niedziela, 31 lipca 2011

31 VIII dzieją się cuda

Lecz tłumy zwiedziały się o tym i z miast poszły za Nim pieszo. Gdy wysiadł, ujrzał wielki tłum. A gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: "Miejsce to jest puste i pora już spóźniona. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności!" Lecz Jezus im odpowiedział: "Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść!" Odpowiedzieli Mu: "Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb". On rzekł: "Przynieście Mi je tutaj!" Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków. Mt 14,13-20

Aby żyć w pełni i pełnią, każdy potrzebuje dwóch rzeczy: być kochanym i kochać. Dlaczego w stronę miłości pociągnęło mnie dzisiaj? :-) Dlatego, że uczniowie doświadczają miłości i troski Jezusa i są wezwani, by nieść ją innym. Tak okrąg się zamyka: jest Ktoś, kto daje ci miłość i jest ktoś, komu masz miłość okazać.
Nie szkodzi, że masz tylko trochę... ważne, byś to oddał Jezusowi, On pomnoży.

Mówię to także z tegorocznego doświadczenia. Kiedy przyjeżdżałam dwa razy w b.r. do domu i chciałam wszystko poprawić i ulepszyć według mojej tylko wizji, nie udawało mi się. Złościłam się wówczas, złościłam bliskich i zamiast lepiej było gorzej. Tym razem zaufałam Pasterzowi, że On jest tu Panem, Lekarzem i Pasterzem. Zgodziłam się na to, jak jest, co zastaję. Wczuwam się więc, wsłuchuję się w chorą Mamę, wsłuchuję się w potrzeby i działania Taty i oddaję Jezusowi swoje widzenie i to wszystko, co spotyka nas codziennie. I dzieją się cuda! Jezus pomnaża miłość i nasyca każdego z nas swoją łaską. A miłości wystarcza i dla obdarowywania innych...
Z wielkim uczuciem wdzięczności i ze spełnionym zaufaniem śpiewałam dziś refren psalmu responsoryjnego:
"Otwierasz rękę, karmisz nas do syta" (Ps 145)

I jeszcze jedno. Dzisiejsze Słowo uczy mnie wielkoduszności w miłości. Uczę się od Jezusa, żeby pozwolić na pozostałe ułomki, żeby na siłę nie pchać i nie zmuszać innych do przyjęcia mojej miłości, mojej wizji, moich planów...

sobota, 30 lipca 2011

30 VII grzech rodzi śmierć

W owym czasie doszła do uszu tetrarchy Heroda wieść o Jezusie. I rzekł do swych dworzan: "To Jan Chrzciciel. On powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze w nim działają". Herod bowiem kazał pochwycić Jana i związanego wrzucić do więzienia. Powodem była Herodiada, żona brata jego, Filipa. Jan bowiem upomniał go: "Nie wolno ci jej trzymać". Chętnie też byłby go zgładził, bał się jednak ludu, ponieważ miano go za proroka. Otóż, kiedy obchodzono urodziny Heroda, tańczyła córka Herodiady wobec gości i spodobała się Herodowi. Zatem pod przysięgą obiecał jej dać wszystko, o cokolwiek poprosi. A ona przedtem już podmówiona przez swą matkę: "Daj mi - rzekła - tu na misie głowę Jana Chrzciciela!" Zasmucił się król. Lecz przez wzgląd na przysięgę i na współbiesiadników kazał jej dać. Posłał więc [kata] i kazał ściąć Jana w więzieniu. Przyniesiono głowę jego na misie i dano dziewczęciu, a ono zaniosło ją swojej matce. Uczniowie zaś Jana przyszli, zabrali jego ciało i pogrzebali je; potem poszli i donieśli o tym Jezusowi. Mt 14,1-12

Dziś Słowo mówi jasno: uważaj, bo grzech rodzi śmierć; wtedy, gdy tego się już nie spodziewasz.
Jest wyjście ku życiu: nawrócenie i sakrament pojednania.

piątek, 29 lipca 2011

29 VII nasze więzi

Niech trwa braterska miłość. Nie zapominajmy też o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę. [...] Nie zapominajcie o dobroczynności i wzajemnej więzi, gdyż cieszy się Bóg takimi ofiarami. Hbr 13,1-2.16

Wzajemna więź - co oznacza? Dlaczego mówi o niej List do Hebrajczyków jako o "ofierze"?

W kontekście dzisiejszej patronki św. Marty, można się uczyć gościnności i wzajemnej więzi.
Najpierw Jezus nauczył ją gościnności, jako ofiarowania pełni miłości. Bo problem Marty nie był w "pracoholizmie" ale w tym, że nie było w tym pełni miłości. Najlepsza cząstka - to całość, szczodrość oddania bez porównywania (się). I wydaje mi się, że Marta była dobrą uczennicą.
Dzisiejsze spotkanie po śmierci Łazarza, ukazuje kolejny krok Marty w więzi z Jezusem, kolejny krok wiary:
Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie.[...] Odpowiedziała Mu: "Tak, Panie! Ja mocno wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat". J 11,19n.27

Dziś modlę się i przyglądam się mojej więzi z Jezusem i moim więziom z ludźmi.
Czas wakacji w tym roku daje mi doświadczyć więzi rodzinnych, prostego i miłosnego przebywania wśród najbliższych. Daje mi również dobrą lekcję dobroczynności i wzajemnych więzi poprzez wiele głębokich rozmów z ludźmi.
Wniosek wyciągam taki, że wzajemna więź jest wartością, która wymaga ofiary, jak wszystko, co prawdziwe. Wzajemna więź wymaga wciąż kolejnych kroków takich jak bezinteresowność, zaufanie, słuchanie, otwartość, wyjście poza siebie i przede wszystkim oparcie się na miłości Bożej, oparcie się na Tym, który jest zmartwychwstaniem i życiem (por. J 11,25).

czwartek, 28 lipca 2011

28 VII rozróżniać już dziś warto

Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Zrozumieliście to wszystko?" Odpowiedzieli Mu: "Tak jest". Mt 13,47nn

Kiedy nam podaje Jezus "kawę na ławę" o sprawiedliwości Bożej przy końcu świata i rozróżnieniu dobrych i złych, mówimy wraz z Apostołami, że rozumiemy wszystko. Jednak w naszej codzienności osobistej często dajemy się wciągnąć w sieci wcale nie Chrystusowe. I rozróżniać, i rozeznawać, i wybierać wedle wartości, czasami wcale nam się nie chce...
A byłoby o wiele prościej w naszym życiu, gdybyśmy chcieli pytać Pana i swoje działania i wybory dostosowywali do Jego wskazówek. Wtedy mniej "chłamu" wnosilibyśmy w sieć Królestwa.
Bardzo lubię opowiadanie o wędrówce Izraelitów przez pustynię, wyruszali, kiedy chwała Pańska wyruszała, jak słyszymy dziś w I czytaniu:
Ile razy obłok wznosił się nad przybytkiem, Izraelici wyruszali w drogę, a jeśli obłok nie wznosił się, nie ruszali w drogę aż do dnia uniesienia się obłoku. Obłok bowiem Pana za dnia zakrywał przybytek, a w nocy błyszczał jak ogień na oczach całego domu izraelskiego w czasie całej ich wędrówki. Wj 40,36n

Modliłam się dziś o dobre nasze wewnętrzne wybory.

środa, 27 lipca 2011

27 VII promieniowanie

Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją. Mt 13,44-46

Wraca Słowo z niedzieli. A może nie tyle wraca, co mówi z nową mocą i nową aktualnością...
Dla mnie dziś to Słowo koresponduje mocno z I czytaniem z księgi Wyjścia:
gdy Mojżesz zstępował z góry Synaj [...] nie wiedział, że skóra na jego twarzy promieniała na skutek rozmowy z Panem.

