środa, 31 października 2012

31 X, ciasna brama miłości

Wtedy zaczniecie mówić: „Przecież jadaliśmy i piliśmy z tobą, i na ulicach naszych nauczałeś”. Lecz On rzecze: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście..." Łk 13, 22-30

Rozpoznanie przyjdzie przez miłość. Jeśli nie kocham, Jezus mnie nie rozpozna, bo nic ze swego we mnie nie odnajdzie.
Jego bliskość w codzienności, świadomość wybrania, bycie z Nim zewnętrzne, nic mi nie da, nic mi nie pomoże, jeśli nie będę żyła miłością.
A żyć nią próbuję, chcę. I oczyszczanie jej - to moje zadanie - to owa ciasna brama: esencja motywacji miłosnej.

wtorek, 30 października 2012

30 X, takie małe

«Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach». Łk 13, 18-21

Nie lekceważ (do siebie się zwracam) małych wydarzeń, spraw, ludzi, słów... Bóg sieje swoją miłość, swe królestwo małym ziarnem w moje serce. To Jego sprawa, to Jego dzieło. To moje... szczęście.

niedziela, 28 października 2012

28 X, zdecydowanie

I przywołali niewidomego, mówiąc mu: «Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię». On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do niego: «Co chcesz, abym ci uczynił? » Powiedział Mu niewidomy: «Rabbuni, żebym przejrzał». Mk 10,46-52

Zdumiewa mnie szybkość reakcji Bartymeusza.
Wiedział, czego mu brak i czego chce.
Ja też często wiem, czego mi brak, ale wcale nie jestem taka szybka w proszeniu Jezusa. Zawstydza mnie Bartymeusz ale też i dopinguje. Dziś zdecydowałam się poprosić i otrzymałam...

piątek, 26 października 2012

26 X, łaska danej chwili

... A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: „Będzie upał”. I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne? Łk 12, 54-59

Obecny czas. Czym się charakteryzuje? Co mam w nim rozpoznać? Rozpoznać w nim obecność Bożą. Rozpoznać Bożą łaskę.
Św. Faustyna przychodzi mi z pomocą:
"O życie szare i monotonne, ile w tobie skarbów. Żadna godzina nie jest podobna do siebie, a więc szarzyzna i monotonia znikają, kiedy patrzę na wszystko okiem wiary. Łaska, która jest dla mnie w tej godzinie, nie powtórzy się w godzinie drugiej. Będzie mi dana w godzinie drugiej, ale już nie ta sama. Czas przechodzi. A nigdy nie wraca. Co w sobie zawiera, nie zmieni się nigdy; pieczętuje pieczęcią na wieki". Dz 63.

czwartek, 25 października 2012

25 X, ten Ogień niech się rozprzestrzenia

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął..." Łk 12, 49-53

Jezus wyjawia swoje najgłębsze pragnienie. Chce by ogień Ducha = MIŁOŚĆ rozprzestrzenił się po ziemi. By Miłość się czuła jak ogień, który dotyka to, co spotyka i zapala, i rozprzestrzenia się na oczach naszych tak, że nie jesteśmy w stanie go zatrzymać.
Jezus pragnie, bym i ja zapaliła się Jego miłością i bym tą miłość niosła dalej, by iskry miłości wychodziły dalej i podpalały serca następne... aż cała ziemia doświadczy miłości Bożej.
Cóż więc mogę? Mogę nie zatrzymać miłości na sobie! Mogę kochać dalej. Mogę, bom "zapalona". Tylko czy chcę?

