poniedziałek, 31 października 2011

31 X Jego drogi i Jego wyroki

O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi! Kto bowiem poznał myśl Pana albo kto był Jego doradcą? Lub kto Go pierwszy obdarował, aby nawzajem otrzymać odpłatę? Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego jest wszystko. Jemu chwała na wieki. Amen. Rz 11,33n

Kiedy oglądam się wstecz i patrzę na moje życie, to razem ze św. Pawłem wołam tymi wyżej napisanymi słowami. I cieszę się z tego, że dane jest mi takie widzenie. Ono rodzi się z wiary i zaufania, ale też z cierpliwości i ofiarowania się, rodzi się w końcu z interpretacji swego życia w kluczu miłości.

A na co dzień warto pamiętać - powtórzę to za P. Clavierie'm - że Bóg objawia się ludziom jedynie w stopniu, w jakim całkowicie zanurzają się w rzeczywistość, w której przyszło im żyć.

czwartek, 27 października 2011

27 X nic nie zdoła odłączyć

I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani potęgi, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. Rz 8,38n

Żadne nasze czyny zewnętrzne czy wewnętrzne nie mają wpływu na Bożą miłość do nas. Bóg nas kocha, po prostu kocha, to Jego natura. To że my tej miłości nie rozumiemy czy raczej rozumiemy po swojemu, to już inna sprawa.
Kiedy ostatnio mówiłam o chrzcie i o niezatartym znamieniu chrztu świętego, uświadomiłam to sobie raz jeszcze.
Nasze akty nie mają wpływu na Miłość Boga, nie są w stanie zmusić Go do tego, by przestał nas kochać. Możemy "tylko" powiedzieć Bogu "nie" i tym samym spowodować, że rzeczywistość dziecięctwa Bożego zostanie w nas "zamrożona", że nie będziemy korzystać z darów i skarbów, których Bóg w swojej hojności pragnie nam udzielać. Chrzcielne znamię to istotowa zmiana o charakterze wiążącym, miłosnym i wiecznotrwałym.

środa, 26 października 2011

26 X wszystko w Nim

Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak jak trzeba, sam Duch wstawia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. [...]
Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra...
Rz 8,27n

Jakoś w ostatnich dniach zestawiłam w sobie dwa podobne wydarzenia.
Przypomniałam sobie jak się czułam wobec Boga, kiedy wyjechałam na "Kamczatkę" do nowej posługi. Dość długi czas "dobijałam się" wtedy do Jego obecności, był mi jakby "za szybą".
Obecnie doświadczam niemal namacalnie, że JEST i przemawia do ludzi (i przez ludzi :)).
Dwa doświadczenia z drogi za Barankiem. Doświadczam czasu pustyni i czasu oazy, blasku dnia i ciemności nocy, mroźnej zamieci i wiosennych roztopów. Za wszystko dziękuję Ci, Panie.

Kocham mojego Boga; w jednym i w drugim wydarzeniu Jemu się powierzam. Ufam, że wszystko współdziała ku dobru. WSZYSTKO z Nim współdziała...

**
Dziś miałyśmy z A. piękne przeżycie w sklepie z wykładzinami, swoistą ewangelizację przeżyłyśmy na sobie. Kupowałyśmy kawał wykładziny a przy okazji wybrałyśmy wycieraczkę... z barankami. Chciałam przekonać siostrę, że nie jest to tylko subiektywny mój wybór :-) te baranki ale chodzi o całe pastwisko Pasterza. Pan przy kasie widząc wycieraczkę pochwalił wybór, że to na temat te owieczki dla sióstr, na co usłyszał od A. zdanie, skierowane do mnie, że Bóg, to cię kocha i w tym miejscu sprostował siostrę, że to chyba nie tak, siostro, przecież Bóg kocha wszystkich. Poczułyśmy się zewangelizowane!
Fajni ludzie są na tej północy :-).

**
Dzisiaj usłyszałam po raz pierwszy, spodobało mi się, więc się dzielę:

A oto tekst piosenki M. Bajora "Panie, który jesteś":
Panie, który patrzysz na mnie okiem księżyca
Panie, który na mnie patrzysz przez słońce
Panie, który jesteś i śmiercią i życiem, gwiazdy to twe łzy błyszczące
Panie, który wiatrem dachy zdzierasz nam z głowy, który masz we władzy morskich fal siłę
Panie, który w rękach masz ogień pożogi
Tyle razy, tyle razy Cię prosiłem

Daj mi jeszcze odpocząć na ziemi
Nim zobaczę światełko jasne
Nim przed tobą znajdę się niemy
Kładąc na wadze czyny własne
Daj mi tutaj raju spróbować
Muszę wiedzieć czy mi smakuje
ten okruch szczęścia
Jakie słowa i jakie gesty Cię przekonują

Panie, który wiedziesz życie drogą pokrętną
Panie, który oczy manisz pozorem
Staram się świat czytać jak księgę najświętszą
A cierpliwość jest mi wzorem
Swoje życie w trudzie jak wszyscy chcę przeżyć
Aż się nie zatrzyma serce styrane
Ale nawet kiedy do ziemi się przygnę
Nadal prosić, nadal prosić nie przestanę

Daj mi jeszcze odpocząć na ziemi
Nim zobaczę światełko w mroku
Zanim dojdę do Twojej sieni
Zanim będę miał wieczny spokój
Daj mi tutaj raju spróbować
Na tej ziemi co jęczy znoju
Raju chwilę, a potem mnie prowadz
Do Twoich niebieskich pokojów

wtorek, 25 października 2011

25 X wziął i posadził...

Jezus mówił: "Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach".
I mówił dalej: "Z czym mam porównać królestwo Boże? Podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło".
Łk 13,18nn

Ziarnko gorczycy człowiek wziął i posadził w swoim ogrodzie.
Zaczyn kobieta wzięła i włożyła w mąkę.
Dzisiejsze Słowo uświadomiło mi nie tylko moc rozwoju królestwa Bożego a nas, ale przede wszystkim w tym słowie "wziął, wzięła" zobaczyłam ważność osobistej decyzji, ważność przyjęcia Boga do swego życia. Łaska "wpuszczona" świadomie działa w nas, czy śpimy czy czuwamy aż do "objawienia się synów Bożych" na których czeka z utęsknieniem stworzenie całe (por. I czytanie Rz 8,18n).

poniedziałek, 24 października 2011

24 X otrzymaliśmy Ducha dziecięctwa

W dzisiejszym Słowie dwa fragmenty mnie zatrzymały. Fragmenty mówiące o pewnych postawach człowieka, wynikających z ducha, jakiego się posiada.

I czytanie mówi o duchu wolności i usynowienia: "...wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: Abba, Ojcze". Rz 8,14n

Jakże inna postawa ukazuje się w Ewangelii w kobiecie, którą Jezus uzdrawia:
"Jezus nauczał w szabat w jednej z synagog. A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować". Łk 13,10n

Jaki duch mnie prowadzi? Czy Duch Boży, duch dziecięctwa?
Czy może poddaję się duchowi niemocy, zgarbienia i nie podnoszę już oczu ku górze?
Duch dziecięctwa wyzwala i otwiera w nas przestrzeń na dziedzictwo Boga.
Duch niemocy (mimo pobożności) nie pozwala oddychać miłością lecz skupia na sobie.

Oby Jezus każdego z nas dotknął swoją ręką (przede wszystkim to czyni w Eucharystii), bo wszyscy jesteśmy z jednej gliny uczynieni i potrzebujemy wyprostowania - zmartwychwstania - z naszych niemocy.

Pan niech będzie przez wszystkie dni błogosławiony:
Bóg, który nas dźwiga co dzień. Zbawienie nasze!
Bóg nasz jest Bogiem, który wyzwala,
Pan nas ratuje od śmierci.
Ps 68 - psalm responsoryjny na dziś. :-)

niedziela, 23 października 2011

23 X będziesz miłował

"Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?"
On mu odpowiedział: "«Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem». To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: «Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego». Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy»".
Mt 22,34nn

Mnie dziś na modlitwie uderzyło to, że największe przykazanie jest podane w formie otwartej i pozytywnej. Tzn. nie jest sformułowane "nie rób tego", ale "będziesz miłował", co jest w perspektywie bez granic. Bo miarą miłości jest miłość bez miary...
Domyślam się, że tak miłować Boga całym sercem, całą duszą i całym umysłem a bliźniego jak siebie samego, możemy tylko z jednego powodu. Z powodu naszego podobieństwa do Boga. Obrazem Boga w człowieku jest zdolność do miłości.
Tak kocha Bóg i tą miłością z nami się dzieli. Jeśli daje takie przykazanie (czy obietnicę... bo i tak można czytać: będziesz miłował), to daje i możliwość jego spełnienia. W chrzcie otrzymuje dar miłowania, który jak wszelki dar trzeba rozpakować i zastosować zgodnie z instrukcją Ducha Świętego.

Przyszedł mi też na myśl obraz strzelnicy. Wszelkie nasze starania, czyny i szczegółowe ustawianie się w codzienności lecz bez miłości są jak strzały poza celem - stratne.
A jeśli się pozwoli działać Duchowi Świętemu, to dzieje się tak, jak mówi dzisiaj II czytanie z 1 Tes 1,6n: "wy, przyjmując słowo pośród wielkiego ucisku, z radością Ducha Świętego, staliście się naśladowcami naszymi i Pana, by okazać się w ten sposób wzorem dla wszystkich wierzących".

Miłość jest albo jej nie ma. Pośród ucisku daje radość. Rozszerza serce, upraszcza i porządkuje.

sobota, 22 października 2011

Nie bój się! Wypłyń na głębie

Jeszcze jedno. Ważne ze względu na wezwanie! Lednica 2001 i "Wypłyń na głębie":

"U początku nowego tysiąclecia, gdy wciąż jeszcze radujemy się owocami Wielkiego Jubileuszu, ze szczególną mocą docierają do nas słowa, które Pan Jezus skierował kiedyś do Piotra: Duc in altum! – Wypłyń na głębie!

To wezwanie wypowiedziane u brzegów Jeziora Galilejskiego miało sens praktyczny – była to propozycja, aby Piotr odbił od brzegu i mimo zniechęcenia raz jeszcze zarzucił sieci. Równocześnie jednak miało ono głęboki sens duchowy: było zachętą do wiary. Tak właśnie zrozumiał je Piotr i zawierzył: “Panie, (...) na Twoje słowo zarzucę sieci” (Łk 5, 5). To zaś zawierzenie stało się fundamentem apostolskiej misji, jaką Chrystus przekazał mu mówiąc: “Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił” (Łk 5, 10).

Duc in altum! Dziś te Jezusowe słowa kieruję do każdego i każdej z was: Wypłyń na głębie! Zawierz Chrystusowi, pokonaj słabość i zniechęcenie, i na nowo wypłyń na głębie! Odkryj głębie własnego ducha. Wnikaj w głębie świata. Przyjmij słowo Chrystusa, zaufaj Mu i podejmij swą życiową misję. Ludzie nowego wieku oczekują twojego świadectwa. Nie bój się! Wypłyń na głębie! – jest przy tobie Chrystus.

Sercem obejmuję każdego i każdą z was. Stale proszę Boga, aby prowadził was przez życie w świetle i mocy Ducha Świętego. Niech łaska Chrystusa zawsze wam towarzyszy.
Z serca wam błogosławię: W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego".

Ave Crux... - usłyszeć bł. Jana Pawła II

Powspominałam spotkania z Janem Pawłem II w poprzednim poście a warto też przywołać Jego nauczanie. Ograniczę się do drogiej memu sercu mi homilii. A jest dziś bardzo "na czasie" nie tylko dla mnie ale i dla Polaków.

