sobota, 31 grudnia 2011

31 XII wszystko przez Nie się stało

...Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało...
J 1,1-18

Koniec roku kalendarzowego. Będziemy znów starsi o rok. Czy mądrzejsi?" ;)
Chcę dziś popatrzeć na wydarzenia mijającego roku w kontekście dzisiejszego Słowa, że wszystko się dzieje przez Jezusa, a bez Niego nic się nie stało, co się stało w tym roku...
Przychodzi do mnie jako do swojej własności. Czasem nie ma miejsca we mnie, bo za dużo jest mnie samej. A czasem przyjmuję Go i daje mi moc bycia dzieckiem Ojca. Gdy zaś świadomie przyjmuję Go w Komunii dzieje się coś niesamowitego: to On mnie przyjmuje w swoje Ciało i przemienia.

Życzę sobie i Tobie, drogi Czytelniku, byśmy każdego dnia nowego roku głosili zbawienie Boże, jak sugeruje dzisiejszy psalm responsoryjny:
Śpiewajcie Panu, sławcie Jego imię,
każdego dnia głoście Jego zbawienie.
Ps 96

piątek, 30 grudnia 2011

30 XII wybrańcy Boży

Jako wybrańcy Boży, święci i umiłowani, obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy.
Na to zaś wszystko przyobleczcie miłość, która jest więzią doskonałości. A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani, w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni.
Kol 3,12n

Wybranko Boża, Boży wybrańcze, czy tak siebie czytasz? Czy tak na siebie patrzysz? Jeśli tak zaczniesz siebie widzieć, to miłosierdzie, dobroć, pokora, przebaczenie i miłość będą niejako Twoją naturą.
Jezus, którego przyjmuję w Komunii, przychodzi do swojej własności, ON mnie przemienia w Siebie - staję się coraz bardziej w jednym Ciele z Nim i z braćmi.

I dziwię się nieraz temu, co mnie spotyka. I błogosławię tych, których Bóg stawia na mej drodze. A Jezus jest w mym sercu znakiem sprzeciwu wobec każdej ciemności, która chciałaby zapanować nad mną...
...A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą..." Łk 2,22-40

Ogarniam dziś modlitwą rodziny: te mi znane, kochane :), te które podziwiam i te którymi się martwię, ogarniam te chrześcijańskie i te które są w drodze do chrześcijaństwa. I ogarniam te, które są tylko z nazwy rodziną... Wszystkie powierzam Temu, który chce zbawienia wszystkich.

27-29 XII poza domem

Byłam kilka dni poza domem. Jechałam na formację permanens aż do Zawichostu. W Krakowie siostry miały zabrać mnie w dalszą drogę autem. Niestety pociąg tak się opóźniał, że stwierdziłyśmy wspólnie, że lepiej będzie jak dojadę sama na popołudnie, a auto niech na czas zawiezie większość.
Żartowałam w sms-ach, że rozumiem dlaczego Jezus urodził się 2000 lat temu a nie dziś, bo gdyby Józef z Maryją wędrowaliby PKP, to by na pewno na czas do Betlejem nie zdążyli. :)
A tak na serio to miałam ciekawy i owocny czas tego wędrowania. Pozwoliłam sobie wejść w niepokój drogi: najpierw "zdążę - nie zdążę", potem włóczęgi przesiadkowej, znów niepokoju, czy zabierze mnie PKS, czy będą miejsca... itp.
Chciałam być blisko Maryi i poniekąd byłam... I jestem wdzięczna Bogu za to doświadczenie.

poniedziałek, 26 grudnia 2011

26 XII widzieć Niebo

...Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Mt 10,17-22

Będzie mówił Duch Ojca przez nas, o ile pozwolimy Mu na zamieszkanie w nas. O ile będziemy chcieli dostrzec otwarte niebo w naszej codzienności. O ile damy się Bogu prowadzić a nie naszym zamiarom.
Bardzo mnie orzeźwiło słowo Benedykta XVI podczas Pasterki, który zachęcał do porzucenia fałszywych pewności, intelektualnej pychy, która uniemożliwia nam dostrzeżenie bliskości Boga. Jeśli chcemy znaleźć Boga, który ukazał się jako dziecko, musimy zejść z konia naszego «oświeconego» rozumu.

niedziela, 25 grudnia 2011

25 XII zamieszkanie!

[...] Na świecie było Słowo,
a świat stał się przez Nie,
lecz świat Go nie poznał.
Przyszło do swojej własności,
a swoi Go nie przyjęli.
Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi [...]
Słowo stało się ciałem
i zamieszkało między nami.
J 1,1-18

Zamieszkanie dokonało się!
Słowo zamieszkało! Rozbiło namiot wśród nas. Dało moc, abyśmy się stali dziećmi Bożymi. Żyjmy więc w zawierzeniu, jako Boży synowie i córki. :)

Nie sposób nie zacytować św. Leona papieża (Kazanie I o Narodzeniu Pańskim):
"...Porzućmy więc to, czym byliśmy, i nasze dawne uczynki, a skoro przez Wcielenie Syna Bożego zostaliśmy w Nim usynowieni, wyrzeknijmy się wszystkiego, co jest tylko ciałem.
Poznaj swoją godność, chrześcijaninie! Stałeś się uczestnikiem Boskiej natury, porzuć więc wyrodne obyczaje dawnego upodlenia i już do nich nie powracaj. Pomnij, jakiej to Głowy i jakiego Ciała jesteś członkiem. Pamiętaj, że zostałeś wydarty mocom ciemności i przeniesiony do światła i królestwa Bożego.
Przez chrzest stałeś się przybytkiem Ducha Świętego, nie wypędzaj Go więc z twego serca przez niegodne życie, nie oddawaj się ponownie w niewolę szatana, bo twoją ceną jest Krew Chrystusa".

już JEST między nami


Radości z Jego Obecności
i otwarcia się na wszelakie spotkania z Nim w naszej codzienności

- życzę z całego serca.

Baranka

sobota, 24 grudnia 2011

24 XII Wschodzące Słońce

...dzięki serdecznej litości naszego Boga,
z jaką nas nawiedzi z wysoka Wschodzące Słońce,
by światłem stać się dla tych,
co w mroku i cieniu śmierci mieszkają,
aby nasze kroki skierować na drogę pokoju.

Łk 1,67-79

Nadchodzi!

czwartek, 22 grudnia 2011

23 XII poznać Twoje drogi

Dla Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem.
[...] Pytali się więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: „Jan będzie mu na imię”. I wszyscy się dziwili.
A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał, i mówił wielbiąc Boga. [...] W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: „Kimże będzie to dziecię?” Bo istotnie ręka Pańska była z nim.
Łk 1,57-66

Nadchodzi dzień, do którego przygotowuje nas adwent. Najpierw jednak jak zwykle - "przygotowiciel" się pojawia (ten mój, na mojej drodze postawiony człowiek). Przyjąć go (najpierw rozpoznawszy) i wziąć do serca pytając, co ma mi do powiedzenia.
Wiele wydarzyło się w tym adwencie - wiele radości, ale też i zamieszania, i walki wewnętrznej.
Modlę się o przyszłość dzisiejszym psalmem responsoryjnym:
Daj mi poznać Twoje drogi, Panie,
naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.
Prowadź mnie w prawdzie wedlug Twych pouczeń,
Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję.
(Ps 25).

22 XII raduje się duch mój

W owym czasie Maryja rzekła:
„Wielbi dusza moja Pana,
i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim.
Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy
[...]
A Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenia
nad tymi, co się Go boją [...]
Łk 1,46-56

To jest owa radość głębsza, której nie zamąci zewnętrzny smutek, ale też nie zagłuszy zwyczajny śmiech.
Kardynał J. Ratzinger tak pisał przed laty: „Jedna z podstawowych reguł rozeznawania duchów mogłaby brzmieć: tam gdzie nie ma radości, gdzie humor obumiera, tam na pewno nie ma Ducha Świętego. I odwrotnie: radość jest znakiem łaski. Kto z głębi swego serca jest pogodny, kto cierpiąc nie stracił radości, ten jest bliski Boga Ewangelii, Ducha Bożego, który jest Duchem wiecznej radości”.
Co wobec tego ode mnie zależy? Posiadanie mocnych realnych motywów radości oraz „przeżuwanie” ich i "smakowanie" ich w szarej codzienności. :)
Wczoraj w godzinie czytań czytaliśmy św. Ambrożego: "każda dusza, która wierzy, poczyna w sobie i rodzi Słowo Boga i rozpoznaje Jego dzieła. Niech więc każda dusza będzie duszą Maryi, aby uwielbiała Pana. Niech w każdej duszy będzie duch Maryi, aby radowała się w Bogu".

***
Przed kilkoma laty słuchałam w Krakowie na żywo Magnificat J. Ruttera w wykonaniu chyba chóru Akademii Muzycznej. Bardzo mi się podobał, zwłaszcza ta część o miłosierdziu z pokolenia na pokolenia, które śpiewało pewne dziewczę solo. Niestety nie dotarłam do tamtego nagrania. Załączam po prostu to, co jest na youtube.

