niedziela, 29 kwietnia 2012

29 IV, łaska Pana jest wszędzie


Ziemia jest pełna łaski Pana...
(antyfona na wejście IV niedzieli wielkanocnej)

Niedziela Dobrego Pasterza. Bardzo lubię to święto Dobrego Pasterza. Chyba to nie dziwi, skoro nazywam siebie baranką. :) Wierzę, że ziemia jest pełna łaski Pana, wierzę, że Pasterz przyszedł jako Baranek (nie rezygnując z pasterzowania), by owce miały życie i miały je w obfitości.

Fot. autor mój sąsiad LC.

***
Trochę lektury
Homilia św. Grzegorza Wielkiego, z godziny czytań:
O tych owcach Pan znowu mówi: "Moje owce słuchają mego głosu, a Ja je znam, idą za Mną i Ja im daję życie wieczne". Mówi także o nich nieco wyżej: "Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony, wejdzie i wyjdzie, i znajdzie pastwiska". Wejdzie - to znaczy osiągnie wiarę; wyjdzie - od wiary do oglądania Boga; od wierzenia do kontemplacji, bo znajdzie pastwiska wielkiego nasycenia.
Tak więc owce znajdują pastwiska, bo ktokolwiek z szczerym sercem idzie za Nim, żywi się pokarmem trwającym wiecznie. Tymi pastwiskami owiec są radości wewnętrzne wiecznie kwitnącego raju. Pokarmem wybranych jest obecność oblicza Bożego. Gdy się weń wpatrują, dusza syci się bez końca pokarmem życia.

piątek, 27 kwietnia 2012

27 IV, potrzeba człowieka

«Szawle, bracie, Pan Jezus, który ukazał ci się na drodze, którą szedłeś, przysłał mnie, abyś przejrzał i został napełniony Duchem Świętym». Dz 9, 1-20

Pierwsze czytanie i słowa Ananiasza do Pawła zatrzymały mnie dziś.
Uderzyła wręcz mnie prawda, że potrzebujemy drugiego człowieka, abyśmy przejrzeli!
Potrzebujemy drugiego człowieka, abyśmy zostali napełnieni Duchem Świętym.

Modlę się do Jezusa dziś o człowieka według Jego Serca (uległego jak Ananiasz), modlę się o kapłana do prowadzenia katechumenatu w Szczecinie, bo dotychczasowy duszpasterz zostaje wysłany na dalsze studia.

czwartek, 26 kwietnia 2012

26 IV, będą uczniami Boga

«Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: „Oni wszyscy będą uczniami Boga”. J 6, 44-51

Słuchając dziś Słowa, robię w sobie przestrzeń dla Boga. Poszerza mnie to Słowo. Jestem uczennicą Boga! Uczeń, to ktoś otwarty, to ktoś pojemny, to ktoś dający się napełnić, to ktoś z perspektywą... Tak myślę o uczniach szkolnych :)
A skoro mogę być i jestem uczennicą Boga...
Jak jest z moją pojemnością, otwartością, z moją perspektywą?... Czy czasem nie staram się Boga "pouczyć", jak było by lepiej w tym życiu?... Może chcę Go przekonać do mojej ograniczonej perspektywy?
Docibilitas - jak mówi o. Cencini - tzn. dyspozycyjność, "możliwość bycia nauczanym", czyli otwarcie na naukę, którą niesie ze sobą życie i doświadczenie, na naukę i wychowanie przez innych, przez każdą sytuację egzystencjalną. Docibilitas przekracza docilitas, tzn. uległość. Docibilitas jest duchową przenikliwością związaną z pewnym wyraźnie określonym nastawieniem, które wykracza poza „posłuszną” i nieco pasywną postawę.

