... «Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem». A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela”.
[...] a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni.
Kto może pojąć, niech pojmuje”. (Mt 19,3-12)
Dzisiejsze słowo poruszyło mnie podwójnie.
Po pierwsze, to ono właśnie było światłem, kiedy rozeznawałam drogę powołania.
Po drugie, to słowo padło we mnie, w moje serce, 23 lata temu, pod Częstochową w klasztorze sióstr dominikanek, zwanym "Świętej Anny". Byłam tam wówczas z grupą młodzieży z Wilna w drodze na ŚDM w Częstochowie w 1991 r. Opiekunem naszym i duchowym przewodnikiem był wspominany wczoraj w blogu śp. o. Witold... On towarzyszył mi duchowo, i z wielką delikatnością i mądrością wysłuchiwał mego wewnętrznego szamotania, nie sugerując nic, czekając na znak łaski.
Łaska przyszła w tym słowie. Dwie drogi ukazane przez samego Jezusa: jedna "normalna", od początku świata darowana ludziom, droga małżeństwa, a druga "bezżenna" dla królestwa, którą obrał sam Jezus.
W wielkiej wolności, zaproszenie do tej drugiej drogi, podjęłam. Obie były piękne i otwarte.
Wybór polega na tym, że z czegoś się rezygnuje. Poszłam drogą Jezusa.
Czy pojmuję już w pełni, co mi podarowane? Na pewno jeszcze nie!
Jednak łaska konsekracji wprowadza wgłąb tej tajemnicy i rodzi wdzięczność: za wybranie bezwarunkowe i za obdarowanie obfite.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz