piątek, 31 października 2014

31 X, wyczuć co lepsze

[Faryzeusz] Go śledzili. A oto zjawił się przed Nim pewien człowiek chory na wodną puchlinę. Wtedy Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: „Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?” Lecz oni milczeli... Łk 14,1-6

Tąpnięcie poukładanego świata faryzeuszów poprzez stawiane przez Jezusa pytania cieszy mnie i smuci zarazem.
Cieszy, bo mam nadzieję, że i mnie Jezus z moich faryzejskich przekonań wyciągnie i pozwoli cieszyć się prawdziwymi czynami miłości.
Smuci, bo widzę jak zamknięcie uniemożliwia nawrócenie (czytaj: zmianę myślenia). Nie pozwala wyczuć odruchowo tego, co lepsze w kontekście miłości...
Za św. Pawłem z I czytania modlę się o to, aby miłość wasza (przede wszystkim moja!) doskonaliła się coraz bardziej i bardziej w głębszym poznaniu i wszelkim wyczuciu oceny tego, co lepsze... Flp 1,1-11.
Jest to dar (dar nawracania się ku Jezusowi) i skoro proszę o niego, wiem, że Ojciec nie odmówi.

Fot. z internetu. Tekst tłumaczę: "Nie wychowuj dzieci, bo i tak będą podobne do ciebie. Wychowuj siebie!" Tak jakoś w tym kontekście faryzeizmu ten obrazek bardzo mi przypadł do gustu :).

czwartek, 30 października 2014

30 X, walka trwa

W tym czasie przyszli niektórzy faryzeusze i rzekli do Jezusa : „Wyjdź i uchodź stąd, bo Herod chce Cię zabić”... Łk 13,31-35

Pomimo trudnej informacji o Herodowej chęci zabicia Jezusa, to słowo jest dobrą nowiną.
Życie i śmierć Jezusa dopełnione zmartwychwstaniem są dowodem na to, że Bogu spod kontroli nic się nie wymknęło.
I moje życie, wszystko co w nim się wydarza... dzieje się pod okiem Opatrzności Bożej. A co to jest Opatrzność? - to dogmat wiary, w skrócie oznacza, że Bóg nie dopuściłby zła, z którego nie wyprowadziłby większego dobra.
To Bóg i Jego działanie wobec mnie.
A moje? Co ja mogę zrobić w moim życiu?
Na to odpowiada dziś św. Paweł w I czytaniu, którego fragment cytuję:
Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. Ef 6,10-20 (warto dalej doczytać, tu znajdziesz).
Dalej tekst przybliża tę zbroję.
Warto może przyjrzeć się sobie i swojej zbroi, jeśli jeszcze ją się posiada, bo może odstawiło się w kąt.
Różne są sposoby walki. Też tej duchowej. Ważne, by nie lekceważyć tej walki, bo ona trwa. Czy chcę czy nie chcę, trwa.
Jak więc się ma moja zbroja? Czy używam jej? Może zardzewiała i trzeba coś odświeżyć?

Zachęcam do lektury homilii papieża Franciszka na dziś.
Fot. z internetu

środa, 29 października 2014

29 X, ciasno?

Jezus, nauczając, szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy. Raz ktoś Go zapytał: "Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?" 
On rzekł do nich: "Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli..." Łk 13,22-30

"Usiłujcie wejść", "agonidzeste" - greka używa tego słowa, którego źródłosłów pochodzi od "agonii". Polskie przekłady używają słów: "usiłujcie", "walczcie". Chodzi więc o coś bardzo trudnego, co nie przychodzi samo, jest związane z lękiem, z opuszczeniem, z ważną własną decyzją...
To samo greckie słowo "agonia" św. Łukasz używa do opisania udręki Jezusa w Ogrojcu Łk 22,43: "będąc w udręce (gr. agonia) najsilniej modlił się". 
Przejście przez ciasne drzwi oznacza wyzbycie się wszystkiego, co niesiemy ze sobą. Mówi się, że mądrość życia polega bardziej na umiejętności tracenia niż gromadzenia.
Jezus nakierowany ku Jerozolimie, wiedzący co Go tam czeka, w Ogrojcu przeżywa agonię, przechodzi przez ciasne drzwi, decyduje się na wolę Ojca.
Z Nim mogę "usiłować", "walczyć" o pozostawienie siebie, by przejść przez ciasne drzwi ku prawdziwemu szczęściu. Jest to swoiste doświadczenie agonii (psychicznej), bo egoizm nie lubi umierać (przynajmniej mój ;).
I jeszcze lekcja od Jezusa - w agonii najsilniej się modlił.