Homilia w czasie Mszy św. odprawionej w katedrze wawelskiej. Kraków, 10 czerwca 1987

"1. Ave Crux...
Bądź pozdrowiony Krzyżu Chrystusa!
Kiedy na górze w Galilei Pan mówi do apostołów: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi” (Mt 28, 18), wówczas nasza myśl i serce zwraca się do Krzyża.
To w Krzyżu jest Ci dana, o Chryste, „wszelka władza”, taka władza, jakiej nikt inny nie ma w dziejach świata.
To w Krzyżu jest moc Odkupienia człowieka, w imię której apostołowie słyszą: Idźcie... nauczajcie wszystkie narody.
To w Krzyżu Chrystusa Bóg Trójjedyny: Ojciec, Syn i Duch Święty stał się życiem dusz nieśmiertelnych. A początek tego życia stanowi chrzest.
To w Krzyżu, w tym — po ludzku znaku hańby — stałeś się, o Chryste, Pasterzem naszych dusz i Panem dziejów.
Bądź pozdrowiony Krzyżu Chrystusa!
Ave Crux.

2. W Krzyżu „poznaliśmy miłość” (1 J 3, 16), tę miłość aż „do końca”. Tę miłość, którą cały Kościół w Polsce rozważa w dniach Kongresu Eucharystycznego.
Tę miłość, którą Jadwiga, błogosławiona nasza królowa, poznała tu: przy tym krzyżu.
„Bądź pozdrowiony krzyżu wawelski, krzyżu Jadwigi!”
Jesteśmy złączeni z tą naszą wielką monarchinią właśnie przez ten wawelski krzyż, pod którym obecnie zostały złożone relikwie Błogosławionej. Mają one tutaj sprawować jakby ciągłą, milczącą liturgię podniesienia krzyża. Podniesienie relikwii królowej Jadwigi — podniesienie przez krzyż.
Tu, na tym miejscu, Jadwiga poznała, jaką władzę ma Ukrzyżowany „na niebie i na ziemi”. Poznała wiarą. Poznała sercem. Objawiła jej się tutaj Miłość, która jest większa niż jakakolwiek ludzka miłość.
Na krzyżu Chrystus „oddał za nas życie swoje” (1 J 3, 16).
Czy ty także, młoda królowo Polski, Andegawenko, nie powinnaś „oddać życia za braci”?

3. W katedrze wawelskiej znajduje się miejsce wielkiego zwycięstwa Chrystusa w sercu ludzkim.
Czy ty także, Jadwigo, nie powinnaś „oddać” swojej miłości za tę Miłość?
Jak może w tobie „trwać miłość Boga” (por. 1 J 3, 17), gdybyś zamknęła twoje serce do samej tylko „ludzkiej miłości?” Tej miłości pięknej, żywionej od dziecka — miłości, do której po ludzku miałabyś prawo, która mogła stać się twoją życiową drogą i powołaniem...
A jednak...
Co ci mówi ten Chrystus z wysokości swojego wawelskiego krzyża? Przedziwna jest Jego „władza” nad sercem człowieka. Skąd się bierze ta władza? Jaką ma moc, On, wyniszczony, skazany na swoją krzyżową agonię na tylu miejscach świata? Poprzez tę agonię, poprzez wyniszczenie, poprzez obraz skrajnej słabości, hańby i nędzy, przemawia moc: jest to moc miłości „aż do końca”.

4. Jadwigo, ty jeszcze nie umiłowałaś „aż do końca”. Kres twojej miłości leży dalej, poza granicami tego, co tutaj, na zamek wawelski, na polski tron, przyniosło twoje dziewczęce serce.
Kres twojej miłości leży dalej. Bóg cię postawił w pośrodku ludów i narodów. Powołał cię, abyś ogarnęła swym sercem ich losy, ich dążenia, ich zmagania. Abyś odgadła Boże zamiary w stosunku do Polski, do Litwy, do ziem ruskich.
Chrystus, którego krzyżowa agonia została utrwalona w wawelskim krucyfiksie, to Ten sam, który powiedział do apostołów: „Idźcie na cały świat, nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (por. Mt 28, 19).
Powiedział, sięgając do kresu czasów. Sięgając poprzez dzieje ludów i narodów. Powiedział w mocy tej miłości, która idzie z każdym człowiekiem przez dzieje — aż do końca.
Jadwigo, odpowiedz tej miłości!

5. Czcigodni i drodzy bracia i siostry, uczestnicy eucharystycznej liturgii, jaką dane mi jest dzisiaj sprawować przy krzyżu wawelskim i przy relikwiach bł. Jadwigi, naszej wielkiej królowej i matki ludów.
To miejsce, na którym się spotykamy, przemawiało do całych pokoleń. Zaklęta w nim jest najgłębsza i najrdzenniejsza treść Ewangelii, wpisana w dzieje naszej Ojczyzny przed sześciuset laty. Bardzo, bardzo pragnąłem być tutaj właśnie w tym roku — 1987, kiedy nasi bracia Litwini, współtwórcy swoich i naszych dziejów obchodzą w Wilnie i całym kraju sześćsetną rocznicę chrztu swego narodu.
Skoro nie jest mi dane w tym jubileuszowym roku być pośród nich, modlić się na ich ziemi, w ich języku — tym bardziej dziękuję Bożej Opatrzności za to, że mogę stanąć przy krzyżu wawelskim i zatrzymać się przy sercu naszej królowej, bł. Jadwigi. A ponadto: przecież tutaj, na zamku królewskim, przyszedł na świat św. Kazimierz. Patron Litwy, który swe młode życie zakończył w Grodnie. W tej katedrze się modlił. W Krakowie żył również i budował swoim życiem współczesnych, świątobliwy zakonnik Michał Giedroyć, szczególny miłośnik Chrystusowego Krzyża.

6. Wiele skarbów kryje w sobie katedra wawelska. Dane mi było przez szereg lat być jej gospodarzem i pierwszym sługą. Wśród tych skarbów krzyż królowej Jadwigi pozostaje miejscem szczególnego świadectwa.
Strzeżcie tego skarbu w sposób szczególny, tak jak strzegły pokolenia. Zwracam się do wszystkich krakowian, przede wszystkim do mego następcy na stolicy św. Stanisława oraz do czcigodnej kapituły metropolitalnej. Na ręce dziekana i prepozyta tej katedralnej kapituły, drogiego biskupa Juliana, składam to moje dzisiejsze wyznanie przy krzyżu wawelskim i przy sercu Błogosławionej.
Dziękuję kapitule krakowskiej za całe wieki troski o to wielkie sanktuarium Kościoła i narodu! Dziękuję za troskę o samą biskupią stolicę, ilekroć zostawała osierocona. Dziękuję za tyle dowodów kapłańskiej gorliwości. Czyż mogę nie wspomnieć tutaj — wśród tylu drogich mi postaci — przynajmniej tego jednego, któremu tak wiele zawdzięczałem od najmłodszych lat: śp. księdza infułata Kazimierza Figlewicza, wielkiego miłośnika tej właśnie królewskiej katedry i tego w niej miejsca niezwykłego, jakim jest wawelski krucyfiks Jadwigi.

