wtorek, 30 czerwca 2015

30 VI, będę miał w pamięci

Aniołowie przynaglali Lota [...]. 
Kiedy zaś on zwlekał, mężowie ci chwycili go, jego żonę i dwie córki za ręce, Pan bowiem litował się nad nimi, i wyciągnęli ich, i wyprowadzili poza miasto... Rdz 19,15-29

Oj bywa, że zwlekamy...i narażamy się na zgubę. A nawet zostajemy z własnej woli w niebezpieczeństwie. Myślę, że każdy z nas ma doświadczenie takich aniołów, którzy chwycili nas za ręce i wyciągnęli z zagłady.
Dzisiejszy refren psalmu responsoryjnego: Twoją łaskawość będę miał w pamięci. Jak to uczynić, by stał się moją prawdą?
Tylko poprzez wdzięczność Bogu i ludziom.

Fot. już kiedyś załączałam - córka moich przyjaciół - na rękach ojca.
Na rękach Ojca jesteśmy wszyscy... :)

poniedziałek, 29 czerwca 2015

29 VI, ocaleni i wydani

W nocy, po której Herod miał go wydać, Piotr, skuty podwójnym łańcuchem, spał między dwoma żołnierzami, a strażnicy przed bramą strzegli więzienia.
[...] Wtedy Piotr przyszedł do siebie i rzekł: „Teraz wiem na pewno, że Pan posłał swego anioła i wyrwał mnie z ręki Heroda i z tego wszystkiego, czego oczekiwali Żydzi". Dz 12,1-11

Piotr wyprowadzony z więzienia przez anioła.Tym razem tak, ale w dniu męczeństwa nie... Paweł ma na koncie podobne wydarzenia: doświadczenie ocalenia i konkret męczeństwa.
Modlę się dziś przez wstawiennictwo tych świętych niesamowitych (obydwaj uczą mnie wiele) o wiarę, o zaufanie Ojcu w każdej chwili życia zwłaszcza w każdym "więzieniu", które może być moim udziałem i o zgodę serca na Jego wolę. Krócej ujmując: o wierność w ocaleniu i w wydaniu.
Baranek - Mesjasz, Syn Boga Żywego - utorował drogę im i mi.

czwartek, 25 czerwca 2015

25 VI, budowanie

Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony.
Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry, i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki. (Mt 7,21-29)

Budowanie domu, to ważna sprawa. Nie buduje się na kilka chwil, tylko na długi czas.
Budowanie (kształtowanie) życia, to ważna sprawa. Nie buduje się na kilka chwil, tylko na ... wieczność.
I jeszcze jedna rzecz istotna: wezbrane potoki i zrywające się wichry - nieuniknione! One po prostu będą i będą rzucać się na ten dom. To nieuniknione.
Dlatego być roztropnym trzeba i budować na Skale warto, zwłaszcza, gdy chodzi o życie. Budowanie na Skale zakłada dłuższy proces niż budowanie na piasku... Warto cierpliwie trwać z Jezusem. Czasem długo czekać trzeba na efekty, ale samo budowanie na Nim jest już przygodą.
Dziś Msza święta była sprawowana w domowej kaplicy, zaproponowałam formularz "Msza dziękczynna", bo kończąc swoje posługiwanie chcę dziękować za wszystko, za to też, czego nie dostrzegam i za co nie dziękuję...
I zaskoczyła mnie kolekta, w której z radością się odnalazłam:
Boże, Ty zawsze łaskawie nas wysłuchujesz, gdy doznajemy utrapień, składamy Tobie dziękczynienie i pokornie Cię prosimy, abyśmy wolni od wszelkiego zła z radością Tobie służyli.

Fot. dzięki Z.F. :) - klasztory na skale. Grecja.
***
Dobra lektura (komentarz o. M. Łusiaka SJ, za deon.pl):
Dlaczego człowiek, który pełni wolę Boga jest "zbudowany na skale"?
Co ma wspólnego posłuszeństwo Bogu z dobrymi fundamentami ludzkiej egzystencji?
Aby odpowiedzieć na te pytania trzeba najpierw zrozumieć co Jezus ma na myśli, kiedy mówi o "pełnieniu woli Ojca". "Pełnić wolę Ojca" nie oznacza bycie marionetką w ręku Boga. To oznacza po prostu bycie Miłością.
Kto jest Miłością, na wzór Boga, ten żyje pełnią życia i jego egzystencja ma solidne fundamenty. Człowiek, który miłuje nie szuka siebie i dlatego jest silny.
Największą słabością człowieka jest szukanie siebie, to znaczy ciągłe wołanie o akceptację, o wdzięczność, o różne korzyści. Człowiek, który jest Miłością o nic nie woła, bo sama Miłość daje mu poczucie absolutnego spełnienia.