Przebywanie z Panem jest skarbem. Ale dziś odkrywam, że tego skarbu się nie zdobywa tylko dla siebie. Twarz Mojżesza promieniała i widzieli to inni, i weryfikowali swoje odniesienie do Pana.
Człowiek z Ewangelii znalazłszy skarb ukrył go na krótką chwilę, aż nabył na własność tę ziemię (wysiłek), potem nim gospodarował. Także ten skarb (myślę o relacji z Bogiem) jest do pomnażania, do "promieniowania" nim.
Owszem to "promieniowanie" nie tylko od człowieka już zależeć będzie, bo to przebłysk obecności Boga.

Byłam na Eucharystii u ss. Benedyktynek. Został śpiew w sercu, który wyraża to, co napisałam wyżej:
... Chlebie Żywy, życiem swym darzący nas,
spraw, bym dla swej duszy życie z Ciebie brał,
bym nad wszelką słodycz Ciebie poznać chciał.

wtorek, 26 lipca 2011

26 VII jesteśmy szczęśliwi

„Szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą. Bo zaprawdę, powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło ujrzeć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli”. Mt 13,16

Rozmawialiśmy dziś ze znajomymi o naszej relacji do Boga i o naszym zaufaniu do Niego. Ktoś powiedział o Daivie, że zna bezpośrednią komórkę do Boga. Odpowiedzią na moje zdziwienie była opowieść o wyproszeniu przez nią łaski zdrowia dla chorego na raka Marka. To była szczera i ufna modlitwa, a rodzina Marka mówi, że to "było jak rozmowa z przyjacielem", jak wykręcenie numeru i załatwienie sprawy.
Myślę, że każdy z nas ma taką bezpośrednią komórkę do Pana, tylko pytanie, czy ją słyszymy, czy ją odbieramy, czy raczej dopiero ją ładujemy, kiedy coś się dzieje...

Modlę się dziś o ufność i pragnienie rozmowy z Bogiem "twarzą w twarz" jak z przyjacielem, dnia każdego, dla siebie i dla każdego ochrzczonego.

poniedziałek, 25 lipca 2011

25 VII niezabezpieczony skarb

Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas. Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy. Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele. 2 Kor 4,7n

Szukanie skarbu... jeszcze od wczoraj pracuje w sercu.
Dziś jest mowa o tym, że przechowujemy go w naczyniach glinianych. Czyli jesteśmy "niezabezpieczeni" i to z Jego woli. Jedynym ale pewnym zabezpieczeniem jest Jego Obecność, która jednoczy nas w sobie, ze sobą, z innymi. Jego Obecność sprawia pełnię w nas miłości, pełnię wartości.
Ale bez Niego... kiedy sami chcemy zabezpieczenia..., jeśli kończy się na tym, jak dziś rozmowa matki synów Zebedeusza z Jezusem, to na szczęście jesteśmy ocaleni i zaproszeni:
lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym na wzór Syna Człowieczego... Mt 20,26n

***
Dziś miałam wymianę z kimś, kto pełni ważną funkcję kościelną. Znam tę osobę, jest Boża, jest otwarta, szczera (niepodwójna), szuka rzeczywiście woli Bożej wobec siebie i wobec tych, którym przewodzi. I właśnie dziś jej się oberwało. Niesłusznie i krzywdząco, publicznie. Zrugał ktoś nie mający takiej odpowiedzialności i takiej szerokości. Odnoszę tę sytuację do dzisiejszego Słowa i pocieszam tę osobę: Pan pozwala pić Jego Kielich.
Doświadczenie zaś własnej niemocy i bezsiły niech będzie tej osobie wzmocnieniem nadziei. Modlę za nią bardzo.

niedziela, 24 lipca 2011

24 VII czy znalazłeś już?

"Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę.
Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją".
Mt 13,44n

Bądź uważny w życiu, bądź czujny, szukaj tego, co warte szukania. I warte ofiarowania...
Nasza ziemia ukrywa w sobie Skarb..., bo Najcenniejszy zszedł na ziemię i pozostał z nami aż do skończenia świata. Czy odnalazłeś(aś) Go już?
Aby Go "zdobyć" trzeba oddać Mu wszystko, tzn. siebie samego. Jedno jest pewne, choć kosztuje -> WARTO!
I chodzi o to, by nie przegapić szansy, nie przegapić kairosu!