Fot. źródło: internet. I jeszcze jedno: obrazek pt. Twój plan drogi do Boga i Boga plan drogi dla Ciebie ;)

wtorek, 28 października 2014

28 X, skąd się wzięli?

W tym czasie Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga. Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami... Łk 6,12-19

Modlitwa Jezusa - intryguje mnie i pociąga.
A im bardziej rozumiem własne serce, tym łatwiej mi się modlić. Ale gdy nie rozumiem... tym bardziej potrzebuję się modlić.
Apostołowie "narodzili się" z modlitwy Jezusa, z Jego serca. I moje miejsce tam jest - w Sercu Jezusa. Tam moje źródło - ojczyzna. (I Twoja :)

poniedziałek, 27 października 2014

27 X, ku perspektywie nieba

Jezus nauczał w szabat w jednej z synagog. A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: „Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy”. Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga. Łk 13,10-17

Żeby chwalić Boga, trzeba Go "zobaczyć", trzeba ku Niemu się zwrócić.
Pochylenie duchowe, niemoc, która zniewala i pochyla ku ziemi zabiera perspektywę nieba...
Na szczęście Jezus dostrzega tych, którzy są skuleni własną niemocą a mają w sobie pragnienia wielkie (kobieta była w szabat w synagodze a nie gdzieś na rynku...).
Mój wniosek: trwać w wierności, cierpliwie - Jezus uwolni. I perspektywa nieba rozświetli ciemności.

niedziela, 26 października 2014

26 X, miłowanie

«Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem». To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: «Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego». Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy»". Mt 22,34-40

Dwa kierunki mej modlitwy dziś:
1. Sprawa miłowania idzie w człowieku po najbardziej wewnętrznej linii serca, bo dotyczy intencji.
Tak więc oceniając z zewnątrz można grubo się pomylić. Pozorne dobro i pozorna miłość jak atrapy mogą przyciągać uwagę. W miłości nie o to chodzi.
Św. Augustyn mówił: "kochaj i czyń, co chcesz". Prawdziwie kochając Boga i człowieka nie zrobi się rzeczywistej krzywdy. Co prawda miłość nie oznacza to tylko przyjemność i życzliwość wokoło, ale pragnienie dobra rzeczywistego dla bliźniego, co może kosztować nieraz wiele przykrości i wiele trudu...
Zaś miłowanie Boga rozpoznawalne jest przede wszystkim Jemu samemu i głębi mego serca.
Na zewnątrz też będzie się wylewać ale delikatnie i z wielkoduszną wiernością.

2. Miłowanie jest nam nie tylko zadane jako przykazanie, ale jest też obietnicą możliwości. Jest czymś wpisanym w nasze serca. Z miłości żeśmy powstali i istniejemy dla miłości. Więc miłość jest niejako naturalna dla nas. Owszem szatan zamieszał bardzo, ale tej możliwości nas nie pozbawił.

Modlimy się dziś po Komunii: "nasz Ojcze, niech Twój Sakrament dokona w nas tego, co oznacza, abyśmy osiągnęli zjednoczenie z Chrystusem, którego przyjmujemy pod osłoną chleba i wina".

Fot. z internetu, umycie nóg. Jezus nie tylko wypełnił przykazania... On nimi oddychał...
I ja tak chcę, dlatego uczestniczę w Eucharystię, bo tylko w zjednoczeniu z Jezusem potrafię.

sobota, 25 października 2014

25 X, Ktoś o mnie dba!

«Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: «Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?» Lecz on mu odpowiedział: «Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć»”. Łk 13,1-9

Ogrodnik jest nie tylko cierpliwy ale i wierzący :).
W tym ogrodniku dostrzegam Boga samego, któremu na każdym z nas zależy, który w owocowanie każdego wierzy i robi wszystko, by to owocowanie się stało w nas możliwe, łącznie z rzucaniem nawozu.
Tak dba o mnie (i o ciebie), czasem czujemy ten odór nawozu i wcale przyjemnie wówczas nie jest.
A tym "nawozem" rzuconym na mnie dla mego dobra może być najbliższy człowiek... Ale działa to i w drugą stronę: moja osoba może być przez Boga "wykorzystana" jako nawóz dla kogoś innego...
Podziwiam tego Boskiego Ogrodnika :) i nie chcę blokować Jego pracy.
Rodzi się wdzięczność. Dziękowałam dziś Bogu za trudne relacje.
Pierwsze czytanie z listu do Efezjan mówi o tym samym tylko innymi słowami (Ef 4,7-16).

