niedziela, 31 marca 2013

31 III, dar Życia

«Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał. Przypomnijcie sobie, jak wam mówił, będąc jeszcze w Galilei: „Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzeszników i ukrzyżowany, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie”». Łk 24, 1-12

Nie potrafię wielbić Boga za ten dar, za dar Jego Życia, Jego zmartwychwstania, a przede wszystkim, za dar Jego zmartwychwstania w nas przez łaskę chrztu świętego. Niesamowite jest oglądać "na żywo" i z bliska nowe narodziny neofitów, "alter Christus" (chrześcijanin, to drugi Chrystus). 10 nowo ochrzczonych w katedrze szczecińskiej.
Dlatego wielbię Boga za nich słowami psalmisty:

Sławię Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś 
i nie pozwoliłeś mym wrogom naśmiewać się ze mnie. 
Panie, mój Boże, z krainy umarłych wywołałeś moją duszę
i ocaliłeś mi życie spośród schodzących do grobu.  Ps 30

Życzę Tobie i sobie, żyjmy pełnią tego Życia, które jest w nas! Żyjmy miłością, która większa jest niż jakakolwiek zadawana nam śmierć.

***

http://www.katedra.szczecin.pl/archidiecezja/aktualnosci/Wielka-Sobota--30-marca-2013r_855
Pod tym adresem można obejrzeć zdjęcia z Wigilii Paschalnej.

sobota, 30 marca 2013

30 III, wielka cisza

Wielka Sobota ma w sobie coś z rzeczywistości opisanej w pierwszych fragmentach Księgi Rodzaju: wielka cisza spowija Kościół, który czeka na ożywcze tchnienie Ducha unoszącego się nad wodami chrztu. Wszystko zostało już przygotowane. Źródło chrzcielne, źródło łaski zbawienia niebawem wytryśnie, rozsadzając twardą skałę grobu Pańskiego, aby do końca świata obmywać i ożywiać Ciało Chrystusa, którym jesteśmy. Okryjmy się ciszą Wielkiej Soboty, aby odrodzić się do nowego życia. (Oremus)

Pomódlcie się też za trzódkę 10 katechumenów z katedry szczecińskiej i 2 po za nią. Oni tęsknią i pragną wody chrztu i pokarmu Eucharystii.

Fot. Grób w katedrze szczecińskiej.

piątek, 29 marca 2013

29 III, Ducha dał

... Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: «Pragnę». 
Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: «Wykonało się!» 
I skłoniwszy głowę oddał ducha... J 19,1-42

Chcę przyjąć Jezusowego DUCHA. Chcę przyjąć Jego Miłość.
Nie płakać nam trzeba nad śmiercią Jezusa, trzeba nam serce otworzyć na Jego Miłość, na Jego Ducha.
Szymonie z Cyreny, módl się za mną. Doświadczenie niesienia krzyża Jezusowego przemieniło twoje serce, módl się o przemianę mojego.

czwartek, 28 marca 2013

28 III, umiłował

Było to przed Świętem Paschy. Jezus widząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. J 13, 1-15

Dzień dzisiejszy - niecodzienny.
W Kościele świętym nowy początek. Uświadomiłam sobie rano, że skończyło się stare, zacznie się nowe.
Uświadomiłam to w kontekście świętych olejów, które z zeszłego roku zostały spalone wczoraj i nie ma nic... Skończyła się materia świętych sakramentów kapłaństwa i in... Najświętszy Sakrament również się skończy - przed Mszą Wieczerzy Pańskiej będzie puste tabernakulum.
A Jezus na nowo zbiera Kościół na swą Paschę i na nowo dar swej miłości w sakramentach ofiaruje.
Przyjmijmy z otwartością Jego niepojętą Miłość, którą umiłował bez końca.
Życzę sobie i Tobie, nowości w żarliwości serca, nowości w oddaniu się Bogu i nowości w wydawaniu się ludziom.

środa, 27 marca 2013

27 III, od złego broń mnie

Jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: «Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam». A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać...  Mt 26, 14-25

Jeden z Dwunastu. Jeden z nas. Coś ze mnie... coś mojego...
Jest we mnie, jest w każdym z nas, coś z Judasza, coś co chce "po swojemu", coś co szuka sposobności, coś co sprzedaje Jezusa, coś co myśli (do czasu), że wygrywa. Do czasu!!!