***
Parę ważnych spotkań było dziś.
I wniosek ważny wyciągnęłam z nich: prawdziwe wartości kosztują! I jest ktoś (szatan), komu zależy na tym, żebyśmy (ludzie) ich nie doceniali.

sobota, 23 lipca 2011

23 VII wytrwajmy w Nim

Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który [go] uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy.[...] Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - jeśli nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami... J 15,1-8

"Przez Jezusa, z Jezusem i w Jezusie" - nasze życie i chwała Ojca.
Warto bardziej świadomie podczas Eucharystii przeżywać tę wielką doksologię.
Wytrwanie w Jezusie może łatwiej nam pójdzie, gdy uzmysłowimy, że On krzewem winnym i że Jego miłość nie przemija.
My winne latorośle, z Jego Boku czerpiemy łaskę po łasce.

piątek, 22 lipca 2011

22 VII miłość wytrwała

Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: "Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?" Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: "Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę". Jezus rzekł do niej: "Mario!" A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: "Rabbuni", to znaczy: Mój Nauczycielu! J 20,14n

Szukajcie a znajdziecie... Tak się stało w szukaniu przez Marię Magdalenę Jezusa. Z nami bywa różnie, bo i wytrwałość nasza bywa różna...

Podobało mi się, jak napisała mała Tereska. Mówiono jej i słyszała, że dusza pokutująca bardziej miłuje. Ona jednak napisała: "chciałabym, by te słowa nie były prawdą". Wiedziała bowiem o sobie, że kocha, i że kocha wytrwale.

Modlę się o miłość większą, o miłość wytrwałą...

Fot. "Maria Magdalena" Giovanniego Gerolamo Savoldo (Galeria Uffizi we Florencji).

niedziela, 17 lipca 2011

17 VII czy jestem pszenicą?

Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł...
Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa...
Mt 13,24nn

W każdym z nas jest pszenica zasiana, w każdym! Ale też i w każdym z nas jest trochę albo i więcej chwastu, zasianego nie przez nas, ale czasem przez nas pielęgnowanego.
Modlę się dziś, abyśmy byli tym, kim mamy być, byśmy byli pszenicą dla innych, byśmy nieśli życie.

W dniu śmierci królowej Jadwigi, spotkałam się z p. Daivą w katedrze wileńskiej i modliłyśmy się razem o pojednanie narodów, o wzajemny szacunek i dar uzdrowienia w relacjach polsko-litewskich. Po dłuższej modlitwie udałyśmy się na świąteczny (wręcz królewski) obiad na wileński Belmond.

Naród polski i naród litewski są zasianą pszenicą, ale Zły zasiał pomiędzy niestety wiele chwastu... Cóż może od nas się wymaga tylko jednego: bądźmy sobą, tzn. bądźmy pszenicą. Bądźmy dobrzy jak chleb.

sobota, 16 lipca 2011

16 VII Matka Nadziei

Faryzeusze zaś wyszli i odbyli naradę przeciw Niemu, w jaki sposób Go zgładzić. Gdy się Jezus dowiedział o tym, oddalił się stamtąd. A wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich. Lecz im surowo zabronił, żeby Go nie ujawniali. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: Oto mój Sługa; którego wybrałem, Umiłowany mój, w którym moje serce ma upodobanie. Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie prawo narodom. Nie będzie się spierał ani krzyczał, i nikt nie usłyszy na ulicach Jego głosu. Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi. W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą. Mt 12,14-20

W dniu Maryi Szkaplerznej, ukrytej przed światem (nawet w liturgii dnia powszedniego...) i okrywającej nas swoim płaszczem, chcę się zatrzymać przy nadziei. To Ona dała światu Tego, w imieniu Którego narody nadzieję pokładać będą. Mogę więc Ją nazwać dziś Matką Nadziei.

