piątek, 28 sierpnia 2015

28 VIII, opatrzyć lampę

Lecz o północy rozległo się wołanie: «Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie». Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy.  (Mt 25,1-13)

Oliwa w lampie być powinna. I kropka.
Moja modlitwa dziś była "tankowaniem" oliwy w serce :).
"Nie siłą, nie mocą naszą, lecz mocą Ducha Świętego" możemy miłować, tj. nieść światło w świat.

Fot. z internetu. "Tankowanie" ewangelijnej oliwy :)

***
Trochę lektury - św. Grzegorz Wielki:

„Nierozsądne panny wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach”. Oliwa tutaj oznacza blask chwały; naczynia to nasze serca, w których znajdują się wszystkie myśli. Roztropne panny niosą oliwę w naczyniach, ponieważ zachowują wewnątrz własnego sumienia cały blask chwały, jak mówi święty Paweł: „Chlubą bowiem jest dla nas świadectwo naszego sumienia” (2 Kor 1,12). W przeciwieństwie do nich, nierozsądne panny nie zabrały ze sobą oliwy, ponieważ nie niosą swej chwały w ukryciu serca, to znaczy, oczekują jej w pochwałach od innych. 

„Lecz o północy rozległo się wołanie: 'Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!’” Wtedy powstały wszystkie owe panny. Ale lampy nierozsądnych panien zgasły, ponieważ ich uczynki, które na zewnątrz, w oczach ludzi, zdawały się jaśnieć, są jedynie ciemnością wewnątrz w oczach Sędziego. Nie otrzymują od Boga żadnej nagrody, bo już otrzymały od ludzi pochwały, które tak lubiły.

czwartek, 27 sierpnia 2015

27 VIII, rozdawać miłość

Wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie. Któż jest tym sługą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowił nad swoją służbą, żeby na czas rozdawał jej żywność? Szczęśliwy ów sługa, którego pan, gdy wróci, zastanie przy tej czynności. (Mt 24,42-51)

Któż jest tym sługą?
A może to ja?
Jaką żywność miałabym rozdawać na czas? Hmmm?
Owoc miłości, owoce Ducha, są dla braci, dla sióstr. Ten Chleb, który przyjmuję codziennie, który mnie przemienia w Siebie (jak wczoraj w Kanie wodę w wino) jest do rozdawania na czas tym, którzy są w pobliżu.
Przyjście Pana w chwili, której nie domyślę się, niech zastanie mnie w miłowaniu!
***
Pozdrawiam wszystkich z południa :)
Jeszcze się nie rozpakowałam, bo zaraz po przyjeździe wyjechałam na kolejną sesję kapituły do Zawichostu, skąd piszę tego posta.
Patrzę na Wisłę a w sercu dotykam też miasta nad Odrą, modlitewnym sercem ogarniam szczecinian, jesteście w moim sercu i cóż mogę powiedzieć o Was? Św. Paweł w I czytaniu pomaga mi ująć w słowa moją wobec Was kondycję:
"Jakież bowiem podziękowanie możemy za was Bogu złożyć, za radość, jaką mamy z powodu was przed Bogiem naszym? Gorąco modlimy się we dnie i w nocy, abyśmy mogli dopełnić tego, czego brak waszej wierze". (1 Tes 3,7-13)

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

24 VIII, chodź :)

Chodź,... (Ap 21,9n)
Chodź i zobacz... (J 45,51)

Jaki ON jest delikatny. Delikatnie znów zaprasza: chodź.
- Idę.

niedziela, 23 sierpnia 2015

23 VIII, pakowanie się

...nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz każdy je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała.
Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to jest wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła. (Ef 5,21-32)

Pakowanie i przeprowadzka... Chyba jednak nie lubię pakowania :).
Natomiast św. Paweł w II czytaniu o tajemnicy Kościoła - Ciała Chrystusowego - pocieszył mnie bardzo. Wszyscy "jesteśmy członkami Jego Ciała". Czy to w Szczecinie, czy w Krakowie, czy na Kamczatce... jesteśmy blisko siebie, gdy jesteśmy w Nim.