Fot. z internetu.

piątek, 24 października 2014

24 X, przeszkoda? a gdzie?

...Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?... Łk 12,54-59

To słowo jest mocne. Przyjmuję je osobiście. Obłudnikiem nazywa Jezus ludzi w tłumie, czyli i mnie... A cóż to może znaczyć?
Słownik mówi, że obłudnik to człowiek fałszywy, dwulicowy. Czyli mający jakby dwa lica... i korzysta z nich na przemian, jak mu wygodniej, jak korzystniej. Tak więc nie znamy prawdy serca takiego człowieka.
Dzisiejsza Jezusowa uwaga odnosi do dwóch niebezpiecznych postaw: do przyjmowania z nauki Jezusa tego, co mi się podoba (a kiedy Jezus wzywa ku nawróceniu, "inteligentne" pomijanie, że to mnie już nie dotyczy) i do lekceważenia małego zła, które przez moją nieroztropność i brak ingerencji ma możliwość rozprzestrzeniania się.
Czy ja tak postępuję?
Rachunek sumienia zostawiam poza siecią, jednak nad pytaniem "jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie?" spróbuję się zastanowić.
"Czas" - grecki "kairos" - oznacza czas łaski, czas wejścia Boga w rzeczywistość tu i teraz. W tym pytaniu Jezusa jest pytanie o świadomość obecności Boga w tej tu mojej rzeczywistości. Jeśli Go nie dostrzegam, jeśli nie dostrzegam Jego wezwania na dziś, to... dlaczego nie dostrzegam? Może obłuda przeszkadza...(o niej kilka linijek wyżej).
A Bóg mówi! Do mnie dziś mówi w I czytaniu przez św. Pawła: "abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością znosząc siebie nawzajem w miłości" (Ef 4,1-6).
Mam więc konkrety, w tłumaczeniu interlinearnym: uniżoność serca (pokora), delikatność (cichość) i wielkoduszność (cierpliwość) i noszenie siebie nawzajem w miłości.
Konkrety są! Jeszcze więc o łaskę życia nimi, proszę Pana. I was o modlitwę wstawienniczą w tej sprawie tez proszę.
***
Zachęcam do lektury tego linku, może jeszcze bardziej się rozjaśni, gdzie ta przeszkoda jest...?

Fot. z internetu

czwartek, 23 października 2014

23 X, moc działająca w nas

Temu zaś, który mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie więcej, niż prosimy czy rozumiemy, Jemu chwała... (Ef 3,14-21)

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój?..." Łk 12,49-53

Zgrały się we mnie te dwa dzisiejsze czytania.
W tej mocy, o której pisze św. Paweł widzę ogień, który wypala w nas wewnętrznego człowieka. Ta moc daje siłę wierności. Jest jak ogień, który hartuje.
Jest jak ogień, który niszczy i spala to, co jest tylko słomą. Jest jak ogień, który porusza i ogarnia więcej i więcej, nie pozwalając na spokojny sen...
Ogień w Biblii jest symbolem miłości. To moc miłości w nas sprawia więcej niż jesteśmy w stanie rozumem zaryzykować. To moc miłości sprawia, że "bojowaniem jest żywot człowieka" (Hi 7,1) i "miłość Chrystusa przynagla nas" (2 Kor 5,14), nie zatrzymuje w ciepłym gniazdku ale wypycha ku dawaniu.
Ta sama miłość działa jak ogień, tak że "jednych ogrzewa, a innych parzy" (Łusiak SJ)... jak i w nas samych jedną postawę hartuje a drugą spala...

Fot. Tabernakulum w kościele seminaryjnym w Szczecinie. Ta Obecność, to Ogień...
***
Zachęcam do lektury i przemyśleń tekst o. Krzysztofa Osucha.

środa, 22 października 2014

22 X, gotowa?

„To rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”. [...] 
Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą”. Łk 12,39-48

Cóż znowu staję wobec tajemnicy bliźniego i swojej własnej.
Nie wiem, ile dano komu innemu, nawet temu najbliższemu...
Czy wiem, ile dano mi samej?
Sądzę, że też nie wiem do końca.
Ale na tyle na ile wiem (trochę wiem), ile mi zlecono, w tym będę rozliczona. I choć właściwie nie chodzi o rozliczenie... bo chodzi wciąż o jedno: o miłość przyjętą tu i teraz i o miłość tu i teraz przeze mnie dawaną.
Syn Człowieczy przychodzi, kiedy się nie domyślam. Kochać na zawołanie nie da się, ani nie da się przygotować na niespodzianki, po prostu trzeba być sobą w każdej chwili.
A co znaczy: być sobą?
Dla mnie znaczy: umiłowana przez Boga i mogąca kochać, mimo czy wręcz w przeciwnościach. Innymi słowy: żyć pełnią łaski podarowanej.
Św. Janie Pawle II módl się za mną, módl się za nami.

Fot. Grecki malarz Lytras "Oczekiwanie". Bardzo lubię ten obraz. Chciałabym, by moja dusza "tak wyglądała" :-) i tak wyglądała za moim Bogiem, by była gotowa.

wtorek, 21 października 2014

21 X, szczęśliwi słudzy

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy, podobni do ludzi oczekujących powrotu swego pana z uczty weselnej, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie..." Łk 12,35-38

Dzisiaj doświadczyłam tego od drugiej strony. Wróciłam po kilkudniowej nieobecności do domu, klucze miałam gdzieś głęboko w walizce, więc zadzwoniłam [...]
Czuwanie oznacza miłość, a czuwający to ktoś, kto chce usłużyć. Mieć miłość w sobie - zawsze oznacza szczęście. Słudzy czuwający z Ewangelii są szczęśliwi.
Jeśli wokół jest wielu nieszczęśliwych (a to pisząc myślę jak najbardziej i o sobie w różnych wydarzeniach), to pewnie należą do grona tych nieczuwających i takich, którzy nie chcą usłużyć... A to sprawa nastawienia, wewnętrznej decyzji. Mojej osobistej.

sobota, 18 października 2014

18 X, wielkie żniwo

Powiedział też do nich: żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. 
Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie! Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi!... Łk 10,1-9

Jezus kładzie mi na serce modlitwę o robotników na żniwie Pana. Potrzebuję w tym względzie nawrócenia. Łatwiej mi przychodzi modlić się za znajomych kapłanów, kleryków niż modlić się tak szczerze z serca o więcej... Nie myślę teraz o tych zorganizowanych modlitwach, których też sama bywam organizatorem, myślę o przestrzeni w sercu mym, którą w tym względzie poszerzyć trzeba...
Druga sprawa, to pokój, który niosą robotnicy Pana. I znowu pytanie: co przynoszę wchodząc na spotkanie z człowiekiem (tym dalekim ale też i tym moim domownikiem)?

Fot. Wiele jest serc...wiele jest domów, które czekają na Ewangelię... które czekają wciąż. Widok na Wilno.

piątek, 17 października 2014

17 X, przyjacielem Boga?

... mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam, kogo się macie obawiać: Bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła...” Łk 12,1-7

"Przyjaciołom moim" - urzekło mnie dziś to powiedzenie. Chcę w tym dniu nim się sycić. Wiem, że do mnie tak Jezus mówi.
Bóg ma dobre zamiary wobec ludzi, traktuje nas jak przyjaciół. A my Boga jak traktujemy? Za kogo ja Go mam? Za przyjaciela? - może nawet tak mówię, ale czy moje czyny, wybory o tym świadczą?

Druga ważna sprawa: nikt nam prawdziwej krzywdy nie wyrządzi, bo nie może! Prawdziwą krzywdą jest odwrócenie się na zawsze od Boga, a to zależy od nas!!!

czwartek, 16 października 2014

16 X, sprawiedliwość i miłosierdzie

„Biada wam, ponieważ... Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; samiście nie weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli”. Łk 11,47-54
W Nim mamy odkupienie przez Jego krew odpuszczenie występków, według bogactwa Jego łaski. Szczodrze ją na nas wylał... Ef 1,1-10

Niedawno katechumenka w rozmowie dzieliła się trudnością połączenia w sobie obrazu Boga Starego Testamentu i obrazu Boga, jaki pojawia się wraz z Jezusem w Nowym Testamencie. Bóg sprawiedliwy i karzący w ST a Bóg miłosierny i łaskawy w NT.
Dzisiejsza liturgia słowa pomaga mi samej zbliżyć się do tajemnicy Boga.
"Biada", które wypowiada Jezus są rzeczywiste, są karzące i są w Nowym Testamencie. Bardzo ostro Jezus gani uczonych w Prawie. Nie tylko ich, to "biada" muszę usłyszeć też wobec siebie i zrewidować moje postawy, by nie świeciły i nie myliły pozorami ani ludzi, ani własnego samopoczucia...
A do tej weryfikacji potrzebna jest łaska i jej Pan mi nie skąpi. Tylko w Jezusie jest odkupienie i oczyszczenie. Dzięki Jego łasce a nie dzięki moim poczynaniom mam dostęp do błogosławieństwa.