Niesamowite mam doświadczenia przebywania na Litwie i widzenia owoców nadziei sprzed wielu lat. Kiedy przed 18 laty wyjeżdżałam stąd za Jezusem (i dla Jezusa), to co było tu, to nadzieja, iskra żywej nadziei, która umacniała wiarę i karmiła się miłością. Dziś owocuje w sercach wielu, też w znakach zewnętrznych, to cieszy.
Owszem widzę też odejścia od przystępowania do sakramentów, nawet bliskich. Boli to. Jednak nadzieję pokładam w Tym, który jest Jedyny Cierpliwy i knotka tlejącego nie dogasi, wręcz przeciwnie...

piątek, 15 lipca 2011

15 VII wolność dziecka Bożego

Pewnego razu Jezus przechodził w szabat wśród zbóż. Uczniowie Jego, odczuwając głód, zaczęli zrywać kłosy i jeść. Gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli Mu: "Oto Twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić w szabat". A On im odpowiedział: "Nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy był głodny, on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego i jadł chleby pokładne, których nie było wolno jeść jemu ani jego towarzyszom, tylko samym kapłanom? Albo nie czytaliście w Prawie, że w dzień szabatu kapłani naruszają w świątyni spoczynek szabatu, a są bez winy? Oto powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia. Gdybyście zrozumieli, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary, nie potępialibyście niewinnych. Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu". Mt 12.1-8

O taką wolność dziecka Bożego chodzi. Wolność od opinii, wolność od prawa, wolność miłowania. Miłosierdzia Pan chce, miłosierdzia oczekuje, to jest owo jarzmo Jezusowe.
Znam osoby, które siebie tak ścisnęły gorsetem prawa, że nie są w stanie zwyczajnie po ludzku zareagować na drugiego człowieka.

O wolność miłowania modlę się dla siebie i dla moich bliskich. Bo jesteśmy wykupieni drogocenną krwią Baranka, abyśmy życie mieli w obfitości.

Fot. ze strony www.starystrych.com.pl

czwartek, 14 lipca 2011

14 VII zaproszenie do jarzma

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie". Mt 11,28-30

Prosta rada: przyjdźcie do Mnie, uczcie się ode Mnie, weźcie Moje jarzmo. Owszem swoje (nałożone przez ludzi, czy przez siebie samych) nosimy jak "skarby nieodłączne" - tak się do nich niestety przyzwyczajamy..., że trudno nowe postawy wolności w sobie wypracowywać.
Jezusowe jarzmo, to kierowanie się miłością - tyle i aż tyle! I wtedy Jezusowe kazanie na Górze będziemy wypełniać z radością i lekko, a nie z zakasanymi rękawami i z zaciśniętymi zębami...

"Jestem cichy i pokorny sercem" - objawia się Jezus, tak jak w I czytaniu objawia się Wszechmocny Mojżeszowi: "JESTEM, KTÓRY JESTEM" (Wj 3,14). Połączyć mam w swojej głowie te dwa objawienia, może wtedy w codzienności bardziej się doświadczy ukojenia.

środa, 13 lipca 2011

13 VII prostym sercem

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Mt 11,25n

Dzisiaj doświadczyłam prostej radości wśród zwyczajnych zajęć: zakupy z Tatą w sklepie, zbieranie porzeczek, agrestu, bieganie boso po trawie (raczej po rosie), picie zimnej wody ze studni wiejskiej, zbieranie spadów jabłek i gruszek itp. Kontakt z ziemią... :-)
Wieczorem starym trolejbusem do kościoła, przesuwając proste paciorki różańca.
I proste czynności wobec chorej Mamy: nic nadzwyczajnego. A jednak wciąż wśród Obecności Trójjedynej Miłości.
"Jesteś" - tak jak wobec Mojżesza Byłeś (I czyt. Wj 3,4n) - tak wśród nas; i ziemia, po której chodzimy jest ziemią świętą. Uczyłam się jako dziecko, że "Bóg jest w niebie, na ziemi i na każdym miejscu". Po prostu jest. I proste serce potrafi Go dostrzec.

wtorek, 12 lipca 2011

12 VII cuda a nawrócenia

Wtedy począł czynić wyrzuty miastom, w których najwięcej Jego cudów się dokonało, że się nie nawróciły. "Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły. Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi lżej będzie w dzień sądu niż wam. A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w tobie dokonały, zostałaby aż do dnia dzisiejszego. Toteż powiadam wam: Ziemi sodomskiej lżej będzie w dzień sądu niż tobie". Mt 11,20-24

