sobota, 28 kwietnia 2018

55.rocznica sakramentu małżeństwa

Każdy rok darowany, każdy dzień. Moi Rodzice dożyli właśnie 55-lecia małżeństwa.
Tym razem świętowanie było szpitalne. A 55 lat małżeństwa to sprawa niecodzienna. Nawet Proboszcz nie miał takiego druku: na złotym jubileuszu w kościele poprzestano :).
Eucharystia w Świętym Duchu z najbliższą rodzinką, potem do szpitala do Mamy. W drodze rozmawiałam z Tatą. Mówiliśmy o tym, że ciężko teraz. Ale powiedzieliśmy też, że, tak na prawdę, jest za co dziękować... I Tato nagle mówi: "Bogu dziękujcie, ducha nie gaście"! Niesamowite, cytuje Pismo - pomyślałam. I ucieszyłam się bardzo. Cieszyliśmy wspólnie.
W szpitalu był tort i rodzinne wspominki. Chorzy na sali i personel też się ucieszył, bo tortu starczyło wszystkim.

piątek, 27 kwietnia 2018

27 IV, Panie, nie wiemy...

"Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?" Odpowiedział mu Jezus: "Ja jestem drogą i prawdą, i życiem"... J 14,1-6

Ile razy w życiu stwierdzamy: nie wiemy...
Cieszę się, że dziś udało mi się być u Miłosiernego!
On wzmocnil mnie: "niech się nie trwozy serce wasze...". Ufam Mu. Wiem, że się zajmuje się moimi...

wtorek, 24 kwietnia 2018

24 IV, w Jego ręku

Moje owce słuchają mojego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. (J 10,22-30)

Bardzo dziękuję Jezusowi za te słowa. Wierzę Mu, wierzę, że to prawda, co mówi. Cieszę się, że jestem w Jego rękach, że jesteśmy w Jego rękach.
Wybieram się dziś do domu rodzinnego. Moi kochani Rodzice w sobotę świętują 55-lecie sakramentu małżeństwa. Cieszę się z tego jubileuszu. Przed pięciu laty pisałam o nich świadectwo, wówczas nikt z nas nie przewidywał, że dożyją do kolejnego jubileuszu. Każdy rok jest darem, hojnym darem Boga. 
Prawdą jest, że dziś moje kochane owieczki (moi Rodzice) są zmęczone chorobą i cierpieniem. Mama na pograniczu przejścia... Powierzam Ją codziennie Dobremu Pasterzowi, wierzę, że ON wie i że w chwili przejścia będzie Ją niósł na własnych ramionach...
Kto czyta, proszę, niech się pomodli za mnie, za moich... 

niedziela, 22 kwietnia 2018

22 IV, Dobry Pasterz

... Najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach. Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. [...] Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je potem znów odzyskać... (J 10,11-18)

Cóż Baranka może napisać o Dobrym Pasterzu?
Niektórzy czekają, że coś napisze. :))
A cóż dziecko może powiedzieć o swej mamie??? Ona po prostu jest. ON po prostu JEST. Nie do pojęcia jakby Go nie było. Albo gdyby nie był takim.