Fot. Herbatka na balkonie u przyjaciół, kiedyś przed burzą. Dziś na nią już czasu zabrakło...
To nic. Prawdą jest, że decyzja oswojenia niesie ze sobą ryzyko łez (z Małego Księcia). Nie żałuję "oswojenia Szczecina"... :) Natomiast serdecznie DZIĘKUJĘ!

sobota, 22 sierpnia 2015

22 VIII, służebnica Pańska

„Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa”. (Łk 1,26-38)

Deklaracja Maryi jest świadoma, dobrowolna i miłosna.

Fot. Znalazłam to w starej książeczce do nabożeństwa.
Ważne są też nasze deklaracje i oby były świadome, z dobrej woli i z miłości podjęte. Królowanie (dziś świętujemy Maryi Królowej) to panowanie najpierw nad sobą samym i posługa miłości wobec Boga i człowieka.

piątek, 21 sierpnia 2015

21 VIII, miłowanie - pierwsze

«Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem». To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: «Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego»... (Mt 22,34-40)

No i tak - miłowanie jest pierwszym i jedynym przykazaniem.
Bardzo proste i bardzo angażujące, aż do dna...
Św. Augustyn mówił: "kochaj i czyń, co chcesz". Czyli miłość nie zawsze w nas jest pierwsza, często pierwsze jest działanie...wcale nie z miłości wypływające...
Sięgnęłam po List św. Pawła do Koryntian i zacytuję, proszę, przeczytaj:

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, 
a miłości bym nie miał, 
stałbym się jak miedź brzęcząca 
albo cymbał brzmiący. 
Gdybym też miał dar prorokowania 
i znał wszystkie tajemnice, 
i posiadał wszelką wiedzę, 
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił. 
a miłości bym nie miał, 
byłbym niczym. 
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, 
a ciało wystawił na spalenie, 
lecz miłości bym nie miał, 
nic bym nie zyskał. 
Miłość cierpliwa jest, 
łaskawa jest. 
Miłość nie zazdrości, 
nie szuka poklasku, 
nie unosi się pychą; 
nie dopuszcza się bezwstydu, 
nie szuka swego, 
nie unosi się gniewem, 
nie pamięta złego; 
nie cieszy się z niesprawiedliwości, 
lecz współweseli się z prawdą. 
Wszystko znosi, 
wszystkiemu wierzy, 
we wszystkim pokłada nadzieję, 
wszystko przetrzyma. 
Miłość nigdy nie ustaje, 
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą, 
albo jak dar języków, który zniknie, 
lub jak wiedza, której zabraknie. 
Po części bowiem tylko poznajemy, 
po części prorokujemy. 
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, 
zniknie to, co jest tylko częściowe. 
Gdy byłem dzieckiem, 
mówiłem jak dziecko, 
czułem jak dziecko, 
myślałem jak dziecko. 
Kiedy zaś stałem się mężem, 
wyzbyłem się tego, co dziecięce. 
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; 
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: 
Teraz poznaję po części, 
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany. 
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: 
z nich zaś największa jest miłość. (1 Kor 13,1-13)

Fot. z internetu

czwartek, 20 sierpnia 2015

20 VIII, śluby nasze...

« Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść.
Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: «Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę: woły i tuczne zwierzęta pobite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę». Mt 22,1-14