środa, 21 grudnia 2011

katecheza Benedykta XVI

Fragment katechezy Benedykta XVI - polecam z całego serca, a
cały tekst można przeczytać na stronie:
http://ekai.pl/biblioteka/dokumenty/x1325/katecheza-benedykta-xvi-wygloszona-podczas-audiencji-ogolnej-grudnia-r/

...Wraz z liturgią Bożego Narodzenia Kościół wprowadza nas w tajemnicę Wcielenia. Boże Narodzenie nie jest w istocie zwykłą rocznicą narodzenia Jezusa, choć także i tym, ale jest czym większym - celebrowaniem tajemnicy, która naznaczyła i nadal naznacza dzieje człowieka. Sam Bóg przyszedł, aby zamieszkać między nami (por. J 1,14), stał się rzeczywiście jednym z nas - jest to tajemnica dotycząca naszej wiary i naszego istnienia. Jest to tajemnica, którą konkretnie przeżywamy w celebracjach liturgicznych, a zwłaszcza we Mszy Świętej. Ktoś może zapytać: jak mogę przeżywać teraz to wydarzenie tak odległe w czasie, jak mogę owocnie uczestniczyć w narodzinach Syna Bożego, które dokonało się ponad dwa tysiące lat temu? Podczas Pasterki powtórzymy jako refren psalmu responsoryjnego słowa: "Dziś narodził się Chrystus Pan, Zbawiciel". Ten okolicznik czasu "dzisiaj" powraca we wszystkich celebracjach Bożego Narodzenia i odnosi się do wydarzenia narodzenia Jezusa oraz do zbawienia, które wnosi Wcielenie Syna Bożego. W liturgii wydarzenie to przekracza granice przestrzeni i czasu, stając się aktualnym, obecnym. Jego skutek trwa, także z biegiem dni, lat i wieków. Wskazując, że Jezus rodzi się "dziś" liturgia nie tylko używa jakiegoś przypadkowego wyrażenia, lecz podkreśla że te oddziaływają i przenikają całą historię. Także dziś pozostaje rzeczywistością do której możemy dotrzeć właśnie w liturgii. Dla nas wierzących celebracja Bożego Narodzenia odnawia pewność, że Bóg jest rzeczywiście obecny z nami, wtedy w ciele i nie tylko daleko, pomimo, że jest jedno z Ojcem jest blisko nas. Bóg w tym Dziecięciu narodzonym w Betlejem, zbliżył się do człowieka i możemy spotkać Go teraz, w "dzisiaj", które nie zna zachodu.

Chciałbym zaakcentować ten punkt, ponieważ człowiek współczesny, tego co "zmysłowe", tego co można sprawdzić doświadczalnie ma coraz więcej trudności, aby otworzyć horyzonty i wejść w świat Boga. Odkupienie ludzkości dokonuje się rzecz jasna w określonym momencie dziejów, które można określić w dziejach: w wydarzeniu Jezusa z Nazaretu. Ale Jezus jest Synem Bożym - jest samym Bogiem, który nie tylko mówił do człowieka, ukazał mu cudowne znaki, prowadził go przez całą historię zbawienia, ale stał się człowiekiem i pozostaje człowiekiem. Odwieczny wkroczył w granice czasu i przestrzeni, aby uczynić możliwym "dziś" spotkanie z Nim. Teksty liturgiczne Bożego Narodzenia pomagają nam zrozumieć, że wydarzenia zbawienia dokonane przez Chrystusa są zawsze aktualne, dotyczą każdego człowieka i wszystkich ludzi. Kiedy słyszymy lub wypowiadamy w celebracjach liturgicznych, to: "Dziś narodził się Chrystus Pan, Zbawiciel", nie używamy pustego wyrażenia konwencjonalnego, ale rozumiemy, że Bóg daje nam "dziś" teraz mnie, każdemu z nas możliwość, aby Go rozpoznać i przyjąć, tak jak uczynili to pasterze w Betlejem, aby narodził się On także w naszym życiu i je odnowił, oświecił, przemienił Swoją łaską, swoją obecnością...

21 XII poruszyć się daj

W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę.
Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała:
„Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w łonie moim. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”.
Łk 1,39-45

Trzeba ruszyć się z miejsca, by dać się rozruszać Duchowi Świętemu.
Trzeba ruszyć się z miejsca, by inni przeze mnie mogli doświadczyć Jezusa.
Trzeba ruszyć się z miejsca, by samej doświadczyć błogosławieństwa.
Aha, pod jednym warunkiem ten ruch będzie "znakomity" - gdy będzie podjęty w wolności i z miłości.

Z jakiego miejsca mam się ruszyć?
Z każdego! :) -> zwłaszcza z mego wewnętrznego ego.
Nasuwa się Hbr 13,14 "Nie mamy tutaj trwałego miasta, ale szukamy tego, które ma przyjść".