A z modlitwy mej dzisiejszej podzielę się kilkoma sprawami:
1. Bardzo mnie ruszyło II czytanie (1 J 3,1-2), ruszyła mnie czułość tego czytania (padają tam słowa: najmilsi, miłość, dzieci, umiłowani...). Po prostu odniosłam te słowa osobiście do siebie i trwałam w nich. To znaczy słuchałam we własnym sercu: "najmilsza, umiłowana"... i to, co przed nami, co przede mną, co jeszcze się nie ujawniło.
2. Poszłam też za słowem "popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec". Zaczęłam więc patrzeć. Patrzeć na Jezusa. Bo nie ma w żadnym innym zbawienia, jak w Nim, w Jego imieniu, jak mówi I czytanie.
3. W patrzeniu na Niego pomogło mi pastwisko... Takie zwyczajne z pasterzem ludzkim. Uzmysłowiłam sobie, że każdy pasterz chce dobra dla każdej owcy. Chce jej zdrowia, wzrostu, bezpieczeństwa. Tym bardziej Ten, który nazywa siebie Dobrym Pasterzem. Ten, który oddał życie za owce - za mnie. Zaufanie do Niego we mnie wzrosło.
4. Powyższe rozważania doprowadziły mnie też do pewnego wniosku. Zmieniły we mnie pewien pogląd. Otóż, uważałam do tej pory, że moje bycie wobec Jezusa, czas adoracji, to jest korzyść dla mnie :), to jak bycie na słońcu (czuję - nie czuję, wysilam się - nie wysilam się i tak zadziała). I dalej tak uważam :), ale doszła nowa motywacja: skoro rozważania doprowadziły mnie do zobaczenia  DARU, jaki czyni z siebie dla mnie Jezus, to ja chcę (tak jak potrafię) okazać Mu wdzięczność. I z pomocą przyszedł mi fragment dzisiejszego Psalmu:
Jesteś moim Bogiem, chcę Ci podziękować.
Boże mój, pragnę Cię wielbić. (Ps 118)
Ucieszyłam się, że liturgia podsuwa mi konkretne natchnione słowa, że mogę nimi się modlić.

5. Czytamy rano po jutrzni homilię naszego Ojca Założyciela, dzisiaj padło tam mocne zdanie, które pozwolę sobie tu na koniec zacytować:
Trzeba w stylu życia Pasterza, który daje życie za owce, odkryć styl życia samej owcy (W. Świerzawski).

sobota, 21 kwietnia 2018

21 IV, nie chodzi tu o rozum

Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: „Czyż i wy chcecie odejść?” (J 6,55.60-69)

Prawda Eucharystii szokuje. Jezus próbował jej uczyć, ale jak widać w dzisiejszej perykopie, wielu to nie pomogło, wręcz przeciwnie, odeszli.
Czy ja rozumiem naukę Jezusa? Nie wydaje mi się. Rozumiem co nieco. Rozumiem tyle, że chcę przy Nim trwać. Rozumiem tyle, że wiem, że On nie zawodzi.
Czasem prosta wiara dzieci, albo tych, którzy mają dar dziecięctwa, zawstydza mnie. Nie tylko zawstydza, ale i naprowadza na prostotę wobec Jezusa. Na pewno zaś wiem, że odejść od Niego nie chcę.

Fot. z internetu. Mnie też chyba Ktoś trzyma za rękę :).

piątek, 20 kwietnia 2018

20 IV, masz życie wieczne

Jeżeli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. [...] Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. (J 6,52-59)

Jesteś chrześcijaninem? Karmisz się Eucharystią?
Te pytania są też do mnie skierowane.
Jeśli tak, to masz w sobie życie wieczne. Nie chodzi tu o życie wyłącznie fizyczne, biologiczne (gr. bios), ale o życie (gr. zoe), które jest czymś więcej. Po polsku tłumaczymy, że jest życiem wiecznym. Ok, prawda. Ale nie zaczyna się ono po śmierci (oj, kłamię, zaczyna się po śmierci, którą przeżywamy na chrzcie świętym), zaczyna się ono - życie wieczne - od zaistnienia Boga w nas, od chrztu. A karmi się to życie Eucharystią - Ciałem i Krwią Pana. Św. Augustyn mówił (parafrazuję go), że Ten Pokarm nie trawi się jak inne i nie wydalamy Go z siebie, ale ON trawi nas i wydala nas (nasz grzech, nasze ego) z siebie samych.