środa, 24 czerwca 2015

24 VI, kimże jesteś?

...Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Jednakże matka jego odpowiedziała: „Nie, lecz ma otrzymać imię Jan”. Odrzekli jej: „Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię”. Pytali więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: „Jan będzie mu na imię”. I wszyscy się dziwili. [...] A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: „Kimże będzie to dziecię?” (Łk 1,57-66.80)

Nam również niejeden chce nadać imię...
A jednak prawda moja jest w Panu, w Jego zamyśle wobec mnie. Kim jestem dla Boga? - to moja tożsamość i moja siła. Zycie tą tożsamością jest też szczęściem.
Muszę dziś zaapelować (takie mam natchnienie): potrwaj dziś przed Bogiem, pójdź do kościoła, pozwól Bogu popatrzeć na Ciebie (ON czyni to z miłością). W Jego wzroku jak w lustrze zobaczysz swoją wartość. Jesteś umiłowana/y! A jakbyś nie umiał/a tak sobie być przed Panem, zajrzyj do Ps 139.

Człowiek nie będzie wiedział, jak ma żyć, dopóki nie pozna, kim jest. Jak mówi stara zasada scholastyków: agere sequitur esse - działanie wynika z tego, kim się jest. (W. Stinissen)

Fot. św. Jan Chrzciciel - OFL w Zawichoście (Ośrodek Formacji Liturgicznej)

wtorek, 23 czerwca 2015

23 VI, wąska droga miłości

...Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują. (Mt 7,6.12-14)

Wewnętrzne wybory czasami nie są łatwe. Między dobrem prawdziwym a pozornym, czasem trudno szybko odnaleźć różnicę istotną. Szerokość i przestronność kusi. Zatrzymanie się przy tym, co jedynie konieczne czasem nie jest proste...
Mało jest takich - mówi Jezus - którzy znajdują wąską drogę ku życiu. Tę drogę rozumiem jako drogę miłowania, które zawsze łączy się z pożegnaniem ego, które z kolei wcale nie chce iść "za", woli pchać się "przed".
A na wąskiej drodze miłości Pierwszy ma być pierwszy.

Fot. góra Krzyży na Litwie.

poniedziałek, 22 czerwca 2015

22 VI, jaką miarą?

Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim wy sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą...  (Mt 7,1-5)

Ech, te nasze sądy...
Najczęściej oceniamy w innych to, czego w sobie nie akceptujemy i  nawet nie uświadamiamy. W psychologii nazywa się to projekcją. A Jezus mówi prosto: czemu widzisz drzazgę w innych a u siebie belki nie dostrzegasz.
Zawracać ku sobie, kiedy rodzi się we mnie osąd brata-siostry. Jaki zysk? Wówczas własną obłudę można zidentyfikować. I poszerzyć miejsce na miłość!

***
Trochę lektury:
Słyszałem od pewnego brata, który, odwiedzając innego, stwierdził, że w zaniedbanej celi panuje bałagan i mówił do siebie: „Jakże szczęśliwy jest ten brat, że potrafi oderwać się całkowicie od rzeczy ziemskich i tak wysoko wznosić swojego ducha, że nie znajduje przyjemności w sprzątaniu swojej celi!”
Odwiedzając następnie innego brata, stwierdził że w celi panuje porządek, wszystko jest czyste i poskładane i mówił sobie: „Cela tego brata jest równie czysta jak jego dusza. Jaki stan duszy, taki stan celi!” 
Nigdy nie mówił o kimś: „Ten jest bałaganiarzem” lub: „Tamten jest płochy”. Dzięki swojemu doskonałemu usposobieniu czerpał korzyść ze wszystkiego. Niech Bóg w swojej dobroci da także i nam dobrą naturę, abyśmy mogli korzystać ze wszystkiego i nigdy nie myśleli źle o bliźnim. 
Jeśli nasza uszczypliwość wzbudza w nas osądy lub podejrzenia, zamieńmy je szybko na dobre myśli. Z pomocą Bożą, jeśli nie szukamy zła w bliźnim to wzbudzamy dobroć. (Doroteusz z Gazy)

niedziela, 21 czerwca 2015

21 VI, On jest w mej łodzi

"Przeprawmy się na drugą stronę” [...] Fale biły w łódź, tak że łódź się już napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?” On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: „Milcz, ucisz się”. Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: „Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?” (Mk 4,35-41)

Czemu tak bojaźliwi jesteśmy? Bo liczymy wyłącznie na siebie.
A przecież w tej przeprawie na drugą stronę, która jest symbolem naszego życia, jest z nami Jezus. I obchodzi Go ta przeprawa!
Poszukam dziś Jezusa w mej łodzi i spróbuję usłyszeć, co mi odpowiada na moje pytania (te wypowiedziane i te niewypowiedziane). To ważne spotkanie! Z Obecnym!

sobota, 20 czerwca 2015

20 VI, czego szukam?

„Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.
Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie?..." (Mt 6,24-34)

Lubię słuchać Jezusowego kazania na górze. Choć mnie niejednokrotnie zawstydza, lubię słuchać. Jest jak lustro, które objawia faktyczny stan serca (o wiele lepiej niż wszelkie kardiologiczne aparaty ;).
Wiem też dobrze, że nie da się zrealizować swoimi siłami tej rzeczywistości, do jakiej Jezus zaprasza... I bardzo dobrze. Doświadczenie własnej niemocy, słabości odnosi do Ojca. Najprzód królestwo Boże...najpierw szukaj Ojca i zawierz się Mu.
Wszystko jest łaską. I jej nam nie braknie, o tym zapewnia św. Paweł w I czytaniu (2 Kor 12,1-10). Tylko szukajmy Boga...

