niedziela, 31 grudnia 2017

31 XII, tworzenie Domu

Pan tak powiedział do Abrama podczas widzenia: «Nie obawiaj się, Abramie, bo Ja jestem twoim obrońcą; nagroda twoja będzie sowita».
[...] Pan okazał Sarze łaskawość, jak to obiecał, i uczynił jej to, co zapowiedział. Sara stała się brzemienną i urodziła sędziwemu Abrahamowi syna w tym właśnie czasie, jaki Bóg wyznaczył. Abraham dał swemu synowi, który mu się urodził, a którego mu zrodziła Sara, imię Izaak. (Rdz 15, 1-6; 21, 1-3)

Między pierwszym zdaniem a drugim, jakie zacytowałam jest kilka rozdziałów, czyli parędziesiąt lat i wydarzeń...
Sięgnęłam dziś na modlitwie do wydarzenia Abrahama i jego wiary i muszę przyznać, że bardzo wciąga ta historia. 
To co chcę zapisać, to przede wszystkim niezwykła wierność Boga w spełnianiu obietnicy, choć nie według scenariuszu ludzkiego. Kiedyś chyba Halik pisał, że wiara jest postawą cierpliwości wobec Boga. Właśnie w historii Abrahama to wyraźnie widać. Ta stabilna wierność Boga wymaga i mojej wiary (czyli cierpliwości wobec działania Bożego).
Druga sprawa, to radość Abrahama. Kiedy usłyszał obietnicę syna, ucieszył się. Zaraz jednak ludzkie myślenie i ocena sytuacji sprowadziła go do codzienności. Ja jednak coś uszczknęłam z tej radości u jej początku (też u dnia początku i choć rozmywa się czasem w wydarzeniach dnia, to zostawia od początku dnia rezerwację w sercu, bo zamierza wrócić :). Potem radość jeszcze przewinęła się w spotkaniu z Trzema, którzy nawiedzają Abrahama i Sarę w najgorętszej porze dnia pod Dębami Mamre, spotkałam tam radość niedowierzającą, może nawet ironiczną, ale jednak dotykającą pragnień osób, które ją przeżywały. I widziałam, jak rozbłysła w narodzeniu Izaaka, który w imieniu swym zawarł wydarzenie radości. Dalej w pamięci odświeżyłam następne wydarzenia, jak góra Moria i doświadczenie tam przez Abrahama radości i wiary paschalnej - gotowej zawierzyć ponad nadzieję - i nie zawiedzionej. Spełnionej.

Dziś Święto Świętej Rodziny. Bóg wybrał taki sposób przyjścia do nas, byśmy w naszych rodzinach mogli doświadczyć drogi do Boga. Dziękuję Bogu za moich Rodziców, za Brata, za Dziadków, za Babcie. Jestem wdzięczna za te więzi miłości, które tkały mój płaszcz człowieczy i pozwalają także dziś na przyjmowanie i okazywanie miłości po ludzku.
Jezus nie założył rodziny na świecie, ja też nie. Związaliśmy się ślubami i tworzymy razem Dom duchowy, który staje się przystanią dla wielu, miejscem, gdzie mogą odpocząć i nabrać mocy do dalszej własnej drogi. 

Abraham dał Bogu przez wiarę dostęp do siebie i przez wiarę pozwolił zbudować Bogu dom wiary w swej historii - od tego nazywamy Abrahama ojcem naszej wiary. W tym domu jest i moja komnata, za którą jestem wdzięczna i którą chcę czynić wciąż gościnną i radosną.

A tak na koniec roku kalendarzowego zachęcam do popatrzenia na miniony rok z wiarą (czyli cierpliwością wobec Boga), z radością i wdzięcznością.

piątek, 29 grudnia 2017

6. PRZYCHODZISZ - słowo z serii "25"

Przewijają się różne słowa tak mniej więcej co dwa tygodnie. To taki mój pewien zamysł, ufam, że z Ducha. Rzecz istotna się dzieje poza netem, ale dla pamięci sobie strzępy notuję.

Adwent za nami. A jednak dalej w nas. Dalej we mnie. Jesteś Obecny, a wciąż wiem, że nie zajmujesz jeszcze mnie całej. Jeszcze się ociągam; czuję, że czekam, ale też nie wpuszczam... Śpiewam więc sobie w środku paschalną pieśń i nią się modlę: 
     "Przychodzisz Panie, mimo drzwi zamkniętych... 
     Jezu Zmartwychwstały ze śladami męki, 
     Ty jesteś z nami, poślij do nas Ducha, 
     Panie nasz i Boże, uzdrów nasze życie...". 
Ubożenarodzeniam te słowa i nucę pod nosem jeszcze gorliwiej: 
     "Przychodzisz Panie, mimo drzwi zamkniętych, 
      Jezu Malusieńki do mojej stajenki... 
     Ty jesteś z nami, poślij do nas Ducha....".
PRZYCHODZISZ!
Bardzo mi pomogły w wyczuleniu zmysłów gwiazdy adwentowe (zaproponowane rekolekcje internetowe).  Pomogły w tym, by Cię dostrzegać PRZYCHODZĄCEGO w małych promykach dobra, życzliwości, obecności, ufności, przebaczenia, tęsknoty, pocieszenia, przyjęcia, uwielbienia, bliskości, ciszy, itp...
PRZYCHODZISZ Malusieńki! To dla mnie znak, że w malutkich rzeczach, że w prostych sprawach Cię odnajdę. I że w prostych sprawach, małych sprawach, mogę przyjść do Ciebie.
PRZYCHODZISZ w ubóstwie. To znak dla mnie, że nie potrzeba wiele, by Cię przyjąć... Moje własne ubóstwo wielowymiarowe otwiera przed Tobą ukrywane przestrzenie mego Betlejemu...
PRZYCHODZISZ jako Człowiek. To znak dla mnie, że ludzkim sercem mogę Cię kochać i że tego pragniesz. I że moja ludzka miłość jest Ci potrzebna. I jest ludziom potrzebna.
Dzięki, Jezu, za Twe przychodzenie.
PRZYCHODZISZ w Eucharystii codziennie, bym Cię codziennie oczekiwała, przyjmowała i dawała.

czwartek, 28 grudnia 2017

28 XII, śmierć nie zapanuje

Nowina, którą usłyszeliśmy od Jezusa Chrystusa i którą wam głosimy, jest taka: Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności... (1 J 1,5-2,2)

Betlejem doświadcza ciemności przez zawiść i przez lęk Heroda. Śmierć niewinnych dzieci nie będzie jednak wyłącznie ciemnością. W Bogu nie ma ciemności, w Nim ciemność rozprasza swą moc. Ciemność śmierci nie ma ostatniego słowa... To nie do niej należy panowanie.
Betlejem - miasto, które stało się symbolem i przesłaniem - przemienić może w nas:
         postrzeganie (a ty Betlejem nie jesteś zgoła najlichsze...),
         planowanie (Mędrcy inną drogą udali się do swojej ojczyzny),
         dawanie i przyjmowanie (pasterze wrócili wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko)...
Betlejem - Dom Chleba - to też Eucharystia, która przemienia nasze śmierci w życie wieczne. To wielki skrót (synteza), ale też i wielka prawda!
***
I jeszcze trochę dobrej lektury (ks. W. Węgrzyniak):
Żeby dziękować czasami i za coś, wystarczy być człowiekiem. Być wdzięcznym za wszystko i zawsze potrafi tylko dziecko Boże, człowiek, który w świetle wiary widzi poza horyzont uczuć i rozumu, który nawet w ofierze krzyża widzi dalej niż krzyż.

środa, 27 grudnia 2017

27 XII, aby radość była pełna

...cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce, bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione, oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i słyszeli, abyście i wy mieli łączność z nami. A mieć z nami łączność znaczy: mieć ją z Ojcem i z Jego Synem Jezusem Chrystusem. Piszemy to w tym celu, aby nasza radość była pełna. (1J 1,1-4)

Dziś w święto Jana Ewangelisty poświęca się wino. Wino jest symbolem miłości i radości.
Eucharystia dziś jeszcze przede mną, ale podczas modlitwy osobistej patrzyłam na Jezusa i Maryję, i przyjmowałam miłość.
Maryja podaje mi NAJLEPSZE WINO! Pierwszorzędną Miłość - Jezusa i bezwarunkową Radość.

Fot. w naszej klasztornej kaplicy w tym roku :)

niedziela, 24 grudnia 2017

24 XII, dobrze, że JEST

Pierwszy raz w życiu zrobiłam kalendarz adwentowy (na zdjęciu) i na dziś było zadanie (a zadania i intencje zapisane były losowo):
"ofiarować tęsknotę
i oczekiwanie,
i podziękować za OBECNOŚĆ"

Pięknego świętowANIA życzę! Do spotkania na Pasterce, choć w różnych miejscach, Jezus w Eucharystii jest ten sam, Jedyny Upragniony przez wieki i na wieki.

piątek, 22 grudnia 2017

22 XII, trwać w dziękczynieniu

W owym czasie Maryja rzekła:
"Wielbi dusza moja Pana, 
i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim. 
Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy...".  (Łk 1,46-56)

Prawdziwe uwielbienie Boga dokonuje się całym sobą. I Maryja taka jest, Ona cała jest wdzięcznością.

A nam czasem po prostu trzeba zadbać o to, by trwać w dziękczynieniu.

czwartek, 21 grudnia 2017

21 XII, zadbać o ciszę

Cicho! Ukochany mój! 
Oto on! Oto nadchodzi! 
Biegnie przez góry, skacze po pagórkach. 
Umiłowany mój podobny do gazeli, do młodego jelenia. 
Oto stoi za naszym murem, 
patrzy przez okno, zagląda przez kraty. 
Miły mój odzywa się i mówi do mnie: 
"Po wstań, przyjaciółko moja, 
piękna moja, i pójdź! ..." (Pnp 2,8-14)

Żeby usłyszeć słowo, trzeba zamilknąć i nadstawić ucha.
Niedawno miałam doświadczenie, kiedy w przy jednym niewielkim stole dwie osoby mówiły naraz. Było nas kilka i nie bardzo potrafiłyśmy się skupić i słuchać... :)
Muszę zadbać o ciszę, żeby usłyszeć! Cisza jest po to, by słuchać!

środa, 20 grudnia 2017

20 XII, fiat

Na to rzekła Maryja: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa”.  (Łk 1,26-38)

W tym fiat Maryi jest Jej przyzwolenie na wszystko. Jak powrósło, to fiat związuje wszystkie wydarzenia Jej życia.
Nie odwołuje tego, ani w trudzie znalezienia miejsca w Betlejem, ani podczas ucieczki do Egiptu, ani pod krzyżem... Dla Maryi owo fiat oznaczało Jej credo - wierzę, objawiało Jej zaufanie i wyrażało Jej miłość.
Maryjo, pozwól mi związać wszystkie wydarzenia mego życia moim słowem fiat: "wierzę, ufam, miłuję".

wtorek, 19 grudnia 2017

Ooooooo!

Od 17 grudnia do 24 grudnia, wołamy, tęskniąc za Tym, który przychodzi, w wielkich antyfonach, tak zwanych "antyfonach na O". Oto one:
O Mądrości, która wyszłaś z ust Najwyższego, Ty obejmujesz wszechświat od końca do końca i wszystkim rządzisz z mocą i słodyczą, przyjdź i naucz nas dróg roztropności.
O Adonai, Wodzu Izraela, Tyś w krzaku gorejącym objawił się Mojżeszowi i na Syjonie dałeś mu Prawo, przyjdź nas wyzwolić swym potężnym ramieniem.
O Korzeniu Jessego, który się wznosisz jako znak dla narodów, przed Tobą zamilkną królowie, a ludy będą się modlić do Ciebie, przyjdź nas wyzwolić, już dłużej nie zwlekaj..
O Kluczu Dawida i Berło domu Izraela, Ty który otwierasz a nikt zamknąć nie zdoła, zamykasz a nikt nie otworzy, przyjdź i wyprowadź z więzienia człowieka pogrążonego w cieniu śmierci.
O Wschodzie, Blasku światłości wieczystej i Słońce sprawiedliwości, przyjdź i oświeć żyjących w mroku i cieniu śmierci.
O Królu narodów przez nie upragniony, kamieniu węgielny Kościoła, przyjdź, zbaw człowieka, którego utworzyłeś z prochu ziemi.
O Emmanuelu, nasz Królu i Prawodawco, oczekiwany zbawicielu narodów, przyjdź, aby nas wybawić nasz Panie i Boże.
(Odniesienia biblijne: Pwt 8,3, Pr 8,22nn, Hbr 1,3 / Wj 3, Ex 20 / Iz 11,10, 52,15 / Iz 22,22, 42,7 / Ag 2,7Wlg, Ma 3,20 / Łk 10,24, Iz 28,16, Ef 2,14, Rdz 2,6 / Iz 7,14)

Fot. Pierwsze litery antyfon, od 17 do 24 grudnia śpiewanych, tworzą zdanie: "Ero cras" co znaczy: "Będę jutro" :)

Polecam dobre opracowanie tych antyfon: https://www.liturgia.pl/Antyfony-O-O-Sapientia-17-grudnia/

19 XII, puk, puk - proszę

„Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść radosną. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie”.  (Łk 1,5-25)
„Przyszedł do mnie mąż Boży, którego oblicze było jakby oblicze anioła Bożego, pełne dostojeństwa. Nie pytałam go, skąd przybył, a on nie oznajmił mi swego imienia...". (Sdz 13,2-25)

A czy do mnie przychodzi Anioł?
A przychodzi, przychodzi...
Ileż razy doświadczam dostojeństwa chwili i dobrej nowiny, która nie jest wynikiem ludzkiej pracy czy też nastroju. Często jednak nie zastanawiam się skąd to przychodzi, ani jakie jest imię posłańca. Niewdzięczny ja człowiek!
Słowo odpowiedzi, słowo wdzięczności zrodzi się wówczas, kiedy otworzę oczy i serce, kiedy zobaczę, że to dar darmo mi dany, że mogę przyjąć obdarowanie współpracując z nim.

Fot. jako odpowiedź :)

poniedziałek, 18 grudnia 2017

18 XII, sprawiedliwość

To zaś będzie imię, którym go będą nazywać: 
«Pan naszą sprawiedliwością». (Jr 23,5-8)

Sprawiedliwość to słowo, które dziś powtarza się też w Ewangelii  (Mt 1,18-24) i odnosi się tam do Józefa.
Patrzę na Józefa i widzę, że ten, który jest człowiekiem prawym i sprawiedliwym, w stosunku do Maryi wybiera miłosierdzie.
Nie prawo nas zbawia, nie nasze czyny sprawiedliwe, ale to "Pan jest naszą sprawiedliwością" i Jego miłosierdzia wszyscy potrzebujemy.

niedziela, 17 grudnia 2017

Maryja a Eucharystia

"... Codziennie na nowo początek Mszy Świętej jest jakby ucieleśnionym oczekiwaniem i brzemiennością przeżywanymi wraz z Maryją. Tutaj właśnie, bardziej niż gdziekolwiek indziej, ogniskuje się cała tęsknota Kościoła do jego Pana. [...]
... Maryja ofiarowała samą siebie, jako coś mało znaczącego, jak chleb i wino, ale ten skromny dar skrywał w sobie rozległe przyzwolenia, z którego Syn wyprowadził niebieskie wymiary. [...]
... Ciało Pana pochodzi od Matki [...] - tak też Matka pozostaje trwałą przyczyną eucharystycznego daru Jej Syna. Gdy Jezus Chrystus udziela siebie, to jest w tym darze zawarte także oddanie Matki, i to Ona właśnie uczy Kościół składania ofiary na wzór Pana.
W czasie Komunii Świętej Matka jest znów obecna w nowy sposób jako Ta, która w sposób doskonały przyjęła Pana - pozostanie Nią na zawsze i dla wszystkich. Dlatego każde przyjęcie Pana jest udziałem w Jej doskonałym przyjęciu przez poczęcie. Poczęła Ona w głębokiej pokorze i prostocie ducha, i jakąś cząstką tego naiwnego, dziewiczego przyjęcia Syna obdarza każdego przyjmującego Hostię. 
Otrzymywanie Syna mogłoby się wydawać wierzącemu zbyt wielkim wymaganiem, grzeszny i skłonny do upadku człowiek mógłby zwyczajnie przerazić się na myśl, że ma przyjąć w siebie Pana wszechrzeczy. Dzięki łasce Matki przyjęcie Pana przestaje być zadaniem ponad siły. Może mu towarzyszyć radość, ufność, a nawet swego rodzaju euforyczna beztroska. Maryja ogarnia przyjmującego Komunię, łącząc przyjmowanie przez niego Jezusa ze swoim własnym przyjęciem Syna, a łaski, które człowiek spożywający Ciało Chrystusa upuszcza przez niemożność przyjęcia lub lekceważenie, Matka podnosi i gromadzi, by mu je w chwili potrzeby dać jako rezerwę, z której może czerpać.
Dzięki Niej wszystko staje się łatwiejsze, niż byłoby bez Niej. 
Człowiek przystępujący do Komunii Świętej nie musi zadręczać się się pytaniami, czy jest odpowiednio przygotowany, by godnie przyjąć Pana. Matka dała swoje przyzwolenie i w tym Jej przyzwoleniu pokładając ufność, wierzący przystępuje do Stołu Pańskiego bez lęku i skrupulanctwa. I podobnie jak podczas spowiedzi Syn prowadzi grzesznika do Ojca, wyrównując jego braki i czyniąc go dzieckiem Bożym, tak też Matka w czasie Komunii Świętej uzdalnia chrześcijanina do przyjęcia Syna. Dzięki Jej pomocnej miłości jest właściwe, odpowiednie przyjęcie Pana.
W świetle ukrytej, lecz nieodzownej obecności Matki podczas celebracji Mszy Świętej zrozumiała staje się Jej obecność we wszystkich modlitwach, uroczystościach i działaniach Kościoła. [...]Przez swoją kojącą obecność ukazuje czym może być prosta wdzięczność w przestrzeni Kościoła. Przestrzeń ta jest we wszystkim ludzka, konkretna, i jest to właśnie jej aspekt maryjny.
Pragnąc nas poprowadzić do Syna, Matka nie odciąga nas od tego, co konkretne, codzienne. Sublimacja Maryi nie oznacza abstrahowania od tego, co zmysłowe, uchwytne. Dba Ona o to, by przestrzeń widzialna i przestrzeń duchowa w Kościele stanowiły dla wiernych dom mieszkalny, miłą ojczyznę. Z pewnością jest to dom duchowy, w którym udziela się dóbr duchowych, ale dom przytulny, po matczynemu zadbany, w którym zaspokaja się wszystkie tęsknoty i potrzeby ludzi, ich potrzebę wewnętrznego spokoju i jasności, pouczenia, pożywienia i wytchnienia. W macierzyńskiej trosce Maryja i Kościół są nierozdzielne. Duch i rzeczywistość Maryi żyją nadal w Kościele, a w im bardziej niepozorny sposób prowadzi Ona swoje dzieło, tym bardziej jest wszechobecna....". (Adrienne von Speyr, Służebnica Pańska, str. 192-196)

17 XII, weselisz się?

Duch Pański nade mną, 
bo Pan mnie namaścił. 
Posłał mnie, by głosić dobrą nowinę ubogim [...] 
„Ogromnie się weselę w Panu, 
dusza moja raduje się w Bogu moim, 
bo mnie przyodział w szaty zbawienia, 
okrył mnie płaszczem sprawiedliwości, 
jak oblubieńca, który wkłada zawój, 
jak oblubienicę strojną w swe klejnoty...”. (Iz 61, 1-2a. 10-11)

Od wieków Kościół nazywa tę niedzielę "Gaudete", jest ona wezwaniem do radości z bliskości Pana. Chciałam w tym adwencie słuchać bardziej czytań ze Starego Testamentu, żeby odnowić w sobie tę istotną tęsknotę za Mesjaszem. Jednak uświadamiam sobie wciąż, że czytam Izajasza już po Wcieleniu, już z perspektywy Kościoła. I tak ma być.
Podoba mi się tłumaczenie "weselę się w Panu", podoba mi się, bo jest to słowo wieloznaczne: wesele, to radość, ale wesele, to także wymiar oblubieńczy. Ten wymiar w chrześcijaństwie trzeba czasem sobie odświeżyć.
Bo niby wszyscy wiemy, że Pan przychodzi, by nas zbawić, ale że przychodzi z powodu miłości, to już gubimy się w rozumieniu. W sobotę na roratach ksiądz zapytał dzieci właśnie o te sprawy i był las rąk ku odpowiedzi, po co Jezus przychodzi. Ale nie było już lasu rąk, dlaczego przychodzi. Nie było ani jednej ręki. Podniosłam więc rękę i powiedziałam do mikrofonu, że nas kocha. Niby prosta sprawa, a jednak trzeba trochę zanurkować w duchowość i w sakramenty, by usłyszeć także z dzisiejszego I czytania prawdę o miłości, o weselu, o oblubieńczości.
Zresztą Jan Chrzciciel też mówi i zapowiada Tego, któremu nie jest godny odwiązać rzemyka u sandała. Jest to obraz odnoszący do więzi oblubieńczej. (Tutaj znajdziesz więcej na temat, naukowo rozpracowane).
"O radości, iskro bogów" - pisał poeta. Radość dla chrześcijanina nie jest zobowiązaniem, ani czymś sztucznym. Jest odpowiedzią, iskrą, zapaloną od Ducha Pańskiego, który nas namaścił w chrzcie i w bierzmowaniu, a w sakramencie pokuty znowu nas zstępuje, byśmy doświadczając dobrej nowiny nieśli ją innym. Byśmy tu na ziemi jednoczyli się z Tym, który nas kocha, w Eucharystii. Byśmy cieszyli się, weselili, z wesela, które Wcielony szykuje nam w Niebie. Bo po to przyszedł na ziemię, po to czekamy na Święta...

sobota, 16 grudnia 2017

16 XII, zanim zapłonie

Powstał Eliasz, prorok jak ogień, 
a słowo jego płonęło jak pochodnia. [...]
Ty, który zostałeś wzięty w skłębionym płomieniu, 
na wozie o koniach ognistych. 
O tobie napisano, żeś zachowany na czasy stosowne, 
by uśmierzyć gniew zanim zapłonie... (Syr 48,1-11)

Kilka wątków miała dzisiejsza moja modlitwa.
Jeden, to pamięć i więź z ks. Krzysztofem Grzywoczem. Gdy myślę o Eliaszu i jego zabraniu do nieba, to też podobnie myślę o ks. Krzysztofie. Dużo zaczerpnęłam od niego, bo jego słowo, które słuchałam, płonęło jak pochodnia, oświetlając też moją drogę. Jestem mu wdzięczna. Dorastałam przy nim. Jego zaginięcie w Alpach, jest dla mnie, jak zabranie Eliasza do nieba...
Drugi wątek, to sprawa uśmierzenia gniewu zanim zapłonie... Chodzi tu o wymiar bardziej relacyjny i społeczny, ale ja odnoszę tę sprawę też do własnego serca. Rozpoznać, złapać, uśmierzyć gniew zanim zapłonie - ile więcej spokoju, pokoju i dobra byłoby w naszych domach, gdybyśmy potrafili ten wymiar Eliaszowy wprowadzić we własne serca.

piątek, 15 grudnia 2017

5. PRAGNIENIA: słowo z serii "25"

Przewijają się różne słowa tak mniej więcej co dwa tygodnie. To taki mój pewien zamysł, ufam, że z Ducha. Rzecz istotna się dzieje poza netem, ale dla pamięci sobie strzępy notuję.

Było dopiero o oczekiwaniach. Ale mam też pragnienia. Zresztą, i potrzeby, też mam. Jednak to dwie różne sprawy. Pragnienia poszerzają serce. (Co robią potrzeby? - tym razem nie o nich:). Tym razem o pragnieniach:

1. Pragnienie macierzyństwa - rozszerza moje serce na tych, których powierza mi Pan czy to w formacji, czy innych relacjach. Dzieje się to poprzez przyjmowanie, chronienie i dawanie życia (psychicznego i duchowego).
2. Pragnienie zjednoczenia - rozszerza moje serce w tęsknocie oczekiwania na powrót Pana. Niezaspokojone pragnienie w tym wymiarze jest symbolem niemożności spełnienia się człowieczeństwa wyłącznie w kategoriach ziemi. Otwiera mnie na to, czego „...ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy Bóg przygotował tym, którzy Go miłują...” (1 Kor 2,9)
3. Pragnienie bycia kochaną i kochania w bezinteresowności - rozszerza moje serce na dar przyjaźni, na dar miłości, na dar wdzięczności, na dar umierania.
4. Pragnienie życia z (i w) pełni łaski - rozszerza moje serce na życie sakramentalne i pozwala cieszyć się życiem codziennym, w którym jest Boża Obecność.

Pragnienia są bardzo ważną częścią nas samych, bo, jak mówią mądrzejsi:
"Zawsze patrzymy i widzimy świat  przez pryzmat tego, co nosimy w sobie…".
Nie bójmy się wielkich pragnień!

4. OCZEKIWANIA: słowo z serii "25"

Przewijają się różne słowa tak mniej więcej co dwa tygodnie. To taki mój pewien zamysł, ufam, że z Ducha. Rzecz istotna się dzieje poza netem, ale dla pamięci strzępy sobie notuję.

To słowo "oczekiwania" przyszło do mnie wraz z adwentem. Sprowokowało mnie, by ponazywać swoje oczekiwania wobec Boga. I ponazywałam.
Ale także... sprowokowało mnie, by spróbować usłyszeć oczekiwania Boga wobec mnie. ON m.in.:
1. Oczekuje pamięci o Jego wierności i mej długomyślności.
2. Oczekuje zaufania Mu, zaufania w Jego prowadzenie (też ciemną doliną).
3. Oczekuje szukania i odkrywania przeze mnie znaków Jego Obecności w życiu codziennym. Innymi słowy: oczekuje mej uważności.

Fot. Obrazek przedstawia oczekiwanie duszy, ale warto wytężyć trochę swój wzrok i zobaczyć oczekującego Pana, który wypatruje mego wypatrywania Go.

15 XII, poucza Pan

"Jam jest Pan, twój Bóg, 
pouczający cię w tym, co pożyteczne, 
kierujący tobą na drodze, którą kroczysz. 
O gdybyś zważał na me przykazania, 
stałby się twój pokój jak rzeka...".  (Iz 48,17-19)

Wczoraj w Krakowie, u św. Marka jedenaście osób dorosłych zostało przyjętych do katechumenatu. Otrzymali krzyż i Ewangelię - dwa klucze do rozumienia chrześcijaństwa. Będą się nimi kierować w drodze, która ma cel - życie wieczne, a po drodze jeszcze ważne bramy, jak brama sakramentów.
Patrzę na krzyż i Ewangelię - tak to tymi narzędziami poucza mnie Pan o tym, co pożyteczne.

środa, 13 grudnia 2017

13 XII, zaufać nienużącej się mądrości

On się nie męczy ani nie nuży, 
Jego mądrość jest niezgłębiona. (Iz 40,25-31)

Wobec Jego wiernej miłości i niemęczenia się nami, kapitulują wszelkie usprawiedliwienia własnej ludzkiej niedoskonałości i wykręcania się nieśmiałością w tej najważniejszej relacji.
Bóg nie chce mnie doskonałej, On chce mnie. W Jego mądrości niezgłębionej moja droga ma sens i prowadzi do coraz pełniejszego spotkania, by dokonała się wymiana darów...

wtorek, 12 grudnia 2017

12 XII, nastroić człowieka

"Pocieszcie, pocieszcie mój lud!"
mówi wasz Bóg. 
"Przemawiajcie do serca Jeruzalem..." (Iz 40,1-11)

Wpadł mi dziś w oko pewien wiersz młodej autorki Anny Dawidowy "Nastroić człowieka...". Dzielę się nim, bo chyba dobrze oddaje to, czego nam (na pewno mi) potrzeba:

Nastroić człowieka
Dodać nowe struny
Dźwięk dobrać najlepszy
Ująć nieco dumy
Tak tylko się sprawdzi
I tak tylko zyska
Gdy się z własnej woli
Odda w ręce Mistrza
Pochwyci Mistrz w dłonie
Chwilę się zaduma
I wnet się poruszy
Pierwsza z brzegu struna
Pochwyci melodię
Echo jej spragnione
I w góry rozniesie
W doliny zielone
I poda każdemu
Kto tęsknie jej czeka
Tak dobrze jest czasem
Nastroić człowieka

poniedziałek, 11 grudnia 2017

11 XII, pustynia ma

Niech się rozweseli pustynia i spieczona ziemia, 
niech się raduje step i niech rozkwitnie! 
Niech wyda kwiaty jak lilie polne, 
niech się rozraduje także skacząc 
i wykrzykując z uciechy. (Iz 35,1-10)

Pustynia i spieczona ziemia rozkwitnie? Czy to możliwe?
Czy możliwe, że ta część we mnie, która jest spieczona i stęskniona, gdzie nie ma życia, rozraduje się kiedyś?
Dla Pana, nie ma rzeczy niemożliwych! On zaprasza już do radości, On zaprasza już do owocowania!
Trudny dziś miałam dzień. Dotykam w sobie własnej pustyni, potykam się na zasklepione postawy... Nie widzę powodu do radości w tych miejscach. Jednak słucham tego Słowa, słucham z uwagą, słucham z otwartością. I choć własna pustynia we mnie chce ogarnąć większe połacie, nie zgadzam się na to. Więc po prostu pokrzepiam ręce osłabłe, wzmacniam kolana omdlałe! - jak proponuje Izajasz.

niedziela, 10 grudnia 2017

10 XII, podnieś głos

Podnieś mocno twój głos, zwiastunko 
dobrej nowiny w Jeruzalem! 
Podnieś głos, nie bój się! Powiedz 
miastom judzkim: 
„Oto wasz Bóg!”. 
Oto Pan, Bóg, przychodzi z mocą i ramię 
Jego dzierży władzę.  (Iz 40,1-11)

Pocieszenia potrzebuje każdy. Nie wiem, dlaczego tak bywa, że "nakrzyczeć" na siebie wzajemnie potrafimy, ale przyjść z pociechą i dobrą nowiną, już nam trudniej.
A właśnie, że będę podnosić głos, by ... zwiastować dobrą nowinę! Dobrą nowinę o przychodzącym Dobrym Bogu. O Bogu, któremu dobrze jest zrobić miejsce.

sobota, 9 grudnia 2017

9 XII, opatrywanie ran

... nauczyciel już nie odstąpi, ale oczy twoje patrzeć będą na twego mistrza. Twoje uszy usłyszą słowa rozlegające się za tobą: „To jest droga, idźcie nią!”, gdybyś zboczył na prawo lub na lewo.
[...] Pan opatrzy rany swego ludu i uleczy jego sińce po razach. (Iz 30,19n)

Wierność Pana jest pewna! Nie odstąpi Pan ode mnie. Co więcej poucza, jaką drogą iść, jakiego wyboru dokonać w danej chwili.
Oczy moje będą patrzeć na mego mistrza, uszy usłyszą - obietnica, która się spełnia. 
I jeszcze jedno: bardzo mnie emocjonalnie poruszyła sprawa opatrywania ran i sińców przez Pana. Może dlatego, że pielęgniarstwo było mi bliskie od dzieciństwa, choć wybrałam ostatecznie inny kierunek studiów. Jednak lubię opatrywać rany i lubię służyć pomocą w takiej potrzebie... Rany duchowe, jeszcze bardziej dotkliwe też ludzie odsłaniają przede mną, czy to w formacji, czy w innych okolicznościach. Czuję wówczas w sobie jakąś moc, pragnienie, by opatrzeć z miłością te rany. Może jest to jakaś cząstka Bożej troski o człowieka, którą dzieli się ze mną? I spełnia się Jego obietnica...

piątek, 8 grudnia 2017

8 XII, Niewiasta Boża

Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą,
błogosławionaś Ty między niewiastami.

Maryja cała jest Boża - odbija w sobie piękno i miłość Boga. Cała jest niepodzielona, cała jest z łaski, cała jest dla łaski.
A wszystko zaczyna się niepozornie, jak małe ziarnko gorczycy... - Niepokalane Poczęcie - bez dzwonów i kibiców. Po prostu Bóg zadziałał w sposób niezwykły, załamując czas i siejąc w świecie Piękno ludzkie, by przyjęło kiedyś sobą Boga i dało Mu dom w sobie.

czwartek, 7 grudnia 2017

7 XII, kształtowanie

... jego charakter stateczny 
Ty kształtujesz w pokoju, 
w pokoju, bo Tobie zaufał. (Iz 26,1-6)

Co kształtuje mój charakter? Czy Pan go kształtuje czy moje własne emocje? Czy zaufanie Panu, czy sobie?
Poruszyło mnie to stwierdzenie z Izajasza o kształtowaniu statecznego charakteru. I bardzo mnie dotknęła prawda, że kształtuje się on w pokoju, bo posiadacz owego charakteru zaufał Panu.
Przypomniał mi się obraz z niedzieli, obraz Garncarza, który lepi z gliny. Mnie lepi - kształtuje mój charakter (stateczny:). A dar pokoju jest w zasięgu ręki, gdyż wynika on z zaufania Garncarzowi.
Może łatwiej jest powiedzieć: "Jezu, ufam Tobie", niż uczynić to, choćby w małym konkrecie swego życia, a jednak właśnie w konkretach kształtuje się charakter stateczny, a i akt strzelisty "Jezu, ufam Tobie" też jest rylcem rzeźbiącym kształt tego charakteru... W klimacie Bożego pokoju.

środa, 6 grudnia 2017

6 XII, zasłona

Zedrze On na tej górze zasłonę, 
zapuszczoną na twarzy wszystkich ludów, 
i całun, który okrywał wszystkie narody. 
Raz na zawsze zniszczy śmierć. (Iz 25,6-10a)

W mojej modlitwie przybliżyłam do siebie ową zasłonę i śmierć, która jest wspomniana zaraz w następnym zdaniu.
Śmierć jest zasłoną, która nie pozwala nam zajrzeć na drugą stronę i zobaczyć, co nam Bóg przygotował. No i tak bywa, że rozgoszczamy się tutaj na dobre, nie czując owego nienasycenia, które Bóg zostawił w naszych sercach dla siebie...
Co gorsza, wydaje mi się, że ta zasłona przesuwa się coraz bliżej naszej mentalności i zadomawia się w myśleniu i postawach. To znaczy, kiedy w codzienności doświadczam jakiejś straty, gdy ktoś mi coś zabiera i wchodzę przez to w doświadczenie śmierci (bo muszę umrzeć swojemu widzeniu, swoim wydeptanym ścieżkom itp.), włącza się alert: "broń się!".
A właśnie w takich paschalnych sytuacjach najlepiej się uczymy wiary i zaufania, że Pan jest najlepszych Pasterzem. W tych sytuacjach przekraczając lęk o siebie, doświadczamy życia.

wtorek, 5 grudnia 2017

5 XII, ku morzu

Zła czynić nie będą ani zgubnie działać 
po całej świętej mej górze, 
bo kraj się napełni znajomością Pana 
na kształt wód, które przepełniają morze. (Iz 11,1-10)

Zapowiedź Izajasza jest zawrotna i pociągająca. Lew wraz z barankiem razem leżeć będą itd. itp... Któż takiego pokoju w swym sercu sobie nie życzy?
Jednak dziś cały dzień chodziłam z innym obrazem z tegoż Izajasza: z "wodami, które przepełniają morze".
Wody, którymi się morze napełnia niosą rzeki. Wyobraziłam sobie, jak to pięknie widać z góry, jak rzeki podążają do morza. I modliłam się, by wszystkie źródła we mnie, by wszystkie pragnienia, kierowały się na kształt rzek ku nieskończonej Miłości Bożej. By wszystkie me pragnienia niosły ze sobą poznawanie Pana.

poniedziałek, 4 grudnia 2017

4 XII, domu Jakuba

Chodźcie, domu Jakuba, 
postępujmy w światłości Pana! (Iz 2,1-5)

No to, chodźmy! :)
Odbieram zaproszenie z I czytania osobiście i zapraszam ciebie. "Domu Jakuba", czy wiesz, że to do nas skierowane? Właśnie sprawdziłam, co znaczy "Jakub". Jakub tłumaczy się jako "ten, którego Bóg ochrania"... Jesteśmy domem tych, których Bóg ochrania!
Ja będą szukać gwiazdy Bożej Obecności i chcę postępować w jej świetle.
Bardzo dobrą pomocą w tym wypatrywaniu światła, gwiazdy, są Rozważania adwentowe. Bardzo polecam.

Fot. tak mi jakoś podpasowało :). Jest o pójściu.

niedziela, 3 grudnia 2017

3 XII, niech usłyszy Ani ucho, niech zobaczy Ani oko

Ani ucho nie słyszało,
ani oko nie widziało,
żeby jakiś bóg poza Tobą działał tyle
dla tego, co w nim pokłada ufność. (Iz 63,16n)

Cieszysz się, że mamy nowy rok liturgiczny? Ja, bardzo, gdyż zawsze z nowym rokiem liturgicznym przychodzi nowa łaska spotkania Jezusa Chrystusa, Pana mojego.
Obfitość Słowa na pierwszy dzień jest zawrotna! I bardzo umacniająca. Jest i o wierności Boga, jest o dziele rąk Jego - czyli o nas. Jest o Ojcostwie i o odkupieniu, jest o naszych złych czynach i o wzbogaceniu w łaskę. Jest o wezwaniu do wspólnoty z Jezusem i umacnianiu nas aż do końca (1 Kor 1,3-9).
Jest w końcu o czuwaniu, o uważności, o otwartych oczach (Mk 13,33-37). Tu, w Ewangelii jest zadanie. Zadanie czekania na Gospodarza; zadanie, które dla miłości jest czymś naturalnym.
Wracam sobie jednak do Izajasza i zacytowany urywek traktuję osobiście:
Chcę, by Ani oko zobaczyło, by Ani ucho usłyszało Bożą dobroć i Boże działania, bo Ania pokłada ufność w Bogu.
Ania ze swej strony będzie dbała o uważność, by jej miłość mogła zauważyć przychodzącego Pana. 

Fot. za kierownicą trzeba z natury uważać, bo inaczej można pozbawić się życia, w życiu też trzeba uważać, bo można pozbawić się łaski.

piątek, 1 grudnia 2017

1 XII, bliskość

... gdy widzicie, że wypuszczają pączki, sami poznajecie, że już blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest królestwo Boże. (Łk 21,29-33)

Bliskość lata, pąki kwiatów, przyprawiają mnie o radość. Bliskość królestwa Bożego ... ? Chciałabym, by przyprawiło mnie o wdzięczność.

czwartek, 30 listopada 2017

30 XI, piękne stopy

„Żaden, kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony”...
Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani? Jak to jest napisane: „Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę”. (Rz 10,9-18)

No i tak... Jesteśmy jakoś powiązani. Moja pewność wiary zależy od ufności, a ta od słuchania Słowa Bożego.
"Jeśliby nie zostali posłani" ci, co głoszą.
A właśnie, że zostali posłani i głoszą dobrą nowinę.
Dziękuję Bogu za "moich Andrzejów", którzy mnie do Pana przyprowadzają, głosząc na wszelkie sposoby dobrą nowinę.
I wzrusza mnie serdecznie to sformułowanie o pięknych stopach. :)

poniedziałek, 27 listopada 2017

27 XI, na całego

...Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko... (Łk 21,1-4)

Na całego idzie tylko wariat lub zakochany.
Oddać Bogu życie całe - przez śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa - to nie jest z tego, co zbywa, ale to jest całość marzeń, pragnień i wolności. Wariatka? Zakochana? -  A może to taka, która zaufała, że Pan może uczynić nieskończenie więcej niż prosimy czy rozumiemy...

sobota, 25 listopada 2017

3. UBÓSTWO: słowo z serii "25"

Przewijają się różne słowa tak mniej więcej co dwa tygodnie. To taki mój pewien zamysł, ufam, że z Ducha. Rzecz istotna się dzieje poza netem, ale dla pamięci sobie strzępy notuję.

Dużo w ostatnim czasie w liturgii słyszeliśmy o pieniądzach: były miny, talenty, dłużnicy, urzędnicy... W realu zaś dużo było spotkań z ubogimi. Wiedziałam, że Bóg chce mi coś tym wszystkim powiedzieć, coś pokazać.
No i mam trzy odkrycia:
1. Ubóstwo wyraża całkowity dar z siebie, jaki składają sobie nawzajem trzy Osoby Boskie, gdyż jest "przestrzenią" pomiędzy osobami, przygotowaniem miejsca i oczekiwaniem na nowy dar! Źródło w Trójcy Świętej.
2. Przyjmowanie-dawanie. Kiedy coś dostaję, zatrzymanie sprawia, że dar staje się bezużytecznym.
3. Posłuszeństwo jest najwyższą formą ubóstwa (to w konkrecie ślubów zakonnych).

Dziś moje dwie siostry składają śluby wieczyste. Trzeba powiedzieć, że przyjmują i dają dar całkowity. A w kontekście ubóstwa zacytuję tu jeszcze naszego Ojca Założyciela, z książki "Z powodu Jezusa":
"Powołał cię Bóg, żeby tę przestrzeń ubóstwa najbardziej bolesnego - brak wiary - uzupełniać łamaniem wiedzy, Bożej wiedzy, którą się łamie jak chleb, łamaniem nadziei-zawierzenia, które się łamie jak chleb, łamaniem miłości, którą możesz się dzielić, bo ją bierzesz pełnymi garściami z Daru, jakim jest sam Bóg". (Bp Wacław Świerzawski)

czwartek, 23 listopada 2017

23 XI, moja (Jezusowa) Jerozolima

...na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: „O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi. Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami."... (Łk 19,41-44)

Jest to chwila bardzo wzruszająca. A ma miejsce w klimacie radosnych okrzyków "Hosanna Synowi Dawidowemu"! Jezus właśnie wjeżdża na osiołku do Jerozolimy. I boli Jezusa ślepota wybrana. Boli, bo kocha Jerozolimę. Jezus też kocha moją i twoją Jerozolimę...
I może tak być, że coś we mnie uwielbia Boga i cieszy się Jego obecnością, gdy równocześnie coś we mnie jest zamknięte na Jego obecność. (Dobrze, że niedawno w Ewangelii był ślepiec i jego uzdrowienie - zawsze jest nadzieja :).
Jezus płacze, ale nie rezygnuje z tejże Jerozolimy! Wejdzie do niej, pozwoli się ukrzyżować, wcześniej zostawi siebie w znaku Chleba i Wina. Ten Znak Eucharystii potwierdzi swoim zmartwychwstaniem.
Jerozolimo, Jerozolimo, nawróć się do Pana Boga swojego!!!

środa, 22 listopada 2017

22 XI, Twoja mina (moja własność?)

Stawił się więc pierwszy i rzekł: «Panie, twoja mina przysporzyła dziesięć min»...
Także drugi przyszedł i rzekł: «Panie, twoja mina przyniosła pięć min»... 
Następny przyszedł i rzekł: «Panie, tu jest twoja mina, którą trzymałem zawiniętą w chustce...».  (Łk 19,11-28)

Sąd nad człowiekiem będzie dotyczył jego odpowiedzi na daną mu łaskę.
Bardzo mnie poruszyło, że dwaj pierwsi odwołują się do daru, który niejako sam pracuje: "Twoja mina przyniosła...". Nie mówią nic o sobie, że zainwestowali, że pomnożyli, nic z tych rzeczy! To mina pracuje, oni tylko pozwolili jej na to.
Trzeci nie pozwolił. Uczynił minę bezużyteczną. I to jest ból Boga i strata ludzi.

Rozmawiałam niedawno przez telefon z pewną straszą osobą. Wiem, że ma niełatwo, dzwonię więc czasem, by wesprzeć, pocieszyć. Tym razem powiedziała mi ta osoba jedno zdanie, które dziś na modlitwie przypomniało mi się, a że jest w temacie, to zacytuję: "Siostra to ma nawet taki głos, który mogłaby sprzedawać".
Jaki głos mam, taki mam :), ale na pewno jest do dyspozycji Boga i niesienia pociechy oraz dobrej nowiny. Jeśli nie będę tego robić, to zawinięty w chustkę będzie drażnił nie tylko na sądzie, ale też przy każdym otwarciu ust.

poniedziałek, 20 listopada 2017

20 XI, zaangażowanie

Kiedy Jezus zbliżył się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. Gdy usłyszał, że tłum przeciąga, dowiadywał się, co się dzieje. Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi. Wtedy zaczął wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” (Łk 18,35-43)

"Dowiadywał się". Ujęło mnie to jego zaangażowanie. Jak również ten krzyk: "Jezusie..."
Tak niewiele czasem trzeba, by znaleźć się przed Jezusem, nawet jeśli Go nie widzimy (oczami ciała czy duszy). Ale owo niewiele powinno być najgłębszym pragnieniem, wysiłkiem i wołaniem naszego serca.
"Jakiś niewidomy"... - to ja (i ty) jestem tym niewidomym. I to uzdrowienie może dokonać się na mnie. "Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!".

niedziela, 19 listopada 2017

19 XI, zaryzykować

Pewien człowiek, mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana. (Mt 25,14-30)

Przyjrzałam się w mej modlitwie panu, właścicielowi tych talentów. Analogia przeniosła mnie do Boga. Tak więc najpierw zdziwiłam się, że pan z przypowieści i mój Pan przekazują swój majątek swoim sługom.
Co jest majątkiem mego Pana? Co jest majątkiem Boga? - Jego MIŁOŚĆ.
On tę miłość rozdaje nam, według naszych zdolności (które też są Jego darem) i chce, byśmy ją NATYCHMIAST w obrót puścili.
Zatrzymanie tego daru, równa się zakopaniu, czyli uczynieniu bezużytecznym! Właśnie tu jest problem. Bo ani marnotrawstwo, ani użycie egoistyczne, nie boli tak Pana, jak uczynienie bezużytecznym Jego miłości.
I co w tym wszystkim złego? A to, że jeśli dał mi jakiś koloryt swej miłości, to ja ukrywając go, pomniejszam świat o ten koloryt!

Puścić w obrót - kochać tak, jak zostaliśmy umiłowani. Ryzykując ból własnego serca, ale bardziej jeszcze ciesząc się z "wejścia do radości Pana".

sobota, 18 listopada 2017

18 XI, pytanie o wiarę

«Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie»”.
I Pan dodał: „Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18,1-8)

Sędzia, który żyje głęboko dla siebie i jego jedyną motywacją pomocy dla wdowy jest jego własny komfort, jest zestawiony z Bogiem, który wobec swoich wybranych nie będzie zwlekał z obroną.
Mnie osobiście dotknęła wytrwałość i wiara owej wdowy, która była pewna, że sędzia jej wreszcie pomoże, bo mu się naprzykrzała, znając jego komfort.
Czy Jezus znajdzie w nas wiarę, jaką wobec Ojca winniśmy mieć, znając Jego nieskończone miłosierdzie, bo przecież On sam objawił nam Jego Serce i Jego miłość?

czwartek, 16 listopada 2017

16 XI, opieki Maryi

Jezus zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: „Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: «Oto tu jest» albo: «tam». Oto bowiem królestwo Boże jest pośród was”. (Łk 17,20-25)

Jest Królestwo Boże pośród nas też. Jest w nas, kiedy otwieramy się w zaufaniu na Boga i na drugiego człowieka.
Jest pośród nas, kiedy zwyciężamy egoizm i tracimy bezinteresownie swoje [życie]. Jest miłością pośród nas. Jest. Choć czasem go (królestwa) nie dostrzegamy, bo jest niehałaśliwe, zwyczajne, pokorne.
Dziś wspomnienie Maryi Matki Miłosierdzia. Jej opieki też czasem nie dostrzegamy. A może nawet wydaje się nam naturalna. I jest naturalna z Jej strony, bo jest Matką naszą, ale z naszej strony niech dozna wdzięczności dziś. Jestem dziś sercem i duchem w Ostrej Bramie.
Kiedyś więcej o mej Maryi - Wielkiej Kangurzycy :) - pisałam. Można TUTAJ KLIKAJĄC o tym przeczytać.

środa, 15 listopada 2017

15 XI, od uzdrowienia do relacji

...Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami”. Na ich widok rzekł do nich: „Idźcie, pokażcie się kapłanom”. A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu...  (Łk 17,11-19)

Zrozumiałam dziś coś i to bardzo mnie poruszyło: w tym wydarzeniu, dziesięciu otrzymało dar uzdrowienia, ale tylko jeden odpowiedział na dar spotkania z Dawcą tegoż uzdrowienia.
Pamiętam, jak w młodości zakonnej nasz Ojciec, bp Świerzawski, kładł nam na serce, żebyśmy bardziej na Jezusa patrzyły i Jego samego szukały, niż Jego darów i Jego pociechy... Tak dzisiaj o tym sobie przypomniałam.
I jeszcze jedno skojarzenie, które miałam na modlitwie. Odbiło mi się, jak przez kalkę, to biblijne wydarzenie na wydarzeniu Eucharystii. Przecież na początku Mszy świętej wszyscy jesteśmy w oddali grzeszności i wołamy, jak ci trędowaci: "Jezusie, ulituj się nad nami - Kyrie elejson". Potem słuchamy Słowa Pańskiego i dochodzi (jest jakaś droga) do momentu Komunii: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata...". Jest pokazany nam Ten, kto nas zbawia i leczy. Więcej, On sam woła: "Bierzcie i jedźcie". A ilu z nas, podchodzi bliżej, pada do stóp ołtarza i dziękuję Mu, przyjmując Eucharystię (która znaczy z greckiego - dziękczynienie)?

wtorek, 14 listopada 2017

2. MARYJA: słowo z serii "25"

Przewijają się różne słowa tak mniej więcej co dwa tygodnie. To taki mój pewien zamysł, ufam, że z Ducha. Rzecz istotna się dzieje poza netem, ale dla pamięci sobie strzępy notuję.

Osoba Maryi przewijała się bardzo konkretnie w ostatnim czasie. Jestem wdzięczna Jezusowi, że pozwolił mi na te spotkanie i za wszystko, co działo się w tych spotkaniach.
Krótkie resume:
1. Maryja pokazała mi, co znaczy kochać (zob. 29 X).
2. Duch Święty pokazał mi w Maryi spełnienie obietnic Jezusowych. Np. tej "Kto się uniży będzie wywyższony" (zob. 5 XI). Ona przyjęła Słowo w każdym szczególe.
Przypomniała mi się często powtarzana antyfona i zrozumiałam wreszcie jej sens: "Módl się za nami Święta Boża Rodzicielko. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych".
3. Zobaczyłam przez Maryję czym jest prostota i mądrość. (zob. 12 XI). Panna Mądra - w Niej płonący płomień lampy (zewnętrzność) i oliwa w naczyniu (wnętrze) były stale w gotowości dla Pana.
Jej Fiat jak powrósło spinał każde wydarzenie Jej życia, jak pisała A.von Speyr: "To „związanie” określa odtąd każdą chwilę Jej istnienia, opromienia każdą zmianę w Jej życiu, nadaje szczególny sens każdej nowej sytuacji, a Ją samą we wszystkich okolicznościach obdarza łaską zrozumienia". 
Panie mój, Trójjedyna Miłości, niech tak się dzieje i w moim życiu!

14 XI, prosty wyraz miłości

Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: «Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać»”.  (Łk 17,7-10)

Tylko wówczas, kiedy miłość i obowiązek jest tym samym, da się powiedzieć, że wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać, bez żalu i pretensji, że nie zostaliśmy docenieni.
Chrystus nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć. W Nim bije Serce Boga.
Jeśli Chrystus mieszka we mnie i pozwalam Mu na bycie gospodarzem mego serca, może stać się możliwym, że moja służba będzie tożsama z miłością. A jest to moim pragnieniem.

Fot. z internetu - ładne prawda? :)

poniedziałek, 13 listopada 2017

13 XI, troska o "oliwę"

Myślcie o Panu właściwie 
i szukajcie Go w prostocie serca. 
Daje się bowiem znaleźć tym, co Go nie wystawiają na próbę, 
objawia się takim, którym nie brak wiary w Niego. 
Bo przewrotne myśli oddzielają od Boga, 
a Moc, gdy ją wystawiają na próbę, karci niemądrych. 
Mądrość nie wejdzie w duszę przewrotną, 
nie zamieszka w ciele zaprzedanym grzechowi. 
Święty Duch karności ujdzie przed obłudą, 
usunie się od niemądrych myśli, 
wypłoszy Go nadejście nieprawości. (Mdr 1,1-7)

Wczoraj myślałam o tych dwóch poziomach życia: zewnętrznym (lampa) i wewnętrznym (oliwa). Uświadomiłam sobie, że zadbanie o oliwę, by jej nie brakło, kosztuje wysiłku.
Dzisiejsze I czytanie po prostu wykłada krok po kroku, na czym, tak na prawdę, polega troska o oliwę, by nie zabrakło do lampy. Troska o własne wnętrze.

Fot. Św Jerzy w walce ze smokiem. Obraz walki duchowej. A figura znajduje się na dachu jednej z kamienic przy ul. Gedymina (dawnej Mickiewicza) w Wilnie.

niedziela, 12 listopada 2017

12 XI, zadbać o swą oliwę

... Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły... (Mt 25,1–13)

Ta przypowieść Jezusa jest bardzo obrazowa - wyobraźnia zaraz rysuje mi to wydarzenie. I dużo się dziś wydarzyło w mej modlitwie. Wydobędę tylko trzy aspekty:
1. Oliwa. Jednym z zastosowań oliwy było namaszczenie. Chrystus-Mesjasz, to ten Namaszczony. Poszłam tym tropem namaszczania i popatrzyłam na momenty, kiedy ja byłam namaszczona. A te momenty, to przede wszystkim chrzest. Następnie bierzmowanie. I namaszczenie chorych.
Kiedyś o. Szustak mówił o tej oliwie z przypowieści, jako osobistej relacji z Bogiem (której nie da się ani pożyczyć, ani kupić). W tym duchu, namaszczenie w sakramentach jest rzeczywiście bardzo konkretnym i osobistym spotkaniem z Bogiem.
W kontekście zaś sakramentu namaszczenia chorych, wzruszyłam się głęboko i poczułam wielką wdzięczność wobec Kościoła, bo uświadomiłam sobie, że Kościół w takim momencie jak choroba, zagrażająca życiu doczesnemu, przychodzi z pomocą i opatruje nie tylko ciało chorego, ale przede wszystkim opatruje duszę. Mówiąc językiem przypowieści, opatruje lampę duszy człowieka, napełniając ją oliwą relacji i wierności..., bo przyjście Pana jest w zasięgu.
2. Głupota. Dosłowne tłumaczenie mówi o głupich pannach. Uświadomiłam sobie, że głupotą jest zadbanie o powierzchowność/o zewnętrzność relacji z Bogiem.
Myślę, że te naczynia na oliwę były nie tylko nie atrakcyjne wobec płonących lamp, jak i kosztowały wysiłku. Zadbanie o życie wewnętrzne też kosztuje wysiłku i czasem bywa nie atrakcyjne... Ale głupotą jest nie zadbać o nie.
3. Poprosiłam Pana, by pokazał mi Maryję w tej Ewangelii. I zobaczyłam Ją, jako pannę mądrą, której światło lampy było tożsame z wewnętrzną zawartością oliwy. To wewnętrzna oliwa (Jej więź z Bogiem, niepokalana relacja z Nim) zapalała Jej lampę - Jej gotowość - w momentach przyjścia Pana. Jej lampa oświeca do dziś drogę każdego wierzącego. Ona była gotowa w momencie Zwiastowania, w Nawiedzeniu, w wyruszeniu do Betlejem, w porodzie stajennym, itd.itp...była gotowa pod krzyżem. I była gotowa w chwili śmierci, którą nazywamy zaśnięciem, bo wówczas w sposób zewnętrzny Jej więź z Panem się objawiła. Oliwa Jej całkowitej wierności pozwoliła Bogu zabrać Ją w całości do siebie.

 Wczoraj oglądałyśmy film "Ostatni szczyt" o hiszpańskim księdzu Pablo. Polecam. Bardzo mnie ten film umocnił i ucieszył. Tak jak i dziś II czytanie podniosło mnie na duchu, w dniu imienin Witolda, mego przyjaciela, którego spotkanie z Panem nastąpiło wcześniej niż myśmy się spodziewali. W tajemnicy Świętych Obcowania modlę się za moich śp. Witoldów, ale też modlę się przez nich, wierząc, że ta przyjaźń trwa.

czwartek, 9 listopada 2017

9 XI, zbawienne "sprzątanie"

„Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska”. Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: „Gorliwość o dom Twój pożera Mnie”. (J 2,13-22)

Skoro od chrztu jesteśmy, jestem, Bożą świątynią, to próbuję zobaczyć to dzisiejsze wydarzenie w scenerii własnego serca.
Stawiam sobie pytania: gdzie mam tę targowicę w swoim wnętrzu, gdzie próbuję zbierać i wymieniać zasługi, gdzie chcę przekupić mego Boga, gdzie we mnie więcej hałasu niż oddania?...
Jezu, dziękuję Ci, że gorliwość o dom-Twój-we-mnie, pożera Cię!

środa, 8 listopada 2017

8 XI, patrzę na Jezusa

Wielkie tłumy szły z Jezusem. On zwrócił się i rzekł do nich: "Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem...". (Łk 14, 25-33)

Nie lubię tłumów. Wiem, że są i że mają swoją psychologię.
Patrzę na Jezusa i słyszę, że mówi do konkretnego człowieka - mówi w liczbie pojedynczej. Mówi do mnie.
Patrzę na Tego, który (Jedyny) naprawdę miłuje. Nie nienawiści uczę się od Niego, ale miłości. Jego miłość umie potrzebować i umie brać, ale umie też tracić i oddawać.
Maryja nauczyła się tej miłości. Prawdziwej miłości. Ta prawdziwa miłość jest dla nas trudna, bo po grzechu pierworodnym bardziej o miłość zabiegamy niż ją przyjmujemy i rozdajemy...

wtorek, 7 listopada 2017

7 XI, jeśli lekceważymy

Gdy Jezus siedział przy stole, jeden ze współbiesiadników rzekł do Niego: «Szczęśliwy ten, kto będzie ucztował w królestwie Bożym».
Jezus mu odpowiedział: «Pewien człowiek wyprawił wielką ucztę i zaprosił wielu. Kiedy nadszedł czas uczty, posłał swego sługę, aby powiedział zaproszonym: „Przyjdźcie, bo już wszystko jest gotowe”. Wtedy zaczęli się wszyscy jednomyślnie wymawiać...  (Łk 14, 15-24)

Jeśli lekceważymy Eucharystię, to cóż zaradzi naszej nędzy?

P.S. Dziś mija miesiąc po śmierci naszego Ojca Założyciela bpa Wacława Świerzawskiego. Słuchając dzisiejszych czytań mszalnych znowu (jak w dniu pogrzebu) miałam wrażenie, że jest w tym Słowie bp Wacław. Bo zaiste, jest. I jako sługa, wołający na ucztę, i już dziś jako szczęściarz, który może się zbliżyć do Jezusa na uczcie w królestwie Bożym.

poniedziałek, 6 listopada 2017

6 XI, oj, ta głębia!

O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi! Kto bowiem poznał myśl Pana albo kto był Jego doradcą? Lub kto Go pierwszy obdarował, aby nawzajem otrzymać odpłatę? Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego jest wszystko... (Rz 11, 29-36)

Porwał mnie dziś na modlitwie ten zachwyt św. Pawła!
Zanurkowałam przez chwilę w tę głębię bogactwa, mądrości i wiedzy Boga. Wszystko co mam, stamtąd pochodzi! Wszystko co przede mną, tam ma swoje źródło!

Fot. :)

niedziela, 5 listopada 2017

5 XI, przyjąć Słowo

Dlatego nieustannie dziękujemy Bogu, bo gdy przyjęliście słowo Boże usłyszane od nas, przyjęliście je nie jako słowo ludzkie, ale jak jest naprawdę, jako słowo Boga, który działa w was wierzących. (2 Tes 2,13)

To ostatnie zdanie z II czytania zbiera dla mnie w syntezę dzisiejszą dobrą nowinę.
W tekście greckim oryginalnym brzmi to zdanie trochę inaczej, zwłaszcza końcówka: "nie jako słowo ludzkie, ale, jak jest naprawdę, jako Słowo Boga, które też w was wierzących skutecznie działa". Słowo przyjęte przez wierzącego działa w nim, działa w nim przez nie sam Bóg. Czyli najistotniejszą sprawą, o którą mogę i muszę się zatroszczyć, jest przyjęcie Słowa Bożego.
A przychodzi Słowo do mnie różnymi drogami, różne usta Je głoszą... Nawet gdy "radio" jest nie najlepsze, to jest potrzebne, jeśli oznajmi wiadomość na którą czekam. W Ewangelii Jezus czyni prostym nasze (moje) ludzkie krytyczne widzenie niekonsekwencji ewangelizatorów: "Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie". Zasada prosta i ułatwiająca życie.
Znowu dziś była obecna Maryja (ta, która przyjęła Słowo) w mej modlitwie. Patrząc na Jej życie, widzę spełnienie słów Ewangelii (Mt 23,1-12): "Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony".
Uświadomiłam dziś po raz kolejny, że wszystko mam, że Pan daje wszystko, bo daje Siebie w Eucharystii (i w innych sakramentach), mogę więc za psalmistą powtórzyć i tak żyć:
Panie, moje serce się nie pyszni i nie patrzą wyniośle moje oczy. Nie dbam o rzeczy wielkie ani o to, co przerasta moje siły. Lecz uspokoiłem i uciszyłem moją duszę, Jak dziecko na łonie swej matki, jak ciche dziecko jest we mnie moja dusza. Izraelu, złóż nadzieję w Panu, teraz i na wieki. (Ps 131)

czwartek, 2 listopada 2017

2 XI, w Nim zabłysła dla nas nadzieja

Zaprawdę, godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, * abyśmy zawsze i wszędzie Tobie składali dziękczynienie, *Panie, Ojcze święty, wszechmogący, wieczny Boże, * przez naszego Pana Jezusa Chrystusa.
W Nim zabłysła dla nas nadzieja chwalebnego zmartwychwstania * i choć nas zasmuca nieunikniona konieczność śmierci, * znajdujemy pociechę w obietnicy przyszłej nieśmiertelności. * Albowiem życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy, * i gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, * znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie.
Dlatego z Aniołami i Archaniołami oraz ze wszystkimi chórami niebios * głosimy Twoją chwałę, razem z nimi wołając:
Święty, Święty, Święty, Pan Bóg Zastępów. * Pełne są niebiosa i ziemia chwały Twojej. * Hosanna na wysokości. *Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie. * Hosanna na wysokości. (prefacja o zmarłych)

Prefacja o zmarłych, dziś w całym Kościele proklamowana, jest głośnym wypowiedzeniem modlitwy „przed” Adresatem – Bogiem Ojcem. Za chwilę, po prefacji sam Jezus w Chlebie będzie Panem Eucharystii, ale w prefacji kapłan staje wobec Boga i w imieniu Kościoła kieruje modlitwę uwielbienia i dziękczynienia za wielkie dary jakich Bóg wyświadczył ludziom przez swojego Syna, Jezusa Chrystusa. Czasami nieuważnie słucham tej modlitwy, czasem nieuważnie wypowiada ją ksiądz.
A tymczasem ten wzniosły hymn ma porwać serce człowieka przed Majestat Boga. Tu przestają być ważne moje małe problemy i trudności. Albo inaczej, tu rzeczywiście odrywa się moje serce od ziemskich przywiązań a zanurza się w tajemnicach Bożych ze wszystkim, co moje - dziś z doświadczeniem śmierci bliskich i dalekich.
Zanurzyć się w Eucharystię z doświadczeniem śmierci jest równoznaczne zanurzyć się w życie Tego, który Żyje. Przyjąć to Życie - tym jest komunia święta.

***
Trochę dobrej lektury, cytuję za deon.pl:
Śmierć nie może być jednak czymś tak do końca złym, skoro przeszedł przez nią Bóg. Bóg, z tego co ludzkie, nie przeżył tylko własnego grzechu. Czyli tylko grzech musi być jedyną tak naprawdę złą rzeczą. Nie oznacza to jednak, że mamy się cieszyć śmiercią. Jesteśmy stworzeni do życia wiecznego, czyli takiego, w którym już nie ma przemijania. A śmierć mówi o przemijaniu. Nie jest więc celem naszego życia, ale mówi o tym, że jesteśmy już blisko celu, bo powoduje, że oto przemija (kończy się) wszystko, co może przeminąć (skończyć się).
Wspominając naszych bliskich, którzy z tego świata odeszli, nie szukajmy ich wśród umarłych. Umarłych bowiem tak naprawdę nie ma. Są tylko żywi: żywi, których życie jeszcze przemija i żywi, których życie już nie przemija.
Jeżeli chcemy dobrze umrzeć, uczmy się już teraz tracić. Kto teraz umie tracić dla innych, czyli kochać, właściwie w ogóle nie przeżyje śmierci (może jej po prostu właściwie nie zauważyć) i łatwo przejdzie do życia pozbawionego przemijania. A więc może nie tyle módlmy się o dobrą śmierć, co o dobre życie, bo kto ma dobre życie, na pewno będzie miał dobrą śmierć. (M. Łusiak SJ)