środa, 24 października 2012

24 X, dano, więc dawaj

Wtedy Piotr zapytał: «Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?» 
...Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą. Łk 12, 39-48

Śledzę na ile mogę obradujący w Watykanie Synod Biskupów na temat nowej ewangelizacji. Dzisiejsze pytanie Piotra sparafrazowało się we mnie do pytania o to, do kogo ta nowa ewangelizacja ma być skierowana: do nas czy też do wszystkich? 
W rozmowie z Kardynałem w Wilnie, kiedy opowiadałam mu, co robimy, że przygotowujemy do chrztu, że ewangelizujemy, przerwał mi mówiąc, że od biskupów trzeba zaczynać, że ich trzeba ewangelizować. Dziś znów wyczytałam wypowiedź biskupa Austrii, który mówił o impulsie samoewangelizacji.
Tak, to najpierw ja mam przyjąć na nowo, na świeżo Ewangelię Jezusa Chrystusa. Ewangelia do mnie jest skierowana i ode mnie wymaga odpowiedzi. A skoro jest mi dana i zadana, i wiem o tym, to właśnie o ode mnie tym więcej żądać będą. I mają prawo do tego!
Co mi więc może pomóc, bym z radością weszła w słuchanie i realizowanie wymagań Ewangelii? Bym nie sfrustrowała się tym, że skoro więcej wymagań, to może nie warto przyjmować... może lepiej siedzieć cicho "nie wiedząc" nic o łasce Bożej?...
NIE! Tak nie warto! Bo skoro cieszę się po ludzku, gdy człowiek mi ufa i pozwala wejść w jego sprawy i mogę człowiekowi pomóc i być niejako przedłużeniem czyjejś ręki, to tym bardziej chcę się ucieszyć i odpowiedzieć, gdy Bóg mi ufa i pozwala (dając mi zadanie, urząd, łaskę) bym była dla świata Jego odblaskiem, Jego służebnicą, Jego świadkiem.
Parafrazuję słowa refrenu psalmu responsoryjnego i postanawiam, że  "będę czerpać z weselem ze zdrojów zbawienia" i będę rozdawać hojnie otrzymane łaski. Bo są dawane dla rozdawania: "Słyszeliście przecież o udzieleniu przez Boga łaski danej mi dla was" (I czytanie Ef 3, 2-12).

wtorek, 23 października 2012

23 X, pochodnie wiary

Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie! A wy podobni do ludzi, oczekujących swego pana... Łk 12,35-38

Zatrzymały mnie dziś te "zapalone pochodnie". W kontekście ostatnich dni jawią się mi jako symbol światła wiary i widzenia w wierze.
Pochodnia daje światło. Wiara rzuca światło na rzeczywistość doświadczaną i pozwala odnaleźć się w niej.

***
Uroczystość poświęcenia ołtarza św. Jadwigi i instalacji relikwii przepiękna. Kardynał Wilna mówił pięknie o świętej Jadwidze i z przekonaniem (Mówił po litewsku, więc moim siostrom tłumaczyłam, szkoda, że inni polscy pielgrzymi nie mieli takiej możliwości). Dużo dobra działo się w Wilnie, wiele dobrych spotkań i radości. Wiele modlitwy i uwielbienia.
A dobro kosztuje, więc i to w pewien sposób okupione zostało...
Światło wiary daje mi poczucie sensu i pozwala zobaczyć więcej niż zmysły. I tak, np. chociaż po ludzku chciałabym, by podróż powrotna nie miała pewnego przykrego wydarzenia, przyjmuję je i oddaję z ufnością w ręce Ojca. I dziękuję, żeśmy cali i zdrowi wrócili do domu.

Fot. ze strony (jest tam więcej zdjęć)
http://www.franciszkanie.gdansk.pl/2012/10/23/wilno-relikwie-sw-jadwigi/

piątek, 19 października 2012

19 X, ważniejsi niż wróble :)

Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli. Łk 12, 1-7

Ucieszyć się chcę troską Ojca!
Uwielbiam Jezusa, że reaguje na nasz lęk. Ufam Jego Słowu.

Jadę na 2 dni do Wilna, na poświęcenie ołtarza i obrazu św. Jadwigi Królowej.

czwartek, 18 października 2012

18 X, na żniwie Pana być...

Jezus wyznaczył jeszcze innych, siedemdziesięciu dwóch, i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. 
Powiedział też do nich: "Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki..." Łk 10, 1-9

Wcale nie oznacza, że Jezus wysyła uczniów na pożarcie wilkom, to nie jest celem. Ten kontrast między owcami a wilkami ukazuje raczej jak rzeczywista jest różnica między uczniem Chrystusa a tymi, którzy żyją w pełni duchem tego świata. I jak ważne jest świadectwo ucznia, styl jego życia. Czasem nawet śmierć. Ale jeszcze bardziej ta codzienna śmierć, śmierć dla grzechu, śmierć dla egoizmu...
Wejście w taką śmierć jest ową postawą owcy i jest czytelna dla ludzi, i jest prowokująca do myślenia, do nawrócenia.
Jezus i mnie wysyła. Moja postawa może komuś pomóc w przyjęciu Królestwa Bożego. Mogę być robotnikiem na żniwie Pana, albo tylko najemnikiem, albo i obibokiem...