Dlatego w pokorze proszę, Cię, mój Panie:

Duszo Chrystusowa, uświęć mnie.
Ciało Chrystusowe, zbaw mnie.
Krwi Chrystusowa, napój mnie.
Wodo z boku Chrystusowego, obmyj mnie.
Męko Chrystusowa, wzmocnij mnie.
O dobry Jezu, wysłuchaj mnie.
W ranach swoich ukryj mnie.
Nie dopuść mi się oddalić od Ciebie.
Od złego wroga obroń mnie.
W godzinę śmierci wezwij mnie.
I każ mi przyjść do siebie,
Abym z świętymi Twymi chwalił Cię,
Na wieki wieków. Amen. (modlitwa św. Ignacego)   

wtorek, 26 marca 2013

27 III, TA miłość nie cofa się

Jezus w czasie wieczerzy z uczniami swymi doznał głębokiego wzruszenia i tak oświadczył: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeden z was Mnie zdradzi»... J 13, 21nn

Wzruszenie Jezusa. Wie, zna serca swoich uczniów. Takich wybrał, takich umiłował. Takich roześle po świecie. I nie przeszkadza Mu słabość człowieka, jeśli tylko jest w nim miłość.
Próbuję być blisko Serca Jezusa, próbuję czuć z Nim. On kocha mimo zdrady, mimo zaparcia się Go. Fale naszej niewierności nie rozbijają Jego miłości, wręcz przeciwnie wołają o miłosierdzie, którego udzielić pragnie.
Miłość w sercu do Jezusa przeprowadziła Piotra przez gorycz zdrady, w łzach oczyściła się.
Drogi Judasza powtórzyć nie życzę nikomu, a i ona otwiera się przed nami, mamiąc fałszywymi obietnicami...

Wczoraj uczestniczyłam w obrzędzie przyjęcia Wielkiej Schimy przez s. Miriam od Krzyża - pustelnicy przy klasztorze "Miłości Miłosiernej" sióstr Karmelitanek w Szczecinie. Duża Schima - to szata mnisza, rodzaj szkaplerza, symbolizująca przyjęcie dobrowolnego znoszenia upokorzeń i cierpień na cześć Jezusa i za zbawienie ludzi.
Nie jest to awans - tak zaznaczył kaznodzieja - (choć jest to trzeci najwyższy stopień profesji monastycznej), tylko konieczna pomoc w tym stylu życia, do jakiego Bóg powołuje.
Zatrzymały moją uwagę słowa profesji, całości nie powtórzę, ale jedno zdanie i owszem: "... świadoma swojej grzeszności i słabości przyzywam Ducha Świętego, by przemieniał moją słabość w pokorę..."

poniedziałek, 25 marca 2013

25 III, okazać Jezusowi miłość

Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku. J 12,1-11

Jezus w domu przyjaciół. Czas uczty, czas radości. Jednak Maria wyczuwa serce Mistrza, które dąży do wypełnienia się Jego godziny. Jezus jest w drodze do Jerozolimy, by dać się położyć do grobu (Łazarz wyszedł z grobu, Jezus tam da się położyć...).
Jezus w tym czasie potrzebuje oznak miłości, to czas osamotnienia. Wylanie olejku drogocennego nardowego na stopy Jezusa to gest iście miłosny. Potrzebny Jezusowi.
Maria uklękła przy stopach Jezusa, a Jezus za kilka dni też uklęknie przy stopach Piotra i wszystkich Apostołów. Będzie to nauka przykazania nowego, przykazania miłości.
Maria dziś nie czyni według przykazania, czyni według serca kochającego.
Duchu Święty, dotknij mego serca, by potrafiło kochać, by potrafiło rozpoznawać potrzeby Jezusa i na nie odpowiadać z wielkodusznością, radośnie i z miłością.

 ***
Trochę lektury
Bł. Jan Paweł II (1920-2005), Adhortacja apostolska "Vita Consecrata" § 104:

"...Dla tych, którzy otrzymali bezcenny dar szczególnego naśladowania Pana Jezusa, jest oczywiste, że można i należy kochać Go sercem niepodzielnym i że można poświęcić Mu całe życie, a nie tylko niektóre gesty, chwile czy działania. 
Rozlanie drogocennego olejku — znak czystej miłości, nie podyktowany żadnymi względami „utylitarystycznymi” — jest dowodem bezinteresowności bez granic, która wyraża się przez życie oddane całkowicie miłości Chrystusa i Jego służbie, poświęcone Jego Osobie i Jego Mistycznemu Ciału. Ale właśnie to życie, tak szczodrze „rozlane”, napełnia wonią cały dom. 
Życie konsekrowane jest dzisiaj tak samo jak w przeszłości cenną ozdobą Domu Bożego, czyli Kościoła... Życie konsekrowane... ma wielkie znaczenie właśnie dlatego, że wyraża nieograniczoną bezinteresowność i miłość, co jest szczególnie doniosłe zwłaszcza w świecie zagrożonym przez zalew spraw nieważnych i przemijających".