Próbuję stanąć przykładowo w tym trójkącie: Jezus, Kafarnaum i Sodoma... Jakie słowa do mnie skierowałby Jezus?
Jedno jest pewne, że cudów wiele na moich oczach się dokonało, i wokół mnie i we mnie. Jednak moja postawa bywa często pogańska albo jeszcze gorsza...
Odczytuję dzisiejsze Słowo Pana jako kubeł zimnej wody na moje przyzwyczajenie się do Jego Obecności. "Jestem" - mówi mi i - "jeśli chcesz być służebnicą Obecnego", zachęca do czytania znaków i miłowania braci.

Od kilku dni jestem w Wilnie. Dziś miałam niesamowite spotkanie z Litwinką Daivą i księdzem Polakiem (pracującym tu) Stanisławem. Potrafiliśmy się spotkać, modlić i cieszyć, będąc każdy sobą i jednocząc w sobie narody zwaśnione. Takie spotkania tu są cudem! Nie może mi jednak braknąć nadziei, że pojednanie, szacunek i miłość są możliwe między narodami litewskim i polskim.
Św. Jadwiga, która od kilku miesięcy przebywa w swych relikwiach w Wilnie, wierzę, że też działa.

poniedziałek, 11 lipca 2011

11 VII miłość czy wyrównanie?

Wtedy Piotr rzekł do Niego: "Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?" Jezus zaś rzekł do nich: "Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy. Mt 19,27-29

W pierwszym odruchu bulwersuje pytanie Piotra: jak mógł!
Ale przypatrzywszy się ludzkim motywacjom, świetne jest to, że Piotr wyciąga na światło dzienne to, co często chowamy w podświadomości. Wyciąga z ciemności wobec Światła Miłości.
Nie łudźmy się, żeśmy tacy bezinteresowni! :-) Nawet wobec ludzi: obdarowujemy, dzwonimy, piszemy, gdzieś podskórnie oczekując odpowiedzi - nie mniejszej...
Jak to rozeznać? Dość proste: kiedy przychodzi jakaś wzajemność obdarowania, ale nie według miary oczekiwań (nieświadomych najczęściej!) nagle ogarnia nas jakiś niespodziewany smutek, złość. Potrzeba nieświadoma nie została zgratyfikowana i wyprowadza na zewnątrz uczucia, których nie spodziewaliśmy się.
Co więc robić? To co Piotr. :-) Nazwać sobie, czego chcę, czego oczekuję od tej czy innej osoby. Wtedy świadomie mogę walczyć ze swoimi wygórowanymi oczekiwaniami, więcej, wtedy mogę zacząć żyć bezinteresownie.

Boże, Ty ustanowiłeś św. Benedykta, opata, znakomitym mistrzem dla tych, którzy poświęcają życie Twojej służbie, spraw, abyśmy ponad wszystko stawiali miłość ku Tobie i z radosnym sercem biegli drogą Twoich przykazań.

niedziela, 10 lipca 2011

10 VII zatrzymaj się ziarno

I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami: «Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, niektóre [ziarna] padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na miejsca skaliste, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka....
[...] Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza: Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie rozumieli: i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił.
Mt 13,1-23

Glebo mego serca... Czasem stwardniała jak skała, czasem powierzchowna jak droga, czasem kłująca jak ciernie, czasem przeorana i nawilżona, gotowa na przyjęcie ziarna Słowa. Nie tylko od łaski Bożej zależy jakość mego serca ale i od mojej współpracy z nią. Czy potrafię współpracować? Różnie bywa...
Ziarno padające na glebę mego serca zatrzymaj się, chcę Cię przyjąć.

