Powiedział też do nich: żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.
Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie!
Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi!... Łk 10,1-9
Jezus kładzie mi na serce modlitwę o robotników na żniwie Pana. Potrzebuję w tym względzie nawrócenia. Łatwiej mi przychodzi modlić się za znajomych kapłanów, kleryków niż modlić się tak szczerze z serca o więcej... Nie myślę teraz o tych zorganizowanych modlitwach, których też sama bywam organizatorem, myślę o przestrzeni w sercu mym, którą w tym względzie poszerzyć trzeba...
Druga sprawa, to pokój, który niosą robotnicy Pana. I znowu pytanie: co przynoszę wchodząc na spotkanie z człowiekiem (tym dalekim ale też i tym moim domownikiem)?
Fot. Wiele jest serc...wiele jest domów, które czekają na Ewangelię... które czekają wciąż. Widok na Wilno.
Ta modlitwa ma ogarnąć wszystkich. Robotnik na żniwie Pana to każdy ochrzczony i bierzmowany.
OdpowiedzUsuńMasz rację w 100%. :)
UsuńRobotnicy Pana - wszyscy 'pracujący' w katechumenacie:-)
OdpowiedzUsuńT.:-)
również w 100% się zgadzam :) "robotniku"
Usuńcieszę się ze spotkANIA ;)