niedziela, 24 marca 2013

24 III, mój Król

Jezus ruszył na przedzie zdążając do Jerozolimy.
Gdy przyszedł w pobliże Betfage i Betanii, do góry zwanej Oliwną, wysłał dwóch spośród uczniów, mówiąc: „Idźcie do wsi, która jest naprzeciwko, a wchodząc do niej, znajdziecie oślę uwiązane, którego nikt jeszcze nie dosiadł. Odwiążcie je i przyprowadźcie tutaj. A gdyby was kto pytał, dlaczego odwiązujecie, tak powiecie: «Pan go potrzebuje»”.
Wysłani poszli i znaleźli wszystko tak, jak im powiedział. A gdy odwiązywali oślę, zapytali ich jego właściciele: „Czemu odwiązujecie oślę?” Odpowiedzieli: „Pan go potrzebuje”. I przyprowadzili je do Jezusa, a zarzuciwszy na nie swe płaszcze, wsadzili na nie Jezusa. Gdy jechał, słali swe płaszcze na drodze.
Zbliżał się już do zbocza Góry Oliwnej, kiedy całe mnóstwo uczniów poczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli. I wołali głośno:
„Błogosławiony Król,
który przychodzi w imię Pańskie.
Pokój w niebie i chwała na wysokościach”.
Lecz niektórzy faryzeusze spośród tłumu rzekli do Niego:
„Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom”.
Odrzekł: „Powiadam wam, jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą”. Łk 19,28-40

Nie można zamilnąć wobec chwały Bożej. Nawet gdyby wszyscy przestaliby mowić o Bogu i przestali wierzyć, to samo stworzenie, przyroda, kamienie mówić będą...
Niech palemka dzisiejsza w moim ręku będzie wyznaniem wiary w Jezusa, który jest moim Królem. Chcę by był Królem mego serca, mego życia.
Przychodzi Król pokorny a zwycięski. Chcę być przy Nim dziś i jutro, i w Wielki Piątek, i w Poranek Zmartwychwstania.

Fot. Jordania - Petra. Takiego osiołka przyprowadzili uczniowie do Jezusa... Ja też... siebie przyprowadzam :)

sobota, 23 marca 2013

23 III, dać się zgromadzić

Wówczas jeden z nich, Kajfasz, który w owym roku był najwyższym kapłanem, [...] wypowiedział proroctwo, że Jezus miał umrzeć za naród, a nie tylko za naród, ale także, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno. Tego więc dnia postanowili Go zabić. J 11, 45-57

Cena pojednania, cena bycia nierozproszonym, cena bycia przy Bogu - zapłacona.
Zbawienie niejako nam już podane na dłoni, trzeba je tylko odebrać samemu. A my niestety tak często.. każdy w swoją stronę.
Jezus, pochwyć mnie, chcę się poddać Twej jednoczącej miłości.
Zgromadź nas w jedno. Otwórz nasze oczy, byśmy nie błądzili. Żebyśmy Cię szukali z całego serca  - nie po to, by Cię zabić - lecz by z Tobą umrzeć i zmartwychwstać.

Fot. Mozaika w kościele Dominus flevit, gdzie Pan zapłakał nad Jerozolimą. Jak kokosz gromadzi swe pisklęta, tak chciał zgromadzić rozproszone dzieci...

piątek, 22 marca 2013

22 III, relacja do Ojca

"Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to Mi nie wierzcie. Jeżeli jednak dokonuję, to choćbyście Mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu". I znowu starali się Go pojmać, ale On uszedł z ich rąk. J 10, 31-42

Ojciec jest we Mnie - więź Jezusa z Ojcem jest tak mocna w miłości, że nie można jej nie zauważyć. Wszelkie zarzuty, osądzenie, męka, śmierć, a wcześniej każda nauka i każdy znak, były w odniesieniu do Ojca.
Ojciec cieszył się zaufaniem Syna w każdej okoliczności.
Jestem dzieckiem Ojca, od chrztu. Tak sobie dziś myślę, czy moje działania, moje wybory, moje czyny świadczą o mojej więzi z Ojcem? Jak ta więź wygląda? Czy to pulsowanie miłości i zaufania?
Oby tak było.
Niech tegoroczna Pascha będzie kolejną szansą bycia z Jezusem i uczenia się od Niego tej zażyłości z Ojcem, zaufania także w śmierci.

Fot. Na Górze Błogosławieństw - "błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą"...

czwartek, 21 marca 2013

21 III, blask dnia Pańskiego

Odpowiedział Jezus: «Jeżeli Ja sam siebie otaczam chwałą, chwała moja jest niczym. Ale jest Ojciec mój, który Mnie chwałą otacza, o którym wy mówicie: „Jest naszym Bogiem”, ale wy Go nie znacie. Ja Go jednak znam. Gdybym powiedział, że Go nie znam, byłbym podobnie jak wy kłamcą. Ale Ja Go znam i słowo Jego zachowuję.
Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień, ujrzał go i ucieszył się». J 8, 51-59

A od kogo ja "chwałę odbieram"? Na opinii kogo mi zależy? Komu chcę się przypodobać?
Odpowiedź na te pytania kieruje mnie ku I przykazaniu dekalogu: "nie będziesz miał Bogów cudzych przede Mną".
Poznanie Ojca i zachowanie Jego słowa - tym się legitymuje Jezus. Zaufanie Ojcu do końca, do oddania Ducha.
Abraham - ojciec wiary - "ujrzał i ucieszył się" z dnia Pańskiego, z daru życia, jaki otrzymał w Izaaku. Tam na górze Moria ofiarując syna, otrzymał go z powrotem żywego, doświadczył więc życia, które większe jest niż smierć.
Jakim zmysłem, narzędziem można poznać Boga? Odpowiadam dziś sobie, że tym narzędziem poznania Ojca, tym zmysłem, którym możemy Go doświadczyć, jest po prostu ZAUFANIE. Tylko wchodząc w sytuacje życiowo trudne z całym zaufaniem Ojcu, możemy doświadczyć mocy Jego łaski, doświadczyć po prostu zmartywchwstania. Czyli "ujrzeć" dzień Pański pośród własnej nocy i ucieszyć się...

