad nami Jego łaska, a wierność Pana trwa na wieki".
Mam doświadczenie w sobie, że nieraz łaska, natchnienie, zwalały z nóg moje zamysły i moje opinie,  i moje nastawienie... Po swoistym takim upokorzeniu doświadczałam namacalnie świeżości wiary.
Mam również doświadczenie tej mocy, o której mówi dziś Ewangelia. Co to wszystko dla mnie znaczy?
To wszystko sprawia, że pomimo słabości ciała, pomimo grzeszności, otwarte serce (a Duch Święty czyni je otwartym) dopomaga mi, że mogę iść i głosić - swoim życiem - Dobrą Nowinę wszelkiemu stworzeniu (od siebie samej zaczynając :-).

wtorek, 24 stycznia 2017

24 I, rodzina

...[Jezus] spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: „Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”. Mk 3,31-35

Jestem, żyję, modlę się. Nie bardzo mam czasu na pisanie. Wrzucę, co napisałam kiedyś, bo i nadal aktualne :).
Mówią o mnie: siostra.
Czy Jezus może powiedzieć o mnie: moja siostra?
I tak i nie.
Tak, gdy pełnię wolę Ojca, kiedy wraz z Jezusem uwielbiam i ukazuję życiem Ojca.
Nie, kiedy idę za swoją wolą, która prowadzi do wielbienia i ukazywania siebie samej...

Uciekam się do Maryi, która jako pokorna Służebnica Słowa - Matka Pana - oddaje Jezusa Jego braciom. Proszę Maryję, by kształtowała me serce i ciało, bym mogła "rodzić" Jezusa w całej mej postawie: w mych wyborach, relacjach, motywacjach.

piątek, 20 stycznia 2017

20 I, chciał

Jezus wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego. I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki i by mieli władzę wypędzać złe duchy. (Mk 3,13-19)

Przebywam obecnie w domu sercanów, gdzie na każdym kroku spotykam znaki Serca Jezusowego - przypominają, uświadamiają o Jego miłości.
Serce Boga, Serce Jezusa jest miejscem naszego (mojego) stworzenia. Istnieję, bo ON chciał!
Dlaczego ktoś jest powołany? Bo Bóg go zapragnął. Bycie z Jezusem jest sensem i motywem powołania. Dalsze działania, jak głoszenie, uzdrawianie, są reminiscencją tego bycia przy Sercu Jezusa.

W kontekście przeżywanych właśnie z aspirantkami rekolekcji rozeznających, myślę o aspirantkach i o mojej wspólnocie. Jeśli ktoś przychodzi do wspólnoty, to także pragnienie wspólnoty, tj. że wspólnota "chce" przyjąć daną osobę jest jak najbardziej właściwe... Myślę, że nie można lekceważyć tego, co wspólnota czuje wobec kandydatek.

czwartek, 19 stycznia 2017

19 I, Jego wielkie Serce

Jezus oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora. A szło za Nim wielkie mnóstwo ludu z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o Jego wielkich czynach... (Mk 3,7-12)

Od kilku dni cisza w moich wpisach. Oddaliłam się z naszymi aspirantkami w stronę... rekolekcji. Towarzyszę im w ważnym momencie podjęcia dalszej decyzji, dotyczącej wejścia do wspólnoty, wejścia do postulatu.
Oddaliłyśmy się trochę od Krakowa, ale wcale nie jesteśmy na pustyni, bo gościny nam użyczyli Księża Sercanie ze Stadnik. Aspirantki przeżywają rekolekcje w domu, w którym wszystko mówi o "Jego wielkich czynach", w którym wszystko mówi o miłującym sercu Jezusa!

niedziela, 15 stycznia 2017

15 I, Baranek Synem

Jan zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. 
[...] Ja Go przedtem nie znałem, ale ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: «Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym». 
Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym”. (J 1,29-34)