W pierwszym czytaniu (Pnp 2,8-14) to dopiero ruch (!) - Bóg jak zakochany Oblubieniec biegnie ku człowiekowi, ku swej Oblubienicy. Miłość jest poruszająca (uczucia) ale przede wszystkim miłość porusza (działanie). Trzeba tylko przetrzeć oczy wiarą, by zobaczyć "wędrującego" i poruszającego Boga i zacząć z Nim wchodzić w relację, wówczas przygoda miłości nigdy się nie skończy.
Bardzo rzadko jest czytana Pieśń nad Pieśniami w Liturgii Kościoła. Dlatego zacytuję tu cały dzisiejszy fragment:

Cicho! Ukochany mój!
Oto on! Oto nadchodzi!
Biegnie przez góry,
skacze po pagórkach.
Umiłowany mój podobny do gazeli,
do młodego jelenia.
Oto stoi za naszym murem,
patrzy przez okno,
zagląda przez kraty.
Miły mój odzywa się
i mówi do mnie:
„Powstań, przyjaciółko moja,
piękna moja, i pójdź!
Bo oto minęła już zima,
deszcz ustał i przeszedł.
Na ziemi widać już kwiaty,
nadszedł czas przycinania winnic,
i głos synogarlicy już słychać
w naszej krainie.
Drzewo figowe wydało zawiązki owoców
i winne krzewy kwitnące już pachną.
Powstań, przyjaciółko moja,
piękna moja, i pójdź!
Gołąbko moja, ukryta w zagłębieniach skały,
w szczelinach przepaści,
ukaż mi swą twarz,
daj mi usłyszeć swój głos!
Bo słodki jest głos twój
i twarz pełna wdzięku”.

wtorek, 20 grudnia 2011

20 XII zamiesz(k)anie

...Anioł wszedł do Niej i rzekł: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą”.
Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie...
Łk 1,26-38

Prosiłam Maryję w niedzielę, by pozwoliła mi Jej towarzyszyć.
To czego doświadczam w sobie dziś, nazwałabym jakąś niemożnością wewnętrzną, jakimś zagubieniem, doświadczeniem jakiejś niemocy, która nie pozwala mi przewidzieć i zaplanować najbliższe dni (chodzi mi o nastawienie wewnętrzne, bo zewnętrzne czynności są zaplanowane dość dokładnie).
Nie jest mi z tym łatwo. Czuję, że nie chcę "wychodzić" z adwentu. I nie rozumiem tego.

W modlitwie jednak nie chcę ustać, dlatego uczepiłam się dziś Słowa: "Ona zmieszała się i rozważała". Jej też nie było wszystko jasne.
Dziś więc spróbuję na Jej wzór być w tym, co trudne, co mnie niepokoi, spróbuję rozważać i nosić w sercu Jego Słowo a nie tylko swoje myślenie. Niech Słowo "miesza" i "przemeblowuje" moje myślenie, moje serce.
Może z tego zamieszania wyjdzie jakieś zamieszkanie...

poniedziałek, 19 grudnia 2011

19 XII nie uwierzyłeś!

Kiedy Zachariasz w wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem, jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim przypadł los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć ofiarę kadzenia. [...]
Naraz ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego. Lecz anioł rzekł do niego: „Nie bój się, Zachariaszu; twoja prośba została wysłuchana [...]
Łk 1,5-25

Dwa zwiastowania. Dwa: "nie bój się". Po jednym padają słowa: "błogosławiona, któraś uwierzyła", po drugim: "będziesz niemy, bo nie uwierzyłeś".
A Bóg przychodzi i dziś. Przychodzi w czasie zadań wyznaczonych dla mego oddziału, przychodzi w mojej codzienności.
Po czym poznam, że to On przychodzi?
Może trzeba zamilknąć, by uwierzyć, by Słowo przemówiło...

niedziela, 18 grudnia 2011

18 XII fiat

Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja.
[...]
Na to rzekła Maryja: „Oto ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa”.
Łk 1,26-38

Nie zwątpienie ale zawierzenie.
Nie rezygnacja ale afirmacja.
Nie bez rozumu ale ponad nim.
Nie uczucia ale decyzja.
Nie milczenie ale odpowiedź wiary.
Nie moje ale Twoje imię niech będzie pochwalone.

Maryjo, pozwól Ci towarzyszyć w tych dniach.