Fot. Fragment obrazu Rembranta "Powrót syna marnotrawnego" - ojciec ma dwie ręce: kobiecą i męską. Nasz Bóg przygarnia człowieka sprawiedliwością starotestamentalną i miłosierdziem nowotestamentalnym. To jest jeden i ten sam Bóg, który zawsze pozostaje Miłością wierną.

środa, 15 października 2014

15 X, do Ducha się stosujmy

Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim cnotom nie ma Prawa. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy. Ga 5,18-25

Dziś św. Teresa jest mi świadkiem naocznym tego, o czym pisze św. Paweł. W niej widzę, jak do Ducha się stosuje. I od niej się uczę.
Tak zaczyna św. Teresa z Avila swoje dzieło "Twierdza wewnętrzna":
Rzadko które zadanie, zlecone mi przez posłuszeństwo, wydało mi się tak trudne, jak rozkaz obecnie mi dany — napisania rzeczy o modlitwie. Naprzód dlatego, że nie czuję, by Pan mi udzielił zapału i ochoty do tej pracy, a po wtóre, że od trzech miesięcy cierpię takie osłabienie i taki szum w głowie, iż nawet w interesie naglącym ledwo coś zdołam napisać. Wiedząc jednak, że siła posłuszeństwa zwykła ułatwiać rzeczy na pozór niepodobne, ochotnie przystępuję do tej pracy, chociaż wola mocno się przed nią wzdryga. Nie dał mi bowiem Pan tyle cnoty i męstwa, bym umiała ciągle walczyć z ustawicznymi chorobami, jakie mię trapią i z nawałem wszelkiego rodzaju zatrudnień, bez zapierania siebie. Niech mnie więc wesprze Ten, który w tylu innych trudniejszych potrzebach działał we mnie i okazał nade mną moc łaski swojej; w Jego miłosierdziu pokładam całą ufność moją.

Taką prostotę i ufność mieć chciałabym w różnych zadaniach mi powierzonych... I o to proszę pokornie wzywając wstawiennictwa dzisiejszej Patronki.

wtorek, 14 października 2014

14 X, wewnętrzne naczynie

Pewien faryzeusz zaprosił Jezusa do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem. Na to rzekł Pan do niego: „Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości..." Łk 11,37-41

Wszyscy chcemy się pokazać z najlepszej strony. No, dobra, nie kwantyfikuję: ja chcę, ja lubię pokazać się z dobrej strony. Bo ją mam :) i chcę ją pokazać. A że mam do tego jeszcze i złą stronę ("zdzierstwo i niegodziwość", czyli egoizm i pychę)... to tego już pokazać nie chcę. To normalne.
Jednak to, że nie chcę tego ujawnić, nie znaczy, że tego nie ma! Co więcej, jeśli zacznę to wypierać, to właśnie stanie się tak, jak w dzisiejszej Ewangelii. Nawet Jezusowi zwrócę uwagę, podnosząc do rangi najważniejszej sprawy drugorzędne, a pierwszorzędne umniejszając.
Ale czy usłyszę Jezusa, który mówi, żebym zajrzała w swoje wnętrze?
Dzisiaj tak, dzisiaj słyszę i jest to łaska. Rachunek sumienia i spowiedź są takim spotkaniem z Jezusem, z braćmi (siostrami) i z własnym sercem. Spowiedź jest miejscem zwycięstwa nad pozorami i pokazuchą, jest oczyszczeniem najistotniejszym, jest wreszcie wypełnieniem Duchem Świętym, tym Darem, którego serce człowieka potrzebuje, za którym tęskni i który uszczęśliwia.

Fot. Bardzo lubię ten obraz. Z boku Jezusa na krzyżu wylewa się Krew i Woda - dar Miłości, Miłosierdzia, i ręce trzymające kielich, który przyjmuje Dar... Chcę być tym naczyniem, czystym i otwartym na przyjęcie Daru. Po to spowiedź, by nie być zapchanym, by być właśnie tak otwartym na Miłość. A po przyjęciu Daru, Nim się dzielić, tą Miłością kochać.
***
Modlitwa św. Małgorzaty Marii Alacoque, którą dziś w Kościele wspominamy (z blogu Barki):

O Krwi Przenajświętsza, 
rozlej się na moją duszę, aby ją uświęcać; 
niech Twoja Miłość, którą rozlałeś, obejmuje moje serce, aby jej oczyścić. 