7. Kiedy zaś na tym miejscu się znajdujemy, wówczas w sposób szczególny unaocznia się i to jeszcze wielkie dzieło Jadwigi, którym jest uczelnia teologiczna, przez wiele wieków Wydział Teologiczny Uniwersytetu Jagiellońskiego, w ostatnich czasach — odbudowana jako Akademia Papieska.
Nie trzeba chyba jeszcze dłużej udowadniać, że ta uczelnia świadczy o naszych dziejach, należy do dziedzictwa Kościoła i polskiej kultury. Czy może jej nie być w Krakowie?

8. „My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci, kto... nie miłuje, trwa w śmierci” (1 J 3, 14).
Tak. Wiemy. Wiedziała o tym nasza królowa Jadwiga, błogosławiona — i wiedzę tę ugruntowała w dziejach narodu. W dziejach dusz polskich.
Taka była zawsze — i taką pozostała wymowa wawelskiego krzyża. I taka jest wymowa każdego krzyża na całej ziemi. Każdego krucyfiksu.
Bądź pozdrowiony Krzyżu Chrystusa!
Gdziekolwiek znajduje się twój znak, Chrystus daje świadectwo swojej Paschy: owego „przejścia ze śmierci do życia”. I daje świadectwo miłości, która jest mocą życia — miłości, która zwycięża śmierć.
Bądź pozdrowiony Krzyżu, gdziekolwiek się znajdujesz, w polach, przy drogach, na miejscach, gdzie ludzie cierpią i konają... na miejscach, gdzie pracują, kształcą się i tworzą...
Na każdym miejscu, na piersi każdego człowieka, mężczyzny czy kobiety, chłopca czy dziewczyny... I w każdym ludzkim sercu, tak jak w sercu Jadwigi, Pani Wawelskiej.
Bądź pozdrowiony Krzyżu Chrystusa.

Ave Crux!"

Fragmentu można odsłuchać. Warto. Kliknij na obrazek poniższy.
Jan Paweł II - Ave Crux (Kraków, Wawel 1987)

22 X troska Ogrodnika


I opowiedział im następującą przypowieść: «Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł.
Rzekł więc do ogrodnika: «Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?»
Lecz on mu odpowiedział: «Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć»”.
Łk 13,6nn

Nasz Pan troszczy się o każdego z nas, jak ten ogrodnik o ten figowiec. Czasem warto zauważyć, że to Jego sprawka, że wszystko wokół nas On sam "skopie" i "rzuci nawozem" - jak dosłownie mówi tekst grecki.
W pierwszym odruchu nie czytałam tej przypowieści odnosząc do siebie. Jednak przypowieść czyta moje życie, więc muszę na nią popatrzeć od strony wydarzeń: "skopania" wokół wszystkiego (tak mogę nazwać zmianę placówki), "rzucenia nawozu" - nie jest więc zapach najprzyjemniejszy ;-) a i rzeczywiście trudności są nieprzyjemne.
W tej perspektywie zaczynam myśleć (metanoia -> zmieniać myślenie), że u mnie Pan spodziewa się owocu nowego, dojrzałego.

***
Pierwsze wspomnienie liturgiczne bł. Jana Pawła II. Przywołuję w pamięci nasze spotkania:
Radom 1991 - procesja z darami i wielka palma wileńska w mych rękach - to było pierwsze spotkanie. Pamiętam długie spojrzenie w oczy, miałam wrażenie jakbym była jedyna dla Niego w danej chwili...
Rzym 1991 - pobyt w Domu Polskim, zajęcia na Uniwersytecie Letnim Kultury Polskiej i audiencja na Watykanie, zapraszałam Go wtedy do Wilna, dając album wileńskim.
Rzym 1993 - pielgrzymka z Wilna z dominikanami śladami bł. Pier Giorgia Frassatiego i audiencja na Watykanie, w krużgankach. To spotkanie dla mnie było najistotniejsze.
Ważne dlatego, że to był czas podjęcia decyzji na drogę życia konsekrowanego i potrzebowałam wsparcia duchowego i błogosławieństwa.
Więc kiedy Papież Jan Paweł II miał odchodzić już od naszej grupy uklękłam przed Nim wraz z dwoma jeszcze osobami i rzekłam: "Ojcze święty, pobłogosław na drogę powołania". Podszedł do mnie, wziął mnie za podbródek, spojrzał w oczy i zapytał: "Co dziecko, co mówisz?"
Może nie usłyszał i zapewne tak było, jednak dla mnie to pytanie i w związku z tym moja głośna raz jeszcze wobec wszystkich sformułowana tak prośba, były jak potrójne pytania Jezusowe do Piotra po zmartwychwstaniu i Piotrowe proste wyznanie miłości...
Otrzymałam więc krzyżyk na czole. Wzruszam się to pisząc...
Wiem, że mi to błogosławieństwo pomaga, pomagało w trudnościach, wiem, że mam wsparcie Kogoś, kto dziś jest w Domu Ojca.
Denver 1993 - spotkanie z młodymi. Bez pieniędzy, bez możliwości, a trafiłam do grupy pielgrzymiej polskiej. Jeden z cudów...
Wilno 1993 - pielgrzymka Jana Pawła na Litwę. To było ciekawe doświadczenie. Do tej pory, to ja jechałam do Niego do Rzymu, a teraz On przyjechał do mnie :-). Tak to wtedy czytałam. I też w kościele św. Ducha spotkanie krótkie a znowu z błogosławieństwem.

