niedziela, 7 sierpnia 2016

7 VIII, czuwanie miłujące

...Pobożni synowie dobrych składali w ukryciu ofiary i ustanowili zgodnie Boskie prawo, że te same dobra i niebezpieczeństwa święci podejmą jednakowo. I już zaczynali śpiewać hymny przodków... (Mdr 18,6-9)

Ewangelia dzisiejsza jest długaśna (Łk 12,32-48), ale zawiera temat przeszywający całość, trzy przypowieści: czuwanie serca i gotowość na przyjście Pana. Taki adwentowy akcent w środku wakacji.
Jednak cytuję I czytanie, bo ono mnie dziś "nakręca". Ono podprowadza do II czytania czytania (Hbr 11,1-2.8-12) gdzie mowa o wierze, jako poręce tego czego się spodziewamy a jeszcze nie widzimy.
Takie 4 postawy wydobywam z I czytania i czuję się do nich zaproszona:
1. w ukryciu składanie ofiary (rozumiem to jako dar wewnętrzny dla Pana)
2. sprawiedliwość (wymaganie od siebie nawet jeśli życie nie wymaga)
3. podejmowanie życia z pamięcią o Opatrzności Bożej - z jednakim zaufaniem w dobru i w niebezpieczeństwie
4. wdzięczność (śpiewanie miłości Bogu w głębi serca - ono otwiera oczy na Boże dary, przede wszystkim na dar dziecięctwa Bożego, udzielony nam).
Sumując można to nazwać czuwaniem miłującym :)

***
Dobra lektura: o. Augustyn Pelanowski
(ze strony http://gosc.pl/doc/3353301.Ryzyko-wiary)

Wiara pozwala zobaczyć to, co niewidzialne. Buduje się na obietnicach pewniejszych niż dowody. Istnieje miłość od pierwszego wejrzenia, ale nie istnieje wiara od pierwszej chwili.

Ryzyko wiary  
Wiara to wpatrywanie się w ciemność i potrzeba czasu,
by dostrzec w niej wszystko to, co jest poza czasem. Miłość nas zdobywa, wiarę trzeba zdobywać, nadzieja zaś czyni nas niezdobytymi dla rozpaczy. Wiara jest widzeniem niewidzialnego, stąd często towarzyszy jej przerażenie. Kierkegaard opisał wiarę w ten sposób: „Wierzyć to znaczy znajdować się na skraju przepaści i słyszeć głos, który woła: »Skacz, złapię cię w ramiona«”. Dlatego w Księdze Wyjścia wiarę poprzedza widzenie dzieł Boga i przerażenie ludzkie.

Można powiedzieć, że się coś widzi, gdy się rozumie treść ukrytą, dźwięk potężnej Bożej mowy. Przerażenie wówczas nie jest trwogą wycofującą się przed niebezpieczeństwem,
ale zachwytem nad wezwaniem do przeznaczenia niedającego się do końca pojąć. Ale nie chodzi bynajmniej o przerażenie złodzieja, który wszedłszy do domu w celu dokonania kradzieży, nagle wzywa Boga na pomoc. To nie jest wiara, gdy przypominamy sobie o Bogu, by nam dopomógł w nieprawych zamiarach. Nie istnieje wiara złodzieja, który prosi Boga o pomoc, by udało mu się ukraść. Istnieje wiara okradzionego, który potrafi zaufać Bogu, wynagradzającemu krzywdy jeszcze większym dobrem niż to, które się utraciło. O wierze Hioba napisano: „Pan oddał mu całą majętność w dwójnasób” (Hi 42,10). Jednak mimo wszystko myślę, że wiara przychodzi do mnie niczym złodziej, jak powiedział Jezus o swoim niespodziewanym przyjściu.

Trzeba posiadać dar umiejętności średniowiecznego mistyka i dopatrzeć się w słowie credere (wierzyć) słów okradających z nieodpowiedzialności: cor dare (dać serce). Oddać swoje serce to odpowiedzieć na szept Boga pytający o to, czy chcę uwierzyć w Jego obietnicę. Wierzący nie zarządza swoim życiem, lecz poddaje się Bogu jako właścicielowi. Wiara to poddanie się Temu, który już zwyciężył moich nieprzyjaciół, to zrzeczenie się zagubienia, które wydaje nam się swobodą kreowania własnego losu. Bruno Forte okrada mnie z iluzji zaufania sobie samemu, gdy czytam jego słowa o wierze: „Wierzy ten, kto zgadza się na ukrzyżowanie swoich oczekiwań na krzyżu Chrystusa, a nie Chrystusa na krzyżu swoich oczekiwań”.

1 komentarz:

  1. Kiedyś miałem żal do panien czuwających, że nie użyczyły pannom rozproszonym oliwy do ich lamp. Dziś już tak nie myślę. Panny czuwające rzeczywiście postąpiły roztropnie, to znaczy miłosiernie...:)

    OdpowiedzUsuń