Fot. Miasto skalne - Petra, w Jordanii.

środa, 20 marca 2013

20 III, wolni?

Jezus powiedział do Żydów, którzy Mu uwierzyli: "Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" [...]
"Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze, lecz Syn przebywa na zawsze. Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni". J 8, 31-42

Dwie ważne sprawy dziś mi Jezus nakreśla. Najpierw to, że wiara moja musi podlegać rozwojowi. Bo może być i tak, że zatrzymam się na jakimś etapie wiary, na takim, gdzie jest mi dobrze, doświadczam radości poznania itp.
Jezus dziś mówi do Żydów, którzy uwierzyli, a mówi zapraszając ich do kolejnego kroku, trudniejszego, bardziej wymagającego.
Druga sprawa, to pośrednictwo Syna. Tylko Jezus, Syn Boga, może nas (mnie) uczynić rzeczywiście wolnymi. Ale najpierw muszę zobaczyć swoją niewolę! Przyznać się przed sobą i prze Nim, że grzech ma władzę nade mną, że jestem mu uległa, jak niewolnik.
Dlatego chcę przeżyć tegoroczne święta paschalne jako wołanie do Syna, jako dzięczynienie Synowi, jako zjednoczenie z Synem.
Jezu, Syna Boga Żywego, uwolnij mnie ode mnie samej, od moich grzechów i wprowadzaj mnie do domu Ojca...

wtorek, 19 marca 2013

19 III, Józefie

«Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie». Lecz On im odpowiedział: «Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?» Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. Łk 2, 41-51

Proszę od kilku dni św. Józefa o wstawiennictwo, modlę się za przełożych. Widzę pewne podobieństwo jego postawy i zadań przełożonego.
Józefie, jak było być "ojcem", opiekunem Syna Bożego, kogoś kto do Ciebie nie należał, a jednak był Ci poddany?
Przełożony też ma w jakimś stopniu "władzę" nad osobami, które nie należą do niego, a są mu posłuszne.
Józefie, bądź mi przyjacielem, pomóż szukać woli Ojca i spełniać ją w życiu osobistym i wspólnotowym.

JÓZEFIE, 
Nie będzie poezji
Wszak sama proza życia
Byłeś blisko
Mimo wszystko
Niosłeś wiele z NIĄ (sam jeszcze więcej...) 
Dziękuję i proszę
Naucz nas bliskości pomocnej. (2005 r.)

***
Piękna pieśń o św. Józefie, warto zajrzeć i posłuchać:
http://barankowy.blogspot.com/2012/03/19-iii-jest-taka-miosc.html

Fot. Dom św. Józefa w Nazarecie. Pozostałości.