Fot. Ikona Umilenije - szczeciński Karmel. Matka życia duchowego - przytulona do Jezusa wewnętrznie...

sobota, 17 grudnia 2011

17 XII konkretny jest Bóg

Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama.
Abraham był ojcem Izaaka; Izaak ojcem Jakuba; Jakub ojcem Judy i jego braci; Juda zaś był ojcem Faresa i Zary, których matką była Tamar. Fares był ojcem Ezrona; Ezron ojcem Arama; Aram ojcem Aminadaba; Aminadab ojcem Naassona; Naasson ojcem Salomona; Salomon ojcem Booza, a matką była Rachab. Booz był ojcem Obeda, a matką była Rut. Obed był ojcem Jessego, a Jesse był ojcem króla Dawida...
Mt 1,1-17

Historia ludzi konkretnych. Historia konkretnych decyzji, konkretnego grzechu, konkretnych zawierzeń, konkretnych wzlotów i upadków. Bóg wchodzi w tę ludzką rzeczywistość.
Bóg jest konkretny.

W katedrze szczecińskiej po roratach jest wspólne śniadanie, a do tego jeszcze losowanie słowa. Dziś wylosowałam św. Ambrożego: "Kto chce wejść na wyżyny doskonałości, niech chodzi po ziemskich ścieżkach pokory". Tak mi to dziś pasuje i prowadzi ku Ewangelii.
W konkrecie mojej historii Bóg przychodzi. Mam Go zobaczyć i przyjąć w mojej codzienności.

piątek, 16 grudnia 2011

16 XII od Ojca... ku Ojcu

Jezus powiedział do Żydów:
„Wysłaliście poselstwo do Jana i on dał świadectwo prawdzie. Ja nie zważam na świadectwo człowieka, ale mówię to, abyście byli zbawieni. On był lampą, co płonie i świeci, wy zaś chcieliście na krótki czas radować się jego światłem.
Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do wykonania; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał”.
J 5, 33-36

Od Ojca i ku Ojcu! Tej perspektywy nie można utracić z oczu. Ojciec posyła, Ojciec jest inicjatorem naszego (mego) zbawienia. Wszystko, co mnie spotyka jest od Ojca. Tu niektórzy będą się spierać, czy jako wola Boża, czy jako dopust. Nie ważne. Ważne, że od Ojca.
A moja droga prowadzi ku Ojcu. Jezus prowadzi i mnie przez swą paschę do Ojca. Ta świadomość upraszcza mi dziś rzeczywistość i pozwala przyjąć drugiego człowieka z jego innością, która może być dziś dla mnie światłem.

czwartek, 15 grudnia 2011

15 XII zamiar Boży

Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: „Coście wyszli oglądać na pustyni? [...]
On jest tym, o którym napisano: Oto posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę.
Powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie ma większego od Jana. Lecz najmniejszy w królestwie Bożym większy jest niż on”. [...]
Faryzeusze zaś i uczeni w Prawie udaremnili zamiar Boży względem siebie, nie przyjmując chrztu od niego.
Łk 7,24-30

Nie ma większego od Jana i nie ma co poprzeczki podnosić. Nie damy rady swoją mocą. Ale następne zdanie, że najmniejszy w królestwie Bożym większy jest niż on, porusza mnie bardzo. Dlaczego? Dlatego, że uświadamia mi darmowość wybrania, umiłowania i obdarowania.
Jan wskazał na Jezusa, ja wchodzę z Jezusem w więź, która pozwala mnie nazywać Jego imieniem - chrześcijanka. Zamiar Boga względem człowieka jest jeden - doprowadzić go do Siebie, przebóstwić. Niepojęte!...

Bo góry mogą ustąpić
i pagórki się zachwiać,
ale miłość moja nie odstąpi od ciebie
i nie zachwieje się moje przymierze pokoju.
Iz 54

***
Wczoraj doświadczyłam na sobie modlitwy wstawienniczej. Usłyszałam też Słowo dla mnie. Było właśnie to w/w z Izajasza. Czytając dziś rano na nowo to Słowo, pomyślałam, że Pan dba, bym nie zapomniała. I nie udaremniała Jego zamiaru względem siebie.

środa, 14 grudnia 2011

14 XII podejmij szczęście

Jan przywołał do siebie dwóch spośród swoich uczniów i posłał ich do Jezusa z zapytaniem: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?” [...] Odpowiedział im więc: „Idźcie i donieście Janowi to, coście widzieli i słyszeli: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia i głusi słyszą; umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię.
A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi”.
Łk 7,18b-23

Pytają o Jezusa i o swoje zaangażowanie w Niego.
Więc i ja zapytam. Zacznę od zaangażowania: na kogo czekam?
Muszę znać odpowiedź na to pytanie! Muszę je sobie postawić. Czekam w życiu na rożne rzeczy: na zmiany, na list, na spotkanie... ale czy oczekuję Przychodzącego? Czy dostrzegam Jego działanie we własnym życiu? Czy Przychodzący i Obecny jest dla mnie wypełnieniem obietnic Bożych? Czy jest moim wypełnieniem (moją pełnią, moim szczęściem)?
A może jeszcze czekam na ... nie wiadomo co i angażuję się w tysiące spraw marginalnych, szukając w nich swego spełnienia?