Słodki mój Jezu, łączę moją duszę z Twoją, 
moje serce i mojego ducha, i moje życie i moje zamiary – z Twoimi, 
i tak zjednoczona, stawiam się przed Twoim Ojcem. 

Przyjmij mnie, o Przedwieczny Ojcze, 
Przez zasługi Twojego Boskiego Syna, 
które Ci składam wraz z kapłanem i z całym Kościołem. 

Tylko tak na mnie patrz, 
jako na ukrytą w Jego ranach, 
pokrytą Jego krwią i bogatą w Jego zasługi. 

Tak właśnie staję przed Tobą, abyś mnie nie odrzucił sprzed Twego oblicza, 
lecz abyś mnie przyjął w ramiona Twej Boskiej dobroci 
i abyś mi udzielił łaski wybawienia.

poniedziałek, 13 października 2014

13 X, znaki są wszędzie :)

Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: "To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza..." Łk 11, 29-32

Plemię przewrotne, czyli po prostu złe.
To pierwsza sprawa, którą nazwać w sobie też trzeba - zobaczyć i nazwać - że coś we mnie jest przewrotnego.
A druga sprawa, to nie szukanie nadzwyczajności, lecz posłuszeństwo Słowu Boga, nawet gdy głosi je tylko człowiek... Znaki są wszędzie i są ku nawróceniu. Nawrócenie (czyli zmiana myślenia) cel ma jeden: pozwala prościej i wytrwalej kochać.

Fot. Zdjęcie zrobiłam w kawiarence w Wilnie. Pijemy kawę, rozglądam się i co widzę? Naprzeciwko na budynku znak Jezusa. ON jest i mówi ciągle, trzeba tylko mieć oczy i uszy otwarte, i serce...na nawrócenie.

niedziela, 12 października 2014

12 X, zaproszona/y

Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie. 
Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. 
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć, orzeźwia moją duszę. 
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoją chwałę. 
Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. 
Kij Twój i laska pasterska są moją pociechą. 
Stół dla mnie zastawiasz na oczach mych wrogów. 
Namaszczasz mi głowę olejkiem, obficie napełniasz mój kielich. 
Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni życia. 
I zamieszkam w domu Pana po najdłuższe czasy. Ps 23

Uczta, zbawienie, radość weselna - to tematy, które dziś w Liturgii Słowa mnie nasycają. Nasycają zmysły obrazem wielowymiarowym :), rozum prawdą a serce nadzieją. Czuję się ukochana przez Boga, zaproszona do pełni życia - do miłowania.
Psalm 23, dziś będący psalmem responsoryjnym, jest modlitwą odpowiedzi na to, co otrzymuję.
***
Ile Bóg czyni! Czytanie I można by czytać od początku do końca i od końca do początku... Jak odwraca się perspektywa: nie my Bogu ofiary... ale On nam ucztę!
Owszem, jeśli przyjmiemy postawę zaproszonych z dzisiejszej Ewangelii... postawę lekceważącą, to nic nie skorzystamy, ominie nas zbawienie, będziemy po prostu największymi głupcami.

Fot. Ikona w Emaus. Dziś ucztą z której korzystam z przyjemnością jest Eucharystia. Ty też jesteś zaproszona/y. Warto uczyć się smakowania Boga...

sobota, 11 października 2014

11 X, szczęście w zasięgu ręki

Jakaś kobieta z tłumu głośno zawołała do Niego: "Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś". Lecz On rzekł: "Owszem, ale również błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je". Łk 11,27-28

Dotknęło mnie dziś Jezusowe "owszem" (błogosławieństwo Maryi - ONA jest szczęściara) ale jeszcze bardziej pociągnęło mnie owo stwierdzenie "również błogosławieni"...
Bo w nim jest i o mnie. Może być o mnie... :) Swego istnienia nie zamienię na inne, jest mi dane tu i teraz, jest mi dane takie jakie jest, z tym moim charakterkiem, z tymi możliwościami, z tymi słabościami..., z tymi osobami wokół, z tymi jacy są..., w tym miejscu a nie innym. To wszystko nie jest ani przeszkodą ani warunkiem bycia szczęśliwą!!!
Warunek jest jeden, dzisiaj Jezus go nazywa: słuchanie Boga i zachowywanie Jego Słowa.
I znowu wybór należy do nas, do każdego z nas. A prawdziwe szczęście jest w zasięgu ręki i nie musisz już narzekać, bo nic nie jest przeszkodą (oprócz ciebie samego), by serce swoje z sercem Jezusa zsynchronizować.