***
Trochę lektury:
W naszym podążaniu drogą formacyjną odwołujemy się wciąż do Słowa. Bóg nam towarzyszy każdego dnia, właśnie przez swoje codzienne Słowo.
Pragnę podać kilka uwag wstępnych na temat pojęcia formacji ciągłej. Formacja ciągła jest działaniem Bożej Opatrzności w naszym życiu. To Bóg nas formuje poprzez życie. Formacja ciągła jest pojęciem teologicznym, a nie – pedagogicznym czy psychologicznym. Bóg troszczy się o nasze życie, gdyż bardzo pragnie ukształtować w nas uczucia Syna. Bóg nas formuje przez każde słowo, które wychodzi z Jego ust. Formuje nas przede wszystkim przez swoje działanie, poprzez konkretne formy wyrazu swej woli, swoich pragnień. Słowo Boże jest właśnie wyrazem tego projektu Boga, który jest Ojcem Magistrem naszego życia. Dlatego mówimy o formacji ciągłej jako o Bożym działaniu w naszym życiu.
Z drugiej strony trzeba też postawić sobie pewne pytania. Jaka jest główna cecha charakterystyczna formacji ciągłej? Kiedy formacja staje się naprawdę ciągła? To jest ważne pytanie, które wciąż zadajemy sobie we wszystkich zgromadzeniach: jak prowadzić formację ciągłą? Co jest tym głównym warunkiem, żeby formacja była ciągła?
Formacja jest ciągła, kiedy jest codzienna, kiedy nie jest zdana na nadzwyczajne kursy, organizowane od czasu do czasu. Jest ciągła, kiedy dokonuje się poprzez codzienne procesy i wydarzenia, przez codzienne narzędzia, instytucje; kiedy realizuje się we własnej wspólnocie, gdy moi bracia, moje siostry, ci, którzy żyją obok mnie stają się dla mnie narzędziem pośrednictwa Ojca. Oto rola Słowa Bożego, a w szczególny sposób - Słowa Bożego z danego dnia. Bowiem Słowo Boże z danego dnia, z liturgii tego dnia, stanowi tę treść, narzędzie, pośrednictwo, jakim Ojciec posługuje się tego dnia, aby mnie formować. Zatem właśnie Słowo Boże z danego dnia jest tym uprzywilejowanym miejscem formacji, jest narzędziem, jakim posługuje się Ojciec w mojej formacji.
To jest bardzo ważny punkt naszej refleksji. Poruszamy się w ramach tej właśnie logiki. Nie chcemy tutaj przedstawiać jakiegoś pouczenia, nawet bardzo mądrego, na temat Słowa Bożego i sposobów czytania go, ale chcemy przede wszystkim uchwycić funkcję, rolę, doniosłość Słowa Bożego z danego dnia w naszej drodze formacji ciągłej.
Człowiek wierzący w każdym dniu życia otrzymuje jakiś dar od Ojca. Człowiek wierzący wie, że ten dar Ojciec przygotował dla niego; wie, że w Słowie z danego dnia jest zawarte to objawienie, jakie Ojciec przygotował na ten dzień mojego życia. Nie możemy za jednym razem przyjąć całego objawienia Bożego. Oto dlaczego Ojciec w swojej mądrej pedagogii proponuje mi każdego dnia coś nowego.
W Słowie z dnia odkrywam teofanię (objawienie Boga), odkrywam coś nowego o Bogu, a równocześnie wiem, że w tym Słowie Bożym jest coś, co dotyczy mojego życia: jest tam też antropofania (objawienie człowieka). Bóg objawia mi coś nowego o mnie, o moim powołaniu, o tym, kim mam być. I tak każdego dnia staję przed tym ciągle nowym objawieniem Boga i objawieniem człowieka. Ale to nie wszystko: Słowo jest też pokarmem, pożywieniem, jakie Ojciec przygotował.
(o. A. Cencini)

środa, 25 kwietnia 2012

25 IV, nie będzie im szkodzić

"Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu.[...]
Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą:
W imię moje złe duchy będą wyrzucać,[...]
jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić"...
Mk 16, 15-20

Dziś zatrzymało mnie owo "jeśliby co zatrutego... nie będzie im szkodzić".
Wczoraj przekonywało mnie Słowo, bym wyciągnęła rękę po Chleb. Tym chlebem codziennym jest też miedzy innymi wola Boża i codzienne wydarzenia.
Niedawno miałam rozmowę na temat tego, co podają nam ludzie. Przekonywał mnie ktoś, że czasem coś podanego przez ludzi może być zatrute. Próbowałam w tamtej rozmowie obronić Boga, że to, co nas spotyka z Jego woli, nie może być dla nas szkodliwe.
Dzisiejsze Słowo w tym konkretnym kontekście umacnia mnie w przekonaniu, że jeśli nawet człowiek mi "podaruje" coś zatrutego (co nie jest miłością i rozeznanym dobrem dla mnie) to wcale nie musi mi to zaszkodzić. Nie musi to mieć negatywnego wpływu na moją miłość do Ojca i do ludzi. Nie musi mnie to zatrzymać w drodze miłości za moim Barankiem...

