poniedziałek, 30 października 2017

30 X, włożył na nią ręce

...była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: «Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy». Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga... (Łk 13, 10-17)

Patrzę na tę kobietę i ... widzę niejednego z nas. Jesteśmy pochyleni własnym egoizmem i nie możemy wyprostować się ku Ojcu, jako dzieci skierowane ku Ojcu. Niedawno ktoś nazwał egoizm jako zakrzywienie ku sobie.
W dzisiejszej perykopie najbardziej poruszają mnie słowa: "włożył na nią ręce". Jest we mnie pragnienie takiego Bożego dotyku. Ale też pamięć odsyła mnie do wydarzeń w moim życiu, kiedy to miało miejsce, a miało!
W wielu sakramentach jest ten gest włożenia, nałożenia dłoni kapłana. Żeby to sobie jeszcze uświadamiać, kiedy się dzieje!
A ten gest jest w sakramencie chrztu (nieważne czy jest chrzczone dziecko czy człowiek dorosły), w bierzmowaniu jest mocny dotyk biskupa, w sakramencie pokuty jest wyciągnięta dłoń kapłana (czasem nałożenie rąk na głowę), w sakramencie namaszczenia chorych jest też dotyk namaszczający, w sakramencie kapłaństwa - mnóstwo nałożeń rąk kapłańskich na głowę święconego, w sakramencie małżeństwa włożenie ręki kapłana na związane stułą ręce ślubujących. A Eucharystia to wszystko łączy - i choć nie ma w niej dotyku zewnętrznego - jest w niej przywołanie, jest umocnienie, jest zjednoczenie i posłanie ("Msza się skończyła, msza się zaczyna").

niedziela, 29 października 2017

29 X, "będziesz miłował"

«Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem». To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: «Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego». Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy». (Mt 22, 34-40)

Znam te przykazania na pamięć już od dziecka. Ale czy moje życie codzienne opiera się rzeczywiście na tych dwóch przykazaniach?
Gdy sobie prześledzę swoje wybory, swoje pretensje, czy swoje oczekiwania, to widzę, że kieruję się innym prawem: "niech mnie nikt nie krytykuje", "niech będzie po mojej myśli", itd. itp...
I co najgorsze, w momentach jakiegoś ucisku nie jest moim pierwszym i największym pragnieniem i dbaniem to, czy miłuję tu i teraz Boga całym sercem, całą duszą, całym umysłem..., lecz całkiem co innego, np. żeby mnie kochano.
To co napisałam, sądzę, nie jest duchowym ekshibicjonizmem, bo na pewno bliskie jest to niejednemu.
Natomiast diagnoza, na czym faktycznie opiera się moje życie codzienne, może być zbawienna, bo owo oparcie może się zmienić. Wierzę Słowu Boga i jeśli On mówi, że "będziesz miłował", to przyjmuję to jako OBIETNICĘ i możliwość w moim życiu!
Dziś w większości kościołów świętuje się pamiątkę poświęcenia kościoła i wówczas jest czytana Ewangelia o Zacheuszu. Zacheusz to ten, który przyjął Jezusa do swego domu. Zlazł z drzewa obserwatora i dał gościnę Jezusowi - to próbuję czynić w każdej Eucharystii - i coś w nim się zmienia, coś pęka, jego życie zaczyna się opierać na czymś innym niż dotąd.
"...Zacheusz zaś był bogaty i miał wszystko i nagle - jakby sam z siebie - zaczyna to bogactwo rozdawać, pozbywać się Go. Przecież Jezus mu tego nie kazał robić? Może zrozumiał, pojął i mocno odczuł, że oto do Jego domu przyszedł ten, który jest WSZYSTKIM, może więc wszystko inne zostawić"... (G. Ginter) czytaj więcej
To jest dobra nowina dla mnie, dla ciebie, dla każdego. Więc wciąż wierzę, że to się stanie: "będziesz miłował".