Dzisiejsze czytania są wymagające. Wymagają ode mnie przejrzystości na wskroś (jak zwykle zresztą :). Pierwsze czytanie (Sdz 11,29-39a) mówi o ślubie Jeftego, który był ogarnięty Duchem Pana. I o konsekwencjach. Dopełnienie tego ślubu kosztowało i jego, kosztowało i jego córkę...
Ślub - decyzja - są kosztowne. Spłaca się je całe życie czy też całym życiem.
Ślub małżeński - wspólna droga dwójki różnych osób. Odkrywanie tych różnic, akceptowanie, współistnienie, współtworzenie, a nade wszystko miłowanie w codzienności - oddawanie siebie po kawałku i w całości - i przyjmowanie miłości w drugim przez jej rozpoznawanie pomimo niełatwej często widoczności... To kosztuje. Tak rozumiem małżeństwo. Oczywiście, w wielkim skrócie ujęte.
Ślub osoby konsekrowanej też ma swoją cenę. Zwłaszcza osoby dziewiczej. Córka Jeftego pokazuje to (jesteśmy w ST) swoim opłakiwaniem świetnie. Z przyjęciem Ewangelii jest inaczej - sensowniej - ale cieleśnie kosztuje tak samo...

Zaproszenie na ucztę Syna Bożego (mam na myśli wejście świadome na drogę życia duchowego) otrzymujemy w konkretnym czasie, w konkretnej sytuacji (małżeństwa, dziewictwa, konsekracji, jakiegoś doświadczenia...), która jest swoistą szatą (ważne, by była biała - oczyszczana w spowiedzi), bo w niej przybliżam się do Stołu. To mój strój weselny.
I swoje miejsce na tych Godach odkrywać warto...
A może warto przy okazji zauważyć, że uczta weselna Syna Bożego (poniekąd można nazwać terminem "ślub" Jego) też ma swoją cenę - cenę krzyża.

A wracając do ślubu-decyzji naszych, myślę tak, pochopnych popełniać nie należy, ale złożone dopełnić. Miłość, która jest ich źródłem i początkiem, będzie wiertłem głębinowym i wydobywać będzie w życiu (konsekrowanym czy małżeńskim) soki paschalne szczęścia w codzienności. Tylko pozwólmy na to.

***
Trochę dobrej lektury ale uwaga - wymagającej:

"Kobiety nie są tak blisko złączone z mężami jak Kościół z Synem Bożym. Jaki inny mąż, poza naszym Panem, kiedykolwiek umarł dla swojej żony i jaka żona kiedykolwiek wybrała ukrzyżowanego na męża? Kto kiedykolwiek ofiarował krew swojej żonie, oprócz Tego, który umarł na krzyżu i przypieczętował swój związek małżeński własnymi ranami? Czy kiedykolwiek widziano martwego, leżącego na uczcie swoich zaślubin, a u jego boku małżonkę, która tuli się do niego, szukając pociechy? W czasie jakiego innego święta, na innej uczcie, rozdano zaproszonym ciało małżonka, pod postacią chleba? 

Śmierć oddziela żony od mężów, ale jednoczy Oblubienicę z jej Umiłowanym. Umarł na krzyżu, pozostawił swoje ciało chwalebnej Oblubienicy, która teraz, przy Jego stole, bierze je na pokarm... Karmi się nim pod postacią chleba, który spożywa i pod postacią wina, które pije, aby świat poznał, że nie są już dwoje, ale jedno". (św. Jakub z Sarug (ok. 449-521), mnich i biskup syryjski)

***
I jeszcze bardzo dobry artykuł o szukaniu Boga i Jego chwały w życiu, wielbieniu Go. Tutaj kliknij.

środa, 19 sierpnia 2015

19 VIII, jest dobry - i dla mnie

Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze... (Mt 20,1-16a)

Pierwsi myśleli, że...
A ja, co myślę? Pierwsza czy ostatnia, czy pośrodku? Nie to jest ważne!
Czy jestem wciąż przekonana o przychylności Pana, że jest dobry? Że jest dobry dla mnie? To jest ważne, co myślę!
Jeśli tak, to nie oczekując i nie spodziewając się, otrzymuję BEZMIAR miłości.

wtorek, 18 sierpnia 2015

18 VIII, nie przerażaj się

 „Zaprawdę powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego”. 
Gdy uczniowie to usłyszeli, przerazili się bardzo i pytali: „Któż więc może się zbawić?” Jezus spojrzał na nich i rzekł: „U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe”....  (Mt 19,23-30)

No i tak. Wielbłądowi łatwiej przejść przez ucho igielne... niż nam, niż mi do królestwa.
Ale dalej jest słowo dobrej nowiny: u Boga możliwe i to.
Bo nikt "zbawić się" nie może, ale każdy może przyjąć zbawienie!
Panie Jezu, Zbawicielu, Kyrie elejson!