***
Trochę lektury:
"... Każdy z nas ma taki kielich, z którego Ojciec daje mu pić. Trudno nam rozpoznać, że jest to kielich od Ojca, ponieważ jego zawartość w przeważającej mierze pochodzi od ludzi. Ale wciąż to jest Ojciec, który podaje nam do wypicia ten gorzki napój. Tak było z Jezusem, tak jest i z nami..." (W. Stinissen OCD)

wtorek, 24 kwietnia 2012

24 IV, wyciągnij rękę po Chleb

Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu.
[...] «Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie».
J 6, 30-35

Czym się karmię?
Co mnie syci?
Czy Słowem Bożym się nasycam? Czy Eucharystii pozwalam siebie karmić? Czy wreszcie wola Boża jest moim chlebem powszednim?
Słowo Boże, Eucharystia, wola Boża - Chleb, który zstępuje z nieba i życie daje.
Wyciągnij rękę po ten Chleb. Nie odwracaj się od Jezusa.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

23 IV, umrzeć by żyć

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. J 12, 24-26

Czemu tak trudno nam jest uwierzyć, że obumarcie w naszym życiu przynosi plon obfity? Patrzymy na naturę, patrzymy na świętych, a jednak ciągle nie dowierzamy. Jeśli nie zadbam o swoje zdanie, o swój interes, o swój czas, o swoje miejsce... będę pominięty, będę odrzucony, co oznacza też, że nie będę żył. Więc wciąż walczymy o to swoje.
Stracić życie dla Jezusa. Tylko wtedy się je odnajdzie i tylko wtedy będzie to prawdziwe życie. Prawdziwe, bo nie uwarunkowane już niczym.
Tylko przyjmując Obietnicę Ojca (I czytanie Dz 1,3-8) mogę wejść śmiało w obumarcie.
Wołam więc: Duchu Święty przyjdź.

18-23 IV moje wędrowania

Pięć dni poza domem, w wędrowaniu. Trochę kilometrów przemierzonych PKP a o wiele więcej jeszcze dróg przebytych wewnątrz serca...

* Spotkanie z Barką - a przez nią spotkanie w Jezusie tych, którzy Mu towarzyszą w cierpieniu świadomie czy nieświadomie, dobrowolnie czy nie dobrowolnie. Bóg jak dobry Pasterz szuka każdego i często drugi człowiek jest narzędziem Jego dobroci. Mogę śmiało powiedzieć, że spotkałam Zmartwychwstałego w szpitalu na Banacha.
Basiu, Twoja "barka" (jakie to wymowne!) jest wypełniona Jezusem. Dziękuję Ci za pozwolenie Mu na to.

Z dotknięć Słowa:
* Dz 5,27-33.
"Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi..." Często te słowa są dla mnie czy dla innych usprawiedliwieniem nieposłuszeństwa ludziom i swojej wizji. A przecież warto te słowa odnieść do siebie w takim kluczu, że i ja należę do tych "ludzi, których mniej trzeba słuchać niż Boga". Czasem za bardzo siebie słucham, a właśnie trzeba bardziej słuchać Boga.

* J 6,1-15 - rozmnożenie chleba
Postawa Filipa zalęknionego, który martwi się, skąd kupimy chleba. I postawa Andrzeja, który przyprowadza do Jezusa chłopca z pięcioma chlebami i dwoma rybami.
Andrzej - pierwszy powołany, umiejący przyprowadzić do Jezusa innych, przyprowadzający do Jezusa swego brata Piotra i umiejący być drugim, umiejący być w cieniu brata.
Najważniejsze być przy Jezusie, najważniejsze kochać Jezusa, a funkcje, posługi i miejsca nie są ważne.

* Łk 24,35-48 - spotkanie ze Zmartwychwstałym, oświecenie umysłów uczniów i ważność świadectwa
Chyba po raz pierwszy odwołałam się świadomie do swego ślubu (czwartej rady) i na jego podstawie "obroniłam" mego Boga.
"Zawierzając miłości Ojca, świadczyć Barankowi w Duchu Świętym" - tak oprócz trzech rad ewangelicznych ślubowałam przed laty. W pewnej rozmowie opierając się na wierze i na tym ślubie zaświadczyłam, że wydarzenie, które miało miejsce w życiu danej osoby, nie jest poza miłością Barankową.
Ważne jest świadectwo i nikt za mnie, za ciebie, go nie uczyni! Każdy z nas ma swoje miejsce w mozaice wiary i apostolstwa. W mozaice świadectw. Odwagi więc, moje serce!