I jeszcze coś muszę napisać.
W mej modlitwie była obecna Maryja. Zobaczyłam Ją, jaką tą, która miłowała. Ona tymi oboma przykazaniami żyła dogłębnie.
Popatrzyłam na Nią w zwiastowaniu, Jej miłość była zdolna zgodzić się na utratę dobrego imienia, na utratę decydowania o sobie, kierowania swoim życiem.
Popatrzyłam na Nią w pewnym wydarzeniu nauczania Jezusa, kiedy mówi do uczniów, że oni - ci, co słuchają Słowa i zachowują Je - są dla Niego matką. Popatrzyłam na Nią przez pryzmat tego drugiego przykazania, miłości bliźniego jak siebie samego. Tak, Maryja tak kocha braci, kocha ich jak samą siebie, dając im (dając nam) udział w tym, do czego sama została zaproszona i co przyjęła: być dla Jezusa Matką. Uświadomienie swojej godności i dopuszczenie/doprowadzanie innych do tej godności - tak dziś przybliżyło się do mnie w konkrecie przez Maryję to drugie przykazanie.

sobota, 28 października 2017

28 X, mieszkanie Boga

... w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha. (Ef 2, 19-22)

Wczorajszy post ma dziś kontynuację. Piękne to jest, że Słowo jest żywe i wchodzi w dialog z człowiekiem.
Nie wyleję tu swej modlitwy, bo nie taki zamysł tego blogu, ale zaświadczyć mogę i chcę, że człowiek może tu na ziemi słuchać Boga i że Bóg słucha człowieka, i w tym dialogu dzieje się coś niezwykłego, choć objawia się w skutkach w zwykłych czynnościach.
Wracam do tekstu. Wczoraj było o skruszeniu serca, by nie było już mieszkaniem dla grzechu. A dziś już wiadomo, że dar nowego serca jest po to, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha. I ta perspektywa jest dla każdego ochrzczonego. I oby jej nie zmarnować.

1. SERCE: słowo z serii "25"

Będą przewijać się różne słowa tak mniej więcej co dwa tygodnie. To taki mój pewien zamysł, ufam, że z Ducha. Rzecz istotna się dzieje poza netem, ale dla pamięci sobie strzępy notuję.

Fot. Obraz oddający w jakiejś mierze, coś ważnego w temacie SERCE. Temat ten towarzyszył mi przez ostatnie dwa tygodnie, podsumuję sobie dziś:
- serce moje znane i widziane przez Pana, przyjęte przez Niego
- serce moje skruszone, by grzech nie miał w nim mieszkania
- nowe serce stwórz we mnie, Panie.

piątek, 27 października 2017

27 X, niech grzech nie miesz(k)a

Jestem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać — nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. (Rz 7, 18-24)

Jestem wdzięczna św. Pawłowi za te słowa. Są one natchnione, czyli są w wiedzy Boga... O ileż łatwiej odnaleźć się i zaakceptować ten stan pewnego rozdarcia w sobie, skoro był w świętych, skoro Bóg to wie. 
Dopiero to, co nazwę w sobie, to mogę zmieniać. 
Zazwyczaj w piątek w jutrzni modlimy się Psalmem 51, zwanym psalmem pokutnym. Są w nim słowa o skruszonym sercu. Właśnie dopiero dziś mi jakoś to wszystko się ułożyło: doświadczenie Pawłowe zamieszkania grzechu we mnie i wołanie pokutnika o nowe serce, bo swoje wołający jest gotowy skruszyć.
A wniosek prosty, gdy się skruszy serce, to grzech się wysypie i nie ma miejsca na zamieszkanie w nim. Niech więc serce moje się kruszy. A Ty, Panie stwórz we mnie serce, według Twej matrycy.

czwartek, 26 października 2017

26 X, zapalić się

Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój?...  (Łk 12, 49-53)

Trudne to są słowa w pierwszym odruchu słuchania. Jest w nas, we mnie, jakieś oczekiwanie wobec Jezusa, że zaraz zaradzi moim potrzebom, że uspokoi moje troski.
Tak, prawdą jest, że zaradza i uspokaja, ale chcę zauważyć cenę zbawienia. Ceną jest Jego udręka krzyża... Wdzięczność mego serca niech wyrazi się w ogniu mej miłości, nie w bylejakości i zachowawczości, ale w miłości, która jak ogień może i powinna zapalić i pochłonąć wszystko.
Pisałam przed cztery laty i znowu chcę odskoczyć od siebie i zapalić się Jego miłością:
Inaczej tego dnia wygląda moja modlitwa.Usłyszałam pragnienie Jezusa i Jego udrękę. Pozwolę Mu odpocząć we mnie.Wreszcie nie wrzucam Mu moich pragnień i mego udręczenia, choć i one są we mnie. (Wiem, ile udręki bywa we mnie, kiedy mam zrobić coś ważnego... Tym bardziej mogę zrozumieć Jezusa i wejść w Jego uczucia).Staję przy Nim jako przyjaciółka, jako oblubienica. Chcę Go zrozumieć, chcę zapalić się ogniem Jego miłości, chcę dać Mu w moim sercu odpocznienie.Jezu, Baranku mój, odpocznij we mnie.
Fot. Maryja, złapała ten płomień! I zapłonęła.