Wypisuję to wszystko i dziwię się... że aż tyle tych spotkań (a ile jeszcze w tłumie: na Błoniach krakowskich, sandomierskich, w Skoczowie, w Częstochowie itp). Bóg chyba wie, że tyle potrzebowałam. A ja też pamiętać powinnam, że komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie...

Fot. Znalazłam w internecie zdjęcie tej procesji z darami z 1991 roku w Radomiu. Moja palma ta po prawej.
Zdjęcia "podbródka" i błogosławieństwa mam takie "do ręki", więc niech zostaną w mej klauzurze :-).

piątek, 21 października 2011

niespodzianka paciorkowa

Podczas nieszporów ktoś się poruszał po katedrze i zwrócił na siebie uwagę. Jednak nie spodziewałam się, że mnie zaczepi przed kaplicą Najświętszego Sakramentu i nazwie po imieniu: "Baranka". Coś we mnie się poruszyło, ten Ktoś mnie zna...
Było to miłe spotkanie "Paciorka", który okazał się sporym "kawałem pacierza" :-)
Cieszę się, że Baranek daje mi poznawać i miłować tutejszych ludzi.

21 X dlaczego nie rozpoznajecie?

Jestem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać — nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. [...] Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego. Rz 7,18-24

Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne? Łk 12,56n

Końcówka roku liturgicznego, to czas bardzo konkretnych i celnych Słów na nasze najgłębsze motywacje. Jeśli pozwalam, by Słowo mnie "przeszywało" i "czytało" moje życie, to wiele spraw codziennych zaczyna się upraszczać. Wszystko wtedy prowadzi i oscyluje ku rozpoznaniu Obecnego pomiędzy nami.

Fot. Cyrenejczyk zagląda w oczy Jezusowi (czy raczej Jezus w oczy Cyrenejczyka) - jedno pewne, że rozpoznanie się dokonało. Życzę sobie i tobie rozpoznania Jezusa niosącego mój (i twój) krzyż...

czwartek, 20 października 2011

20 X miłosne znaki

Miałam dziś spotkanie w Poznaniu z młodymi siostrami z różnych zgromadzeń na temat chrztu. Nie jestem mówcą, ale skoro prośba bezpośrednio do mnie była skierowana, odczytałam, że Bóg tego chce.
Dobrze mi się mówiło i odbiór był dobry, dzięki modlitwom wielu. Dziękuję.
Najbardziej wzruszającym momentem dla mnie było to, że kiedy przeszłam w prelekcji do symboliki wody i zaczęłam mówić o jej konieczności i jej ambiwalencji, to wtedy zaczął padać deszcz, ulewa jak z wiadra. Wszystkie żeśmy to zobaczyły i uśmiechnęłyśmy się - "jest woda". Ja osobiście czytam to wydarzenie jako MIŁOSNĄ interwencję Jego Obecności w tym dniu w moje przeżywanie. Coś poza słowami się dokonało...
Zrozumie mnie i to o czym piszę tylko ktoś, kto kocha.

środa, 19 października 2011

19 X sługą wiernym i roztropnym być

„To rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”.
Wtedy Piotr zapytał: „Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?”
Pan odpowiedział: « Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby na czas wydzielał jej żywność?...
Łk 12,39nn

Kiedyś o. Augustyn Jankowski OSB mawiał, że trudności uderzają akordem.
Czuję, że taki czas doświadczeń dotyka wspólnotę.

Mam swoją działkę, swoje zadania do spełnienia w rozwiązywaniu spraw i chcę być po pierwsze sługą (a nie właścicielem), po drugie wierną (przede wszystkim wierzącą), po trzecie roztropną (zaangażowaną sercem i umysłem).
Dlatego wołam słowami Psalmu 124 (Ps responsoryjny na dziś):
Nasza pomoc w imieniu Pana, który stworzył niebo i ziemię.

Doświadczenia dotyczą spraw bardzo przyziemnych, ziemskich. Cieszę się, że znowu Pan pokazuje mi, że jest Panem nieba i ziemi, z naciskiem tym razem na ziemię.
Potrzebuję modlitwy wstawienniczej - jestem przekonana.
Proszę więc pokornie moich Czytelników, by westchnęli za mnie, bym była sługą wierną i roztropną.

wtorek, 18 października 2011

18 X wysłani

Jezus wyznaczył jeszcze innych, siedemdziesięciu dwóch, i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. [...]
Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie.
Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: «Pokój temu domowi!»...
Łk 10,1nn

Wybrani, wysłani, aby szli i owoc przynosili...
Żeby nieść pokój (ten najgłębszy Boży pokój) innym, trzeba go posiadać, trzeba go nieść w sobie, ze sobą. On nie łączy się z sakiewką, ani z sandałami, on jest darem Ducha, który owocuje pokorą, prostotą i uwielbieniem, jednym słowem miłością.

poniedziałek, 17 października 2011

17 X wzmocnić się w wierze


„Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia”. Łk 12,15

***
Abraham nie okazał wahania ani niedowierzania co do obietnicy Bożej, ale się wzmocnił w wierze. Oddał przez to chwałę Bogu i był przekonany, że mocen jest On również wypełnić, co obiecał. Rz 4,20n

Wzmocnić się w wierze.
Wyjazd do Krakowa umocnił mnie w wierze. Z zewnątrz niejako przyszła łaska. A teraz ja mam się wzmocnić w wierze i być przekonana, że Bóg mocen jest wypełnić, co obiecał. Tylko czy wiem, co obiecał? :)

Śpiewaliśmy dziś w psalmie responsoryjnym Pieśń Zachariasza, która mówi o obietnicach:

Błogosławiony Pan, Bóg Izraela,
bo lud swój nawiedził i wyzwolił.
I wzbudził dla nas moc zbawczą
w domu swojego sługi Dawida.

Jak zapowiedział od dawna
przez usta swych świętych proroków.
Że nas wybawi od naszych nieprzyjaciół
i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą.

Że naszym ojcom okaże miłosierdzie
i wspomni na swe święte przymierze.
Na przysięgę, którą złożył
ojcu naszemu, Abrahamowi.