Dzisiaj medytowałam, dosłownie "przeżuwałam" Słowo, którego smak "przypomniał" (uobecnił) mi paschę Jezusa. Dzisiejsze Słowo nakarmiło mnie światłem, nadzieją, miłością i mocą.
Zobaczyłam więź między chrztem Jezusa w Jordanie a Jego "chrztem" (Łk 12,50) Męki, Ukrzyżowania i Zmartwychwstania. W jednym i drugim Jezus jawi się jako Baranek, w jednym i w drugim padają podobne słowa "nie godzi się Tobie - nie przyjdzie to nigdy na Ciebie".
Chrzest w Jordanie jest antycypacją wydarzenia śmierci i zmartwychwstania. Jezus w Jordanie bierze na siebie grzech (cały grzech świata), zanurza się z nim w wodach - pogrąża się w śmierci (stanie się to realnie w ukrzyżowaniu, w złożeniu do grobu). Ale wychodząc z wody Jezus słyszy głos Ojca "Tyś jest Syn mój umiłowany", co jest zapowiedzią zmartwychwstania. Duch pozostający na Jezusie, oddany w momencie śmierci Ojcu, podniesie Jezusa z całą mocą w poranek zmartwychwstania, bo jest On Synem Bożym.
Jan Chrzciciel ma objawione coś, czego pewnie sam jeszcze nie rozumie, ale rozpoznaje i objawia Jezusa jako Baranka i jako Syna Bożego.
Jan widzi swoje zadanie i swoją rolę w tym, żeby Jezus został uczyniony widocznym (tak dosłownie mówi greka φανερωθη). Na tym polega świadectwo Jana.
Teraz zwracam się ku sobie i zapytuję siebie: jakie jest moje zadanie jako chrześcijanki?
I widzę podobieństwo do Janowego i widzę coś przekraczającego... Tak, moim zadaniem jest objawiać Jezusa w codzienności, czynić Go widzialnym sobie i innym, w sobie i w innych.
A przekroczenie Jana wynika z daru Eucharystii, Przyjmuję w niej Ciało Baranka Bożego, który we mnie chce objawić swoją śmierć i zmartwychwstanie. Z Baranka (Barankowej:) czyni mnie Syn(ową:), dzieckiem Ojca, żyjącej Jego Duchem.

sobota, 14 stycznia 2017

14 I, moc Słowa

Jezus wyszedł znowu nad jezioro. Cały lud przychodził do Niego, a On go nauczał. A przechodząc ujrzał Lewiego, syna Alfeusza, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: „Pójdź za Mną”. On wstał i poszedł za Nim. (Mk 2,13-17)

Jezus znowu wyszedł, tak pisze św. Marek. Znowu wyszedł, by szukać człowieka, by mnie szukać. By ciebie szukać. ON nie znudzi się nigdy wychodzeniem po nas!
Druga rzecz, która mnie dziś na modlitwie dotknęła, to pascha Lewiego na mocy Słowa Jezusowego. Świadomie piszę: pascha. Ponieważ użyte słowo "wstał" jest greckim αναστας, które używane jest na zmartwychwstanie - podniesienie się z martwych. Lewi słyszy słowo Jezusa "pójdź za Mną" i reaguje na nie. To Słowo go przemienia, daje mu moc do nowego życia.
Wnioski osobiste wyciągnąć należy :).

Jeszcze coś dziś wrzucę, coś, co przeczytałam w Gościu Niedzielnym, a jest też jakoś na temat. Chodzi o słowa, które my z kolei wypowiadamy do siebie wzajemnie, do najbliższych.
O. Pelanowski opowiada historię Charlsa Duke'a, amerykańskiego astronauty, który chodził po Księżycu, ale przez lata w domu własnym używał słów jedynie po to, by niszczyć w innych chęć do życia. W słowach leży moc zarówno wzmacniania kogoś, jak i unicestwiania. Sam był bardzo utalentowany i szukał nowych wyzwań, ale nie potrafił wzmocnić najbliższych dobrym słowem. Nawrócił się w ... klubie tenisowym. I najważniejszy wniosek:
Nie trzeba lecieć na Księżyc, by być bliżej nieba. Trzeba niebo tworzyć w słowach, które się wypowiada do innych, by inni żyli wdzięcznością, a nie zniechęceniem.