środa, 17 października 2012

17 X, to czynić i tamtego nie opuszczać

Biada wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z wszelkiego rodzaju jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą. Tymczasem to należało czynić i tamtego nie opuszczać... Łk 11, 42-46

Przyjęcie przez serce owego "biada", może doprowadzić do ważnej syntezy w życiu. Z jednej strony chodzi o szczegóły (życie składa się z drobnych spraw) a z drugiej o sprawy istotne jak sprawiedliwość i miłość. Czynić to istotne, ale i szczegółów nie umniejszać.
Innymi słowy, dać się prowadzić Duchowi, jak powie św. Paweł. Wtedy w swoim czasie zaowocuje miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie (Ga 5,18-25).

***
Bardzo lubię poniższe opowiadanie. Jest jakoś na temat, przypomniało mi się, więc się dzielę:)

Raz pewien kupiec posłał swojego syna po Tajemnicę Szczęścia do najmądrzejszego z ludzi. Przez czterdzieści dni chłopiec wędrował przez pustynię, aż dotarł do pięknego starego zamczyska na szczycie wzgórza. Mieszkał w nim ten, którego szukał. Lecz zamiast spotkać tam wielkiego mędrca, ujrzał salę, w której panowała atmosfera ogromnego poruszenia: wbiegali i wybiegali kupcy, po kątach, goraczkowo gestykulując, rozprawiali goście, w tle przygrywali grajkowie, a na suto zastawionych stołach stały najwspanialsze tamtejsze przysmaki. sam zaś mędrzec zajęty był rozmową i chłopiec musiał cierpliwie czekać bite dwie godziny, nim nadeszła jego kolej. 
Mędrzec wysłuchał go wprawdzi uważnie, ale powiedział, że teraz nie ma czasu, by odkryć przed nim Tajemnicę Szczęścia. Zaprosił go do obejrzenia pałacu i przykazał wrócić za dwie godziny.
- Chciałbym cię jednak o coś prosić - dodał na koniec, podając chłopcu łyżkę, którą napełnił dwoma kroplami oleju. - Kiedy będziesz przechadzał się po moim pałacu nieś tę łyżkę tak, aby ani krzty z niej nie uronić. 
Chłopiec wchodził i schodził po schodach pałacu, nie odrywając oczu od łyżki. Po dwóch godzinach znów stanął przed obliczem Mędrca. 
- A więc widziałeś już perskie dywany w mojej sali biesiadnej? - pytał. - Zachwycił cię ogród, który z górą dziesięć lat tworzył Mistrz ogrodników? Podziwiałeś piękne pergaminy w mojej bibliotece?
Zawstydzony chłopiec wyznał, że nie widział nic. Dbał bowiem tylko o to, by nie uronić ani kropli oliwy, którą powierzył mu Mędrzec. 
- Wobec tego wracaj i poznaj cudowności mego świata- powiedział Mędrzec. - Nie wolno nigdy ufać człowiekowi, którego domu nie znasz. 
Teraz juz spokojniejszy, chłopiec wziął łyżkę i znów zaczął spacerować po pałacu, tym razem przyglądając się bacznie wszystkim płótnom wiszącym na ścianach i malowidłom na sklepieniu. Podziwiał góry wokół, ogrody, delikatność kwiatów i smak, z jakim ułożono tu każde dzieło.
Wróciwszy zaś przed oblicze Mędrca opowiedział dokładnie co zobaczył. 
- A gdzie są dwie krople oleju, które powierzyłem twojej pieczy? zapytał Mędrzec. 
Chłopiec spojrzał na łyżkę i ujrzał, że po oliwie nie zostało ani śladu. 
 - Oto jedyna rada jaką mogę ci dać - rzekł Mędrzec nad Mędrcami. - Tajemnica Szczęścia jest ukryta w tym, by widzieć wszystkie cuda świata i nigdy nie zapomnieć o dwóch kroplach oleju na łyżce. (P. Coelho, Alchemik)

wtorek, 16 października 2012

16 X, wiara działa przez miłość

«Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste». Łk 11, 37-41

Czym jest jałmużna, jak nie miłością.
Więc jeśli na wszystko będę patrzyła z wnętrza pełnego miłości i tę miłość będę wydawała, to zasada św. Augustyna "Miłuj i czyń, co chcesz" będzie czytelna dla innych w moim działaniu.
Św. Paweł w I czytaniu wyraźnie dziś precyzuje, że znaczenie ma tylko wiara, która działa przez miłość (Ga 5,6). Chyba warto to mieć na uwadze, gdy uroczysty początek roku wiary jest już za nami. Teraz codzienność tego roku objawi nasze wnętrze.

poniedziałek, 15 października 2012

15 X, zbawienie czeka na ciebie

"Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia. [...] 
Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz". Łk 11, 29-32

Niniwici z wiarą przyjęli słowa Jonasza. Dali słowom wiarę. I po ludzku mówiąc "opłaciło się".
Słucham Jezusa codziennie. "Tu coś więcej niż Jonasz". Dać Słowom Jezusa wiarę, to wprowadzić je w czyn, to być odbiorcą zbawienia. To doświadczyć na sobie Bożego miłosierdzia.
Gdzieś widziałam karteczkę ze zdaniem: "Chrystus zbawił każdego, tylko trzeba to zbawienie odebrać samemu"...

niedziela, 14 października 2012

14 X, nasyć nas Panie

"Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa Bożego". 
A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: "Któż więc może się zbawić?". 
Jezus spojrzał na nich i rzekł: "U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe". Mk 10, 17-30

Warto więc zapytać i uczciwie sobie odpowiedzieć, w czym więc ja pokładam nadzieję?
A potem... wołać szczerym i tęskniącym sercem słowami dzisiejszego refrenu psalmu responsoryjnego: Nasyć nas, Panie, Twoim miłosierdziem. Ps 90

sobota, 13 października 2012

13 X, cieszę się błogosławieństwem

«Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś». Lecz On rzekł: «Owszem, ale również błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je». Łk 11, 27-28

Szczęście Maryi, bo o Niej dziś mowa, nie jest zarezerwowane tylko Maryi. Owszem, Ona pierwsza jest tą słuchającą i tą która zachowała Słowo aż tak, że ONO w Niej stało się Ciałem.
Jednak doświadczenie, by w sercu swoim przyjąć i zachować Słowo, by w postawach i czynach Je ukazać, może być doświadczeniem moim i twoim. I wtedy jesteśmy błogosławieni=szczęśliwi, bo Jezus jest w nas i "rodzi się" w nas dla świata!
Jezus i dziś chce się objawiać światu, ale jak to robi dziś? Najczęściej przez martyria, przez świadectwo chrześcijan. Czy to będzie aż męczeństwo? Niekoniecznie... czasem wierność w codzienności jest oddawaniem kropla po kropli siebie, swojej krwi...

***
Przed 19 laty, tego dnia, wyruszyłam z domu rodzinnego w drogę za Barankiem. Czuję dziś radość i ogromną wdzięczność za tę Łaskę. I cieszę się dzisiejszym ewangelicznym błogosławieństwem.

piątek, 12 października 2012

12 X, Mocniejszy jest moim Panem

... A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże. Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, zabierze wszystką broń jego, na której polegał, i łupy jego rozda. 
Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza... Łk 11, 15-26

Mocne są dzisiejsze słowa Jezusa i oceniające rzeczywistość, i oceniające nasze wybory.
Nie mogę się wykręcić, że mnie to nie obchodzi. O ile nie zbieram z Jezusem - rozpraszam. O ile lekceważę zło - poddaję się złu. O ile sama podejmuję walkę ze złem, bez Jezusa - robię głupotę, bo sama w walce ze złem nigdy nie zwyciężę.
To Jezus jest tym Mocniejszym, który pokonał Złego. I ma On moc pokonać go we mnie.
I najważniejsze po takim zwycięstwie jest to, by pozwolić już Jezusowi na panowie we mnie, uczynić Go swoim Panem. Bo jeśli nie, to niestety scenariusz (ciąg dalszy dzisiejszej Ewangelii) może się powtórzyć... Co nie daj Boże!

Moim Panem jest Jezus! Gospodarzem mego serca jest Jezus. Pasterzem moim i moich bliskich jest Jezus. Każdego, kogo kocham i kogo spotykam, pragnę do Jezusa doprowadzić.

czwartek, 11 października 2012

11 X, należy wołać o Ducha

... o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą. Łk 11, 5-13

Proście, a będzie wam dane... Dane będzie tym, którzy proszą.
Może nam się wydaje, że "zarobimy", na Ducha sami, uczynkami swymi. Może myślimy, że nam się należy, więc sam przyjdzie...
ON jest Darem. Ale Darem tak cennym, że potrzebuje przyjęcia. Stąd postawa prośby jest tu najwłaściwsza.
To zestawienie z pokarmem, z chlebem, który potrafimy sami dawać innym..., myślę, że Jezus pokazuje, jak bardzo  Duch Święty jest KONIECZNY do życia.

Tak sobie jeszcze przemodliłam to nasze czasem myślenie, że "nam się należy". I owszem, jest to dar dla nas dlatego, że jesteśmy synami, dlatego, że Ojciec chce dawać Ducha synostwa, dlatego, że bez Niego jesteśmy martwi, dlatego się "należy".
Ale to "należy" rozumiem nie jako wymuszanie od Ojca, bo i tak to On czeka, by dać, ale to "należy" mówię do siebie i do Ciebie, że NALEŻY wołać o Ducha. I Go przyjąć z wdzięcznością.

środa, 10 października 2012

10 X, wejść w słowo-rzeczywistość

«Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów». 
A On rzekł do nich: "Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze..." Łk 11, 1-4

Najpierw utożsamiam się z uczniem proszącym Jezusa, z uczniem widzącym, co mają uczniowie Jana... zazdroszczącym im...
Modlitwa jest wyrazem więzi, relacji, miłości wzajemnej. Warto jej zazdrościć! Bo jest wartością wielką.
Jezus odpowiada na prośbę ucznia i moją prośbę.

Zatrzymałam się dłużej na pierwszym słowie proponowanej mi modlitwy.
Pierwsze słowo wprowadza w rzeczywistość, jest kluczem, otwarciem czegoś, do czego mam prawo.
Co więc otwiera, w co wprowadza wypowiedziane przeze mnie (a nauczone przez Jezusa) słowo "OJCZE"?
Najpierw uświadamia mi Obecność Ojca.
Dalej ukazuje istniejącą więź, przynależność.
Jest w wypowiadaniu tego słowa poczucie bezpieczeństwa.
Jest świadomość otrzymanego daru synostwa.
Rodzi decyzję zawierzenia się i oddania.
Jest zrelatywizowaniem doznanych krzywd.
I jest wołaniem o dar wytrwania.

Zanim weszłam dziś w medytację, rano po wstaniu spontanicznie (pewnie za łaską Ducha) zwróciłam się tą modlitwą do mego Boga. To była łaska. Bo wiem przecież, że nie zawsze świadomie, z wagą poszczególnego słowa wypowiadam tę modlitwę.
Jakże radośniej, w wolności i służbie przebiegałby mój dzień, gdybym "załapała" już od rana to jedno słowo, które wypowiadam...

wtorek, 9 października 2012

9 X, nie pouczaj Pana

...pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: "Panie, czy ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła". 
A Pan jej odpowiedział: "Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona". Łk 10, 38-42

Żeby Pana słuchać, trzeba Go najpierw przyjąć u siebie, zaprosić do swego domu. I tu widzę wielkość Marty, to dzięki niej Maria miała możliwość słuchania Pana. Ale gdy już Pan wejdzie, to On staje się gospodarzem spotkania. I trzeba zostawić Mu pierwszeństwo i decydowanie! On przychodzi i pierwszy obdarowuje. Chcę przyjąć Jego Słowo.
Gdy jestem w pokornej postawie przyjmowania od Pana wszystkiego, nie pozbawi mnie swej łaski.

poniedziałek, 8 października 2012

8 X, od wzruszenia...

Pewien zaś Samarytanin, gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. 
Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł... Łk 10,25-37

Pewien Samarytanin... zobaczył, wzruszył, podszedł, opatrzył, wyjął denary i dał.
Tak. Innej Ewangelii nie ma (por. I czytanie Ga 1,6-12), jest jedna Ewangelia - Dobra Nowina o miłosierdziu Jezusa. Ewangelia o wydaniu się dla nas i za nas.
I nie ma innego konkretu miłosierdzia, jak wydanie się dla drugiego. Żeby we mnie się to dokonało, najpierw muszę zobaczyć, wzruszyć (to coś więcej niż uczucie), podejść... tak się zaczyna rodzić miłosierdzie we mnie.

niedziela, 7 października 2012

7 X, jak dziecko

„Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego”. Mk 10,2-16

Co to dla mnie znaczy: przyjąć królestwo Boże jak dziecko? W moim konkrecie dziś?
Miotają mną (jak każdym) różne przeciwności, utrapienia zewnętrzne i wewnętrzne uciski. Jednak czas obecny jest spokojny na tyle, że nie narusza mojej tożsamości i przynależności do Ojca. Jak się martwię, to martwię raczej na przyszłość...
I właśnie tu jest miejsce, gdzie łapie się na tym, że nie przyjmuję królestwa Bożego jak dziecko. Że nie pozwalam sobie ucieszyć się jak dziecko. Tu i teraz bez obaw na przyszłość.
W prostocie bez lęku - jak dziecko - potrzeba mi podejść do Jezusa DZIŚ i ucieszyć się Jego obecnością i swoją przy Nim.

Jeszcze jedno dzisiejsze zaskoczenie. Bóg słyszy i odpowiada na niewypowiedziane też zmagania. Co do tych zmartwień na przyszłość, zaskoczyła mnie dziś antyfona na wejście, która rozwiała nagromadzone wątpliwości:
"Panie, wszystko podlega Twej władzy i nikt nie może sprzeciwić się Twej woli. Ty bowiem stworzyłeś wszystko: niebo i ziemię, i cokolwiek istnieje w przestworzach niebios. Ty jesteś Panem wszechświata".

***
Dar małżeństwa, który przewija się przez dzisiejsze Słowo, z racji że nie korzystam z niego, zszedł na drugi plan w mojej modlitwie. Jednak czuję natchnienie, by wołać o skruszenie serc tych, którzy ten dar udzielony zapodziali. Bo dwoje przed Bogiem już są zawsze jedno a jeśli jest inaczej, to puste miejsce dopominać się będzie o swoje. O swoje (!) - bo cudze i tak nie wypełni ku jedności...

sobota, 6 października 2012

6 X, ucieszyć się warto

Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie. Łk 10,17-24

Radość z tego, kim się jest. Nie z tego, co się udaje, nie z sukcesów, ale z tożsamości.
Moje imię jest zapisane - od mego chrztu - w niebie. Jestem dzieckiem Ojca. Po prostu nim jestem, czy mi wszystko udaje się czy idzie na opak.
W prostocie codzienności, w szarym dniu, wśród deszczu i wilgoci, czując się tak czy siak... dziś, tu i teraz, cieszę się, że jestem córką Ojca, cieszę się, że Jezus do mnie się przyznaje.
Uwielbić chcę dziś Ojca każdym oddechem i każdym uśmiechem.

piątek, 5 października 2012

5 X, odpowiedzi udzielić trzeba

...gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno by się nawróciły, siedząc we włosiennicy i w popiele. 
Toteż Tyrowi i Sydonowi lżej będzie na sądzie niżeli wam... Łk 10,13-16