Błogosławiony, szczęśliwy ten, kto we Mnie nie zwątpi! Szczęście w zasięgu ręki - zaufanie Jezusowi i Jego Słowu do końca. Kolejny krok to po prostu decyzja na podjęcie... Szczęścia.

wtorek, 13 grudnia 2011

13 XII ustąp pierwszeństwa

... Wtedy Jezus rzekł do nich: „Zaprawdę powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu nie uwierzyli. Celnicy zaś i nierządnice uwierzyli mu. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć”. Mt 21,28-32

Celnicy i nierządnice przed nami wchodzą do królestwa, bo uwierzyli.
Przede mną wchodzi każdy, kto szybciej ode mnie odpowie konkretem wewnętrznej metanoi. A może to być osoba, którą w sercu pogardzam (muszę najpierw zobaczyć, że pogardzam, żebym i ja mogła się nawrócić).
Św. Paweł modlitwie mej towarzyszy i pomaga w wędrówce codzienności niełatwej aczkolwiek koniecznej:
"…dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia (…), niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie" (por. Flp 2,1-11).
Serce swoje, które w adwencie kształtuję, chcę uczyć ustępowania pierwszeństwa...

poniedziałek, 12 grudnia 2011

12 XII życiowe pytania

Gdy Jezus przyszedł do świątyni i nauczał, przystąpili do Niego arcykapłani i starsi ludu z pytaniem: „Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę?” Jezus im odpowiedział: „Ja też zadam wam jedno pytanie; jeśli odpowiecie Mi na nie, i Ja powiem wam, jakim prawem to czynię. Skąd pochodzi chrzest Janowy: z nieba czy od ludzi?”... Mt 21,23-27

Usłyszałam niedawno opowieść, która narzuca mi się w kontekście dzisiejszego Słowa. Otóż do mędrca przychodzi młody człowiek i pyta go, czy istnieje Bóg. Mędrzec patrzy na młodzieńca i zadaje mu też pytanie: "Czy odpowiedź na postawione pytanie będzie miała wpływ na Twoje życie?". Jeśli nie, nie ma sensu odpowiadać.

Moje pytania. Życiowe pytania. Czy w ogóle stawiam takie? Czy rzeczywiście chcę znać odpowiedź?
Czy to, co mnie spotyka jest z nieba czy od ludzi?
Odpowiedź przychodzi w modlitwie:
Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który [jest i działa] ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich. (Ef 4,6)

Wołam więc dziś z psalmistą:
Daj mi poznać Twoje drogi, Panie,
naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.
[...] Dobry jest Pan i prawy,
dlatego wskazuje drogę grzesznikom.
Pomaga pokornym czynić dobrze,
pokornych uczy dróg swoich.
(Ps 25)

Pokornych uczy dróg swoich... Takim - pokornym - odpowiada. Tym, którzy w prawdzie szukają.

niedziela, 11 grudnia 2011

11 XII pojawił się posłany

Pojawił się człowiek posłany przez Boga, Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o Światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz posłanym, aby zaświadczyć o Światłości.
Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: „Kto ty jesteś?”, on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: „Ja nie jestem Mesjaszem”. Zapytali go: „Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?”. Odrzekł: „Nie jestem”. „Czy ty jesteś prorokiem?”. Odparł: „Nie!”. Powiedzieli mu więc: „Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?”...
J 1,6-8.19-28

Tak się zaczyna: pojawił się człowiek posłany przez Boga.
Tak się często zaczyna przybycie Boga do człowieka, do mnie. P o j a w i a się człowiek. Różnie reaguję: fascynuje mnie, podziwiam go, słucham chętnie i pragnę naśladować, albo bywa i tak, że nie lubię go, nie chcę go przyjąć, nie chcę przyjąć jego słów, nie akceptuję jego osoby...
A Pan przychodzi i w pierwszej wersji, i w drugiej.

Ostatnio na pewnym spotkaniu ktoś mnie ocenił negatywnie, odwołując się do wydarzeń, w których sama ta osoba nie była obecna. Zabolało, pycha została dotknięta. Najprościej było się obrazić i zamknąć. Dobrze, że byłam tuż po spowiedzi i łaska uczynkowa zadziała dość szybko. Przyszła mi myśl, że przecież mogę posłuchać krytyki z dystansem do siebie, przyjmując, że nie jestem doskonała i moje działania są niedoskonałe, że mogę przyjąć do siebie widzenie inne niż moje. Nie zawsze tak, z jakimś otwarciem, przychodzi mi reagować na krytykę, na słowo, którego się nie spodziewam a _p o j a w i a_ się...

A jest też druga strona medalu.
Gdy jest się Janem Chrzcicielem powiedziałabym "z urzędu" łatwo uzurpować nieomylność. Kiedy jest się "postawionym" na świeczniku, to można pomyśleć, że to moje światło...
Janowe dziś "nie jestem, nie jestem, nie jestem"... odnosi mnie do "jestem Barankowa". Tak się nazywam, tak lubię mówić o sobie. Robię dziś rachunek sumienia o ile spójne jest to moje imię i moje postawy. Sprawdzianem są sytuacje wejścia w sytuację Barankową.

Każda Eucharystia kończy się rozesłaniem, kiedyś łacina dobrze to ujęła: "Ite, missa est" - idźcie, jesteście posłani. Posłani, by zaświadczyć i posłani, by być świadkami. Słowem i życiem (a to też oznacza męczeństwo...).

sobota, 10 grudnia 2011

10 XII bez miłości nie rozpoznam

Kiedy schodzili z góry, uczniowie zapytali Jezusa:
„Czemu uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?” On odparł: „Eliasz istotnie przyjdzie i naprawi wszystko. Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał”. Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu.
Mt 17,10-13

Dziś mi Słowo mocno uświadomiło, że sama wiedza na niewiele się zdaje. Uczeni w Piśmie wiedzieli, że ma przyjść Eliasz. Nie rozpoznali jednak ducha proroczego u Jana Chrzciciela. Nie mieli w sobie jednoznaczności i prostej gorliwości typu Eliaszowego.
Tylko miłość jest w stanie rozpoznać znaki i zapowiedzi Umiłowanego, Oczekiwanego.

piątek, 9 grudnia 2011

9 XII kapryszenie-NIE

„Z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest ono do przebywających na rynku dzieci, które przymawiają swym rówieśnikom: «Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie zawodzili». Przyszedł bowiem Jan: nie jadł ani nie pił, a oni mówią: «Zły duch go opętał». Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije, a oni mówią: «Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników». A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny”. Mt 11,16-19

Jest coś w dzieciach, co nie jest do naśladowania. To ich kapryszenie. Z dwóch powodów nie jest to do przyjęcia w życiu dorosłym:
1) kaprys dziecka jest często bezpodstawny, po prostu "nie, bo nie", co więcej dziecko nie zreflektuje tego, nie zejdzie wgłąb, nie poszuka w sobie o co może chodzić uczuciom..., dziecko nie pomyśli, jaka potrzeba tak naprawdę jest niezaspokojona i czy ją zaspokoić rzeczywiście należy.
2) z obserwacji życiowej widzę jeszcze jedno niebezpieczeństwo: czasem rozkapryszone dziecko można czymś "przekupić". Niestety ta "łapówka" często idzie po linii odrzucenia wartości.

Dlatego też nie chcę kaprysić w mojej codzienności. Chcę przyjąć ją taką, jaka przychodzi. W "tu i teraz" mogę spotkać Boga, przychodzi. Raz przychodzi z darem radości, raz z darem cierpienia.
Mogę swoje życie uczynić liturgią. Codziennie zachęcają mnie do tego słowa prefacji:
"Zaprawdę godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, abyśmy zawsze i wszędzie Tobie składali dziękczynienie..."

czwartek, 8 grudnia 2011

8 XII "przestrzeń" dla Boga

Anioł wszedł do Niej i rzekł: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami”.
Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie...
Łk 1,26-38

Pełna łaski, bądź pozdrowiona!
Z jednej strony chciałabym dziś zamilknąć, bo rzecz przerasta najśmielsze oczekiwania. Ale zachęcona, by uwielbiać Boga, chcę przeżyć ten dzień ze szczególną świadomością Jego Obecności.
"Pan z Tobą" - słyszy Maryja w zwiastowaniu. "Pan z wami" - słyszę i ja podczas Eucharystii, słyszę to kilka razy.
Obecność Wszechmocnego znalazła "przestrzeń" w Maryi - Ona była "pusta" od grzechu, by mogła napełnić się Pełnią Łaski - w Niej Słowo Boga stało się Ciałem.