***
Z książki ks. Afreda Cholewińskiego SJ, ABC chrześcijaństwa:

"...Gdybyśmy tak hipotetycznie zapytali pierwszego człowieka: "Czego potrzebujesz do szczęścia? Czego ci brak?" odpowiedziałby, że do szczęścia potrzebuje tylko i wyłącznie Boga. My dziś mówimy inaczej.

Gdyby dzisiejszemu człowiekowi postawiono takie pytanie, odpowiedziałby: "Do szczęścia potrzebuję pieniędzy, rodziny, małżeństwa, samochodu, domu, lepszej pracy, innej teściowej itd, itp". Nikt z zapytanych, tak przez zaskoczenie, nie odpowiedziałby: "Ja do szczęścia potrzebuję Boga". Dziś człowiekowi taka potrzeba nie rodzi się w głowie.

Tymczasem nasza natura jest tak stworzona przez Pana Boga, że do szczęścia jest nam potrzebny wyłącznie i jedynie Bóg. Wszystko inne jest względne. Wszystko inne jest dobre i przyczynia się do szczęścia, ale nie jest istotne. Brak tych innych rzeczy szczęścia nie zabiera, nie daje człowiekowi poczucia, że traci grunt pod nogami. Nie daje człowiekowi tego poczucia, że wpada w przepaść bez dna, nie wiadomo co się teraz ze mną dzieje. Nie daje poczucia tej determinacji, którą teraz posiadamy. Wszystko inne jest relatywne. To znaczy, wszystko inne jest dobre, jeśli jest używane w Bogu, ale zawsze Bóg jest najważniejszy...".

Fot. z internetu. Bardzo mi się podoba, rozbawił mnie ten baranek :). No i właśnie czasem takiego focha strzelamy wobec Ojca...i dziwimy się potem, że nam jest nieszczęśliwie.

piątek, 19 czerwca 2015

20 VI, skarb i światło

"...Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje. Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle...". Mt 6,19-23

Konkretne są te wskazówki Jezusa.
Skarb i światło. Skarb właściwy i światło prawdziwe.
Gromadzenie jest mi bliskie, mimo, że prawdą też jest, że nie mam własności konkretnej, wymiernej, pomnażalnej...przez fakt życia radami ewangelicznymi. Czasem, za przeproszeniem, "mała pierdułka" zajmie miejsce w sercu wyjątkowe i już spadam na ziemię... Co prawda to prawda, jednak nie przerażam się tą słabością, bo oddawana Jezusowi przynosi Mu radość, a i ja dziś chcę ucieszyć się tym, czego nie gromadzę i co zwyczajnie z miłością daje innym (czyli bogactwem nieba chcę się ucieszyć).
Zwłaszcza, że niedługo przeprowadzać się będę znowu na południe, więc jakiś bilans rzeczy, spotkań, wydarzeń i miłości robię. W niektórych sferach czuję się wręcz bankrutem :(. Jednak wiem, że miłowałam tę ziemię szczecińską, tych ludzi. Więc nie zamartwiam się niepowodzeniami, tylko chcę dziękować Bogu i ludziom za wspólny czas, za łaskę wspólnego wzrastania i konkretne próby miłowania. Nie da się tego wymierzyć ziemskimi czytnikami, bo idzie to na konto niebieskie :).
Dziękować też chcę za światło wiary. Zamknęłam dziś na modlitwie oczy i próbowałam poruszać się w wyobraźni przemierzając kolejne metry i kilometry. Ciemność totalna, brak poczucia bezpieczeństwa, zatracenie się...to doświadczenie niewidomych. Tak też może być w drodze duchowej i jeśli jest to nieuświadomione, to wówczas jest to życiowa katastrofa! Tak wiele razy Jezus ślepców uzdrawiał i przypominał, że widzący mogą być niewidomymi...
Wdzięczna więc jestem za dar wiary! Wiem, że to łaska niezasłużona.To łaska stawiać kolejne kroki, przemieszczać się tu i ówdzie z poczuciem umiłowania, zaproszenia i współpracy z moim Bogiem. Jezuita o. Łusiak dziś apeluje:
"Otwórzmy oczy na największy skarb, jakim jest zjednoczenie (komunia) z Bogiem. Póki nie widzimy tego skarbu, nasze oczy pozostają chore i światło, które w nas jest, jest ciemnością".
A Bóg jest hojny i skarb jest blisko.

czwartek, 18 czerwca 2015

18 VI, w relacji z Ojcem

Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich. Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie. Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz... (Mt 6,7-15)

Ciąg dalszy kazania na górze i ciąg dalszy kształtowania naszej wiary.
Przebija mi dziś w całej perykopie ewangelicznej sprawa zaufania Ojcu.
Zaufania we wszystkim: od trosk dnia dzisiejszego do niepokoju w zmaganiach wewnętrznych.
Mamy Ojca i On wie, czego nam potrzeba. I jest hojny.
Od nas oczekuje tylko uwolnienia tych, których chcielibyśmy zakuć w kajdany naszej nienawiści, zemsty lub innej niewoli. Takie uwolnienie nas samych uwalnia i otwiera na Opatrzność.

Fot. zrobiłam kiedyś na procesji fatimskiej: na rękach ojca. Dobrze im tak :) Maryja też jest obecna przez różaniec.
I nam dobrze - w relacji z Ojcem! Ucieszmy się nią.

środa, 17 czerwca 2015

17 VI, nie musi być widać

Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. [...]
A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.  (Mt 6,1-6.16-18)

W takiej postawie sprawdza się i urealnia się moja (twoja) wiara... A jeszcze bardziej miłość.

Fot. No właśnie, tak czynić dobro, by nie było widać dobrodzieja ;) Samo dobro niech się rozprzestrzenia!

wtorek, 16 czerwca 2015

16 VI, innych dobrem rozradować

A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak, będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. (Mt 5,43-48)

Byłam wczoraj u kardiologia. Trochę się wyczekałam i kiedy była już moja kolejka weszła starsza osoba poza kolejką. Na drzwiach napis: "prosimy o ciszę". A to, co donosiło się zza drzwi wprawiło mnie w zdumienie. Staruszka dostała niemiłe "lanie słowne" a ja pod tymi drzwiami zastanawiałam się, czy by nie uciec.
Kiedy wreszcie weszłam do gabinetu, zasekurowałam się przedstawieniem się, że jestem pierwszy raz i nie wiem, jak się zachować, no i uśmiechnęłam się życzliwie. Rozbroiłam tym panią doktor i była nie tylko konkretna, dokładna ale i miła. A więc potrafi.
Piszę o kimś, bo łatwiej o kimś napisać. Ale prawdą jest, że i ja taka bywam...
A chodzi o to, żeby być miłującym zawsze. To możliwe. To możliwe nawet, kiedy trzeba trudne słowo powiedzieć. Piękny kwiat jest piękny wobec każdego, promień słońca jest i nie omija zachmurzonej twarzy...
Mówię dziś do siebie i do Ciebie: jesteśmy kochani, jesteśmy w rękach Ojca, bądźmy Jego odblaskiem wobec każdego.

***
Modlitwa do Ducha Świętego św. Efrema:
Ogniu i świetle, który rozpromieniasz twarz Chrystusa, Ogniu, którego przyjście jest słowem, Ogniu, którego cisza jest światłem, Ogniu, który przepełniasz serca łaską, wielbimy Ciebie. Ty, który spoczywasz w Chrystusie, Duchu mądrości i rozumu, Duchu rady i męstwa, Duchu wiedzy i bojaźni Bożej, wielbimy Ciebie. Ty, który przenikasz głębokości Boga; Ty, który oświecasz oczy naszych serc; Ty, który udzielasz siebie naszemu duchowi; Ty, przez którego odbijamy w sobie chwałę Boga, wielbimy Ciebie.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

15 VI, kochając daje człowiek

„Słyszeliście, że powiedziano: «Oko za oko i ząb za ząb». A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu [...] 
Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące..." (Mt 5,38-42)

Dziś wystarczy tylko jedno zdanie komentarza: "Kochając, daje człowiek z radością, tak jak drzewo bez trudności oddaje dojrzały owoc". (R. Tagore)

***
I trochę lektury:
...W ten sposób nie zasmucimy się jak ci, którym zabrano wbrew ich woli, ale przeciwnie, rozradujemy się jak ci, którzy dali ze szczerego serca, skoro raczej ofiarujemy dar bliźniemu niż jesteśmy do tego zmuszeni. I mówi: „Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące!”. W ten sposób nie idziemy za nim jak niewolnicy, ale idziemy przed nim jak ludzie wolni. W każdym wypadku Chrystus wzywa cię, abyś był pożyteczny twojemu bliźniemu, nie biorąc pod uwagę jego niegodziwości lecz dopełniając miary twej dobroci... (św. Ireneusz)

niedziela, 14 czerwca 2015

14 VI, wsiane wyrasta

„Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo”.(Mk 4,26-34)

Tak, nasienie wrzucił we mnie Bóg. Jestem Jego rolą. A znaczy to, że jestem Jego umiłowaną od chrztu świętego. I od tegoż czasu według wiary a nie dzięki widzeniu postępuję (por. 2 Kor 5,6n).
Konsekwencja w zaufaniu Bogu i życie moją tożsamością, postępowanie zgodnie z wiarą (a nie według uczuć li tylko czy widzeniu ciała), sprawia, że królestwo we mnie też rośnie i rozprzestrzenia się.
Co więcej, domaga się miłośnie: Marana Tha!
A na razie, czyni we mnie miejsce na schronienie innym ptakom niebieskim...

***
Trochę dobrej lektury:
Chrystus jest Królestwem. Na sposób ziarna gorczycy został wrzucony do ogrodu – ciała Dziewicy, Urósł i stał się drzewem krzyża, które okrywa całą ziemię. Po tym, jak został zmiażdżony w Męce, Jego owoc wydał dosyć smaku, aby dać dobry smak i aromat wszystkim bytom żyjącym, którzy Go dotykają. Ponieważ dopóki ziarno gorczycy pozostaje nietknięte, jego właściwości są ukryte, ale objawiają się, kiedy ziarno jest zmielone. Podobnie Chrystus chciał, aby Jego ciało zostało zmiażdżone, aby Jego siła nie pozostawała ukryta... (św. Piotr Chryzolog)

Fot. z internetu

sobota, 13 czerwca 2015

13 VI, empatia Maryi

...a Jego Matka rzekła do Niego: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”.
Lecz On im odpowiedział: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział... (Łk 2,41-51)

Serce Maryi, niepokalane. Co nie znaczy, że nie bolejące, co nie znaczy, że wszystko rozumiejące.
Miłujące i to wystarcza, by iść za wolą Ojca.

Zatrzymało mnie dziś na modlitwie słowo "oto ojciec Twój i ja...". Najpierw Maryja wymienia Józefa i niejako jego ból wydobywa na wierzch. Jestem wewnętrznie przekonana, że tak w niej było, że czuła najpierw ból Józefa, potem swój... (no może nie w sensie chronologicznym ale w sensie troski, reakcji).
Odniosło to słowo mnie do moich relacji. Zadałam sobie pytanie, czy czuję (i jak czuję) tę osobę obok mnie: siostrę, brata, przyjaciela, bezdomnego? Czy jestem w stanie zobaczyć ból i potrzeby osoby, która jest blisko, zwłaszcza jeśli inaczej czuje niż ja?
Uczę się miłowania od Maryi. Przypominam sobie Boże Narodzenie, kiedy dostałam kartkę-prezent od Dzieciątka: "daję ci Serce mej Matki, byś nauczyła się kochać Mnie Jej Sercem".

Wiem, że zaglądają tu małżonkowie, mam do Was dziś prośbę: pozwólcie dziś swemu sercu poczuć bardziej serce współmałżonka. Poczujcie jej/jego ból, potrzeby. Stańcie duchowo przy niej/nim i poczujcie empatycznie, czym żyje Twoja druga powoła. Spróbujcie podzielić jej/jego stan.
Maryja pomoże. Modlę się o to.
***
"Szczęśliwy, komu pośród życia skwaru bukiet przyjaźni nie zwiędnie u boku" J.N. Kamiński

Fot. z internetu

piątek, 12 czerwca 2015

12 VI, Jego Serce

Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda. (J 19,31-37)

Jego Serce mnie rozbraja...
Zastanawiałam się, jaki obrazek wybrać na dziś. Wybrałam ten, na którym nie widać wprost Jego Serca. Ale widać jakie Ono jest...
Jezus na krzyżu, przebity bok po śmierci, a jednak ma otwarte oczy. ON jest Panem życia. ON daje życie. Te ręce trzymające naczynie i zbierające krew z Jego boku (zbierające łaski), to mogą być moje (też twoje) ręce. "Będziecie czerpać ze zdrojów zbawienia" (dzisiejszy refren Psalmu responsoryjnego).
Czerpmy z wdzięcznością, z radością i z miłością.

Maryjo, naczynie ufności, pomóż nam zaczerpnąć ze zdrojów miłosierdzia!

Fot. Obrazek kupiłam kiedyś w Wilnie, jako kopię ikony, źródła oryginału w necie nie znalazłam...
***
Polecam link do historii kultu Najświętszego Serca Jezusowego.

I jeszcze trochę lektury z Liturgii Godzin:
"...Pan Bóg dozwolił, iż jeden z żołnierzy uderzając włócznią otworzył najświętszy bok. Popłynęła zeń krew i woda stając się zapłatą naszego zbawienia. Ona to płynąc z samego źródła, z wnętrza serca Chrystusowego, dała sakramentom Kościoła moc udzielania życia łaski, a dla tych, którzy już żyją w Chrystusie, stała się napojem ze "źródła tryskającego na życie wieczne".
Powstań więc, duszo umiłowana przez Chrystusa. Bądź jak owa gołębica, która "zakłada gniazdo na ścianach urwiska". Tam trwaj nieustannie jak "wróbel, który znalazł swe gniazdo"; tam jak synogarlica ukryj swe dzieci czystej miłości; tam przyłóż usta, aby "zaczerpnąć wody ze źródeł Zbawiciela". Albowiem tutaj znajduje się źródło "wypływające ze środka raju", które "dzieląc się na cztery strumienie" i ogarniając serca wiernych, nawadnia i użyźnia całą ziemię.
Biegnij do tego źródła życia i światła, kimkolwiek jesteś, duszo Bogu oddana; z gorącym pragnieniem i całą mocą wołaj z głębi serca: "O niewysłowiony majestacie Najwyższego Boga, najczystsza jasności światła wiecznego, życie ożywiające wszelkie żywe stworzenia, światłości zapalająca wszystkie światła i podtrzymująca stale blask rozlicznych świateł, które o brzasku dnia rozbłyskują przed tronem Twojego Bóstwa!
O wieczny i niedostępny, jasny i słodki strumieniu ukrytego przed oczyma ludzi źródła; jego głębia bez dna, wysokość bez kresu, szerokość bez miary, czystość bez skazy najmniejszej.
Z Ciebie wypływa rzeka, «która uwesela miasto Boże» po to, abyśmy «wśród głosów radości i dziękczynienia» śpiewali pieśń chwały, wykazując z własnego doświadczenia, iż «w Tobie jest źródło życia» i że «w Twoim świetle oglądamy światło»"". (św. Bonawentura)

czwartek, 11 czerwca 2015

11 VI, iść i głosić

Jezus powiedział do swoich Apostołów: 
„Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie...".  (Mt 10,7-13)

Idźcie i głoście...
Bycie jadwiżanką sprawia, że "idę", że jestem ciągle w drodze. I to w tym sensie dosłownym, sporo się przemieszczam, a i w sensie duchowym, pociąga mnie Baranek...
Stawiam zaś sobie pytanie o głoszenie. Owszem, głoszę słowem, głoszę katechumenom, trochę w internecie :), ale tak w tej drodze...jak jest z tym głoszeniem?
Niedawno gdzieś przeczytałam pytanie tego typu: "kiedy ktoś na ciebie patrzy, to jaką ewangelię widzi?"
Czy przynoszę ze sobą bliskość królestwa niebieskiego? Bliskość królestwa niebieskiego oznacza najpierw wolność wewnętrzną od wszelkich korzyści królestwa ziemskiego...i wolność ku miłowaniu.

Tęsknię już za jutrzejszą Uroczystością Serca Jezusowego...

Fot. Widać, że "idę" ;-).

środa, 10 czerwca 2015

10 VI, niech się wypełnia

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić...". (Mt 5, 17-19)

Niech się wypełnia i we mnie.
Prawo miłości.
A to nie zależy od okoliczności zewnętrznych tylko od zgody serca.

wtorek, 9 czerwca 2015

9 VI, solą być

„Wy jesteście solą ziemi...".  (Mt 5,13-16)

Kiedy wrzucam sól do zupy, czy do sałaty, czy do gotujących się ziemniaków, wiem, że doprawiam :)
Czyli sól wydobywa smak. I sól się rozpuszcza - umiera.
Skoro jako chrześcijanka mam być solą ziemi - mam wydobywać smak prawdziwej miłości.
Jezus w innym miejscu powie: "Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich."  J (15,13)
Czy jestem solą ziemi?... Oto jest pytanie :)

***
Modlitwa patrona dnia dzisiejszego:
Duchu Święty, Boże,
Miłości Przedwieczna Ojca i Syna!
Racz zesłać mi owoc miłości, abym Cię godnie kochał; radości, abym się napełnił świętą pociechą; pokoju, dla zupełnego ukojenia mej duszy; owoc cierpliwości, do cierpliwego znoszenia wszystkich doświadczeń.
Udziel mi gorliwości w pracy i służbie Bożej; dobroci, która by mnie czyniła miłym dla wszystkich; mądrości, abym umiał unikać grzechów; łagodności, abym z pokorą przyjmował od moich bliźnich wszelkie zło.
Ześlij mi owoc wiary, abym mocno wierzył słowu Bożemu; skromności, abym się zachowywał przykładnie we wszystkim; wstrzemięźliwości i czystości, abym zachował ciało w świętości, jaka należy się Twemu przybytkowi.
Spraw, abym zachowując na ziemi czyste serce, zasłużył oglądać Cię w niebie i cieszyć się z Tobą na wieki. Amen.
(św. Efrem Syryjczyk)

poniedziałek, 8 czerwca 2015

8 VI, szczęście

"Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
 Błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni.
 Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
 Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
 Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
 Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
 Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
 Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
 Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie"  (Mt 5, 1-12)

Czy się odnajdujesz choć w jednym?
Ja dziś tak.
A więc szczęśliwi jesteśmy.
I to wcale nie tanim szczęściem. Tylko z cierpliwością wobec czasu trzeba się zaprzyjaźnić :).
Św. Jadwiga Królowa wstawia się dziś za nami. Nie łatwe miała życie, ale nauczyło ją kochać. I o to w życiu chodzi.

Fot. Relikwiarzyk z relikwiami św. Jadwigi Królowej. Pleciona MM - liter od imion Marii i Marty, które przyjmowały Jezusa w swym domu. Ona w swoim życiu umiała to połączyć: kontemplację i działanie.
A szczęściem jest umiejętność splecenia w życiu trudu i radości w jeden warkocz miłości...

piątek, 5 czerwca 2015

5 VI, wychodzący naprzeciw

Anna tymczasem chodziła każdego dnia, i siadała przy drodze na wzniesieniu, skąd mogła widzieć z daleka. A gdy tak wyglądała przybycia swego syna, spostrzegła z daleka, że powraca, a rozpoznawszy go pobiegła, aby oznajmić swemu mężowi: „Oto syn twój powraca”.[...]
Ociemniały ojciec Tobiasza podniósł się i potykając się zaczął biec; podał jednak rękę słudze i wyszedł naprzeciw swego syna...  (Tb 11,5-17 )

Tak bardzo mnie urzekło dzisiejsze czytanie z księgi Tobiasza. To wypatrywanie przez Annę i ten bieg ociemniałego Tobiasza kierujący go ku synowi... Nie sposób nie przypomnieć sobie i Ojca z Łukaszowej Ewangelii (Łk 15), wybiegającego naprzeciw synowi.
Taki jest Bóg!!! Pierwszy!
Jeśli kiedykolwiek będę się zastanawiać się nad tym, czy to ja mam uczynić pierwszy krok w jakiejś relacji, w relacji napiętej, potrzebującej przebaczenia, to nie mam już wątpliwości... Bo jeśli daję się przemieniać Sercu Jezusowemu, to właśnie taka postawa wychodząca naprzeciw jest dla mnie właściwa. I tak chcę!
I jeszcze to całe wydarzenie z Tobiaszem (warto przeczytać całość) uczy mnie po prostu cierpliwości. :)

czwartek, 4 czerwca 2015

4 VI, Ciało Boże

Rozpoznajcie w tym chlebie Ciało, które wisiało na krzyżu, a w tym kielichu wina Krew, która z boku spłynęła. Przyjmijcie więc i spożywajcie Ciało Chrystusowe, przyjmijcie i pijcie Krew Jego:  Bo już sami staliście się członkami Chrystusa.
Aby się nie rozdzielić, jedzcie Ciało, które was jednoczy; aby nie zwątpić o swej wartości, pijcie Krew, która jest ceną waszego zbawienia. (Liturgia Godzin)

Pójdę dziś z Nim, przy Nim, przez ulice Szczecina. Przez te same miejsca, ulice, którymi chodzę codziennie np. na zakupy...
Chcę dziś uświadomić sobie Jego Obecność, a to znaczy też wzbudzić wdzięczność.
Niech pewność umiłowania przeniknie mnie dziś do szpiku kości wraz z pewnością, że i ja potrafię kochać w codzienności. Dzięki temu Pokarmowi!
"Ochrzczeni wodą chrzcielną byliście jakby zarobionym ciastem. Kiedy przyjęliście ogień Ducha Świętego, staliście się upieczonym chlebem. Bądźcie zatem tym, co widzicie, i przyjmijcie to, czym jesteście" (św. Augustyn). Celem sprawowania i przyjmowania Eucharystii jest to, abyśmy my sami stali się Ciałem Chrystusa, abyśmy byli przemienieni w Chrystusa, którego w sakramencie przyjmujemy. I to jest prawdziwa pascha!
Chcę Mu dziś dziękować. Chcę dziękować Mu za Obecność... moją obecnością.

środa, 3 czerwca 2015

3 VI, jak to będzie w niebie?

...Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie. Co zaś dotyczy umarłych, że zmartwychwstaną, czyż nie czytaliście w księdze Mojżesza, tam gdzie mowa o krzaku, jak Bóg powiedział do Mojżesza: «Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba». Nie jest On Bogiem umarłych, lecz żywych... (Mk 12,18-27)

No i tak. Nie wiem, jak się mają aniołowie w niebie... Umarli do mnie też nie przychodzą... A jednak przekonuje mnie Jezus, że warto ufać Ojcu i poddawać się Jego Opatrzności.
Poddałam się przed laty Jego natchnieniu, by pójść drogą życia konsekrowanego. "Jak aniołowie w niebie..." Mówi się, że my jesteśmy dla świata znakiem rzeczywistości już nie z tej ziemi.
A ja przecież czuję ziemię każdym moim zmysłem. Ale też każdym pragnieniem czuję, że tu nie ma nasycenia...

