Pewien faryzeusz zaprosił Jezusa do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem.
Na to rzekł Pan do niego: „Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości..." Łk 11,37-41
Wszyscy chcemy się pokazać z najlepszej strony. No, dobra, nie kwantyfikuję: ja chcę, ja lubię pokazać się z dobrej strony. Bo ją mam :) i chcę ją pokazać. A że mam do tego jeszcze i złą stronę ("zdzierstwo i niegodziwość", czyli egoizm i pychę)... to tego już pokazać nie chcę. To normalne.
Jednak to, że nie chcę tego ujawnić, nie znaczy, że tego nie ma! Co więcej, jeśli zacznę to wypierać, to właśnie stanie się tak, jak w dzisiejszej Ewangelii. Nawet Jezusowi zwrócę uwagę, podnosząc do rangi najważniejszej sprawy drugorzędne, a pierwszorzędne umniejszając.
Ale czy usłyszę Jezusa, który mówi, żebym zajrzała w swoje wnętrze?
Dzisiaj tak, dzisiaj słyszę i jest to łaska. Rachunek sumienia i spowiedź są takim spotkaniem z Jezusem, z braćmi (siostrami) i z własnym sercem. Spowiedź jest miejscem zwycięstwa nad pozorami i pokazuchą, jest oczyszczeniem najistotniejszym, jest wreszcie wypełnieniem Duchem Świętym, tym Darem, którego serce człowieka potrzebuje, za którym tęskni i który uszczęśliwia.
Fot. Bardzo lubię ten obraz. Z boku Jezusa na krzyżu wylewa się Krew i Woda - dar Miłości, Miłosierdzia, i ręce trzymające kielich, który przyjmuje Dar... Chcę być tym naczyniem, czystym i otwartym na przyjęcie Daru. Po to spowiedź, by nie być zapchanym, by być właśnie tak otwartym na Miłość. A po przyjęciu Daru, Nim się dzielić, tą Miłością kochać.
***
Modlitwa św. Małgorzaty Marii Alacoque, którą dziś w Kościele wspominamy (z blogu Barki):
O Krwi Przenajświętsza,
rozlej się na moją duszę, aby ją uświęcać;
niech Twoja Miłość, którą rozlałeś, obejmuje moje serce, aby jej oczyścić.
Słodki mój Jezu, łączę moją duszę z Twoją,
moje serce i mojego ducha, i moje życie i moje zamiary –
z Twoimi,
i tak zjednoczona, stawiam się przed Twoim Ojcem.
Przyjmij mnie, o Przedwieczny Ojcze,
Przez zasługi Twojego Boskiego Syna,
które Ci składam wraz z kapłanem
i z całym Kościołem.
Tylko tak na mnie patrz,
jako na ukrytą w Jego ranach,
pokrytą Jego krwią
i bogatą w Jego zasługi.
Tak właśnie staję przed Tobą,
abyś mnie nie odrzucił sprzed Twego oblicza,
lecz abyś mnie przyjął
w ramiona Twej Boskiej dobroci
i abyś mi udzielił łaski wybawienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz