piątek, 31 marca 2017

31 III, w swoim czasie

Jezus obchodził Galileję. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo Żydzi mieli zamiar Go zabić.
A zbliżało się żydowskie Święto Namiotów. Kiedy zaś bracia Jego udali się na święto, wówczas poszedł i On, jednakże nie jawnie, lecz skrycie. (J 7,1-30)

Bardzo ludzkie działanie Jezusa widzę w tej dzisiejszej perykopie. Wie, że chcą Go zabić w Judei, więc się tam nie pcha. Powiedziałabym, że "kombinuje", by być dla ludzi w święto namiotów, ale też, by nie być żerem dla prześladowców.
Bo godzina Jego jeszcze nie nadeszła! Tak kończy się dzisiejszy fragment. Bardzo ważnym zdaniem się kończy. Mówiącym o tym, że wszystko dzieje się pod okiem Ojca miłującego.

czwartek, 30 marca 2017

30 III, a właśnie, że chcę

...przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie. (J 5,31-47)

Ewangelia dzisiejsza nie jest krótka, zawiera opis relacji Jezusa do Ojca, jak też konfrontuje nas z faktem świadectwa. Jednak najbardziej mnie uderzyło (tak, świadomie piszę to słowo: uderzyło) zdanie, które zacytowałam wyżej.
Słyszę w tym zdaniu wyrzut Jezusa, słyszę Jego troskę i Jego pragnienie obdarowywania nas życiem.
To, co mogę uczynić, to nie być obojętną wobec Jego miłości - mogę przyjść do Niego. Mogę przyjść w modlitwie, mogę przyjść w sakramencie pokuty, mogę przyjść na Eucharystię. I to czynię z wielkim pragnieniem odpowiedzi miłością na Miłość.

Fot. Ot taka szafa, a życie w niej się odradza :) Warunek jeden, by podejść ze skruchą.

środa, 29 marca 2017

29 III, relacja

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie może niczego czynić sam z siebie, jeśli nie widzi Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co sam czyni... (J 5,17-30)

Ta relacja Syna z Ojcem jest niezwykła. My ją poznajemy w wymiarze i Bożo-ludzkim i do takiej relacji jesteśmy zaproszeni i wciągani przez Ducha Świętego. Ona jest szczęściem!
Nasze ludzkie rozumienie niewiele nam pomaga, jest ograniczone, ale zdarzają się tacy, którzy potrafią poprzez alegorie przybliżyć prawdę życia Trójcy Świętej. Warto chociażby pójść na film "Chata". Pójdź koniecznie!

wtorek, 28 marca 2017

28 III, usłyszeć Jezusa

Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: „Czy chcesz stać się zdrowym?”
Odpowiedział Mu chory: „Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. Gdy ja sam już dochodzę, inny schodzi przede mną”.  (J 5,1-16)

Jezus pyta chorego człowieka o pragnienie zdrowia. Odpowiedź jednak nie jest wprost. Odpowiedź zawiera opis niesprzyjających okoliczności. I właśnie pomimo tego wszystkiego, czego brak choremu człowiekowi do zdrowia (w jego mniemaniu): człowieka, poruszenia wody, przejścia do wody... zostaje uzdrowiony.
Czy ja słyszę pytania Jezusa, skierowane do mnie? Czy to raczej On słucha moich niekończących się narzekań...
On może w tym wszystkim - co w moim mniemaniu oddala mnie od Niego - właśnie w tym wszystkim może mnie zbawiać. Jeśli jest Jezus w pobliżu (a jest! w tabernakulum, w liturgii), to jest szansa na odzyskanie miłości.
Tylko by usłyszeć Jezusa, który słyszy i odpowiada na najgłębsze me pragnienia.

piątek, 24 marca 2017

24 III, jakie moje pierwsze?

Jeden z uczonych w Piśmie zbliżył się do Jezusa i zapytał Go: „Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?”  (Mk 12,28b-34)

Wiem, co odpowiedział Jezus. Odpowiedział słowem i zaświadczył czynem. Dziś piątek wielkopostny - ten czyn szczególnie wspominamy.
Próbuję skierować to samo pytanie do siebie.
Co bym ja, w mojej dzisiejszej sytuacji, odpowiedziała?
A co mówią moje czyny?

środa, 22 marca 2017

22 III, oby się nie zaciąć


Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. (Mt 5,17-19)

Przeczytałam dziś, że przestrzeganie przykazań nie jest równoznaczne z naśladowaniem Jezusa! I ta prawda mnie dotknęła. Bo to znaczyłoby, że przestrzegając przykazań, ale nie naśladując Jezusa, mogę się zaciąć jak faryzeusze.
Przykazania są konkretną pomocą w życiu, ale ich sensem, ich wypełnieniem jest naśladowanie Jezusa - miłowanie bezwarunkowe. Dlatego patrzę na Jezusa i patrzę, i uczę się miłowania.

wtorek, 21 marca 2017

21 III, przeciwko mnie


Piotr zbliżył się do Jezusa i zapytał: „Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?”
Jezus mu odrzekł: "Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy..." (Mt 18,21-35)

Chyba wszyscy mamy większy lub mniejszy problem z przebaczaniem. Gdy winowajca będzie prosił o wybaczenie, gdy jego skrucha zapełni i nasyci nasze zmysły, to przebaczymy. Ale gdy będzie recydywistą... Nawet w tych małych, drobnych, codziennych ludzkich sprawach recydywy nie odpuszczamy. Zaczyna się wojna lub ciche dnie. A ból parzy serca obojgu. Zżera jak rak i tak delikatne relacyjne tkanki.
Nie mam lekarstwa. Każdy musi odkryć własne.
Mi czasem pomaga "wejść w buty" tego, który mi zawinił, zrozumieć go jego własnym rozumieniem.

poniedziałek, 20 marca 2017

20 III, pomoże, bo rozumie

"Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów".
Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański. (Mt 1,16n)

Czuję wielki szacunek do św. Józefa. Ale też i śmiałość w modlitwie do Niego.
Nasze ludzkie uczucia, lęki, niepewności są Mu dobrze znane. Przez to rozumie nasz trud i może pomóc, jeśli Go tylko o to poprosimy.
Ja dziś proszę. Proszę za kapłanów, proszę za mężczyzn. Proszę za osoby, którym towarzyszę, a widzę w nich właśnie takie niepokoje, jakie dopadały św. Józefa.
Św. Józefie pomagaj i dziś podejmować życiowe decyzje, i pomagaj wytrwać w nich.

Fot. Obrazek przepięknej ikony św. Józefa zakochanego. Taką kartkę (obrazek) można zamówić u sióstr karmelitanek w Szczecinie: http://www.karmel.szczecin.pl.

niedziela, 19 marca 2017

19 III, jestem samarytanką...

Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy źródle. Było to około szóstej godziny. Wówczas nadeszła kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: «Daj Mi pić!» [...] 
«Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu». (J 4, 5-42)

Jezus jest zmęczony. Ten szczegół nie jest bez znaczenia. Wyraża się w nim trud Syna Bożego, który przyszedł, by zbawić człowieka. To trud "chodzenia" za człowiekiem, za każdym z nas. Około szóstej godziny będzie Jezus jeszcze raz mocno zmęczony... i będzie czekał na nas... na krzyżu. I wówczas też będzie mówił: "Pragnę" i wówczas też będzie dawcą wody życia z przebitego Serca.

Bardzo mi się podoba ta mozaika Rupnika, którą załączyłam. W niej ciało Jezusa, Jego nogi przeplatają się z kamieniami studni. Tak artysta wyraził prawdę, że to Jezus jest prawdziwym Źródłem i On sam daje wodę żywą. On jest dawcą Ducha Świętego, On jest dawcą miłości, On jest dawcą życia!
Dzisiaj mnie bardzo poruszyły i ów trud, i owo czekanie Jezusa, które wyrażają troskę Jezusa o odnalezienie człowieka, o odnalezienie... Oblubienicy (czyli każdej duszy), by dać jej Miłość, by dać jej Życie.
Wiem, że i ja jestem oczekiwana przez Jezusa.

środa, 15 marca 2017

15 III, spotkanie pytań

„Oto idziemy do Jerozolimy: tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom na wyszydzenie, ubiczowanie i ukrzyżowanie; a trzeciego dnia zmartwychwstanie”.
Wtedy podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i upadając Mu do nóg, o coś Go prosiła. On ją zapytał: „Czego pragniesz?”... (Mt 20,17-28)

Czego pragniesz przychodząc do Jezusa?
Jasna świadomość potrzeb własnych i potrzeb bliźnich precyzuje nie tyle modlitwę w sensie prośby, co precyzuje drogę do spełnienia. Jezus słucha moich słów, moją postawę utwierdzam w słuchaniu Jego słów do mnie. Czyli: "Jezu, co mówisz do mnie w tej sytuacji?".
Ważne by w modlitwie doszło do spotkania tych dwóch pytań - Jezusowego i mego:
- "Czego pragniesz?"
- "Jezu, co mówisz do mnie w tej sytuacji?"

niedziela, 12 marca 2017

12 III, według mocy danej

Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: "Panie, dobrze, że tu jesteśmy..." (Mt 17,1–9)

Na górze Przemienia byłam. Ale już po fakcie. Jezusa promieniejącego nie widziałam. Ufam tym, którzy opowiedzieli.
Sama też mam na swoim koncie parę wydarzeń, które mnie w wierze umocniły lub pocieszyły. Myślę, że każdy ma. Wydarzenia (może chwile czy momenty), które chcielibyśmy, by nie przemijały, w których czujemy się szczęśliwi.
Pytanie, co my z tym robimy? Czy zapamiętujemy takie wydarzenia, czy chronimy w naszej pamięci emocjonalnej (która przecież zmienną jest)? Czy wydobywamy zawartą w nich siłę?
Przywołam dziś na modlitwie takie wydarzenie, by je sobie bardziej odświeżyć i uświadomić, że były darem i by na nowo obudziły we mnie wdzięczność. To przywołanie z pamięci uaktualnia łaskę, której potrzebuję w tej chwili, w chwili kiedy jest trudniej a trzeba zaaplikować konkret miłości. Świadomość obdarowania czyni mnie bardziej pojemną na łaskę, nie spinam się wówczas i nie czynię dobra sama z siebie, ale przyjmuję dobre czyny, przygotowane dla mnie do spełnienia (por. Ef 2,10).
Dalej więc w drogę z mocą daną od Boga, według zasady św. Pawła z dzisiejszego II czytania (2 Tm 1,8b–10): weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według danej mocy Boga...

Fot. Świątynia na górze Tabor.

sobota, 11 marca 2017

11 III, być dla każdego

A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych... (Mt 5,43-48)

Kiedy Jezus mówi, wie, co mówi!
Wypełnienie tego przykazania jest możliwe. Pod warunkiem, że czuję się w rękach Ojca mego niebieskiego. Tego doświadczenia nie zaciemni złość nieprzyjaciół ani krzywdy wyrządzane przez ludzi. Będąc w miłujących Rękach, nie da się nie miłować, choć czasem też boleć będzie, by być dla każdego odblaskiem Miłości prawdziwej.

czwartek, 9 marca 2017

9 III, to, co dobre

Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to co dobre tym, którzy Go proszą. (Mt 7,7-12)

To stwierdzenie Jezusa wewnętrznie mnie rozbraja. Z dwóch powodów:
  • z powodu tego, że Jezus dobrze wie, że źli jesteśmy i nazywa to wprost;
  • oraz z powodu pewności Jezusa, że Ojciec da nam to, co dobre.
W mojej drodze wielkopostnej pojawia się więc pytanie, o co się modlę. Jak również pytanie, co otrzymuję. Ojciec daje to, co dobre. Czy ja też dostrzegam dobro w tym, co otrzymuję?

środa, 8 marca 2017

8 III, konkret znaku

To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia... (Łk 11,29-32)

Tak wędrujemy sobie po ścieżkach wielkiego postu i już tydzień za nami. Czujecie, że idziecie, czy pełzniecie, czy płyniecie, tzn. czujecie, że jest jakiś ruch? Czy może w tym samym punkcie, co w środę popielcową?
Trzeba ruszyć. Koniecznie ruszyć.
Na tej drodze dziś konkret znaku.
Jezus Chrystus - Jego śmierć i zmartwychwstanie - jest znakiem sensowności drogi, jest znakiem pewności mety i nagrody. Jest znakiem nadziei, kiedy w drodze ustajemy.
Ma sens wobec Niego każdy gest miłości okazany bliźniemu. Każdy, który czynimy bezinteresownie.

wtorek, 7 marca 2017

7 III, tylko się módl

Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich... (Iz 55,10-11)

Widok za oknem i deszczyk poranny obrazuje mi świetnie I czytanie. Wiem też dobrze, że przedwiośnie (z całym swoim błotem!) jest potrzebne, by cieszyć się za jakiś czas zieloną łąką, kwiatami, owocami.
Modlitwa "Ojcze nasz", której Jezus w Ewangelii dziś uczy (Mt 6,7-15), modlitwa tak bliska, codzienna, choć może niecodziennie świadoma... jest jak deszcz wiosenny. Zrobi swoje! Tylko by jej nie zaniedbywać.

niedziela, 5 marca 2017

5 III, potrzebna walka

...Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: „Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon”. Na to odrzekł mu Jezus: „Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: »Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz«”. Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu. (Mt 4,1-11)

Każda droga ma swoje rozwidlenia. W każdym stanie życia są swoiste pokusy. Każdy człowiek staje przed wyborem. Każda sfera w człowieku (cielesna, psychiczna i duchowa), do pełnej dojrzałości, musi przejść przez konkretne wybory.
Mi jest bliska pokusa niecierpliwości... Przez jej pryzmat czytam dzisiejsze Słowo.
Z uwagą patrzę dziś na Jezusa kuszonego i chcę poznawać Jego sposób działania: Jego wybory i Jego sposoby walki ze Złym.
Pierwsza pokusa to pokusa cielesna, to potrzeba natychmiastowego zaspokojenia głodu. Jezus wybiera priorytet innego głodu - głodu Słowa Boga. Jego bronią w tej walce jest Słowo Ojca. Jest świadomość, że nie jest sam w tej walce z Szatanem, że Ktoś bliski do Niego mówi, że ta Obecność jest pokarmem.
Druga pokusa to, można powiedzieć, pokusa psychiczna, to potrzeba sukcesu, spektakularnego zaistnienia: "pokaż, co potrafisz", zrobisz wrażenie, nie oprą Ci się... A Jezus wybiera drogę pokory i cierpliwego nauczania uczniów, zgodę na niezrozumienie, odrzucenie, wybiera drogę krzyża. Jego orężem jest zgoda na małość, zaufanie oraz wierność woli Ojca.
Trzecia pokusa to pokusa duchowa, pokusa władzy za cenę pokłonu Szatanowi. Jezus stanowczo odmawia. I wybiera drogę służby (nie władzy). W wielki czwartek uklęknie przed człowiekiem myjąc mu nogi... Jego bronią w tej pokusie jest pewność zależności od Boga i pokora.
Głody moje, pragnienie zaistnienia i chęć panowania - wyłaniają się na drodze, którą idę. To normalne. To potrzebne. Potrzebne, bym wybierała, bym dojrzewała w byciu dzieckiem Boga. Czyli w konkretach:
- bym jak dziecko przyjmowała Opatrzność (czytaj: miłość Ojca), bym jak niemowlę przyjmujące mleko matki, przyjmowała dar Ojca i go pragnęła;
- bym ufała Bogu i Jego prowadzeniu;
- bym z wdzięcznością przyjmowała zależność, bo Ojciec powiedział, że "wszystko Moje do ciebie należy"...
Zacytuję jeszcze słowa Św. Augustyna na temat pokus i dojrzewania w nich:
Życie bowiem nasze w tym pielgrzymowaniu nie może trwać bez pokusy, ponieważ właśnie postęp duchowy dokonuje się przez pokusy. Ten, kto nie jest kuszony, nie może siebie poznać. Nikt też nie potrafi osiągnąć wieńca chwały bez uprzedniego zwycięstwa. Zwycięstwo zaś odnosi się poprzez walkę, a walczyć można jedynie wówczas, gdy się stanie w obliczu pokus i nieprzyjaciela. 
Chrystus przemienił nas w siebie wówczas, gdy pozwolił się kusić szatanowi. Czytaliśmy przed chwilą w Ewangelii, że Jezus Chrystus był kuszony na pustkowiu. Tak, Chrystus był kuszony przez diabła! W Chrystusie bowiem ty byłeś kuszony, ponieważ On wziął od ciebie ciało, a tobie dał od siebie swoje zbawienie; z ciebie wziął dla siebie śmierć, a tobie dał z siebie życie; od ciebie przejął na siebie zniewagi, a tobie dał zaszczyty; a więc od ciebie wziął pokusę, a tobie dał swoje zwycięstwo.
Podejmuję więc wezwanie wielkopostne i wraz z całym Kościołem w modlitwie kolekty proszę:
Wszechmogący Boże, spraw, abyśmy przez doroczne ćwiczenia wielkopostne postępowali w rozumieniu tajemnicy Chrystusa i dzięki Jego łasce prowadzili święte życie.
"Tajemnica Chrystusa" jest w nas, jest w nas od chrztu świętego! A wielki post jest ku temu, by ją zgłębiać rozumem, sercem i ... życiem. By w życiu rozpoznawać rozwidlenia swojej drogi i wybierać razem z Chrystusem.

sobota, 4 marca 2017

4 III, poznać Jezusa

Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego.
[...] Nie mówię, że już to osiągnąłem i już się stałem doskonałym, lecz pędzę, abym też to zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa.  (Flp 3,8-14)

Poznać Jezusa, to poznać miłość Ojca, która w Jezusie się objawia, to poznać moc Ducha przywracającego życie, dającą zmartwychwstanie. To poznanie jest najwyższą wartością, jak pisze dziś św. Paweł i jest ono sensem wielkiego postu. To poznawanie jest drogą, podążajmy nią.

czwartek, 2 marca 2017

2 III, na starcie

Potem mówił do wszystkich: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie ?” (Łk 9,22-25)

No i weszliśmy w wielki post. Czymże on jest? I czy weszliśmy w niego, to każdy sobie sam odpowie. Jeśli dałam sobie wczoraj głowę posypać popiołem, to stanęłam na "starcie". Ale czy pobiegnę?...
Dziś Jezus podaje zasady tego biegu 40-dniowego. Wczoraj wyraźnie mówił o zasadach, o wnętrzu, o nagrodzie Ojca. Dziś następna zasada: zaprzeć się siebie. Wojciech Jędrzejewski OP uświadamia i precyzuje, że chodzi o zaparcie się siebie ze względu na siebie! Ta zasada w drodze za Jezusem jest jak katapulta, przybliża do Niego bardzo. Czyli ułatwia nawrócenie.
Ja wyruszam. Dla mnie to ważny czas i ważna droga. Proszę Cię, kibicuj mi :), tzn. wesprzyj mnie modlitwą.