Kościół dziś modli się Psalmem 25:
Tobie ufam, Boże, nie możesz mnie zawieść. *
Niech moi wrogowie nie triumfują nade mną, 
nikt bowiem, kto Ci zawierzył, nie będzie zawstydzony. *
Wstyd spotka wszystkich, którzy łamią wiarę idąc za marnością. 

Daj mi poznać Twoje drogi, Panie, *
naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami. 
Prowadź mnie w prawdzie według Twych pouczeń, *
Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję. 

wtorek, 2 czerwca 2015

2 VI, moje serce - czyj obraz?

„Czemu Mnie wystawiacie na próbę? Przynieście Mi denara, chcę zobaczyć”. Przynieśli, a On ich zapytał: „Czyj jest ten obraz i napis?”
Odpowiedzieli Mu: „Cezara”.
Wówczas Jezus rzekł do nich: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mk 12,13-17)

Kiedy słucham tej perykopy ewangelijnej, rodzi się we mnie pytanie o "obraz i napis", jaki jest we mnie.
Księga Rodzaju mówi, że "stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył." (Rdz 1,27a)
Niedawno w Szczecinie była pewna akcja ewangelizacyjna: różne wspólnoty wyszły na miasto, by mówić ludziom o Bogu. Różne są środki, sposoby i metody ewangelizacji. Jak różne są charyzmaty, tak w bardzo różny sposób można zapewne głosić dobrą nowinę.
A jednak dzisiejsza Ewangelia przekonuje mnie o tym, że dopiero pozwolenie Bogu być czytelnym w moim życiu, jest świadectwem wiary w dobrą nowinę o miłości Boga. I jest wiarygodne i ewangelizuje. Jak wiarygodne i przyciągające jest otwarte Serce Jezusa - gorejące ognisko miłości.
I tutaj jeszcze dopiszę:
"W Chrystusie miłość przestała być przykazaniem a stała się odpowiedzią" (Benedykt XVI)

poniedziałek, 1 czerwca 2015

1 VI, szukanie Obecnego

Z wywiadu z o. Krzysztofem Wonsem SDB
Co jest celem życia duchowego?

"...Na pewno nie jest nim walka duchowa ani wytropienie demona czy nawet pokonanie go. Celem życia duchowego jest trwanie w jedności z Bogiem, na Jego chwałę. Jeśli widzę ten cel, to rozwijam się także w moim zmaganiu duchowym. Człowiek duchowy nie chodzi po krawędzi minimalizmu, jego horyzont nie kończy się na pytaniu, czy to już grzech, czy jeszcze nie. On chce być z Bogiem i interesuje go to, jak ten stan osiągnąć.

Zatrzymując się na grzechu, możemy go, podobnie jak szatana, trywializować albo się nim przerażać. Znów duże kwantyfikatory. Tomasz Halik powiedział kiedyś trafnie: "W rozwoju wiary przechodzimy nie tylko przez miejsca światła, ale także przez miejsca wielkiej ciemności. Tylko tak może rozwijać się wiara". Dodaje później: "Pan Bóg nie mieszka na powierzchni" - to jest genialna myśl. Bóg jest i w niebiosach, i w otchłani. Jest w otchłani naszego grzechu, aby nas z niej wyprowadzić, jest w niebiosach świętości, aby nas do nich zaprowadzić. Nie ma Go na powierzchni. Nie ma go tam, gdzie panuje letniość, nijakość. On jest tam, gdzie intensywnie Go szukamy, choćby to była otchłań naszych grzechów, choćbyśmy jak Jezus wołali: Boże mój, czemuś mnie opuścił? On jest w tym doświadczeniu intensywnie obecny.

Najbardziej niebezpieczny dla chrześcijaństwa stan to powierzchowność. Prawdziwym duchowym tsunami dla naszej wiary, zbierającym najwięcej ofiar, jest letniość, przeciętność, nijakość. Człowiek myśli, że żyje z Bogiem, jest spokojny, zrelaksowany, zadowolony z siebie, a tak naprawdę żyje tam, gdzie Go nie ma.

Jak odkryć, że tkwimy w samozadowoleniu, że śpimy?

Po braku zmagań. Prawdziwej drodze do Boga zawsze towarzyszy zmaganie. I na tej drodze potrzebna jest nasza stałość; kiedy cierpimy i kiedy jest nam dobrze. Bóg nie jest zależny od naszych nastrojów. Kiedy daje nam jakąś łaskę, jakiś dar poznania, to wciąż działa pośród naszych nastrojów...".

***
Załączam wyżej ten tekst, bo jest świetny. Nazwałam go po swojemu "szukaniem Obecnego".
Bóg prowadzi moją Wspólnotę.
Dziękuję za modlitwę w czasie trwania kapituły.