Fot. Caravaggio - moment powołania Lewiego, czyli św. Mateusza.

piątek, 13 stycznia 2017

13 I, determinacja

Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę. 
Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże...  (Mk 2,1-12)

Nie wiem, kim byli ci czterej..., ale ich determinacja powala każdy mój upór w przynoszeniu do Pana spraw i ludzi.
A że Jezus uzdrawia nie tylko ciało lecz i ducha, dlatego też duchowe pielgrzymki czynię do Obecnego w tabernakulum.

wtorek, 10 stycznia 2017

10 I, Ten, który ma władzę

...Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie. Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: „Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży”. Lecz Jezus rozkazał mu surowo: „Milcz i wyjdź z niego”. (Mk 1,21-28)

Rzecz ma się w synagodze. Jest tam Jezus i jest człowiek opętany przez ducha nieczystego. Jakie to ma znaczenie dla nas?
Bliskość Jezusa, świadome przeżywanie Jego bliskości, wydobywa także z nas nieczystość. I dobrze. Bo złego ducha  trzeba rozpoznać w sobie, po to, by nie iść za nim, by nie być mu posłusznym. Zły duch - nieprzyjaciel Boga i człowieka - działa tak, by człowiekowi Boga przedstawić jako nieprzychylnego, nieżyczliwego, jako tego, który chce zguby...
Ważnym jest rozpoznać w sobie, w bliskości Jezusa (w kontraście do ducha miłości), własne duchy nieczyste, które do nas mówią. Osoba Jezusa jest najlepszym "buforem" dla tych naszych nieczystości. Gdy więc one wylazą z nas sprowokowane Jego bliskością, ON jeden ma nad nimi moc i panowanie. ON je usłyszy, uciszy i wygoni.
Ja więc świadomie powierzam się Jezusowi z całym moim światem zewnętrznym i wewnętrznym.

poniedziałek, 9 stycznia 2017

9 I, nie zniechęcać się

...Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”... (Mk 1,14-20)

Liturgiczny przeskok niemały: z brewiarza t. I na t. III, z konopeum białego na zielone. Na razie więc koniec świąt :).
A jednak nie jest to koniec Bożego działania i Bożej miłości. Wręcz przeciwnie. Jest pełnia dostępu do Łaski. Łaska zaś przychodzi w codzienności, czy to będzie płukanie sieci czy odśnieżanie podwórka, czy praca w sekretariacie...
Dziś smog w Krakowie, czuję go i zniechęca. Dobrze, że w czytaniu jutrzni usłyszałam: by nie zniechęcać się w czynieniu dobrze (2 Tes 3,13).

niedziela, 8 stycznia 2017

8 I, umiłowanie

A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. (Mt 3,13-17)

Kościół uczy nas i uświadamia nam, że te słowa Ojca, skierowane do Jezusa nad Jordanem, są też skierowane do nas, do każdego z nas, od momentu naszego chrztu. Od momentu, kiedy Jezus dzieli się z nami miłością synowską Ojca i tą tożsamością.
Dzisiejsza modlitwa o mało nie przyprawiła mnie o zawrót głowy :). Trwałam na modlitwie w tym właśnie Słowie: "Jesteś córka moja umiłowana". To trwanie pogłębiło we mnie kilka płaszczyzn i bardzo mnie uradowało. Podzielę się w skrócie tym, co mnie uradowało:

  • "jesteś" - uświadomiło mi moje jestestwo :). Mam swoje miejsce na tym świecie. Ktoś mnie chciał, Ktoś dał mi istnienie! Jestem i zostawiam tu ślad...
  • "córka" / syn = synostwo, dziecięctwo - mam korzenie boskie i nic tego nie zmieni :)
  • "moja" - to ważny zaimek, wypowiada go Ojciec Niebieski. Wiem, że On jest wierny i że dba o swoje :). Jeśli się zagubię, będzie mnie szukał, bom Jego! A jeśli się nie zagubię, to też nasza więź ma swoje meandry. Dla mnie ten zaimek jest wyznaniem...i prowokuje mnie miłośnie do tego, by odpowiadać Bogu: "Twoja jestem". A taką odpowiedzią między innymi są także moje śluby zakonne.
  • "umiłowana" - umiłowanie jest darem. To Słowo budzi wdzięczność, radość, świadomość obdarowania. To doświadczenie dopinguje do dawania, do ofiarowania, do miłowania, by także przeze mnie Miłość Boża rozlewała się na świat stworzony.

Wspomniany wyżej zawrót głowy nastąpił gdzieś w tym miejscu, kiedy uświadomiłam rozprzestrzenianie się Miłości Boga i duch mój ruszył we Wszechświat i w pędzące galaktyki... :)
I jeszcze jedno. Spełnieniem miłości jest obdarowywanie i przyjmowanie. Takim ludzkim doświadczeniem tej rzeczywistości jest małżeństwo i akt małżeński.
W doświadczeniu duchowym jest to oddanie siebie i przyjęcie życia Bożego. Uświadomiłam sobie, że kulminacyjnym momentem w tej wzajemności będzie godzina śmierci: oddanie, powierzenie mego życia Ojcu, oddanie całkowite. Dzisiejsza modlitwa utwierdziła moją wiarę, że to będzie zarazem moment przyjęcia Życia! Jak ważny to moment! Dlatego cieszę się, że są mi (nam) dane każdego dnia momenty umierania sobie, tj. egoizmowi, momenty paschy, kiedy powierzam się w tym umieraniu Temu, który jest Dawcą Życia i przyjmuję Jego Ducha.

Fot. Współczesny Jordan - woda chrzcielna. Miejsce naszej pierwszej śmierci i przyjęcia Życia.

sobota, 7 stycznia 2017

7 I, ku nawróceniu

I obchodził Jezus całą Galileję, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu. A wieść o Nim rozeszła się po całej Syrii. Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących... (Mt 4,12-17.23-25)

Usunięcie się Jezusa po uwięzieniu Jana do "ciemności" Galilei jest potwierdzeniem, że Jezus idzie do naszego ludzkiego błota. Idzie tam, gdzie jest ciemno, gdzie nie spodziewamy się Bożej iskry i Bożej obecności.
Nasze nawrócenie chyba od tego ma się zacząć, że zmienimy myślenie o naszym własnym nawróceniu!
Maryja w pierwszej sobocie miesiąca i roku... jest nam ku pomocy.

piątek, 6 stycznia 2017

6 I, Misterium Objawienia Pańskiego

A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. (Mt 2,1-12)

Uroczystość dzisiejsza jest niesamowita! Nie chodzi dziś tylko o królów czy mędrców, chodzi o coś więcej. Antyfona wieczornych nieszporów odsłania dzisiejsze misterium:
W tym dniu tak świętym trzy cuda wysławiamy: * dziś gwiazda przywiodła mędrców do żłóbka; / dziś podczas godów woda stała się winem; / dziś Chrystus dla naszego zbawienia przyjął od Jana chrzest w Jordanie. / Alleluja.
A co do sporu pisania liter na drzwiach bardzo mi się spodobał współczesny apoftegmat:
Młody chrześcijanin zapytał Abbę Hiacynta: "Abbo, czy na drzwiach domu w Objawienie Pańskie winienem napisać K+M+B czy C+M+B czy jeszcze jakoś inaczej? Bo w necie trwa ostra walka, jak jest poprawnie..."
Abba bez namysłu odpowiedział: "Skoro ten skrót powoduje głupie konflikty i waśnie, to napisz na swoich drzwiach B+J+T+Z+M"
Młodzieniec zapytał: "Abbo, ale cóż to znaczy?!"
Abba odparł: "Boże, jestem Twój, zbaw mnie". Nic więcej nie potrzeba."
A w kontekście antyfony z nieszporów, istnieje jeszcze jedna interpretacja C+M+B odnosząca się do trzech aspektów Epifanii, a mianowicie - Cogito (poznanie Boga, który się objawia), Matrimonium ( małżeństwo; wesele w Kanie Galilejskiej), Baptismus (chrzest). Jezus przychodzi jako Pan - daje się poznać jako Pan, mędrcy oddają Mu pokłon; przychodzi jako Oblubieniec - jest Oblubieńcem Ecclesii (Kościoła) i daje nowe życie przez chrzest.

czwartek, 5 stycznia 2017

5 I, droga do Boga

Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: „Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy, Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu”. Rzekł do niego Natanael: „Czyż może być co dobrego z Nazaretu?” 
Odpowiedział mu Filip: „Chodź i zobacz”. (J 1,43-51)