środa, 18 kwietnia 2012

18 IV, uwolnieni przez Światłość

Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. [...]
lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło
J 3, 16-21

Pułapka polega na tym, że w ciemności nie widać. A przecież Światło wydobywa wszystko, pozostawiając ciemność niepłodną. Właśnie światło Boże czyli posłuszeństwo prawdzie i łasce przemienia, uwalnia z ciemności, jak w I czytaniu Dz 5, 17-26 uwolniło fizycznie apostołów z więzienia, co zaświadczyli wysłannicy:
"Znaleźliśmy więzienie bardzo starannie zamknięte i strażników stojących przed drzwiami. Po otwarciu jednak nie znaleźliśmy wewnątrz nikogo".
Uwalnia nas Światłość prawdziwa - Jezus Chrystus. Nasze więzienia wewnętrzne pozostaną puste, jeśli tylko zbliżać się będziemy do Światła.

wtorek, 17 kwietnia 2012

17 IV, narodzenie drugie

Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. J 3, 7-15

Powtórnych narodzin - naszego chrztu - większość z nas nie pamięta. Są jednak i tacy (jak tegoroczni neofici), którzy wiedzą, co to znaczy i pamiętają jeszcze wydarzenie przed dziesięciu dni.
Narodzić się z Boga! Pamiętam, jak kiedyś o. Rupnik uświadomił nam, że nie stajemy się dziećmi Boga przy biurku, z własnego pragnienia. To Bóg "rodzi" do życia wiecznego, to Bóg wydaje nam swoje życie, swego Ducha.
Duch Święty jest jednym Duchem Ojca i Syna. On działa w tych, którym daje łaskę synostwa Bożego. (św. Fulgencjusz, dzisiejsza Godzina Czytań)
A od nas dalej zależy, czy żyjemy tym życiem otrzymanym na chrzcie.
Jeśli zwykłe ludzkie talenty potrafimy zakopać i żyć jak żebracy czy handlarze w relacjach... to i życie Ducha jesteśmy w stanie zaprzepaścić... Ale jeśli tylko wracamy do prawdy naszych powtórnych narodzin (jeśli się nawracamy), to jak feniks z popiołów jesteśmy wstanie wzlecieć na nowo. Chrześcijanin to człowiek paschalny!

Fot. Chrzcielnica. Katedra św. Jakuba w Szczecinie.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

16 IV, dać się ponieść

Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha. J 3, 1-8

To tak jak w tańcu... Dać się poprowadzić Duchowi. Być posłusznym Duchowi, bo szczęśliwy, kto zaufał Panu - tak śpiewamy dziś w psalmie responsoryjnym.
Już kiedyś publikowałam ten tekst, ale dziś mi bardzo pasuje jako ilustracja Słowa, więc raz jeszcze go zacytuję:

"By być dobrym tancerzem - z Tobą, jak i gdzie indziej - nie trzeba
wiedzieć, dokąd to prowadzi,
trzeba dać się ponieść,
być radosnym,
być lekkim,
a zwłaszcza nie można być spiętym.
Nie trzeba prosić Cię o wyjaśnienia
kroków, które podoba Ci się robić
.
Trzeba być jak Twoje przedłużenie,
być zwinnym i żywym.
I za Twoim pośrednictwem odbierać rytm orkiestry.
Nie należy chcieć za wszelką cenę przyśpieszać,
lecz trzeba zaakceptować, że się obracamy, że chodzimy bokiem.

I to byłyby jedynie głupie kroki,
gdyby muzyka nie tworzyła harmonii.

Lecz my zapominamy muzykę Twojego Ducha
i czynimy z naszego życia ćwiczenia gimnastyczne;
zapominamy, że w Twoich ramionach ono się tańczy,
że Twoja Święta Wola
ma niepojętą wyobraźnię

i że monotonię i znudzenie
odczuwają tylko stare dusze,
które podpierają ściany
na radosnym balu Twojej miłości.

Panie, przybądź nas zaprosić.
Jesteśmy gotowi zatańczyć Ci zakupy, które musimy zrobić,
rachunki, kolację, którą trzeba przygotować, czuwanie, gdy będzie się chciało spać.
Jesteśmy gotowi tańczyć taniec pracy,
taniec zapału, a później chłodu.
Jeśli niektóre melodie są w tonacji minorowej, nie powiemy Ci,
że są smutne;
że mamy przez nie zadyszkę;
a jeśli ludzie nas popychają, przyjmiemy to ze śmiechem,
dobrze wiedząc, że to się zawsze zdarza w tańcu.

Panie, wskaż nam miejsce,
gdzie w tej wiecznej powieści
rozpoczętej między Tobą i nami
odbywa się szczególny bal posłuszeństwa.

Odsłoń przed nami wielką orkiestrę Twych pragnień,
gdzie to, na co pozwalasz,
rzuca dziwne nuty
w pogodę tego, czego chcesz.
Naucz nas przywdziewać każdego dnia
nasza ludzką kondycję
jak balową suknię
, która sprawi, że pokochamy
wszystkie drobiazgi jak nieodzowną biżuterię.

Spraw, byśmy przeżywali nasze życie
nie jako grę w szachy, gdzie wszystko jest obliczone,
ani jako mecz, gdzie wszystko jest trudne,
ani jako twierdzenie matematyczne, które nas męczy,
lecz jako niekończące się święto,
na którym powtarza się spotkanie z Tobą.
Jak bal,
jak taniec
w ramionach Twojej łaski,

w uniwersalnej muzyce miłości.

Panie, przybądź nas zaprosić".

(Madeleine Delbrel)

niedziela, 15 kwietnia 2012

15 IV, dotknij Jego ran

"Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ..."
"Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku"...
J 20,19-31

Dotknij Jego ran, Tomaszu, dotknij za nas wszystkich. Dotknij z całą ufnością.
Jezus chce być dotykany. Chodzi o dotyk Jego ran, o dotyk miejsca zranienia. Ten dotyk nie rodzi w Jezusie odwetu, a wręcz przeciwnie wyzwala miłosierdzie.
Dotyk ran, które na sobie zatrzymują zło, które nie przekazują zła dalej. To jest dotyk klamki drzwi wejściowych do raju...
Podnieś rękę, nie ociągaj się, te drzwi chcą się otworzyć przed tobą!

«Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam».

sobota, 14 kwietnia 2012

14 IV, wysłanie upomnianych

...wyrzucał im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego. I rzekł do nich: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Mk 16,9-15

Takich - z brakiem wiary i upartych - wysyła Jezus na cały świat, aby głosili Ewangelię. Robi im wyrzuty, ale nie dyskwalifikuje.
W pracy formacyjnej też tak bywa. Czasem i ja ochrzanię człowieka... ale zaraz potem z wielkim zaufaniem wysyłam powierzając odpowiedzialne zadania. Podobno nie jest to proste: z tych samych ust usłyszeć reprymendę i usłyszeć pochwałę. Ale właśnie tacy jesteśmy: i uparci i dyspozycyjni; i wątpiący i wierzący; i nieczuli i wrażliwi itd...
Jezus dobrze nas zna i ufa nam pomimo wszystko. Takiego zaufania uczyć się i nam trzeba.

***
Ważny dzień dla T. Zmiana ontologiczna.
Żył T. jak człowiek
do czasu...
aż Jezus kapłaństwo mu dał.
Synem Ojca będąc na zawsze
ojcem synów i córek się stał.

piątek, 13 kwietnia 2012

13 IV, "to jest Pan"

Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. [...]
A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb.
J 21, 1-14

Gdy moim Pasterzem jest Pan - nie brak mi niczego - nawet jeśli nic nie ułowię... Chcę być - tylko i aż - Jego baranką i nigdy nie "wciskać się" na miejsce Pasterza. Chcę z ufnością przyjmować braki (zewnętrzne i wewnętrzne) i widzieć także hojność łaski i na nią się otwierać.

czwartek, 12 kwietnia 2012

12 IV, pokój wam

On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam». [...]
«Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie...
Łk 24, 35-48

Pomimo zmartwychwstania jesteśmy zmieszani i zatrwożeni. Piszę to też z własnego doświadczenia tych dni...
Ale Jezus staje pośród nas - staje w swoim Słowie, staje w Eucharystii, staje w sakramencie pojednania - i przynosi pokój. Pokój ten najgłębszy jest Jego darem. Pokój wam. Pokój ten najgłębszy jest kotwicą bezpieczeństwa w zamieszaniu zewnętrznym. Tylko Jego Obecność taki pokój dać może. A Jego IMIĘ przywraca siły, jak słyszymy dziś w I czytaniu Dz 3, 11-26.

Dotknijcie się Mnie... Podczas medytacji przypomniała mi się młodzieżowa piosenka "Dotknął mnie dziś Pan i radość ogromną w sercu mam". Pomyślałam sobie, że dziś Jezus mówi właśnie odwrotnie: że to ja mam się Go dotknąć!
Dotknąć Jego rąk i nóg, to dotknąć zadanych ran... A jednak tylko takie dotknięcie przekonuje!

środa, 11 kwietnia 2012

11 IV, wszedł, aby zostać

Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: "Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?" Łk 24,13-35

Wszedł więc, aby zostać z nimi.
Wszedł na ten świat, aby zostać z nami. Obecny, rozmawiający z nami w codzienności poprzez Pisma i wydarzenia. Czy serce nie pała w nas, kiedy czujemy światło łaski, wyjaśniające nam jakieś wydarzenie, czy cierpienie?
Pan jest, zajmuje swoje niepowtarzalne miejsce przy stole Eucharystii i łamie Chleb dla mnie i dla ciebie. To nic, że znika nam z oczu. To nic, że Go nie widzą nasze oczy. Serce pała.
A jeśli serce jeszcze nie pała, to przynajmniej zatrzymuje się przy Miłości Wcielonej i Eucharystycznej, która się wydaje... I jeśli JEJ nie puści zbyt szybko od siebie, to zrozumie i zapała, prędzej czy później, zapała i zrozumie...

***
Zapraszam do lektury papieskiej katechezy:
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,9726,mamy-czas-odkrywania-zrodel-wiary,strona,2.html

wtorek, 10 kwietnia 2012

10 IV, odwróciła się i ujrzała

... odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa...
Jezus rzekł do niej: «Mario!» A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: Nauczycielu. J 20, 11-18

Ileż takich "odwróceń" od siebie potrzeba, by zobaczyć i rozpoznać Żywego Jezusa?!!!
Nasz Pan, miłosierny Nauczyciel, wie, że wiele razy będziemy płakać, choć grób jest już pusty... Ale jeśli tylko czekamy na łaskę, to bądźmy pewni, że ona pierwsza nas wyczekuje i wypatruje:

Oczy Pana zwrócone na bogobojnych,
na tych, którzy czekają na Jego łaskę.
(Ps 33)

niedziela, 8 kwietnia 2012

8 IV, przed nami w Galilei

«Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi:
Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział».
Mk 16,1-8

Jezus idzie przed nami do Galilei... idzie przed nami w nasze codzienne życie, w miejsca, gdzie mieszkamy, trudzimy się, radujemy, cierpimy. Tam (czyli tu) możemy Go ujrzeć.
Obyśmy Go rozpoznawali.

Przed kilkoma laty pisałam:

WIELKA – NOC

Chryste Zmartwychwstały,
nie nadążamy za Tobą!!!
Ta NOC jest naprawdę wielka,
zbyt WIELKA dla nas...
Noc nieszczęść ludzkich,
noc odejść bolesnych
noc nienawiści, konfliktów i wojen...

Gdy Ty dziś zmartwychwstajesz,
Szatan znowu zabiera życie niewinne,
wyśmiewając dobroć Wszechmogącego,
nie mając mocy nad życiem wiecznym zabiera nam życie doczesne...
A nasze serca zbyt małe,
by pojęły cud zmartwychwstania...
Nasze serca pełne bólu i cierpienia,
i nie potrafią wyjść z tego grobu.
Wielka jest ta NOC,
zbyt WIELKA dla ludzkiej małej nadziei...

BARANKU, łamiący pieczęcie historii,
Twoja Krew zbawia, oczyszcza i leczy...
Nie pozwól, byśmy ustali w drodze,
w tym DNIU, który Ty uczyniłeś,
dniu WIELKIM, dniu Życia.
W tym dniu – na tej ziemi – pomimo wszystko
daj się rozpoznać...

Rozszerz DZIŚ serca zmęczone,
złam pieczęcie bolesnych ran.
Pozwól dostrzec miłość Ojca życzliwą
I zaufać Jego mądrości daj...

sobota, 7 kwietnia 2012

7/8 WIELKA NOC

Strzeż mnie, o Boże, Tobie zaufałem. (refren psalmu responsoryjnego)

Ty ścieżkę życia mi ukażesz,
pełnię Twojej radości
i wieczną rozkosz po Twojej prawicy
(Ps 16)

Tobie Czytelniku i sobie także życzę ZAUFANIA Bogu.
Niech tegoroczna Pascha będzie dotknięciem mocy Boga. Niech ON przejdzie przez nasze serca, podnosząc je swoim zmartwychwstaniem do życia miłością.

***
po Wigilii Paschalnej
Kościół szczeciński powiększył się o 9 dorosłych neofitów - 8 "narodziło się" w katedrze szczecińskiej, a jedna osoba pod Szczecinem.
To był piękny "poród" :) (i długi: Wigilia Paschalna trwała 4 godziny). Już są w Domu i Kościół cieszy się nimi.
Bogu niech będą dzięki.

7 IV, nie pozostaniesz w Otchłani

Tobie, Adamie, rozkazuję: Zbudź się, który śpisz!
Nie po to bowiem cię stworzyłem, abyś pozostawał spętany w Otchłani. Powstań z martwych, albowiem jestem życiem umarłych. Powstań ty, który jesteś dziełem rąk moich. Powstań ty, który jesteś moim obrazem uczynionym na moje podobieństwo. Powstań, wyjdźmy stąd! Ty bowiem jesteś we Mnie, a Ja w tobie, jako jedna i niepodzielna osoba.
(Starożytna homilia na Świętą i Wielką Sobotę)

Chryste, nasz Pasterzu,
Ty spoczywając w grobie pozostałeś ukryty dla wszystkich,
- naucz nas miłować nasze życie ukryte z Tobą w Ojcu.
(z dzisiejszej jutrzni)

Fot. ze strony www.ikona.art.pl

piątek, 6 kwietnia 2012

6 IV, adoracja Ukrzyżowanego

Chodźcie, córki, pomóc mi opłakiwać..
Patrzcie!
Na Kogo?
...na Oblubieńca.
Patrzcie na Niego...
Jak?
.. jak na Baranka.

O niewinny Baranku Boga
zabity na drzewie Krzyża.

Patrzcie!
Na co?
Na Jego cierpliwość.

Zawsze cierpliwy,
nawet, gdy został wzgardzony.

Patrzcie...
Gdzie?
...na naszą winę;

Wszystkie nasze grzechy Ty poniosłeś,
gdyż inaczej musielibyśmy rozpaczać.

Patrzcie na Niego,
pozbawionego miłości i chwały,
samotnie niosącego Krzyż.

Zmiłuj się nad nami, o Jezu!


Pojąć Twoją miłość!
A może nie muszę pojmować... Po prostu być na nią wrażliwą, być wdzięczną i być wierną - daj mi Panie.

5/6 IV "swoi" umiłowani

Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. J 13,1-15

Umiłowawszy swoich na świecie...
Należę do tych Jego "swoich", sam mi dziś to sakramentalnie przypomniał.
Jego stała, wierna i bezwarunkowa miłość utrwala i utwierdza moją, która jest Jego. Bo i ja Jego jestem...

***
Ojciec Święty Benedykt XVI dziś podczas Mszy Krzyżma podkreślił, że prawdziwa odnowa wymaga wypełnienia radością wiary, radykalnością posłuszeństwa, dynamiką nadziei i mocą miłości. „Utożsamienie z Chrystusem jest warunkiem wstępnym i podstawą wszelkiej odnowy” – stwierdził papież. Bóg nie patrzy na wielkie liczby i sukcesy zewnętrzne, lecz osiąga swoje zwycięstwa w pokornym znaku ziarnka gorczycy.

czwartek, 5 kwietnia 2012

5 IV, świadkowie odkupienia

"Boże, Ty namaściłeś Twojego Syna Duchem Świętym i ustanowiłeś Go Chrystusem i Panem, a nam dałeś udział w Jego godności, spraw, abyśmy w świecie byli świadkami odkupienia".

Bardzo mnie ta dzisiejsza kolekta z Mszy Krzyżma poruszyła i zmobilizowała do modlitwy za kapłanów, by byli rzeczywiście w świecie świadkami odkupienia.

Każdemu Kapłanowi, który tu zaglądał, zagląda i będzie zaglądał, życzę PAMIĘCI, że Pan Cię namaścił i posłał, by głosić dobrą nowinę ubogim... i WIARY, że Duch Pana Boga jest nad Tobą.
Dobrze, że jesteś. Dziękuję za Twą zgodę na powołanie. Dziękuję za Twą wierność, za Twą dostępność, dziękuję za każde Twoje nawrócenie. Pamiętaj, że jesteś potrzebny!

środa, 4 kwietnia 2012

4 IV, przygotowanie Paschy

Kilka dotknięć dzisiejszego Słowa:

1) nieczuły na obelgi Iz 50,4n
Od niedzieli wpatruję się i podziwiam stałość miłości Jezusa. Wobec tych, wśród których narasta przemoc, niesprawiedliwość itp. - ON jest "jak głaz". Widzę GO jak skałę schronienia, widzę Jego miłość bezwarunkową, stałą.
A ja? Jestem jad meduza, czuła na obelgi, czuła na każdą nieżyczliwość. Jaki kontrast! A jednak iść za Barankiem będę i wierzę, że mnie upodobni do Siebie.