środa, 25 października 2017

25 X, wybory nasze

Nie oddawajcie też członków waszych jako broń nieprawości na służbę grzechowi, ale oddajcie się na służbę Bogu jako ci, którzy ze śmierci przeszli do życia... (Rz 6, 12-18)

Modląc się tym słowem zatrzymał mnie konkret, jaki św. Paweł daje adresatom listu, czyli też mi. Pokazuje na możliwość wyboru. To ja mogę świadomie oddać siebie Bogu na służbę, a mogę uczynić siebie sługą podłości (podłość to synonim nieprawości).
Przypomniał mi się wiersz Lieberta, JEŹDZIEC:

Uciekałem przed Tobą w popłochu,
Chciałem zmylić, oszukać Ciebie —
Lecz co dnia kolana uparte
Zostawiały ślady na niebie.

Dogoniłeś mnie, Jeźdźcze niebieski,
Stratowałeś, stanąłeś na mnie.
Ległem zbity, łaską podcięty,
Jak dym, gdy wicher go nagnie.

Nie mam słów, by z pod Ciebie się podnieść,
Coraz cięższa staje się mowa.
Czyżby słowa utracić trzeba,
By jak duszę odzyskać słowa?

Czyli trzeba aż przejść przez siebie,
Twoim słowom siebie zawierzyć —
Jeśli trzeba, to tratuj do dna,
Jestem tylko twoim żołnierzem.

Jedno wiem, i innych objawień
Nie potrzeba oczom i uszom —
Uczyniwszy na wieki wybór,
W każdej chwili wybierać muszę.

wtorek, 24 października 2017

24 X, będzie to piękne spotkanie

Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie. (Łk 12, 35-38)

Czuwanie i szczęście, szczęście i czuwanie dziś w Ewangelii naprzemiennie pobrzmiewa.
Właśnie to "i", to coś pomiędzy nimi mnie jakoś dziś dotyka. Bo jest pewne napięcie, jest w czuwaniu jakaś gotowość, która chce być spełniona. 
W chrześcijaństwie żyjemy w takim paradoksie: już i jeszcze nie. Jesteśmy odkupieni, mamy niebo otwarte, mamy dostęp do Boga w sakramentach już tu na ziemi, ale wciąż jeszcze jesteśmy w drodze, wciąż jeszcze nie widzimy w pełni, jeszcze zbawienie nie objawiło się w naszym ciele. Stąd czuwanie, stąd gotowość spotkania, Tego, który przychodzi.
Ale nie można zapomnieć o szczęściu, które już w zadatku doświadczamy na każdej Eucharystii. ON jest, każe zasiąść do stołu i usługuje. Tylko oczy nasze wciąż jeszcze na uwięzi, aż do czasu, kiedy czuwanie stanie się wiecznym spotkaniem, wiecznym szczęściem.

Jak jest z moją służbą, z moją codziennością? Czy czekam na spotkanie, spełniając wszystko, co mi powierzono? Dziś przychodzi z łaską uczynkową, a niebawem przyjdzie z łaską niebieską (tak ją nazwijmy). 

poniedziałek, 23 października 2017

23 X, wzmocnić się w wierze

Ktoś z tłumu rzekł do Jezusa: «Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem»...  (Łk 12, 13-21)

Zawstydziła mnie dziś ta Ewangelia.
Zobaczyłam siebie w tym kimś z tłumu, który poucza Jezusa, co ma zrobić wobec mego brata, siostry... I choć u mnie raczej nie dotyczy to rzeczy materialnych, ale "duchowe naciski" na Boga w sprawie moich bliźnich, owszem, zdarzają się...
Jezus w odpowiedzi przestrzega przed chciwością. I mówi do tego, kto według jego słów, został poszkodowany (!). Nie jest to ludzka sprawiedliwość i nie o nią chodzi. W chrześcijaństwie chodzi o coś więcej: o serce wolne i miłujące.
Pierwsze czytanie przywołuje Abrahama i pokazuje mi miejsce ulokowania swej nadziei:
Abraham nie okazał wahania ani niedowierzania co do obietnicy Bożej, ale się wzmocnił w wierze. Oddał przez to chwałę Bogu i był przekonany, że mocen jest On również wypełnić, co obiecał. (Rz 4, 20-25)
Jak dziś mogę wzmocnić się w wierze? Rezygnując z czegoś, co mi się "należy" (wg mojej ludzkiej sprawiedliwości).

Fot. Słońce w garści, a ja wolę słońce w sercu :).

piątek, 20 października 2017

20 X, synami będąc

Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Łk 6, 27-38

...będziecie synami Najwyższego, a On jest dobry dla niewdzięcznych i złych...
Ta perykopa jest dziś w Krakowie, bo tu uroczystość św. Jana z Kęt. Taki był ten święty, tak go ludzie odczytywali, bo jego czyny miłosierne były znakiem jego więzi z Ojcem i z Jezusem w Duchu Świętym.
Za chwilę idę na Eucharystię. Chcę miłość przyjąć i chcę nią żyć w codzienności. Żyć miłością, to jest szczęście. To jest odwaga bycia już tu na ziemi tym, kim jestem w sercu mego Boga. To odwaga, by kochać, nie bacząc na ryzyko zranień. Taki odważny jest nasz Ojciec i Jego Syn Jezus.

czwartek, 19 października 2017

19 X, z Jego łaski

Wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie. (Rz 3, 21-29)

I co się dziwić, wszyscy z jednej mąki. A kierunek prosty: z grzechu do łaski. Usprawiedliwienie darmo od Odkupiciela, ale jak to ktoś zauważył, odebrać je trzeba osobiście.
Mój Tato lubi powtarzać i zawsze przy pożegnaniu się życzy mi: "bądź zdrowa, święta i szczęśliwa".
A spowiednik kończy spowiedź słowami: "...jesteś święta, idź w pokoju".
Świętość to dar, nie z naszych zasług. Świętość to przynależność do Boga, jak mawia bp Ryś.
Fot. Świętość, to też ukrycie swoich ran w Jego ranie.

***
Trochę dobrej lektury Adrienne von Speyr "Służebnica Pańska":
Przyzwolenie Maryi to przede wszystkim łaska, nie tylko czysto ludzka odpowiedź na Bożą propozycję, lecz łaska tak wielka, że jest zarazem Bożą odpowiedzią na całe Jej życie. Jest to odpowiedź łaski oświecającej Jej rozum na łaskę znajdującą się od samego początku u fundamentów Jej istnienia. Zarazem jednak odpowiedź Maryi, która dosłyszała wezwanie Boga, jest właśnie tą odpowiedzią, jakiej łaska od niej oczekuje. Dosłyszała – to znaczy w Jej przypadku: oddała się całkowicie i bez reszty do dyspozycji skierowanemu do Niej wezwaniu. Poświęciła się całą mocą i całą głębią swojego istnienia i swoich możliwości; poświęciła się zarówno w swojej sile, jak i w swojej słabości: w sile tej, która jest gotowa przyjąć każde Boże rozporządzenie, oraz w słabości tej, którą już wcześniej rozporządzono, która jest na tyle słaba, by uznać władzę Pytającego, a zarazem na tyle silna, by bez zastrzeżeń złożyć Mu w ofierze swoje życie.

środa, 18 października 2017

17 X, oto was posyłam

Spośród swoich uczniów wyznaczył Pan jeszcze innych, siedemdziesięciu dwóch, i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Łk 10,1-9

Ten obraz rozesłania jakoś głęboko mi dziś w sercu się wyrył.
Jakim kluczem Jezus wyznaczył tych po dwóch? Czy szli z gotowością? Te i inne pytania w medytacji się rodziły.
Zobaczyłam wśród tych uczniów i siebie. I uświadomiłam, że posyła tam, dokąd sam przyjść zamierza. To On tu jest najważniejszy, On jest Panem życia i historii, On dotyka serca ludzkiego, by ludzkie serce (by moje serce) obdarowane miłością było sercem apostolskim.

niedziela, 15 października 2017

15 X, to był dobry sługa

Dziś i jutro żegnamy naszego Ojca Założyciela Biskupa Wacława Świerzawskiego.
Rano modląc medytacją Słowa Bożego na dziś przeznaczoną, zdumiałam się, wzruszyłam się i ucieszyłam się wielce. Odebrałam dzisiejsze Słowo do swego serca bardzo przez kontekst życia śp. bpa Wacława. Dlaczego? Spróbuję to w skrócie wyjaśnić.

Pierwsze czytanie - Iz 25,6-10a - mowa o uczcie, jaką Bóg przygotowuje na swej górze. Jest to zapowiedź uczty mesjańskiej, eschatologicznej, bo jest tam mowa o tym, że zedrze Bóg na tym spotkaniu, na tej uczcie, zasłonę, zapuszczoną na twarzach wszystkich...
Nasz Ojciec zawsze powtarzał, że teraz mamy na oczach zasłonę i to sprawia, że nie rozpoznajemy Boga w Eucharystii - uczcie, jaką Bóg zastawia codziennie dla nas i gdzie daje nam wszystko, czego potrzebujemy. Daje najlepszy Pokarm, bo daje Siebie samego. Ta uczta eschatologiczna już jest w zasięgu naszym i jest nią Eucharystia, tylko oczy nasze są jeszcze na uwięzi... A przecież w liturgii mamy dostęp do WSZYSTKIEGO, bo do Boga samego.

Drugie czytanie Flp 4,12-20, to słowo zachęcające do wielkiej syntezy życia. Umieć obfitować i głód cierpieć, to umiejętność św. Pawła, ale odnoszę te słowa także do naszego Ojca. Tak żył nasz Ojciec, bo był człowiekiem wielkiej syntezy:
- Łączył wielką teologię z pokornym klęczeniem przed Obecnym.
- Łączył w sobie dostojeństwo liturga i prostotę dziecka. W szatach liturgicznych oddawał sobą ład i majestat wieczności a w codzienności, zwłaszcza już w chorobie, umiał przyjąć i poprosić o pomoc. Był wdzięczny. Kiedyś czuwając nocą przy jego łóżku, słyszałam, jak śpiewał: "Wisi na krzyżu Pan Stwórca nieba, płakać za grzechy człowiecze potrzeba...".
- Łączył sobą (charyzmatem Obecnego) także nas - siostry - z różnych domów i kultur. Kochał Maryję i nam Ją dał taką - spod Krzyża - rodzącą Kościół. Był człowiekiem paschalnym - jak awers i rewers - przyjmował śmierć i życie.
Najbardziej mi zostało i wybrzmiało w pamięci dziś to, że umiał znosić cierpienie, że ono go nie czyniło cierpiętnikiem lecz składającym ofiarę. Jego przyjaźń z Jezusem była faktem i widziałam ją w jego życiu, wręcz w jego ciele...

Zaś dzisiejsza Ewangelia Mt 22,1-14 (Przypowieść o zaproszonych na ucztę) ukazuje mi całościowo życie i posługiwanie naszego Ojca. Widzę go w tych sługach, których Gospodarz wysyła, by zapraszali na ucztę weselną. Bp Wacław tak żył, że słowem i życiem zapraszał wszystkich i każdego na Eucharystię.
Co więcej? Był dobrym sługą i znał Gospodarza, dlatego jego troską było to, by zaproszeni mieli odpowiedni strój, tj. białą szatę łaski, której Bóg nigdy nie żałuje tym, co o nią zabiegają i chcą ją przyjąć.

Jestem pod ogromnym wrażeniem "zbiegu okoliczności" liturgii Słowa z pogrzebem naszego Ojca.
Modlę się za niego, by już zasiadł przy Uczcie niebieskiej bez zasłony, będąc obsługiwanym przez Sługę i Pana Najwyższego (Jezus to obiecał). Musi to być rzeczywiście doświadczenie nieziemskie...
Ja zaś dostrzegam już w nadziei ten znany mi uśmiech Świerzawskiego, na tej niebieskiej Uczcie. Czytam ten uśmiech jako syntezę wdzięczności i uwielbienia, zdumienia i spełnienia, pamięci o nas i zachęty dla nas. Ten uśmiech Ojca, który widzę oczami serca, daje mi odwagę i zachęca, by przyjaźń z Obecnym czynić pasją życia i pasją posługi tym, którzy tej przyjaźni jeszcze nie doświadczyli lub ją zaniedbali.