Fot. Kościół franciszkański w Wilnie. Po latach bycia magazynem odrestaurowywany - prostota i ubóstwo (pomimo dywanów na podłodze, której jeszcze nie ma) przyciąga.

niedziela, 16 sierpnia 2015

17 VIII, dobro od Dobrego

„Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. 
A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania” [...] 
„Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?”... (Mt 19,16-22)

Któż z nas tak mógłby odpowiedzieć Jezusowi, patrząc Mu w oczy?...
JEDEN jest DOBRY i miłosierny: wciąż każdego z nas woła ku Sobie, ku Dobru, coraz bliżej, na różne sposoby. Ważne tylko usłyszeć ten Jego głos i ruszyć za Nim, a nie do swoich posiadłości (ileż tego mamy przez lata nagromadzone, zwłaszcza przyzwyczajeń, opinii i przekonań)...

16 VIII, by życie w sobie mieć

Jeżeli nie będziecie spożywać ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie [...]
Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie... (J 6,51-58)

Kolejna niedziela i kolejne słowo o Chlebie i o Życiu.
Nic bardziej jak posłuchać św. Pawła z II czytania: Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa (Ef 5,20). Czy dziękuję za Eucharystię?
Wdzięczność za Eucharystię niech się przejawia przyjmowaniem Jej z miłością i pozwoleniem na Jej dalsze życie w nas, we mnie...

sobota, 15 sierpnia 2015

15 VIII, niebieska Maryja

Wielbi dusza moja Pana, 
i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim. 
Bo wejrzał na uniżenie swojej Służebnicy. 
Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą 
wszystkie pokolenia. 
Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. 
Święte jest imię Jego. 
A Jego miłosierdzie na pokolenia i pokolenia... (Łk 1,39-56)

Maryja - najpiękniejszy kwiat i owoc ziemi. Nie dziw się więc, że dziś wierzący niosą kwiaty i owoce do kościołów, i poświęcone wynoszą. Chcą jakoś sobie tę sprawę Maryi przybliżyć. Patrząc na kwiat, patrząc na kłos, patrząc na owoc...
I ja patrzę na te kłosy zerwane i poświęcone, przypominają mi o ziarnie wrzuconym w ziemię. Tylko życie wydane jest życiem płodnym.
Piękno Niepokalanej jest pięknem nieba, dlatego jest TAM cała.
A my przemieniamy się (raczej powinnam napisać: dajemy się przemieniać) każdego dnia, by wreszcie któregoś dnia być cali Jezusowi...czyli niebiescy :)

Fot. taki ołtarzyk w domu rodzinnym... czasem prostota wiary powie więcej niż długie kazanie.

piątek, 14 sierpnia 2015

14 VIII, dla królestwa

... stworzył ich jako mężczyznę i kobietę. I rzekł: «Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem» 
.... On im odpowiedział: „Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane [...] są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni...”.   (Mt 19,3-12)

No cóż, ta perykopa stała się dla mnie przed laty dopasowanym kluczem do bramy wyjściowej z pewnego kręcenia się wokół braku decyzji.
A są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni... Co to jest to królestwo niebieskie? Co to jest, by z takiego powodu zostawić coś tak naturalnego i pociągającego jak małżeństwo?
Bóg zasiał między nami, jak ziarno, swoje Życie - Miłość. Jest Nim Jezus pomiędzy nami poprzez Wcielenie. Jezus jest – jak powie Orygenes - autobasilea, czyli sam w sobie Królestwem i królowaniem.
Dziś życie św. Maksymiliana przybliżyło mi Jezusowe życie - wdeptanie ziarna w ziemię, by plon wydało... i wydało. Życie, które stało się dla nas Domem, Źródłem, Ojczyzną - życiem wiecznym.
Jutro Wniebowzięcie Maryi - Ona już TAM jest, TAM, gdzie zdążamy, gdzie będziemy razem z bliskimi... ale będziemy przede wszystkim z bliskim Bogiem tak blisko, że ja tego dziś jeszcze nie pojmuję, choć oczekuję...
Bo i jak pojąć Miłość, skoro ona jest większa niż moje serce?! Miłości można doświadczyć i miłością można obdarzyć - idzie ona przez glebę serca i jeśli trafi nie na skałę, drogę czy ciernie... wydaje plon nowego życia.

Patrzyłam na to podwileńskie pole i myślałam, że te pełne kłosy mają coś wspólnego z niebem... i z miłością.

Dla małżonków proponuję bardziej skupić się na pierwszej części dzisiejszej Ewangelii! Jesteście już nie dwoje ale jedno! A o tę jedność dbajcie całym sobą. Wy do nieba wchodzicie... parami :)

środa, 12 sierpnia 2015

12 VIII, zostawić trzeba

„Oto kraj, który poprzysiągłem Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi tymi słowami: «Dam go twemu potomstwu». Dałem ci go zobaczyć własnymi oczami, lecz tam nie wejdziesz”.
Tam, w krainie Moabu, według postanowienia Pana umarł Mojżesz, sługa Pana. (Pwt 34,1-12)

"Według postanowienia Pana" - zatrzymały mnie dziś te słowa. Odniosły do Koheleta, który mówił, że na wszystko jest czas pod słońcem...
Mojżesz u bram Ziemi Obiecanej. Mojżesz, o którym w ostatnich dniach (dziś pod koniec czytania) słyszeliśmy wiele pozytywnego z ust Boga.
Każdy ma swój czas i swoją "robotę" wobec ludzi z woli Boga. Umieć to uczynić jak najlepiej i umieć zostawić, jeśli słyszysz wezwanie.
Jakoś bliskie jest mi to... chyba też przez wezwanie na nową placówkę... Jeszcze nie jest niebo tym wezwaniem :) a jednak kawałek ziemi zostawić trzeba :).

Fot. katedra szczecińska.

wtorek, 11 sierpnia 2015

11 VIII, owco, gdzie jesteś?

Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych.
[...] Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych. (Mt 18,1-5.10.12-14)

Wikipedia o pogardzie:
stan uczuciowy będący mieszaniną braku szacunku i niechęci. Zbliżony do nienawiści, ale zawierający komponent poczucia wyższości wobec osoby pogardzanej.
Skoro jest to uczucie, stąd samo w sobie nie jest celem, ale zadaniem (w sensie: uczucia same w sobie po prostu są, są amoralne, dopiero, co zrobimy idąc za nimi jest czynem moralnym). Jezus mówi wprost, byśmy nie gardzili nikim.
Pogarda idzie w parze z poczuciem wyższości, stąd pytanie apostołów o pierwsze miejsce w królestwie niebieskim. Moja tożsamość nie ma nic wspólnego z brakiem poczucia wartości lub z przerostem poczucia wyższości. Nie od tego zależy! Od czego zależy? - od miłości Pasterza, która jest wierna i nie zwodnicza (por. Ps 32).
Przypowieść o zabłąkanej owcy (któż nią nie bywa?!) pokazuje Tego, który kocha bezwarunkowo. W tej dzisiejszej perykopie Mateusza jest mowa o owcy zabłąkanej - autor sugeruje, że z własnej woli... (gdzie indziej, np.u Łukasza będzie mowa o owcy, którą gubi pasterz).
Wobec tego, dziś po prostu wezwanie:
Owco, daj się odnaleźć!
Nie gardź innymi, ale też nie gardź sobą! Jesteś kochana!
Fot. z internetu.

niedziela, 9 sierpnia 2015

9 VIII, bierz i jedz, i idź!

...Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze... (J 6,41-51)

W kontekście dzisiejszego Słowa zastanowiła mnie potrzeba jedzenia.
W I czytaniu Eliasz otrzymał pożywienie, nawet nakaz jedzenia, by ruszyć w drogę i "mocą tego pożywienia szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, aż do Bożej góry Horeb" (1 Krl 19,4-8).
Kiedy Jezus zostawia siebie w Chlebie Życia, kiedy zaprasza nas co niedzielę, a nawet codziennie mówi do przychodzących na Eucharystię "bierzcie i jedzcie", to też po coś.
Przed nami też "długa droga"...
Droga do miłowania. Droga przemiany zapoczątkowana we chrzcie. Nie stanie się bez naszej zgody i naszego ruchu.
Świetnie ją wyjaśnia św. Paweł w II czytaniu. Zacytuję dzisiejsze słowo a zachęcam do przeczytania listu do Efezjan w całości:
"Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia. Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważanie - wraz z wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni. Przebaczajcie sobie nawzajem, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.
Bądźcie więc naśladowcami Boga jako dzieci umiłowane i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i dani na wdzięczną wonność Bogu". (Ef 4,30-5,2)
Mocą "tego pokarmu", mocą pokarmu Chleba Życia, możliwa jest droga przez tę ziemię w miłości, droga stawania się bożymi iskierkami światła w świecie.
Rodzi się tylko pytanie: czy pragniemy kochać? Czy chcemy w tym kierunku iść? Czy chcemy być "naśladowcami Boga jako dzieci umiłowane"? Może częściej jak Eliasz pod janowcem pragniemy "świętego spokoju" i uciekamy od życia, które tylko wówczas jest zachowane, kiedy jest wydawane... (była mowa o tym w piątek Mt 16,24-28)
Chodzi o to, by pozwolić, by ułamali cię, jak kawałek chleba...
Pozwolisz, kiedy uwierzysz, że nie musisz walczyć o swoje życie, bo ono się odnawia, kiedy je tracisz (z powodu Jezusa!).

środa, 5 sierpnia 2015

5 VIII, jakie moje przekonanie?

... Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem.
[...]
A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: „Panie, dopomóż mi”... (Mt 15,21-28)

To, co było w sercu tej kobiety: czy nazwę to wytrwałością, czy uporem, czy desperacją, czy wiarą...jest naznaczone jedną ważną cechą: ona jest pewna przychylności Jezusa. Jest w niej ziarno tej prawdy (skarb istny) i nie pozwoli go (tego skarbu) sobie wyrwać przez cały czas dramatycznej akcji.
Ostatnio, zwłaszcza na FB pojawia się hasło-temat "Bóg jest dobry". Cieszę się z tego, choć widzę, że różny skutek przynosi. Czasem staje się przez powtarzanie wręcz banalnym, że już nie trafia w jądro serca, by je obudzić ku miłości Boga. Dlaczego? Bo coś na tej trasie od ucha (od przekonania) ku sercu się zakorkowało...
Kananejka miała czystą trasę od przekonania o przychylności Jezusa do powierzenia Mu się w całości - jak szczenię wobec pana. Ta trasa była czysta i bez zakorkowania się w niej, bo przecież zewnętrznych przeszkód miała w tym jednym wydarzeniu co nie miara (status poganki, płeć, uczniowie, milczenie, słowa mogące ranić, słowa mogące być przyjęte jako odmowa, to niektóre z nich).
Swoją postawą zadziwiła Jezusa.
Nas wszystkich przez wieki zadziwia.
A przecież trzeba mało, albo tylko jednego: przekonania o przychylności Pana!
Mamy to przekonanie, a jednak często ten skarb pozwalamy wytrącić z naszego posiadania.
Wracając do FB i hasła "Bóg jest dobry"...niech ono jak kropla drąży i przeczyszcza kanał wiary mojego serca (każdego serca).