Da nam, że z mocy nieprzyjaciół wyrwani,
służyć mu będziemy bez trwogi,
w pobożności i sprawiedliwości przed Nim
po wszystkie dni nasze.

Bóg nas nawiedził i wyzwolił. Dlaczego jednak wielu, a i ja także pokładam często ufność raczej w ludzkich zabezpieczeniach niż w Bogu?
Może zapominam do Kogo należę? Może zapominam do Kogo świat należy?...

sobota, 15 października 2011

15 X uwierzyć Bogu


Jemu on uwierzył jako Temu, który ożywia umarłych, i to co nie istnieje, powołuje do istnienia. Rz 4,17

Chodzi o Abrahama, który uwierzył Bogu.
A mi chodzi o moją wiarę Bogu, który jest Ojcem wszechmogącym, Stworzycielem nieba i ziemi. I ziemi... I ziemi... I ziemi...
Tak to we mnie od wczoraj pracuje.
On jest Panem i Właścicielem. Postawa właściwa, to postawa Maryi: oto ja służebnica Twoja.
"Twoja jest ziemia i wszystko, co ją napełnia" Ps 24. I wszystko, co mnie spotyka, jest w Twoich Ojcowskich rękach.

piątek, 14 października 2011

14 X nie bój się!

... mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam, kogo się macie obawiać: Bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie... Łk 12,1-7

Pozwolę sobie dziś zacytować komentarz M. Łusiaka SJ z Deonu:

"Nam się wydaje, że gdy ludzie nas krzywdzą, to jest to dowodem na to, iż nie jesteśmy ważni dla Boga. Tymczasem wcale tak nie jest, bo Bóg doskonale wie (my nie przyjmujemy tego do wiadomości), że tak naprawdę to żaden człowiek nie jest w stanie nas skrzywdzić.

Mamy wtedy, owszem, poczucie skrzywdzenia, ale to nie oznacza, że doznaliśmy krzywdy obiektywnej. Krzywda prawdziwa dzieje się w naszym życiu tylko wtedy, gdy tracimy życie wieczne. Od nas samych zależy więc, czy doznamy obiektywnej krzywdy, czy nie.

W każdym razie Bóg czuwa nad nami, aby nie stała się nam prawdziwa krzywda".

czwartek, 13 października 2011

13 X moja "18-tka" :-)

Świętowałam dziś "osiemnastkę". :-)
Przed 18 laty w tym dniu wyruszyłam fizycznie z mego Ur w drogę za Barankiem.

Niesamowitym doświadczeniem obecnie było to, że wczoraj, w wigilię zostałam namaszczona olejkiem nardowym. Poczułam się znowu wybrana, umiłowana i posłana. Było to w ramach DS-u i rozważania Ps 45, ale odczytuję to też osobiście, w tej mojej relacji z Bogiem.
Noc spędziłam w pociągu PKP w drodze do Krakowa, a zapach wonności nie wywietrzał :-), rano ucieszył moje serce. To są małe znaki miłości, ale właśnie i ja małymi znakami miłości mogę odpowiadać Barankowi.

środa, 12 października 2011

12 X groby niewidoczne wpuście Pana

Jezus powiedział do faryzeuszów i uczonych w Prawie:
„[...] Biada wam, bo jesteście jak groby niewidoczne, po których ludzie bezwiednie przechodzą”.
Łk 11,42n

Mocne słowa. Odnoszę je czasem i do siebie... Biada mi, jeśli lekceważę to, co niewidoczne dla oczu.
Nadzieja jest w tym, że Pan wskrzeszał umarłych. Zaprowadzę Go do mego wewnętrznego grobu (ukrytego), gdzie nie ma życia, gdzie jest zaduch.

***
Przyszedł Zmartwychwstały sam i w dniu skupienia ukazał swoje piękno. ON przechodząc nie zanieczyszcza się naszym śmieciem, ale przemienia nas na swoje podobieństwo. Doświadczyłam Życia!
Kocham mojego Boga, kocham Baranka. Wiem, że to jest tylko odpowiedź na Jego Pierwszą Miłość. Ale tej odpowiedzi pragnie i czeka na nią. W każdym wymiarze.

wtorek, 11 października 2011

11 X czas na wnętrze

...Na to rzekł Pan do niego: „Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste”. Łk 11,37-41

Schodzimy do głębszej przestrzeni naszego serca. Już nie to, co inni widzą, się liczy, ale to, co jest we wnętrzu.
Oddać na jałmużnę to, co jest wewnątrz. Co to znaczy?
Jałmużna jest jednym z uczynków miłosierdzia. Chodzi więc chyba o miłość, o wydanie siebie aż z serca...

poniedziałek, 10 października 2011

10 X wiara czyta znaki, nie inaczej

Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: „To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. [...] Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz”. Łk 11,29-32

Znak Jonasza. Pierwszym i podstawowym jest głoszenie Słowa. Tyle i aż tyle jest nam dane. Każdego dnia.
Dziś w I czytaniu zatrzymało i ucieszyło mnie Słowo:
Do wszystkich przez Boga u m i ł o w a n y c h, powołanych świętych, którzy mieszkają w Rzymie: łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa. Rz 1,7

Przez Boga umiłowani rzymianie, ale i szczecinianie, i krakowianie, i wilnianie itd., powołani - łaska nam i pokój od Boga. Mamy łaskę i pokój od Boga, czego nam jeszcze potrzeba?
Może po prostu WIARY! Wiary, że tu, w codziennej Eucharystii jest Ktoś większy od Jonasza... Ktoś, kto nas miłuje.

niedziela, 9 października 2011

9 X odpowiedzieć na zaproszenie

Jezus w przypowieściach mówił do arcykapłanów i starszych ludu:
„Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść.
Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: «Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę: woły i tuczne zwierzęta pobite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę». Lecz oni zlekceważyli to i poszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa; a inni pochwycili jego sługi i znieważywszy ich, pozabijali.
Na to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić.
Wtedy rzekł swoim sługom: «Uczta wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie». Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala zapełniła się biesiadnikami.
Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego: «Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?» Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: «Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz w ciemności. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów».
Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych”.
Mt 22,1-14