A tak, przy okazji, bardzo polecam książkę M.i M. Gajdów "Świątynia".
Fot. z internetu, mocne słowa...

czwartek, 19 kwietnia 2018

19 IV, relacja z żywym Chlebem

Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: «Oni wszyscy będą uczniami Boga». (J 6,44-51)

Od kilku dni wracają jak refren w Ewangelii słowa Jezusa: "Jam jest chleb życia". Dzisiaj też w dalszej części, nie cytowanej tu przeze mnie. Co znaczą te słowa? O. Szustak OP parafrazuje je tak: "Nie żyjesz beze Mnie". I zgadzam się z tym. Tyle we mnie życia, ile Jezusa.
Ale jeszcze i to: być uczniem Boga. Patrzę codziennie na Chleb w otwartym tabernakulum i uczę się miłości. "Chlebie najcichszy uzdrów mnie swym milczeniem" - tak mi się przeformułowała znana pieśń...
Patrzę na Chleb, tzn. na Jezusa i dotyka to mojej głębi. Coś tam we wnętrzu się przestawia, coś się prostuje, coś się odradza. Wiem, że kresem drogi Jezusa na tej ziemi (od Wcielenia poprzez Mękę, po Eucharystię), czyli przez Chleb, jest wnętrze człowieka, moje wnętrze.

środa, 18 kwietnia 2018

18 IV, życie na wyciągnięcie ręki

„Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie". (J 6,35-40)

Jak bardzo potrzebuję Eucharystii. Jak bardzo dziękuję Panu za Jego Obecność.

wtorek, 17 kwietnia 2018

17 IV, przyjdź po Chleb

«Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu».
Rzekli więc do Niego: «Panie, dawaj nam zawsze ten chleb!»
Odpowiedział im Jezus: «Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie». (J 6,30-35).

Chrześcijanin jest człowiekiem, który karmi się od wewnątrz, nie karmi i nie wypełnia go zewnętrzny pokarm.
Ile kilogramów Chleba Eucharystycznego zjadłam w swoim życiu? Ile razy jadłam Go świadomie a ile razy rutynowo? To moja strata. Ale wierzę, że i tak przemienia mnie w Siebie. Wiem, że szczęście jest blisko, że mogę odnaleźć Miłość, schodząc do głębi mego serca, gdzie mieszka Bóg.
Chciałabym dziś krzyczeć: "Ludzie, nie lekceważmy Komunii Świętej! Ludzie, żyjmy Eucharystią! Ludzie, nie w emocjach, nie w ambicjach, nie w ciele, nie w intelekcie, ale schodźmy na głębiny serca i w ciemnościach wiary odnajdziemy Światłość i Moc Miłości!".

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

16 IV, Pokarm, który przemienia

„Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości. Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec”. (J 6,22-29)

Modliłam się dziś Słowem po Eucharystii, a przed pracą. A że dziś mam dyżur kuchenny i przygotowanie obiadu, nie mogłam się opędzić rozproszeniom, które ściągały mnie do kuchni. :)
Na szczęście, ponieważ byłam po Eucharystii, mogłam prosić, by Ten Pokarm przemieniał mnie w Siebie.

piątek, 13 kwietnia 2018

13 IV, próba zaufania

Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: „Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?” A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić. Odpowiedział Mu Filip: „Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać”. (J 6,1-15)

Pytanie Jezusa wystawia na próbę... zaufanie Filipa.
Pytania podobnego typu, "skąd weźmiemy", "kto zrobi", "wyobraź sobie", "czy damy radę" itp... słyszę ostatnio też wokół siebie. Dzisiejsza Ewangelia poruszyła moje serce w tym wymiarze zaufania - uświadomiłam sobie, że Jezus wie, co ma czynić. Powierzam się Jemu i zawierzam to, co jest jakąś niewiadomą. A jeśli zechce wziąć moje pięć chlebków i dwie rybki - proszę bardzo - do dyspozycji. Niech nimi rozporządza.

czwartek, 12 kwietnia 2018

12 IV, udziela Ducha

Kto przychodzi z wysoka, panuje nad wszystkimi, a kto z ziemi pochodzi, należy do ziemi i po ziemsku przemawia. Kto z nieba pochodzi, Ten jest ponad wszystkim. [...] Ten bowiem, kogo Bóg posłał, mówi słowa Boże: a z niezmierzonej obfitości udziela mu Ducha. (J 3,31-36)

Czasem czytam tekst Ewangelii poprzedniego dnia z komórki, czasem z lekcjonarza, czasem z Biblii. Dziś, kiedy sięgnęłam rano po Biblię, zadziwiłam się, że te słowa mówi Jan Chrzciciel, a nie Jezus jak mi się wydawało czytając wieczorem.
Przeczytałam więc też w kontekście kilka wierszy wcześniej. Bardzo pomaga mi kontekst, by zrozumieć tekst i przyswoić go. To tak gwoli metodyki czytania.
A poruszyła mnie dziś owa obfitość niezmierzona Ducha, której Bóg udziela temu, kogo posyła. Jan mówi tu o Jezusie, ale w niedzielę słyszeliśmy, że Jezus mówi do Apostołów (i w konsekwencji do nas): "Weźmijcie Ducha...".
Muszę się przyznać, że doświadczam w sobie tej różnicy "panowania" z ziemi i z wysoka. Żyję we wspólnocie kobiet. Nieporozumienia, zazdrości czy wywyższanie się nie są nam obce. Sama jak śliwka w kompot często w nie wpadam :). I wówczas tak "po ziemsku" przemawiam i reaguję. Ale mam też doświadczenie, kiedy otwieram się na Ducha, kiedy czerpię życie nie z zewnątrz, ale z wewnątrz, którego udziela Duch działający we mnie, wówczas "panuję" nad sytuacją. Nie daję się sprowokować, jestem jakby z zewnątrz, przyglądam się z dystansu, jakby zmaganiom na arenie, ale jestem wolna, mogę reagować świadomie, w wolności, z dystansem i co najważniejsze - z miłością.
Gdy nie mogę dokopać się do własnej głębi (czyli kiedy nie mogę popatrzeć na sytuację z góry, niejako z nieba), kiedy czuję się zablokowana, to znak, że trzeba iść do spowiedzi. W tym sakramencie Bóg udziela Ducha (a nie tylko odpuszcza grzechy).

środa, 11 kwietnia 2018

13. ZAUFANIE: słowo z serii "25"

Przewijają się różne słowa tak mniej więcej co dwa tygodnie. To taki mój pewien zamysł, ufam, że z Ducha. Rzecz istotna się dzieje poza netem, ale dla pamięci sobie strzępy notuję.

Tegoroczna Pascha wprowadziła mi temat ZAUFANIA. I bardzo się z niego cieszę.
Przede wszystkim w tym kluczu popatrzyłam na wydarzenie naszego zbawienia dokonanego przez Jezusa.
"Zapis dłużny", który został po Adamie, cóż to takiego? O co chodzi? Czym zawiniliśmy wobec Boga?
- Brakiem ZAUFANIA.
Adam i Ewa nie okazali zaufania Bogu idąc za "katechezą" diabła. Zerwanie owocu z zakazanego drzewa było konsekwencją, że naruszyli w sobie zaufanie do Boga, który dał im przykazanie. Zachwiała im się pewność, że Bóg chce ich dobra.
I właśnie to, czym można Bogu wynagrodzić, to jest okazanie Mu zaufania bezwarunkowego. Męka Jezusa, Jego droga od ogrodu oliwnego aż po krzyż, także Jego śmierć była naznaczona ZAUFANIEM Ojcu. Jezus jako Człowiek okazał Ojcu całkowite ZAUFANIE. Nawet, kiedy doświadczył opuszczenia, właśnie w takiej chwili, a była to chwila konania, oddał Ojcu swego ducha. I to jest konkret zaufania.
O. Dolindo i jego modlitwa "Jezu, Ty się tym zajmij" uczą takiego zaufania.
Niedziela Miłosierdzia stała się mi w tym roku jeszcze bardziej bliska przez zrozumienie zaufania. Prosiłam Jezusa o ZAUFANIE. Prosiłam o pokorę i miłosierdzie, bym potrafiła przyjąć DAR POKOJU I ZAUFANIA.
"... Zjaw swą litość w życiu całym tym, co żebrzą Twej opieki.
Tobie Panie zaufałem, nie zawstydzę się na wieki" (z hymnu Ciebie Boga wysławiamy).