Fot. Zielone taksówki na placu Ratuszowym w Wilnie rozbawiły mnie. Nie spodziewałam się takiego widoku. Czemu to zdjęcie? Żeby rozszerzyć swoje (i twoje) horyzonty "spodziewania się". Bóg jest dobry i należy spodziewać się najlepszego!

wtorek, 4 sierpnia 2015

4 VIII, każ mi przyjść do Siebie

... Na to odpowiedział Piotr: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie”. A On rzekł: „Przyjdź”. Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: „Panie, ratuj mnie”. Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: „Czemu zwątpiłeś, małej wiary?”... (Mt 14,22-36)

"Strasznie" sycące jest dzisiejsze Słowo! Jakby się spełniało wczorajsze rozdawanie i rozmnażanie chleba...
Czy bym śmiała o to poprosić Jezusa, o co poprosił Piotr?
A jednak mam coś z Piotra... - powiadam: "jeśli to Ty jesteś..." - i robię codziennie rzeczy niecodzienne :).
Powołanie do życia konsekrowanego i realizacja tej drogi jest kroczeniem po wodzie. Woda, w dzisiejszej perykopie chodzi o morze, jak mówią egzegeci jest synonimem sił nieprzyjaznych Bogu, chaosu, niebezpiecznej ciemności etc...
I tak idę po tym żywiole, doświadczając swej kruchości i wyciągniętej ręki Jezusa, z powodu którego i na oczach którego, to wszystko się dokonuje.

Z pierwszego czytania (Lb 12,1-13) po prostu urzeka mnie konfrontacja dokonana przez Pana wobec Miriam i Aarona, którzy źle mówili o Mojżeszu. Pan sam jest najlepszym Obrońcą, nie mam zamiaru bać się pomówień czy z nimi walczyć. Na oczach Pana wszystko się dokonuje.

niedziela, 2 sierpnia 2015

2 VIII, pokarm, który nasyca

„...nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu”.
[...]„Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”.  (J 6,24-35)

Jemy i jemy, i jemy... Czasem dobrze, smacznie, drogo, czasem szybko, tanio, źle... Czasem wchodzimy w diety, czasem pościmy.
Jedno pewne: jeść musimy.
Warto przyjrzeć się swemu jedzeniu, już nie chodzi o potrawy, ale o sposób jedzenia... Z jedzenia nabieramy sił, "paliwa" do życia.
Jezus jest niesamowity w tym co robi ze sobą dla nas! Staje się pokarmem - Chlebem - byśmy nabierali sił na życie wieczne, na codzienne umieranie i powstawanie. Karmiąc się Nim, mamy w sobie Życie. Ucieszmy się Nim, przyjmijmy dziś z miłością i z wdzięcznością Chleb Życia.
Dziś w kolekcie Kościół się modli: "...odnów życie im (swoim wiernym) udzielone i odnowione zachowaj".

Fot. Neofici, w białym tygodniu, w białych szatach przyjmują Komunię świętą. "Nowość smaku" Łaski rozbudza serce wdzięcznością i miłością. Może takby przypomnieć sobie swoją Pierwszą Komunię...albo przeżyć ją dziś tak na nowo...

sobota, 1 sierpnia 2015

1 VIII, dlaczego tak?

...Zatem pod przysięgą obiecał jej dać wszystko, o cokolwiek poprosi. A ona, przedtem już podmówiona przez swą matkę, powiedziała: „Daj mi tu na misie głowę Jana Chrzciciela”. Zasmucił się król. Lecz przez wzgląd na przysięgę i na współbiesiadników kazał jej dać... (Mt 14,1-12)

Dlaczego Herod robi to, czego najgłębiej nie chce?
Gdzie indziej odpowie na to św. Paweł: "Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka" (Rz 7,20)
Dlatego nie warto zaprzyjaźniać się ze złem.
Wybierać Jezusa! - zawsze.