2) uczniowie i zapytali Go: «Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali Paschę do spożycia?» Mt 26, 14-25
Czy pytam Jezusa, gdzie chce dokonać w tym roku swej (i mej) Paschy? Może upieram się w czymś, co sobie postanawiam, a ON całkiem w innej płaszczyźnie mego życia chce dokonać przemiany?

3) gdy jedli, rzekł: «Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was mnie zdradzi»
"Jeden z was" - dotykam tu wymiaru wspólnoty, tajemnicy komunii. Stanowimy całość. Jest mowa o jednym z nas...
Wniosek nasuwa mi się taki, by nie lekceważyć, gdy ktoś "z nas" (we wspólnocie) wytyka mi coś, tylko przyjrzeć się temu, bo może warto tu się nawrócić -> zmienić kierunek myślenia i działania. Bo nie jestem wykluczona z możliwości zdrady Jezusa.

wtorek, 3 kwietnia 2012

3 IV, w tobie się rozsławię

"...w Nim Bóg został chwałą otoczony.
Jeżeli Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym..."
J 13,21-33.36-38

Św. Ireneusz powiedział, że chwałą Boga jest człowiek żyjący, a życiem człowieka jest oglądanie Boga.
Jezus jest tego "namacalnym" przykładem. Jest cały dla Ojca. Ojciec może powiedzieć to, co zostało zapisane w Iz: "... w tobie się rozsławię" (I czytanie Iz 49,1-6).

Oglądanie Boga nawet w chwili zdrad najbliższych, oglądanie Boga nawet w chwili opuszczenia... Czyli pozwolić Bogu w sobie na więcej niż tylko na to, co ja potrafię zrozumieć...

Witaj, nasz Królu, posłuszny woli Ojca,
jak cichego baranka na zabicie
zaprowadzono Ciebie na ukrzyżowanie
(werset przed Ewangelią)

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

2 IV, nie z obowiązku

Maria zaś wzięła funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku. J 12, 1-11

Wydać się, rozlać, namaścić... Aby dom, mój dom, dom serca mego, dom mej wspólnoty, dom Kościoła napełnił się wonią miłości.
Chcę się wydać Tobie, mój Boże, z przyjemnością wewnętrzną! Służyć z przyjemnością, a nie służyć jak najemnik - ileż przyjemnego zapachu wówczas wokół się rozprzestrzeni!
Dobroć, oddanie, zaufanie, miłość posiadają swój zapach, swoją miłą woń. W życiorysach niektórych świętych wspomina się, że z ich obecnością wiązał się miły zapach.
Co się wiąże z moją obecnością?

***
W życiu duchowym trzeba odnaleźć to, co św. Augustyn nazwał delectatio victrix, zwycięskim rozkoszowaniem się. Tylko przyjemność odnosi zwycięstwo nad przyjemnością. Nigdy nie odnosi się zwycięstwa nad przyjemnością przez obowiązek. Przyjemność zawsze będzie potężniejsza niż obowiązek. To właśnie chce powiedzieć św. Augustyn: Przyjemność pokonuje się tylko przez przyjemność. Ale delectatio victrix, boska radość, jest przyjemnością, która w istocie warta jest więcej niż wszystkie przyjemności. Kiedy rezygnuje się z przyjemności po to, by osiągnąć radość, zyskuje się właśnie na płaszczyźnie przyjemności: Bóg kocha tych, którzy dają z radością. Tylu ludzi służy Bogu jakby niechętnie. Bóg chciałby od czasu do czasu być kochany z przyjemnością, a nie tylko z obowiązku (J. Daniélou).

***
Jak te dwa obrazki: wczorajszy i dzisiejszy współgrają! Jakie są podobne. Niesamowicie. Myślę, że to co je łączy, co jest na jednym i na drugim, to MIŁOŚĆ nie z obowiązku...
Upodobnić się tak do Chrystusa - chciałabym i jest to możliwe.

niedziela, 1 kwietnia 2012

1 IV, dla nas Chrystus...

Chrystus Jezus istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w tym co zewnętrzne uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej... Flp 2, 6-11

I to wszystko dla mnie, dla ciebie!
Tak mnie kocha! Tak kocha ciebie!
Nie pozwól nigdy nikomu i niczemu odebrać sobie wiary w miłość Boga i Jego prowadzenie!

Jezus rzekł do nich: Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy. Bo jest napisane: Uderzę pasterza, a rozproszą się owce stada. Lecz gdy powstanę, uprzedzę was do Galilei. Mk 11, 1-10