11 IV, zbliżać się do Światła

...Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność...  (J 3,16-21)

Takie to czarno-białe. Albo wierzysz i zbawienie w ręku masz, albo nie wierzysz i podlegasz potępieniu.
Może i chciałoby się bardziej łagodnie, żeby była ta przestrzeń na wątpliwości... Myślę sobie, że przestrzeń na wątpliwości jest (jak dla Tomasza w ubiegłą niedzielę) ale chodzi tu bardziej o postawę otwarcia i przyjęcia zbawienia. Tomasz był we wspólnocie, był pomiędzy tymi, którzy widzieli, był otwarty na włożenie ręki w ranę boku Pana. Miał ręce otwarte na przyjęcie DARU. Dla mnie w tym jest puenta. Otwarcie rąk, umysłu i serca na dar zbawienia. Często siadam, klękam przy tabernakulum i po prostu składam ręce jak "po prośbie" - otwarte puste dłonie, wierząc, że zbliżam się do światła i przez to staję się przewodnikiem światła...

Fot. nasza domowa kaplica.

wtorek, 10 kwietnia 2018

10 IV, wiatr wieje

Jezus powiedział do Nikodema: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha”. (J 3,7-15)

Skoro nie wiem, to nie wiem. Trzeba się zgodzić na taką niewiedzę.
Wiatr ma do siebie to, że wieje. I jest w tym wolny. Taki jest ten, kto narodził się z Ducha.
Jedno wiem, że trzeba zgodzić się na powtórne narodzenie. A reszta już nie w moich rękach.

poniedziałek, 9 kwietnia 2018

9 IV, Bóg bliski

„Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca”... (Łk 1,26-38)

To też nasze (moje) chrześcijańskie powołanie stawać się miejscem rodzenia się na ziemi Boga.
Bardzo lubię to święto Zwiastowania. Moment cichy, moment niewidzialny dla publiczności, a zarazem poprzez odpowiedź Jednej Niewiasty dzieją się rzeczy Niezwykłe...
I od tej chwili wszystko, co ludzkie, nie jest Bogu obce.

niedziela, 8 kwietnia 2018

8 IV, mimo drzwi zamkniętych

Było to wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia. Tam, gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami. Jezus wszedł, stanął pośrodku i rzekł do nich: ”Pokój wam!”. A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana. 
A Jezus znowu rzekł do nich: ”Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: "Weźmijcie Ducha Świętego!..."  (J 20,19-31)

Siedziałam dziś przy tabernakulum i ... otwierałam serce na Ducha Świętego. Skoro Jezus daje, to chcę Go przyjąć. Aby Go "wziąć", trzeba zrobić Mu miejsce, trzeba usunąć swoje ego.
Podobnie jest z darem pokoju: trzeba przyjąć dar.
Bardzo lubię tę perykopę, która łączy dzień zmartwychwstania z dniem następnej niedzieli (czyli dniem ósmym od szabatu po męce). Piękne to, że Tomasz choć trwa w swym niedowiarstwie, to jednak nie ucieka ze wspólnoty, będzie z Apostołami, choć wydaje się być nie na miejscu. Ot taki wniosek: czasem trzeba cierpliwie wyczekać swoje, trwając przy boku innych. Tomaszowe wydarzenie pomaga uruchomić dar zaufania.
I jeszcze jedno, cieszę się, że Jezus wciąż przychodzi mimo drzwi zamkniętych i bardzo Mu za to dziękuję.

niedziela, 1 kwietnia 2018

1 IV, do spotkania...

Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i ... (J 20,1-9).

Spotkań ze Zmartwychwstałym życzę!
Kto szuka, ten spotka na pewno!