Uczta, zaproszenie na ucztę i droga na ucztę. Pierwsze i drugie nie zależy od nas. Uczta wystawiona i zaproszenia wydaje król. Znalezienie się tam jest w naszym interesie, to nasze zbawienie (gdyż mowa o królestwie niebieskim).
Droga na ucztę - w tym mamy udział dnia każdego. Postawy różne nam się zdarzają:
nie chcę, lekceważę, nie interesuje mnie to, robię swoje...
Jeśli zaś "z łapanki" udało mi się tam dostać, za darmo, bez zasług, to warto przyjąć szatę weselną, o której król nie zapomniał, by mnie ją obdarzyć. Co z nią zrobiłam/em?
Chodzi o wnętrze nasze, czy jest ubrane w szatę łaski, udzieloną nam na chrzcie?
To nic, że inni zaproszeni nie zauważą (szaty lub jej braku), król widzi głębiej, widzi serce, zauważa każde jego drgnienie. Przyjaźnie ze mną rozmawia. Odpowiem Mu wdzięcznością.

sobota, 8 października 2011

8 X szczęśliwa

Gdy Jezus mówił do tłumów, jakaś kobieta z tłumu głośno zawołała do Niego: „Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś”.
Lecz On rzekł: „Owszem, ale również błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je”.
Łk 11,27-28

Słuchają słowa i zachowują je... Słuchanie jeszcze jakoś nam idzie, ale zachowanie już gorzej. Pamiętam siebie przed laty, kiedy choć rano medytowałam Słowo i uczestniczyłam w Eucharystii, to już wieczorem nie pamiętałam tego Słowa, nawet nie mogłam sobie często przypomnieć, o czym ono było.
"Zachować" - inaczej strzec, ochraniać, zatrzymać z miłością. Ochronić przez dzień cały, ochronić przed innymi słowami ze świata, od złego, czy ode mnie samej. Uciekać się do tego Słowa. Będę "błogosławiona" = szczęśliwa. Jestem! :) To szczęście ode mnie też zależy.

Z pierwszego czytania zatrzymuję dziś słowa:
"Ale Pan jest ucieczką swego ludu i mocą synów Izraela". (Jl 4, 12-21)

piątek, 7 października 2011

7 X zbierać dobro

... A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże. Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, zabierze całą broń jego, na której polegał, i łupy jego rozda. Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza. Łk 11,21n

Kto nie zbiera rozprasza... tak jakoś te słowa zadomowiły się w pamięci od rana.
Mam doświadczenie osób, którym trudno przy końcu dnia, podsumowując dzień, zobaczyć dobro, które stało się ich udziałem, którego doświadczyły czy którym sami obdarowali innych. To zazwyczaj są ludzie, którym trudno zobaczyć działanie Boga w życiu własnym. Współczuję im, gdyż są smutni. Nie potrafiąc zebrać śladów łaski, rozpraszają ją.

Modlę się dziś o pewność zwycięstwa Jezusa, o mądre czekanie na doświadczenie zwycięstwa w życiu tych, których Bóg mi stawia na drodze. I o umiejętność zbierania okruchów dobra. O wdzięczność za każde dobro.
Różaniec pomaga zbierać dobro radosne i trudne. I daje nadzieję.

czwartek, 6 października 2011

6 X prosić o Ducha

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: «Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać». Lecz tamten odpowie z wewnątrz: «Nie naprzykrzaj mi się. Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie».
Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje.
I ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajdzie, a kołaczącemu otworzą.
Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”
. Łk 11,5-13

Natrętnie wręcz prosić Ojca o Ducha Świętego, o Miłość, bo to jest nasz chleb powszedni! Nie odmówi nam, zapewnia to Jezus.
Jaki jednak jest procent wołania o Ducha w mojej modlitwie?

środa, 5 października 2011

5 X Ojcze! Mój Ojcze!

Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: „Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów”.
A On rzekł do nich: „Kiedy się modlicie, mówcie:
«Ojcze, święć się imię Twoje,
przyjdź królestwo Twoje.
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj
i przebacz nam nasze grzechy,
bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini;
i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie»”.
Łk 11,1-4

Kiedy się modlicie, mówcie: OJCZE.
Takiej modlitwy, takiego zaufania do Boga uczę się od Jezusa przez dłuższy już czas. I do końca dni moich takiej modlitwy, takiej postawy dziecięcej uczyć się pragnę. Aż serce miłosiernego Ojca odciśnie się we mnie na wieki.

Widziałam zakładkę, kiedyś karmelici wydrukowali z takim napisem:
Twoja modlitwa - zamówienie czy zaufanie?
Warto czasem odpowiedzieć na to pytanie...

***
O, Stwórco mój i Panie, czuję, że uchylę zasłony nieba, aby o dobroci Twojej nie wątpiła ziemia. (św. Faustyna)

wtorek, 4 października 2011

4 X "mm"

Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie.
Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: „Panie, czy ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła”.
A Pan jej odpowiedział: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”.
Łk 10,38-42

Jedno zdanie komentarza, zasłyszane.
Gdyby Marta nie była taka (otwarta, gościnna, troskliwa, taka gospodyni), to Maria nie miałaby okazji usiąść u stóp Pana. Łukasz zanotował, że to Marta przyjęła Jezusa do swego domu.

Cząstka Marii jest najlepsza i najważniejsza, ale to tylko jednak cząstka... :)

MM -> dwie splecione litery miała w monogramie św. Jadwiga Królowa. Maria-Marta, "mm", to tajemna dewiza Królowej Jadwigi, streszczająca cały jej charyzmat.

***
Zaczęliśmy dziś tu w Szczecinie nowy rok pracy formacyjnej katechumenalnej. Dobrze, że takie Słowo padło. Dobrze, że Marta i Maria towarzyszą nam dziś. Jedna uczy otwartości, by przyjąć Pana do swego domu, do swego życia. Druga ukazuje głębszą potrzebę zasłuchania w Jego Słowo.

poniedziałek, 3 października 2011

(!) taniec posłuszeństwa

Przed kilkoma dniami wpadła mi w ręce kartka z tekstem wiersza Madeleine Delbrel, opublikowanego w książce Pierre Claverie OP "Oddać życie". Ponieważ wiersz był świetnym komentarzem do Słowa z dnia (25 IX) postanowiłam wklepać go w komputer, ale nie miałam na tyle czasu. Skończyłam dziś, publikuję, bo wart rozszerzania się.

