"Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. [...]
A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych..." Łk 6,27-38
Wydanie interlinearne NT tłumaczy "przyjemny dla niewdzięcznych i złych".
Czy tak się da? Po ludzku sądzę, że nie. Ale Jeden Człowiek tak potrafił - Jezus, Syn Najwyższego. I tą możnością z nami się dzieli!
Jesteśmy synami Najwyższego, z Jego woli jesteśmy na świecie, a przez chrzest jesteśmy złączeni, wszczepieni w Jezusa, mamy w sobie Jego miłość i moc, która de facto ujawnia się właśnie wówczas, kiedy nie doświadczamy klimatu do kochania...
Wówczas ta miłość "hartuje się" (zob. Łusiak SJ) i w bezwarunkowości błyska światłem z Nieba!
W konkrecie życia uczę się takiej miłości małymi krokami: że nie oddam "pięknym za nadobne" i zadziwiam się, że tak można i przeżyłam :) że się tak da, choć nie własną mocą... Potem, jak pozwolę Duchowi działać, to wyjdzie z mych ust i dobre słowo, i wyjście-ku z mojej strony itp., i modlitwa, i przyjemna twarz... I inne postawy we-mnie-nie-ze-mnie, które mnie samą nieraz zadziwiają miłosierdziem :)... Jest to działanie łaski (niewątpliwie)! Ale by jej doświadczyć, trzeba sobie na nią pozwolić...
Fot. z internetu. Wybrałam to zdjęcie, bo "mówi", że jeśli miłość jest, to zostaje, pomimo wszystko...
Realizacja tych słów Jezusa daje wolność!!! :-)
OdpowiedzUsuńb=>t