Fot. To zdjęcie zrobiłam Ojcu na promie w Zawichoście w lipcu tego roku. Patrzę na nie i widzę człowieka, który patrzy i widzi już dalej... I jest gotów, jako dobry sługa do wyruszenia na opłotki czy też już na Ucztę do której tęsknił...
***
Ojcze, biskupie Wacławie, w tajemnicy Świętych Obcowania, módl się za nami. Wtajemniczałeś nas w liturgię i wiemy, że na Eucharystii jesteśmy na tej samej Uczcie, tylko już z różnych stron...
Módl się za nas, by Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przeniknął nasze serca swoim światłem, abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania (dzisiejsza aklamacja przed Ewangelią).

sobota, 14 października 2017

14 X, zadbać o błogosławieństwo

"Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś". Lecz On rzekł: "Owszem, ale przecież błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je".

O to błogosławieństwo można zadbać. Ono jest w zasięgu ręki.
Fot. Wiem, czemu siostry zakonne mają udział w tym błogosławieństwie. One są nastawione na słuchanie Słowa i próbują je zachować.

piątek, 13 października 2017

13 X, zajęte serce

...gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go... Łk 11,15n

Dzisiejsza Ewangelia mówi, ze trzeba mieć zajęte serce i to przez Najmocniejszego.
Maryja miała takie serce, w którym zły nie miał ani miejsca, ani dostępu.
Otrzymałam dziś małą ikonkę Maryi Poczajowskiej, ze stopką Maryi... Ucieszyłam bardzo, gdyż osoba nie wiedziała, że zaczynam dziś 25 rok życia zakonnego. Cieszę się, że Maryja jest tak blisko...

czwartek, 12 października 2017

12 X, proś

Proście a będzie wam dane, szukajcie a znajdziecie... Łk 11, 3n

Jeśli te słowa Jezusa nie spełniają się czasem w moim życiu, to wiara mi dzis podpowiada, że dzieje się tak z powodu braku wytrwałości (innymi słowy, natręctwa:).
Lubię św. Ignacego za to, że w Ćwiczeniach Duchowych, każdą kontemplację i medytację opatrzył konkretną prośbą.
Zostałam niedawno poproszona o napisanie modlitwy wiernych na pogrzeb naszego Ojca Założyciela. To było zadanie szczególne, bo jestem świadoma aury Świętych Obcowania...
Dzisiejszą Ewangelię uważam za łaskę w ukierunkowaniu modlitwy każdej.

środa, 11 października 2017

11 X, czy idę jako dziecko?

Ojcze... Łk 11,1n

Czy staję do modlitwy, czy idę do spowiedzi (która będąc sakramentem, też jest modlitwą) ze świadomością, że idę do Boga, który jest sędzią, czy idę do Ojca, jako Jego pogubione, zmęczone albo radosne i wyjątkowe dziecko?
Tak sobie pomyślałam dziś na Eucharystii, kiedy w gronie ok.70 sióstr różnej maści, modlilysmy się modlitwą "Ojcze nasz", że choć jednym głosem te same słowa wypowiadamy, to dla Ojca każda z nas jest wyjątkowa, niepowtarzalna i Ojciec słyszy ton serca każdej z nas.

wtorek, 10 października 2017

10 X, jak Mu jest w moim domu?

...pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu... Łk 10,38n

Uświadomiłam sobie, że przyjąć to jedna sprawa. A jak jest temu Gościowi u mnie, to druga sprawa. Obie ważne. Bez pierwszej nie byłoby drugiej, ale z tej drugiej może wyniknąć coś, co w życiu staje się najważniejszym, bo daje szczęście: najlepsza cząstka.

poniedziałek, 9 października 2017

9 X, co mam czynić?

Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Lk 10,25n

Fot. Nasz śp. Ojciec Założyciel dobrze ujął naszą mentalność zasługiwania i perspektywę życia wiarą.

niedziela, 8 października 2017

8 X, tak trzymać!

O nic się nie martwcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem. A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie. (Flp 4,6–9)

Biorę te słowa do serca. Zwłaszcza teraz, w czasie, kiedy powodów do martwienia się nie brakuje...
Przedstawiam Bogu sprawy i nie zapominam o dziękczynieniu.
I tak trzymać, serce moje!

