„Niech się nie trwoży serce wasze. [...] A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę”... (J 14,1-6)
Mnie dziś ujęło słowo Jezusa "zabiorę was" - w grece jest to bardziej wymowne: "zabiorę ze sobą" - i zaraz w wyobraźni zrodził mi się obraz Jezusa przewoźnika :).
A na serio, to cieszę się ogromnie, że On sam nas zabierze ze sobą, a nie wyśle np. aniołów.
W tym tygodniu pracował we mnie temat Dobrego Pasterza i właśnie też dziś, w tej Ewangelii, ta troska Jego jest znów widoczna. Co do Jego miłości, troski i zbawienia nas, nie mają być zatrwożone serca nasze. Jeśli się trwożyć, to tylko nad pytaniem, czy nie szukam drogi, prawdy i życia poza Jezusem?
A nawet jeśli... - to dajmy się odnaleźć i wziąć na ramiona.
Fot. Mnie dziś tak przytulił :)
"Jeśli się trwożyć, to tylko nad pytaniem, czy nie szukam drogi, prawdy i życia poza Jezusem?" - co masz na myśli pisząc "poza Jezusem"?
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że chodzi Ci o szukanie szczęścia w świecie doczesnym, podczas gdy Jezus otwiera drzwi do życia wiecznego? Może oznaczać, że żywić nadzieję na spełnienie w świecie doczesnym, to szukać szczęścia poza Jezusem? A może dopiero utrata wszelkiej ludzkiej nadziei pozwala otworzyć się na Wieczność? Przypomniał mi się w tym momencie cytat:
"Gdy my jesteśmy u kresu, On jest u początku", a więc "Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy (tu) wchodzicie"... i tym "optymistycznym" akcentem chciałbym zakończyć :)
"Szukać drogi, prawdy i życia poza Jezusem?" - moim zdaniem to szukać spełnienia poza Jego krzyżem, poza wspólnotą współcierpienia, której figurą jest Kościół Chrystusowy, a szerzej cała odkupiona Ludzkość. Wiem to, jednak niełatwo mi przychodzi to współuczestnictwo, w każdym razie uczę się empatii i współczucia doświadczając osobistego cierpienia.
OdpowiedzUsuń"...bo przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego." (Dz 14,22)
Usuń