Łatwo i przyjemnie jest cieszyć się pomyślnością i tym, co przychodzi bez trudu. Często już i tego niestety nie doceniam, bo wydaje mi się takie naturalne.
Dziś Słowo przekonuje mnie, że ŁASKA otrzymana domaga się odpowiedzi.
Tak też konsekwencją miłosierdzia otrzymanego od Boga ma być miłosierdzie wobec braci. Doświadczam Bożej miłości, to fakt. Ale czy będzie mi lżej na sądzie?... Na pewno nie, jeśli nie pozwolę tej miłości przetrawić me serce i wylać się w bezinteresownej służbie.
Dziękując Bogu za św. Faustynę, dziękuję Mu dziś za Serce Jezusa, dziękuję za miłosierdzie. I modlę się o własne nawrócenie. Pomódl się i ty ze mną, za mnie. Proszę.

czwartek, 4 października 2012

4 X, wysłani do mnie

...wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. [...] 
i mówcie im: «Przybliżyło się do was królestwo Boże». Łk 10,1-12

Wysłannik jest tylko wysłannikiem. Zapowiada i przygotowuje miejsce temu, kto zamierza przyjść. Z tego faktu dwie rzeczy mi się jawią:
1) by nie gardzić żadnym wysłannikiem. Usłyszeć raczej zapowiedź bliskości królestwa.
2) ożywić świadomość, że to Pan chce (zamierza) do mnie przyjść. I otwierać swe serce.

Prośbę do Pana żniwa o robotników też wysyłam.
Dziś w pierwszy czwartek będziemy modlić się o to w katedrze szczecińskiej od 18.00.

środa, 3 października 2012

3 X, dyspozycyjność dla Drogi

Jeszcze inny rzekł: „Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu”. Jezus mu odpowiedział: „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego”. Łk 9,57-62

Jest łaską iść za Jezusem.
Jeśli to jest odpowiedź na Jego zaproszenie, to nie wolno odmawiać. I trzeba iść natychmiast. ON jest zapraszający i ON sam jest drogą. Po prostu dać się Mu poprowadzić.
Ostatnio jakoś doszło mi do świadomości prawda (przy okazji rozważania tajemnicy różańcowej przemienienia na Górze Tabor), że gdy wydaje się nam, że tak blisko jesteśmy Pana Jezusa i jest nam dobrze z naszą pobożnością, to niestety, na tym etapie nie możemy pozostać. Trzeba iść, bo On jest w drodze. ON jest drogą.
Różnie bywa z mą ochotą... więc po prostu wołam dziś: Podnieś mnie Jezu i prowadź do Ojca...

wtorek, 2 października 2012

2 X, nie jesteś sam

On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: "Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim... 
Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie" Mt 18, 1-5.10

Coś niesamowitego. Tak się składa, że trzeci dzień podrząd jest o dzieciach i o wielkości. :)
Może wreszcie pojmiemy i staniemy się wobec Boga jako dzieci.
Wielbię więc dziś Boga za Aniołów, wielbię dziś Boga w Aniołach, wielbię w każdym napotkanym człowieku, bo wokół niego jest ktoś mu dany, kto kieruje swój wzrok w stronę Ojca.
Mam doświadczenie swego Anioła i jestem mu wdzięczna.

Fot. Obrazek ze strony anielskiblog.

poniedziałek, 1 października 2012

1 X, wielkość małości

Uczniom Jezusa przyszła myśl, kto z nich jest największy. Lecz Jezus, znając myśli ich serca, wziął dziecko, postawił je przy sobie i rzekł... Łk 9,46-50 

Wczoraj w pociągu miałam niesamowite spotkanie właśnie z dziećmi. Trzylatek miał coś tak pięknego w oczach, że pomyślałam: on jeszcze pamięta niebo...
Ufność tych dzieci i prostota były ujmujące. Gdybyśmy tak potrafili wobec Boga zaistnieć, bylibyśmy szczęśliwi! Jak dzisiejsza patronka św. Teresa z Lisieux.

Fot. Zrobiłam temu malcowi 2 zdjęcia, ale ma na obu oczy przymrużone, tak żebyśmy jednak tego Nieba nie podglądali :)