piątek, 10 października 2014

10 X, wybór należy do nas

Gdy Jezus wyrzucał złego ducha, niektórzy z tłumu rzekli: "Przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy". [...] 
On jednak znając ich myśli rzekł do nich: 
... Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza... Łk 11,15-26

Belzebub - bożek filistyński oznaczający "pan wzniosłości".
Mój Pan - przeciwnie - pełen pokory, "uniżył samego siebie przyjąwszy postać sługi..." (por. Flp 2,5-11) i zszedł do śmierci przestępcy, przyjmując krzyż z rąk człowieka.
Wybieram Jego sztandar (to takie powiedzenie św. Ignacego) i pod tym sztandarem żyć pragnę. To jedyna droga zwycięstwa nad tym, który kusi wzniosłością i próżnością za którymi niestety jest tylko pustka śmierci wiecznej...
Chcę być z Jezusem i zbieram z Nim, przy Nim i dla Niego WSZYSTKO moje i mi powierzone.

Fot. Góra Krzyży na Litwie pod Szawlami.

***
Dobra lektura ze strony deon.pl:
Ojciec Święty komentując dzisiejszą Ewangelię (Łk 11, 15-26), zauważył, że diabeł jest cierpliwy, nie przestaje nas kusić i nie pozostawia naszej duszy w spokoju. 
Także w ziemskim życiu Jezusa diabeł pojawiał się nieustannie, zastawiał pułapki aż po krzyż, kiedy mówił: zejdź z krzyża, a wtedy uwierzymy. 
Papież podkreślił konieczność strzeżenia naszego serca, w którym mieszka Duch Święty, aby nie weszły inne duchy. Serca trzeba strzec tak, jak się strzeże domu, zamykając je na klucz, a następnie czuwać, jak strażnik. "Ileż razy wchodzą do niego złe myśli, złe intencje, zazdrość, zawiść" - zauważył Franciszek. Dodał, że często nie zdajemy sobie sprawy, iż jest ono jak plac, gdzie wszyscy przychodzą i odchodzą, że pozbawione jest intymności, gdzie Pan nie może mówić i być słyszanym. 
"A Jezus powiedział tu coś jeszcze, co wydaje się nieco dziwne, «kto nie zbiera ze Mną, rozprasza». Używa słowa zbierać. Zachęca, aby nasze serce było pozbierane, abyśmy wiedzieli, co się dzieje, i wtedy warto powrócić do starodawnej, a dobrej praktyki rachunku sumienia. Kto z nas wieczorem, przed zakończeniem dnia pozostaje sam i stawia sobie pytanie: co się dziś działo w moim sercu? Co się stało? Jakie rzeczy przeszły przez moje serce? Jeśli tego nie zrobimy, to naprawdę nie potrafimy dobrze czuwać ani też strzec" - powiedział papież.

czwartek, 9 października 2014

9 X, jak kołatać, to wytrwale

I ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajdzie, a kołaczącemu otworzą. [...] 
Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”. Łk 11,5-13

Wytrwałość w modlitwie jest zadaniem dla mnie.
Czas proszenia, kołatania jest potrzebny, robi przestrzeń we mnie...
Po ludzku jest tak, kiedy czekam na człowieka, którego miłuję i jestem pewna, że przyjdzie, to lubię owo czekanie, bo czekanie ujawnia mi samej moją miłość...
Jezus zapewnia, że Ojciec chce dać Ducha Świętego, tym którzy proszą. Mogę więc być pewna Jego przyjścia - więc z miłością wołam i proszę, robiąc miejsce w sobie na Niego.
Ojcze mój, niech Twój Duch ogarnia mnie! I rządzi mną! Ty jesteś moim Panem!

środa, 8 października 2014

8 X, modlitwa

Kiedy się modlicie, mówcie: 
«Ojcze, święć się imię Twoje, 
przyjdź królestwo Twoje. 
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj 
i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini; 
i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie»”. Łk 11,1-4

Modlitwy uczyć się trzeba. Dlaczego? Bo Zły zamieszał nam odniesienie do Ojca. Właśnie to pierwsze słowo "Ojcze" wypowiedzieć życiem... to jest modlitwa.

wtorek, 7 października 2014

7 X, Bóg czyni pierwszy

Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług... Łk 10,38-42

Ja niestety należę do tych, które będą się uwijać koło rozmaitych posług...
Ale najpierw jednak chodzi o to, by zobaczyć, nie co ja dla Jezusa robię... tylko, co Bóg w Jezusie dla mnie robi!
Zatrzymać się trzeba, uspokoić, usiąść i posłuchać. Otworzyć ucho, przyjąć Słowo, przyjąć Miłość. Potem można służyć (i trzeba :).