Wczoraj Andrzej przyprowadził Szymona do Jezusa, dziś Filip Natanaela. Tak bardzo osobiście, niejako z serca do serca rozprzestrzenia się wiara. Jak zaczyn...
Dziękuję dziś Bogu za moich przewodników do Niego: zaczynając od Rodziców, dziękuję za Babcię, za panią Jadzię, za kapłanów, za przyjaciół, za wspólnoty, za tych, którym sama staję przewodnikiem, bo to też zobowiązuje i prowadzi do większej miłości Boga.
Papież Benedykt w adhortacji Verbum Domini zachęcał:
Dlatego zachęcam wszystkich wiernych, by odkrywali na nowo osobiste i wspólnotowe spotkanie z Chrystusem, Słowem Życia, które stało się widzialne, i by stawali się Jego zwiastunami, aby dar życia Bożego – komunia – rozprzestrzeniał się coraz bardziej w całym świecie. Uczestniczenie bowiem w życiu Boga, Trójcy Miłości, daje « pełną radość » (por. 1 J 1, 4). Nieodwołalnym darem i zadaniem Kościoła jest dzielenie się radością rodzącą się ze spotkania z Osobą Chrystusa, Słowem Bożym obecnym pośród nas. W świecie, który często uważa Boga za zbytecznego lub obcego, my – podobnie jak św. Piotr – wyznajemy, że tylko On ma « słowa życia wiecznego » (J 6, 68). Nie ma rzeczy ważniejszej od tego, by umożliwić na nowo dzisiejszemu człowiekowi dostęp do Boga – do Boga, który przemawia i przekazuje nam swoją miłość, abyśmy mieli życie w obfitości (por. J 10, 1).
Jeszcze jeden cytat, tym razem z książki Scotta Hahna "Nieście i przyjmujcie Dobrą Nowinę":
"Każdego dnia, w codziennych warunkach, Chrystus wzywa nas do siebie. Nie ma tylko jednego wezwania. Jest ich dużo. I to nie jedno "tak" czyni ucznia. Życie chrześcijańskie jest nieustannym "tak" - "tak" dla prawa Bożego, "tak" dla woli Bożej, "tak" dla łaski Bożej. Im więcej razy wypowiadamy "tak", tym bardziej wzrasta nasza miłość. A im bardziej wzrasta nasza miłość, tym bardziej okazujemy się ewangelizującymi katolikami, dzielącymi się swoją wiarą, głoszącymi Bożą miłość".

wtorek, 3 stycznia 2017

3 I, Jezus-Baranek

Nazajutrz Jan zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata". (J 1,29-34)

Te słowa Janowe powtarzają kapłani podczas każdej Eucharystii.
I co z tego? Można li tylko popatrzeć na Baranka... Ale nie do oglądania objawia Go Jan, a tym bardziej kapłani!
Jezus przyszedł po to, by obdarzyć nas Sobą, swoim Duchem, byśmy z Nim wrócili do Ojca.

Fot. Przepiękna mozaika Rupnika - Jezus jako Baranek na kolanach Ojca. Jest to scena z Apokalipsy, kiedy właśnie Baranek ma otworzyć zapieczętowaną księgę życia.

poniedziałek, 2 stycznia 2017

2 I, obecność miłująca

Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: „Kto ty jesteś?” On wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: „Ja nie jestem Mesjaszem”[...]. „Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała”. (J 1,19-28)

Święta, święta i po świętach :).
Dla mnie minęły w tym roku baaardzo szybko. Dopiero patrzyłam (w modlitwie) na małego Jezusa, a dziś (w Ewangelii) Jan Chrzciciel ogłasza Jego obecność, która jest przez nas, przeze mnie nierozpoznawalna... Obecność Oblubieńca! Jego obecność jest nie tylko obecnością zbawiającą, ale obecność miłująca. Więcej o tym i o Janie Chrzcicielu i sandałach Jezusa - tutaj.
To było o obecności Jezusa, ale do tańca trzeba dwojga, więc następne pytanie będzie dotyczyło mnie. Kim ja jestem? Kim jestem w swoich oczach? I najważniejsze: kim jestem dla Jezusa?
***
Od lat już wielu przeżywam ten dzień jako Dzień Przyjaźni. To ze względu na patronów dnia dzisiejszego św. Bazylego i św. Grzegorza z Nazjanzu, związanych przyjaźnią, która była dla nich jak winda do nieba i jak stół zastawiony dla bliźnich - pociągała ich ku Dobru i obdarzała Dobrem innych.
Dziękuję Bogu za moich przyjaciół. Przyjaciołom zaś dziękuję za obecność w moim życiu.

niedziela, 1 stycznia 2017

1 I, Jezus

Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki. (Łk 2,16-21)

Imię Jezus znaczy: Jahwe zbawia, Jahwe jest zbawieniem.
Bóg zbawia. Przyjmijmy więc zbawienie, przyjmijmy Zbawiciela.
Niech to będą życzenia na ten nowy rok :).