***
Fragment homilii inaugurującej pontyficat papieża Franciszka:
"...Chciałbym prosić wszystkich tych, którzy zajmują odpowiedzialne stanowiska w dziedzinie gospodarczej, politycznej i społecznej, wszystkich mężczyzn i kobiety dobrej woli: bądźmy "opiekunami" stworzenia, Bożego planu wypisanego w naturze, opiekunami bliźniego, środowiska. Nie pozwólmy, by znaki zniszczenia i śmierci towarzyszyły naszemu światu! By jednak "strzec" musimy też troszczyć się o nas samych! Pamiętajmy, że nienawiść, zazdrość, pycha zanieczyszczają życie! Tak więc strzec oznacza czuwać nad naszymi uczuciami, nad naszym sercem, gdyż z niego wychodzą intencje dobre i złe: te, które budują i te, które niszczą! Nie powinniśmy bać się dobroci, ani też wrażliwości!
Dołączam do tego jeszcze jedną uwagę: troszczenie się, strzeżenie wymaga, by było ono przeżywane z wrażliwością. W Ewangeliach św. Józef jawi się jako człowiek silny, mężny, pracujący, ale w jego charakterze pojawia się wielka wrażliwość, która nie jest cechą człowieka słabego - wręcz przeciwnie - oznacza siłę ducha i zdolność do zwrócenia uwagi, współczucia, prawdziwej otwartości na bliźniego, miłości. Nie powinniśmy bać się dobroci, czułości!
Dzisiaj wraz z uroczystością świętego Józefa obchodzimy początek posługi nowego Biskupa Rzymu, Następcy Piotra, która pociąga za sobą także pewną władzę. Oczywiście, Jezus Chrystus dał władzę Piotrowi, ale o jaką władzę chodzi? Po potrójnym pytaniu Jezusa do Piotra o miłość, następuje potrójne zaproszenie: Paś baranki moje, paś owce moje. Nigdy nie zapominajmy, że prawdziwą władzą jest służba i że także papież, by wypełniać władzę musi coraz bardziej wchodzić w tę posługę, która ma swój świetlisty szczyt na krzyżu, musi spoglądać na pokorną, konkretną, pełną wiary posługę św. Józefa i tak jak on otwierać ramiona, aby strzec całego Ludu Bożego i przyjąć z miłością i czułością całą ludzkość, zwłaszcza najuboższych, najsłabszych, najmniejszych, tych których św. Mateusz opisuje w sądzie ostatecznym z miłości: głodnych, spragnionych, przybyszów, nagich, chorych, w więzieniu (por. Mt 25,31-46). Tylko ten, kto służy z miłością potrafi strzec!
W drugim czytaniu, św. Paweł mówi o Abrahamie, który "wbrew nadziei uwierzył nadziei" (Rz 4, 18). Wbrew nadziei mocny nadzieją! Także dzisiaj, w obliczu tak wielu oznak szarego nieba, musimy dostrzec światło nadziei i dać nadzieję samym sobie. Strzec stworzenia, każdego mężczyzny i kobiety, ze spojrzeniem czułości i miłości, to otworzyć perspektywę nadziei, to otworzyć promień światła pośród wielu chmur, to przynieść ciepło nadziei! Dla człowieka wierzącego, dla nas chrześcijan, jak Abraham, jak św. Józef, nadzieja, którą niesiemy ma perspektywę Boga, która nam została otwarta w Chrystusie, zbudowana jest na skale, którą jest Bóg.
Strzec Jezusa wraz z Maryją, strzec całego stworzenia, strzec każdej osoby, zwłaszcza najuboższej, strzec nas samych: to właśnie jest posługa, do której wypełniania powołany jest Biskup Rzymu, ale do której wezwani jesteśmy wszyscy, aby zajaśniała gwiazda nadziei: Strzeżmy z miłością tego, czym Bóg nas obdarzył!..." 

poniedziałek, 18 marca 2013

18 III, chodzić w światłości

Jezus przemówił do faryzeuszów tymi słowami: «Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia». [...]
Wy wydajecie sąd według zasad tylko ludzkich. [...]
Jezus odpowiedział: «Nie znacie ani Mnie, ani Ojca mego. Gdybyście Mnie poznali, poznalibyście i Ojca mego».
Słowa te wypowiedział przy skarbcu, kiedy uczył w świątyni. Mimo to nikt Go nie pojmał, gdyż godzina Jego jeszcze nie nadeszła. J 8, 12-20

Światłość i ciemność. Tak różne rzeczywistości a tak blisko siebie istnieją. Nie można je widzieć równocześnie, wykluczają się swą obecnością.
Ocena rzeczywistości, siebie samej, ludzi wokół, sytuacji tylko według ludzkich zasad i opinii jest wielką pokusą wejścia na drogę ciemności i wykluczenia siebie samego ze światła Bożej miłości i Opatrzności.

Dopiero tydzień minął jak wróciłam z Ziemi Świętej z poczuciem, że wracam do siebie, do Ziemi Obiecanej, danej mi przez Pana tu i teraz. A jednak już... jedna, druga sytuacja, niesłuszne oskarżenie, oczekiwania własne itp. próbują mnie zwieść w ciemną (zamkniętą) uliczkę ludzkich opinii, ludzkiego widzenia. Prawie w to wdepnęłam... Dobrze, że krzyż jest już zasłonięty, bo automatycznie szukałam ukojenia w spojrzeniu na krzyż, z którego wzrok musiałam skierować ku własnemu sercu, szukając tam cierpiącego a miłującego nadal Jezusa.
Czuję, że On chce, abym go poznawała i rozpoznawała "od środka"... Bym poznając Jego "od środka" poznawała Ojca samego.
Jezu, usiądź w świątyni serca mego i nauczaj mnie miłości Twej. Modlę się pieśnią:
Jezu, Tyś jest światłością mej duszy,
niech ciemność ma nie przemawia do mnie już,
Jezu Tyś jest światłością mej duszy,
daj mi moc, przyjąć dziś miłość Twą.

 Fot. Fragment placu świątynnego w Jerozolimie, gdzieś tam siedział Jezus z dziesiejszej Ewangelii... Dziś to muzułmańskie. Złota kopuła, to meczet "Skały" - miejsce ofiary Abrahama (góra Moria).

niedziela, 17 marca 2013

17 III, cierpliwie czekać na nowe

"Nie wspominajcie wydarzeń minionych, nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy. Oto Ja dokonuję rzeczy nowej: pojawia się właśnie..." Iz 43, 16-21

Zostałam przy tym I czytaniu. I odkryłam, że mam rozwijać w sobie cierpliwość w oczekiwaniu na to nowe, co Pan czyni.
Nie mogę też nie dotknąć ewangelii o wskrzeszeniu Łazarza (J 11), która dla katechumenów w dniu trzeciego ich skrutynium była czytana.