sobota, 7 października 2017

7 X, a On przeszedł granicę...

Dzisiaj (7 X 2017) Maryja pięknie przeprowadziła naszego Ojca Założyciela, Biskupa Wacława Świerzawskiego, do Domu Ojca.
Byłam na RóżańcuDoGranic. To był niesamowity czas modlitwy.
A nasz Ojciec przeszedł granicę doczesności z Nią, z Maryją, właśnie dziś o godz. 9.10, przeżywszy lat 90. Mi dane było Go znać przez ostatnie 25 lat.
Napiszę o Nim kiedyś więcej.

piątek, 6 października 2017

6 X, pokochać małość

Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał. (Łk 10,13-16)

Ostatnie zdanie dzisiejszej perykopy biblijnej (które wyżej cytuję) zatrzymało mnie, bo mówi gdzieś głęboko do mnie.
Ostatnio byłam z paroma siostrami na pewnej misji, podczas której uświadomiłam sobie, że mam pokusę sukcesu, tj. widzenia natychmiastowego owocowania.
A przecież sam Bóg wybiera drogę stopniowania. Widać ją chociażby w dzisiejszej Ewangelii: Słowem Ojca jest Jezus, następnie Jezus sam jest Słowem i głosicielem, dalej Jezus posyła apostołów i posyła ich po dziś dzień...
Jeśli i mnie gdzieś pośle, to będę cząstką tego łańcucha, cząstką Bożego planu.
Z drugiej strony, jestem tą, która słucha i przyjmuje lub gardzi tymi, których mi Bóg posyła, którzy są cząstką Bożego planu.
Pokochać małość! W niej Bóg przemawia i w niej zamieszkuje.

środa, 4 października 2017

4 X, idź i głoś

Gdy Jezus z uczniami szedł drogą, ktoś powiedział do Niego: „Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz”. (Łk 9,57-62)

Uświadomiłam sobie, że przed prawie ćwierć wieku też tak zareagowałam na Jezusa...
Nie żałuję!
Choć czasem słabną siły, choć czasem chciałoby się spocząć na kanapie, to relacja z Jezusem, Jego droga, do której zaprosił mnie (bo moja decyzja była odpowiedzią na łaskę powołania) jest moją radością. Ta droga za Jezusem jest też drogą do siebie samej, otwiera kolejne drzwi Duchowi Świętemu, by moje serce chrystusowiało.
Cieszę się, że dziś znów słyszę: "a ty idź i głoś (=oznajmiaj, objawiaj) królestwo Boże". No więc wciąż idę, by pokazać komuś dobrego Boga, by przysłużyć się ku temu, by ktoś doświadczył miłości bezinteresownej, by ktoś zaufał Bogu w swym życiu i zaczął żyć zasadami Królestwa.

wtorek, 3 października 2017

3 X, nauka pokory

Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich? Łk 9, 51-56

A my często nawet nie pytamy Pana, tylko ogień słów, spojrzeń, krytyki rzucamy na tych, którzy nam w jakiś sposób nie okazali otwarcia.
Ile razy, czasem nawet w ciągu jednego dnia, odczuwamy nieprzyjęcie, niektórzy nawet od najbliższych.
Patrzmy na Jezusa. Jezus przyjmuje odrzucenie! On nie robi scen.
Jezu, cichy i POKORNEGO Serca, uczyń serca nasze według Serca Twego.
Dziś wtorek - tajemnice bolesne - przez kontemplację chcę czynić ze swej strony swe serce plastyczne dla Bożego Ducha.

niedziela, 1 października 2017

1 X, ku spójności

Co myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: "Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w winnicy". Ten odpowiedział: "Idę, panie!", lecz nie poszedł. Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: "Nie chcę". Później jednak opamiętał się i poszedł. (Mt 21,28n)

Odnajduję się w obydwu synach.
Deklaracje składałam publicznie, ale ich realizacja, krótko mówiąc, nieraz kuleje...
Czym jest opamiętanie, też chyba wiem...
Im więcej we mnie postawy Serca Jezusa (dążenia Jezusa - zob. dzisiejsze II czytanie), tym więcej spójności między słowami, czynami i motywacją.
Wiem, coraz bardziej głęboko doświadczam, że potrzebuję Jezusa. Różaniec październikowy niech będzie mi bliskością z Nim przez Maryję.