Z dzisiejszej katechezy Benedykta XVI:
"Przypowieścią" Bożą jest sam Jezus, Jego Osoba, która w znaku człowieczeństwa ukrywa, a zarazem objawia boskość. W ten sposób Bóg nie zmusza nas do uwierzenia w Niego, ale pociąga nas ku sobie prawdą i dobrocią swego Syna wcielonego: miłość bowiem szanuje zawsze wolność.

sobota, 9 lipca 2011

9 VII nie bój się i bój...

Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle.
[...] Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie.
Mt 10,28.32

"Nie bójcie się" tych z zewnątrz, trzykrotknie pada dziś w Ewangelii i raz "bójcie się" Tego, który jest Sędzią prawdziwym.
Żyj pełnią dziecięctwa Bożego, będziesz świadkiem, będziesz też odrzucony (bo taka kolej rzeczy), ale to Jezus - Świadek wierny - przyzna się do ciebie u Ojca.

piątek, 8 lipca 2011

8 VII nie jesteś sam


Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Mt 10,19n

Własnie te dwa zdania najbardziej mi dziś utkwiły w pamięci. Po prostu zapewnienie, że nie jesteśmy sami. Dar osobowy Ducha Parakleta jest z nami.
Nie jesteś sam! Od chrztu, od bierzmowania Duch chce cię prowadzić. Pozwól Mu.

czwartek, 7 lipca 2011

7 VII Bóg działa w twoim życiu

Idźcie i głoście: "Bliskie już jest królestwo niebieskie". Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! Mt 10,7nn

Możesz iść i głosić, jeśli sam w to wierzysz. Wtedy będzie to autentyczne i "będzie działało" (językiem współczesnym mówiąc).
A sam będziesz wierzył wtedy, kiedy pozwolisz Bogu rządzić twoim życiem. Kiedy nie będziesz żywił urazy do bliźniego, kiedy zaczniesz zauważać, jak Bóg troszczył się o ciebie, wysyłając tu i ówdzie swoich ludzi. Ale, przede wszystkim wtedy będziesz sam blisko królestwa niebieskiego, kiedy zaczniesz zauważać, że i twoje historie nie są poza Bożym zasięgiem. Kiedy przebaczysz z serca twemu bratu. Kiedy zaczniesz tak mówić, jak Józef egipski:

On zaś rzekł do nich: "Zbliżcie się do mnie!" A gdy oni się zbliżyli, powtórzył: "Ja jestem Józef, brat wasz, to ja jestem tym, którego sprzedaliście do Egiptu. Ale teraz nie smućcie się i nie wyrzucajcie sobie, żeście mnie sprzedali. Bo dla waszego ocalenia od śmierci Bóg wysłał mnie tu przed wami". Rdz 45, 4n

środa, 6 lipca 2011

6 VII udzielona władza

Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości. Mt 10,1

Czasem poddaję się nastrojowi czy niechęci, a przecież i mi dana jest władza nad duchami nieczystymi w swym sercu. Trzeba tylko je rozpoznać i nazwać; i wygonić.
Oglądałam niedawno film "Rytuał". Mocno mnie uderzyło w nim, jak ważne jest poznać imię demona, wtedy ma się nad nim władzę!
Władzę mam, ale czy ją używam? Władzę tę mam od chrztu, wraz z funkcją królewską, pasterską i kapłańską...

wtorek, 5 lipca 2011

5 VII proście więc

Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: "Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu!" Lecz faryzeusze mówili: "Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy". Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. [...]
Wtedy rzekł do swych uczniów: "Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo".
Mt 9,33-37

Atmosfera przyjęcia i podziwu ale też nieufności i oszczerstwa - tak wędruje Jezus po naszych sercach i dziś...
Żniwo oczekujące wielkie i dziś, ale i dziś mało tych, którzy się natrudzą, rozeznając i zbierając to, co jest do zebrania...
Mało takich, którzy jak Jakub walczyć o dobro będą do końca: "Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz!" Rdz 32,27.

Jeśli jestem uczniem Pana, mam prosić Pana żniwa, by wyprawił robotników na swoje żniwo. Proszę więc, z pokorą ale i nieugięcie.