Fot. Nasza Patronka św. Jadwiga Królowa uczyła się pod krzyżem, co ma czynić. A jej pieczęcią były skrzyżowane litery MM - symbolizujące dwie siostry z dzisiejszej Ewangelii Martę i Marię.

niedziela, 5 października 2014

5 X, spójrz nowym wzrokiem

Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej prasę, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał... Mt 21,33-43

Jeśli dostrzegam dobro wokoło... Jeśli pamiętam do kogo to wszystko należy (wszystko, co mnie otacza) i skąd to mam...
Bo Ktoś o mnie się zatroszczył!
Wdzięczność... niech się budzi :) Jeśli widzę, to dziękuję! Ale jeśli nie widzę...
A On pozwala na to, bym Go odrzuciła... byśmy Go odrzucili, byśmy Go wypchnęli poza tę winnicę... Na Jego miejsce stawiamy siebie, drugiego człowieka, pieniądz... Ale czy warto?

Modlę się za siebie i za ciebie modlitwą Psalmu responsoryjnego:
Powróć, Boże Zastępów,
wejrzyj z nieba, spójrz i nawiedź tę winorośl 
I chroń to, co zasadziła Twoja prawica, 
latorośl, którą umocniłeś dla siebie. 

Już więcej nie odwrócimy się od Ciebie,
daj nam nowe życie, a będziemy Cię chwalili. 
Odnów nas, Panie, Boże Zastępów,  i rozjaśnij nad nami swoje oblicze,
a będziemy zbawieni. (Ps 80)

Fot. Może trzeba zmienić okulary ;) żeby widzieć Boże działanie.

sobota, 4 października 2014

4 X, radość

W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić”. Łk 10,17-24

Dużo radości w dzisiejszym Słowie.
I Hiobowi w I czytaniu odmienił się los, i uczniowie wracają uradowani z pierwszej misji, i Jezus się raduje Ojcem i uczniami...
:)
A moja radość? Czy się cieszę? Czy umiem się ucieszyć tym, co przynosi życie?
Przypomina mi się Psalm 89, w którym są takie słowa: "błogosławiony lud, który umie się cieszyć i chodzi Panie, w blasku Twojej obecności...".
Pozwól Panie, wejść w Twoją radość. Dzisiejszy patron św. Franciszek umiał się cieszyć! Św. Franciszku, módl się za nami.

piątek, 3 października 2014

3 X, po co serce mam?

Jezus powiedział: "Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno by się nawróciły..." Łk 10,13-16

Cuda które działy się wokół mnie, cuda, które działy się we mnie... czy to wciąż za mało, by dokonało się nawrócenie???!!!
A jednak serce niestałe, jak huśtawka, nie ustoi zakotwiczone w Miłości, wciąż sonduje wierność Boga...
Dziś I piątek miesiąca, chcę dziękować Bogu za Jego miłość, wierność i miłosierdzie.
I serce swe nawracam ku miłowaniu..., bo serce po to mam, by miłowało.

Fot. Serce jest po to, by kochało, jak świeca jest po to, by się spalała, dając światło i ciepło...

środa, 1 października 2014

1 X, nie takie to proste...

Nie widzę Go, chociaż przechodzi: mija, a dostrzec nie mogę. Kto Mu zabroni, choć zniszczy? Kto zdoła powiedzieć: «Co robisz?» Jakże ja zdołam z Nim mówić? Dobiorę wyrazów właściwych? Choć słuszność mam, nie odpowiadam i tylko błagam o litość. Proszę Go, by się odezwał, a nie mam pewności, że słucha”.  Job 9,1-16

Hiob to mówi jeszcze przed Chrystusem.
Te słowa (już po Chrystusie) i dziś nie są obce niejednemu człowiekowi.
Tajemnica cierpienia niezawinionego jest trudną rzeczywistością, nie każdy je zniesie tak jak Hiob, czy tym bardziej tak jak Jezus... Nie takie to proste...
Tym bardziej więc zostaje tylko błagać o litość: "Dla Jego bolesnej męki, miej miłosierdzie dla nas i świata całego"...
Św. Teresa (Tereska :) - małą drogą zaufania i oddania - przeszła przez swoje cierpienie. Dobrze jest mieć przyjaciół w niebie - dopingują!

Fot. Zrobiłam to zdjęcie na Górze Krzyży pod Szawlami na Litwie.