Gdy byliśmy w Betanii, odwiedziliśmy też grób Łazarza. Właziliśmy po kolei do
środka i ksiądz wywoływał nas słowami: "Łazarzu, wyjdź na zewnątrz". Kiedy przyszła moja kolej i padło już "Łazarzu", długo dalej nie było nic... dopiero po dłuższej chwili usłyszałam "wyjdź na zewnątrz". Niecierpliwie czekałam, czując niepokój.
Oj, tak, trzeba mi wiele cierpliwości, bym mogła zobaczyć Boże dzieła w sobie i wokół siebie.

Fot. Właśnie padło oczekiwane "wyjdź na zewnątrz" i wychodzę :).

sobota, 16 marca 2013

16 III, stanąć po stronie Jezusa

Inni mówili: «To jest Mesjasz». Jeszcze inni mówili: «Czyż Mesjasz przyjdzie z Galilei? Czyż Pismo nie mówi, że Mesjasz będzie pochodził z potomstwa Dawidowego i z miasteczka Betlejem?» I powstało w tłumie rozdwojenie z Jego powodu. Niektórzy chcieli Go nawet pojmać, lecz nikt nie odważył się podnieść na Niego ręki. Wrócili więc strażnicy do arcykapłanów i faryzeuszów, a ci rzekli do nich: «Czemuście Go nie pojmali?» Strażnicy odpowiedzieli: «Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia». J 7,40-53

Jezus coraz bardziej osaczony, nieprzyjmowany wśród swego narodu. Jednak, jeśli się otworzy ucho, jak strażnicy z dzisiejszej Ewangelii, to coś w człowieku się przełamuje.
Rozdwojenie z powodu Jezusa było, jest i będzie. Jest też we mnie. "Stary" człowiek we mnie nie chce usłyszeć Jego słowa, nie chce nawrócenia.
Ale jest we mnie też "coś", co pragnie Jezusa, co się rwie, by Go słuchać, by Mu towarzyszyć, by być Mu pomocą. Tak. Myślę, że On pragnie kroku z mojej strony, mego zaangażowania, mej przyjaźni.
Po której stronie, w sobie samej, się opowiem? Nie chcę żyć według zasad "starego" człowieka, dlatego proszę "kieruj naszymi sercami, bo bez Twojej pomocy nie możemy się Tobie podobać" (dzisiejsza kolekta).

Fot. Betania, Jezus u przyjaciół: Marty, Marii i Łazarza.

piątek, 15 marca 2013

15 III, odważyć się nie stawiać granic miłości

Mylnie rozumując bezbożni mówili sobie: 
"Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny [...] 
Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości". Mdr 2,12-22

Poznaliśmy wszyscy łagodność Jezusa i doświadczamy ciągle na sobie Jego cierpliwości... Jego miłość nie ma w Nim granic. Nie ma punktu, granicy, do której dochodząc nasz grzech odwróciłby Jezusa od nas.
Jest za to granica z naszej strony, nasze nieprzyjęcie, nasza złość, nasza niechęć zatrzymuje Go, siłą nie wchodzi do naszego życia. Stoi i czeka, i puka.
Jego miłość, to nie moja ludzka li tylko życzliwość, która ma swoje granice. Gdy ktoś dotyka obelgą, złością, krytyką, jakże ta granica szybko wysuwa się naprzód. I szybko, zbyt szybko ulatuje łagodność i cierpliwość. A właśnie przeze mnie (przez nas) świat ma prawo poznać łagodność i cierpliwość Jezusa.
A Jezus odsłania w sobie Ojca, jest widzialnym obrazem niewidzialnego Ojca. Mówi dziś w Ewangelii: "I Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem. Ja jednak nie przyszedłem sam od siebie; lecz prawdziwy jest tylko Ten, który Mnie posłał, którego wy nie znacie. Ja Go znam, bo od Niego jestem i On Mnie posłał". (J 7, 25-30)
Jezus zaprasza i mnie do tego, by Jego miłość objawiać światu. Zwyczajnie swoim życiem. Podejmując krzyż codzienny jesteśmy uczniami Chrystusa, jak przypomniał nam wczoraj papież Franciszek:
"Chciałbym, aby wszyscy po tych dniach łaski, mieli odwagę, właśnie odwagę by kroczyć w obecności Bożej, z krzyżem Pana; by budować Kościół na Krwi Pana, którą przelał On na krzyżu, i wyznawali jedyną chwałę: Chrystusa Ukrzyżowanego. W ten sposób Kościół będzie szedł naprzód".