***
Fragment ze środowej katechezy Benedykta XVI o modlitwie (Walka Jakuba):

Noc Jakuba spędzona przy brodzie na potoku Jabbok staje się w ten sposób dla człowieka wierzącego punktem odniesienia, by zrozumieć relację z Bogiem, która w modlitwie znajduje swój najpełniejszy wyraz. Modlitwa domaga się zaufania, bliskości, czegoś w rodzaju tamtego symbolicznego „oko w oko” nie z Bogiem, który jest wrogiem, przeciwnikiem, ale z błogosławiącym Panem, który pozostaje zawsze tajemniczy, który wydaje się nieosiągalny. Dlatego święty autor używa symbolu walki, który zakłada wysiłek ducha, wytrwałość i upór w dążeniu do tego, czego się pragnie. I jeśli przedmiotem pragnienia jest relacja z Bogiem, Jego błogosławieństwo i Jego miłość, to w takim razie walka nie będzie mogła zakończyć się inaczej jak daniem samego siebie Bogu, uznaniem własnej słabości, która zwycięża właśnie wtedy, gdy dociera do wydania się w ręce miłosiernego Boga. (25.05.2011)

Proponuję przeczytać całą katechezę. Dla ułatwienia podaję link:
http://ekai.pl/biblioteka/dokumenty/x1162/katecheza-benedykta-xvi-podczas-audiencji-ogolnej-maja-r/

poniedziałek, 4 lipca 2011

4 VII dotyk

Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. [...]
Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała.
Mt 9,20.25

Kobieta z wiarą dotyka Jezusa i jest uzdrowiona. Drugi dotyk w tej Ewangelii, to dotyk samego Jezusa umarłej córki Jaira. To odpowiedź na wiarę ojca.
W różny sposób w wierze można Jezusa dotknąć: przebijając się przez tłum różnych myśli pewnością zaufania, albo właśnie to On sam dotyka, kiedy z ufnością odsłaniamy Mu tych, których kochamy.

Razem z Jakubem powinnam wykrzyknąć ilekroć zapominam, że Pan jest tak blisko, tak blisko codziennie, blisko w Eucharystii:
"Prawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem". Rdz 28,16

sobota, 2 lipca 2011

2 VII wejść w rytm Serca

Serce Maryi - Serce, które "przytuliło się" do Serca Jezusa. Najpierw w łonie swoim nosząc Jezusa i czując rytm Jego serca. Potem uczyło się "rytmu" Jezusowego Serca w codzienności, też takiej jak odnalezienie Jezusa w Jerozolimie... Najbardziej jednak zjednoczyło się z rytmem Jego Serca pod krzyżem.

Dane mi dziś było być w Ludźmierzu. Maryja "przekazała" tu berło ówczesnemu biskupowi Wojtyle (1963 r.). A propos berła, pomyślałam, że Ta, która jest z Jezusa Sercem tak zjednoczona może przekazywać berło, bo żyje w "rytmie" Bożej Miłości. Stąd wie: gdzie, co, kiedy, komu... Przychodzi na czas z pomocą, Matka nasza.

Fot. ze strony www.ikonografia.pl

piątek, 1 lipca 2011

1 VII To Serce trzeba "poczuć"

Ciebie wybrał Pan, Bóg twój, byś [...] był ludem będącym Jego szczególną własnością. Pan wybrał was i znalazł upodobanie w was nie dlatego, że [...] lecz ponieważ Pan was umiłował... Pwt 7,6-8

Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga [...]. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. 1 J 4,7-9

"Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie". Mt 11,25n

***
Nie jestem w stanie wypić całej esencji Słowa, którym dziś Pan nas poi. Dlatego te kilka kropel z każdego czytania wypisałam. One się wiążą w jedno: przebija się w nich Miłość bezinteresowna.
MIŁOŚĆ - to nie tylko przesłanie dzisiejszego święta Serca Jezusowego, ale to klucz do zrozumienia życia Jezusa i zaproszenie dla nas do takiego życia.
I ważna sprawa: Serce Jezusa trzeba "poczuć" (zmysłami wewnętrznymi bardziej niż zewnętrznymi, oczywiście), tzn. trzeba się do Niego - jak ta owca na obrazku - przytulić się wewnętrznie...