By być dobrym tancerzem - z Tobą, jak i gdzie indziej - nie trzeba
wiedzieć, dokąd to prowadzi,
trzeba dać się ponieść,
być radosnym,
być lekkim,
a zwłaszcza nie można być spiętym.
Nie trzeba prosić Cię o wyjaśnienia
kroków, które podoba Ci się robić.
Trzeba być jak Twoje przedłużenie,
być zwinnym i żywym.
I za Twoim pośrednictwem odbierać rytm orkiestry.
Nie należy chcieć za wszelką cenę przyśpieszać,
lecz trzeba zaakceptować, że się obracamy, że chodzimy bokiem.
I to byłyby jedynie głupie kroki,
gdyby muzyka nie tworzyła harmonii.

Lecz my zapominamy muzykę Twojego Ducha
i czynimy z naszego życia ćwiczenia gimnastyczne;
zapominamy, że w Twoich ramionach ono się tańczy,
że Twoja Święta Wola
ma niepojętą wyobraźnię
i że monotonię i znudzenie
odczuwają tylko stare dusze,
które podpierają ściany
na radosnym balu Twojej miłości.

Panie, przybądź nas zaprosić.
Jesteśmy gotowi zatańczyć Ci zakupy, które musimy zrobić,
rachunki, kolację, którą trzeba przygotować, czuwanie, gdy będzie się chciało spać.
Jesteśmy gotowi tańczyć taniec pracy,
taniec zapału, a później chłodu.
Jeśli niektóre melodie są w tonacji minorowej, nie powiemy Ci,
że są smutne;
że mamy przez nie zadyszkę;
a jeśli ludzie nas popychają, przyjmiemy to ze śmiechem,
dobrze wiedząc, że to się zawsze zdarza w tańcu.

Panie, wskaż nam miejsce,
gdzie w tej wiecznej powieści
rozpoczętej między Tobą i nami
odbywa się szczególny bal posłuszeństwa.

Odsłoń przed nami wielką orkiestrę Twych pragnień,
gdzie to, na co pozwalasz,
rzuca dziwne nuty
w pogodę tego, czego chcesz.
Naucz nas przywdziewać każdego dnia
nasza ludzką kondycję
jak balową suknię, która sprawi, że pokochamy
wszystkie drobiazgi jak nieodzowną biżuterię.

Spraw, byśmy przeżywali nasze życie
nie jako grę w szachy, gdzie wszystko jest obliczone,
ani jako mecz, gdzie wszystko jest trudne,
ani jako twierdzenie matematyczne, które nas męczy,
lecz jako niekończące się święto,
na którym powtarza się spotkanie z Tobą.
Jak bal,
jak taniec
w ramionach Twojej łaski,
w uniwersalnej muzyce miłości.

Panie, przybądź nas zaprosić.

3 X aby moje serce było miłosierne

[...] on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: „A kto jest moim bliźnim?”
Jezus nawiązując do tego rzekł: „Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął.
Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. [...] Któryż z tych trzech okazał się według twego zdania bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?”
On odpowiedział: „Ten, który mu okazał miłosierdzie”.
Jezus mu rzekł: „Idź i ty czyń podobnie”
Łk 10,25-37

Nie tyle szukać tego, kto jest dla mnie bliźnim, kto mi pomoże, ile STAWAĆ SIĘ DLA KOGOŚ BLIŹNIM, wyjść do potrzebującego.
Jezus stał się naszym (moim) bliźnim, bo wyszedł od Ojca ku naszej potrzebie zbawienia.

Korzystam z modlitwy św. Faustyny:

"Dopomóż mi, Panie, aby oczy moje były miłosierne,
bym nigdy nie podejrzewała i nie sądziła według zewnętrznych pozorów,
ale upatrywała to, co piękne w duszach bliźnich i przychodziła im z pomocą.

Dopomóż mi, Panie, aby słuch mój był miłosierny,
bym skłaniała się do potrzeb bliźnich,
by uszy moje nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich.

Dopomóż mi, Panie, aby język mój był miłosierny,
bym nigdy nie mówiła ujemnie o bliźnich,
ale dla każdego miała słowo pociechy i przebaczenia.

Dopomóż mi, Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków,
bym tylko umiała czynić dobrze bliźniemu,
przyjmować na siebie cięższe i mozolniejsze prace.

Dopomóż mi, Panie, aby nogi moje były miłosierne,
bym zawsze spieszyła z pomocą bliźnim,
opanowując swoje własne znużenie i zmęczenie. (...)

Dopomóż mi, Panie, aby serce moje było miłosierne,
bym czuła ze wszystkimi cierpieniami bliźnich.

O Panie, pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje
i być żywym odbiciem Ciebie.
Niech ten największy przymiot Boga, to jest niezgłębione miłosierdzie, przejdzie przez serce i duszę moją do bliźnich.

(...) Niech odpocznie miłosierdzie Twoje we mnie, o Panie mój."

niedziela, 2 października 2011

2 X nie siłą, nie mocą naszą

O nic się zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem. A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie. Flp 4,6

Doświadczam dziś tego Bożego pokoju, o którym mówi św. Paweł.
Wiem też dlaczego mam się nie troszczyć. Bo "nie siłą nie mocą naszą, lecz mocą Ducha Świętego"...

Wróciłam właśnie z krótkiego skupienia w pięknej Wisełce. Pięknie jest tu na północy. I ludzie piękni.
Podobało mi się, jak został nazwany ten czas: jesienne zasłuchanie w Słowo. Innymi słowy, taki dzień lectio divina. A Bóg mówił i słuchałam Go, i słyszałam :). I nie chcę odrzucić nic z tego Słowa, chcę ciągle Słowo czynić głowicą węgła domu mego życia. Wtedy moje życie będzie cudem dla mnie samej i świadectwem dla innych.
Jezus im rzekł: „Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: »Właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił i jest cudem w naszych oczach«. zob. Mt 21,33-43