Fot. Golgota (miejsce ukrzyżowania) w Bazylice Grobu Pańskiego.

czwartek, 14 marca 2013

14 III, aby mieć życie

Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie. J 5, 31-47

Nie chciałabym usłyszeć takiego zarzutu wobec siebie. Dlatego przychodzę do Jezusa, przychodzę, bo w Nim jest życie. Przychodzę do Niego, przychodzę pociągnięta miłoscią. Konsekwencją prostą tego zbliżenia do Niego jest przylgnięcie i jest obdarowanie z Jego strony, obdarowanie życiem.
I nie jest to handel wymienny. Bo cóż ja Mu dać mogę? Przychodzę z miłości, odkrywam w Nim miłość, przekonuje mnie ta miłość, więc jak do niej nie przylgnąć?
Rozumiem te osoby, które tęsknią za Komunią, które jeszcze do Niej nie mają prawa. Rozumiem je. Widzę ich tęsknotę, pragnienie. Widzę jak cierpią. Ale to cierpienie oczekujące na spotkanie jest dobrym cierpieniem, jest oczyszczające. Ono drąży serce człowieka i szykuje Bogu miejsce godne.

Modlę się dziś za tych, którzy chcą przyjść do Jezusa. Modlę się za katechumenów, oraz za osoby dorosłe przygotowujące się do I spowiedzi i Komunii świętej. Jezus zna ich pragnienie i odpowie im wielką łaską!

Jestem pod wrażeniem pierwszego pojawienia się papieża Franciszka. Uwielbiam Jezusa za Jego Ducha, dziękuję Mu i proszę by Franciszek, nasz papież doświadczał mocy od samego Źródła Życia.

Fot. Wnętrze kościoła nad jeziorem Galilejskim, gdzie Jezus ukazał się uczniom po zmartywchwstaniu i gdzie przygotował dla nich śniadanie. Por. J 21.

***
z Listu wielkanocnego św. Atanazego, biskupa:
"Czas, jaki obecnie przeżywamy, niesie nam nowy początek, a mianowicie znajomość tej błogosławionej Paschy, w której Pan został złożony w ofierze. My oczywiście spożywamy z tej ofiary, biorąc z niej pokarm życia. Dusze zaś nasze rozweselamy Jego krwią jakby zdrojem wód. Mimo to zawsze jesteśmy spragnieni i ustawicznie płoniemy ogniem. Ale On jest obecny wśród pragnących się napić i w swojej łaskawości sprowadza na uroczysty dzień tych wszystkich, którzy mają wyschnięte wnętrzności, bo sam powiedział: "Jeśli ktoś jest spragniony, niech przyjdzie do Mnie i pije!" 
Idziemy zresztą do Niego nie tylko wtedy, gdy chcemy ugasić pragnienie. Ile razy bowiem prosimy o przystęp do Zbawiciela, zawsze uzyskujemy go bez trudności. Łaska złączona z paschalnymi świętami nie zacieśnia się do jednego okresu, a jej jaśniejący promień nie zna zachodu, lecz zawsze jest gotowy do oświecenia umysłu tych, którzy tego pragną".

środa, 13 marca 2013

13 III, jak nad niemowlęciem

Nie będą już łaknąć ni pragnąć, i nie porazi ich wiatr upalny ni słońce, bo ich poprowadzi Ten, co się lituje nad nimi, i zaprowadzi ich do tryskających zdrojów. [...] 
Mówił Syjon: „Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał”. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie!» Iz 49, 8-15

Bóg tak mówi do nas, do mnie. Nie zapomni o nas! Nigdy nie zapomina.
Czy przeżywam radość i uniesienie, czy przeżywam niepokój i niezrozumienie. On jest blisko, czuwa jak matka nad niemowlęciem. Czuwa nad moją duszą, strzeże jej jak oka w głowie.
Co więcej, prowadzi do tryskających zdrojów ("o Krwi i Wodo, któraś wytrysnęła z Najświętszego Serca Jezusowego..."). Dam się poprowadzić. Niech ta decyzja będzie we mnie pewna, nieodwołalna.

Fot. Grota mleczna w Betlejem. Według legendy kropla mleka z piersi Maryi upadła na skałę i skały odtąd stały się białe.

wtorek, 12 marca 2013

12 III, jest "coś gorszego"

W Jerozolimie zaś znajduje się Sadzawka Owcza, nazwana po hebrajsku Betesda, zaopatrzona w pięć krużganków. [....] Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: «Czy chcesz stać się zdrowym?» Odpowiedział Mu chory: «Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody...» [...]
 «Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło». J 5,1-16

Niesamowicie się czyta i medytuje, kiedy się widziało to miejsce: sadzawkę Betesda w Jerozolimie.
Człowiek od 38 lat czekał na poruszenie wody, czy raczej na drugiego człowieka, by go do tej wody podprowadził. Wiemy, że to nie zewnętrzne poruszenia wód, tylko Bóg uzdrawia.
Tak sobie myślę, że mam niesamowity przywilej podprowadzania ludzi do sadzawki chrzcielnej, do Jezusa ukrytego w sakramentach, do Boga Żywego, który zna nasze dolegliwości.
Ważne zdanie pada na końcu z ust Jezusa, którego nie można zlekceważyć, zdanie o czymś gorszym niż choroba przez 38 lat... Tym czymś gorszym niż paraliż jest grzech. A nasze sądy jak potrafią mylić.
Sama mam doświadczenie obiektywnie małych swych słabości, których po ludzku się wstydzę, których chciałabym się pozbyć. A czasem bywa i tak, że coś gorszego obiektywie się dzieje i wchodzę w to, wcale nie widząc, że to jest rzeczywiście gorsze, bo mnie od Jezusa oddala.
Modlę się dziś o wytrwanie w miłości. Miłość jest tym, co przybliża do Jezusa, nawet jeśli głupocie grzechu dam się skusić. Nawet nie tyle wiara, co miłość "każe" szukać Jezusa, tęsknić za Nim, wołać, prosić, powracać.
Boże mój, nie pozwól na to, nie dopuść, by mi coś gorszego się przytrafiło. Nie pozwól mi stracić miłości Twej, miłości ku Tobie. 
Nie pozwól na to, proszę Cię z całego serca mego.

Fot. To są pozostałości tejże Sadzawki Betesda.

poniedziałek, 11 marca 2013

11 III, moje fiat

"Oto Ja stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię; nie będzie się wspominać dawniejszych dziejów ani na myśl one nie przyjdą. Przeciwnie, będzie radość i wesele na zawsze z tego, co Ja stworzę; bo oto Ja uczynię z Jerozolimy „Wesele” i z jej ludu „Radość”. Rozweselę się z Jerozolimy i rozraduję się..." Iz 65, 17-21

Zawsze inicjatywa jest od Boga. On stwarza, On czyni rzeczy nowe też w moim życiu. On chce uzdrawiać, On chce radować się mną, On chce bym radowała się Nim.
Jeden warunek - pozwolić Mu działać. Nie zamykać Jego wszechmocy, Jego miłości do pojemności własnego rozumienia i własnej koncepcji. Uwierzyć Słowu, uwierzyć działaniu sakramentów. Dzisiaj w kolekcie się modlimy: Wszechmogący Boże, Ty odnawiasz świat przez święte sakramenty, spraw, aby Twój Kościół czerpał z nich życie wieczne i udzielaj mu pomocy w życiu doczesnym.
Pan udziela tej pomocy w życiu doczesnym. Trzeba tylko jednego: tylko uwierzyć i wrócić do codzienności, jak dzisiejszy urzędnik królewski z Ewangelii:
Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i szedł z powrotem. A kiedy był jeszcze w drodze, słudzy wyszli mu naprzeciw, mówiąc, że syn jego żyje. J 4, 43-54

O odwagę wiary proszę Ducha Świętego, bym odpowiedziała, by pozwoliła Bogu stwarzać mnie na nowo. Chcę tego. Fiat.

Fot. Nazaret, miejsce zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie. Tu Słowo Ciałem się stało.
Niech też we mnie Słowo Boże ma tę przestrzeń wolnego działania, niech staje się we mnie rzeczywistością , niech we mnie staje się ciałem.

***
Św. Franciszek Salezy: "Tak jak człowiek może być udoskonalony jedynie przez dobroć Bożą, podobnie dobroć Boża może prawdziwie okazywać na zewnątrz swoją doskonałość tylko w naszym człowieczeństwie".

niedziela, 10 marca 2013

10 III, pielgrzymowanie w codzienności

Manna ustała następnego dnia, gdy zaczęli jeść plon tej ziemi. Nie mieli już więcej synowie Izraela manny, lecz żywili się tego roku z plonów ziemi Kanaan. Joz 5, 9a.10-12

Wróciłam z pielgrzymowania, by dalej w codzienności pielgrzymować.
Chodziłam przez te kilkanaście dni za Jezusem po śladach Jego historycznych, by teraz dalej w codzienności iść Jego śladami. Widziałam miejsca, dotykałam miejsc Jego obecności. Przekonywał mnie o miłości, uczył mnie miłowania.
Czy jestem pojętną uczennicą? Nie wiem, to się okaże...
Chciałabym Go zaskoczyć. Zaskoczyć, że pomimo wszystko słuchałam Go uważnie i patrzyłam, że chłonęłam, że niosę w sobie Jego naukę, że Jego miłość odcisnęła się w moim sercu jak pieczęć.
Wróciłam do siebie, do swej dzisiejszej ziemi obiecanej, ziemi danej mi przez Pana. Tu i teraz danej. I tu i teraz będę się żywić plonami z tej ziemi.
Tu łamie dla mnie Chleb - swoje Ciało i nie pozwala się smucić nienasyceniem. Laetare wzywa do radości. Nie zabraknie niczego, bo wszystko w zasięgu ręki: "moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy..." Łk 15, 31

Dziś tylko tyle pisania. Będę jakoś powoli wrzucać "pamiątki" duchowe z Ziemi Świętej, by oddać chwałę Panu przez dzielenie się Jego darami.

Fot. Daje się Pan poznać po łamaniu Chleba. Ostatnie zdjęcie już po opuszczeniu Jerozolimy, zdjęcie zrobione przeze mnie w Emaus.