Przed laty, na czas ślubów wieczystych pisałam:
"Jestem świadoma, że już przez chrzest zostałam zanurzona we Krwi Baranka i zostałam obdarowana łaską nowego życia. Pragnę żyć z całej pełni Chrystusowej Łaski i dlatego za szczególną Patronkę mojej drogi obieram Maryję Niepokalaną – pierwszą Odkupioną. Pełnia łaski to nie tylko nieobecność grzechu, ale to obecność Ducha Świętego, to pełnia miłości, otwierająca nas bez miary na zbawcze dzieło Chrystusa. Maryja imponuje mi swą łagodnością barankową, która jest wielką odwagą, śmiałością: oddać życie wyrzekając się buntu. Zawierzenie i pełnia łaski pozwoliły Maryi wypełnić w sposób doskonały posłannictwo współpracy z dziełem zbawienia, nadały najwyższą wartość Jej współdziałaniu z ofiarą. Wiem, że Niepokalana będzie mnie uczyć współpracować z łaską – tu i teraz, gdyż całe Jej życie było podobne do naszego, dzieliła we wszystkim los naszej ziemskiej kondycji". [...]
Pragnę być zawsze otwartą się na Ducha Świętego, bo On przenika mnie i upodabnia do Chrystusa-Baranka.

Chcę być "przestrzenią" otwartą i glebą żyzną dla Bożego Słowa.

środa, 7 grudnia 2011

7 XII będzie lżej

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.
Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”.
Mt 11,28-30

Spróbowałaś kiedyś przeżyć dzień w jednym jarzmie z Jezusem?
Pozwoliłaś swoim odruchom i uczuciom naśladować pokorę i łagodność Jezusa?
Spróbowałaś już kiedyś nie skupiać się na swoim utrudzeniu?

Wierzę, wiem, że doświadczę mocy i pokrzepienia, doświadczę wewnętrznego ukojenia, jeśli tylko wejdę z całą świadomością i dobrowolnością w jarzmo Jezusowe, w Jego miłość bezwarunkową.
Każdy ma dostęp do Jezusa, ale nie każdy do Niego przychodzi... A ty, gdzie szukasz ukojenia?

wtorek, 6 grudnia 2011

6 XII Ktoś cię szuka!

„Jak wam się zdaje? Jeśli kto posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich: czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się zabłąkała? [...]
Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych”.
Mt 18,12-14

Właśnie: jak wam się zdaje?
Czy pasterz zostawi 99 i pójdzie za jedną?
Jakkolwiek nam się zdaje..., to ten Pasterz, który przytacza tę opowieść, pójdzie za tą jedną. Bo Ojciec nie chce, by zginęła.

Dobrze jest czasem pomyśleć, że to ja jestem tą owieczką. Że za mną Jezus idzie aż do moich kryjówek, do moich odejść, do moich nocy. A dziś, gdzie jestem?

***
Czuję w sobie zaproszenie, by naśladować Dobrego Pasterza. W kontekście Wspólnoty - tej mniejszej i tej większej. Miałam doświadczenie troski Pasterza w ostatnich dniach podczas różnych ważnych spotkań we Wspólnocie. Miałam doświadczenie Jego troski o CAŁOŚĆ i każdą z nas osobno.

Ale też w kontekście siebie samej, zauważam, że czasem się dezintegruję (współczesne słowo dobrze oddaje sens :)). Czasem część mnie samej gubi się gdzieś i błąka się na peryferiach świadomości i miłości.
Chcę dać się odnaleźć, ucieszyć się ze znalezienia. Ktoś mnie kocha, Ktoś mnie szuka, Komuś aż tak bardzo na mnie zależy. Chcę otworzyć oczy i zobaczyć!... i odpowiedzieć tym samym.

Fot. źródło: http://www.flickr.com/photos/mrrandomname/2849421304/

piątek, 2 grudnia 2011

2 XII wołać i wierzyć

Gdy Jezus przechodził, szli za Nim dwaj niewidomi, którzy głośno wołali: „Ulituj się nad nami, Synu Dawida”.
Gdy wszedł do domu, niewidomi przystąpili do Niego, a Jezus ich zapytał: „Wierzycie, że mogę to uczynić”? Oni odpowiedzieli Mu: „Tak, Panie”.
Mt 9,27n

A ja wołam: Marana tha!
I wierzę, że przyjdzie ze swą łaską. I nie spóźni się.

czwartek, 1 grudnia 2011

1 XII mój DOM

Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Mt 7,24n

Nie można nie zauważyć powiązania z I czytaniem, gdzie Iz mówi wprost:
Złóżcie nadzieję w Panu na zawsze,
bo Pan jest wiekuistą Skałą!


Dom - miejsce, gdzie się przebywa, gdzie się wraca, gdzie jest się sobą.
Moim domem, najgłębiej rozumianym, chcę by tak było - jest Słowo Boga. Chcę w Nim się odnajdywać, przebywać, do Niego wracać, chcę w spotkaniu z Nim być sobą. Najpierw więc muszę siebie CAŁĄ do tego Słowa przyprowadzić i uczynić Je fundamentem moich wyborów.

***
Znowu w drogę.
Dobrze, że dziś takie Słowo. Daje pewność, że nawet będąc w drodze mogę być w DOMU.