Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. J 3,13-17
Zostałam zbawiona przez Krzyż zmartwychwstałego Pana!
Chyba do końca tego nie rozumiem. Tracę cierpliwość, kiedy mój krzyż, który jest uczestnictwem w Jego, dotyka mnie w codzienności. Z utratą cierpliwości widzę swą nagość - brak miłości.
Uczę się przyjmowania krzyża codzienności. Dziś lekcją będzie patrzenie na krzyż Jezusa. Dłuższą chwilę patrzeć, by zobaczyć MIŁOŚĆ.
„Nie skłania mnie, Panie, do miłowania Cię niebo, które mi obiecujesz… Skłaniasz mnie do tego Ty, mój Boże, skłania mnie widok Ciebie przybitego do krzyża, ogołoconego. Skłania mnie widok Twojego zranionego oblicza, skłaniają mnie skierowane ku Tobie obelgi i twój krzyż” (św. Teresa z Avila).
Tak św. Teresa, a ja choć noszę wyszyte przez siebie na habicie czerwone serce z krzyżem, ciągle rozpoznawać uczę się Miłość Ukrzyżowaną w moim życiu.
Chciałabym za autorem starochrześcijańskiego hymnu powtarzać z wiarą:
Chwalebny Krzyż zmartwychwstałego Pana
Jest drzewem mojego zbawienia;
On moim pokarmem, on moją rozkoszą,
W jego korzenie wrastam,
W jego gałęziach odpoczywam.
Jego rosa mnie ożywia,
Jego powiew mnie użyźnia,
W jego cieniu postawiłem mój namiot.
On w głodzie jest pokarmem,
W pragnieniu źródłem wody,
Moim okryciem w nagości.
Stroma ścieżka, moja droga wąska,
Drabina Jakuba, łoże miłości,
Gdzie nas poślubił Pan.
W trwodze tyś obroną,
w potknięciu podporą,
W zwycięstwie koroną,
W walce tyś nagrodą.
Drzewo życia wiecznego,
Podpora wszechświata,
Kościec ziemi,
Twój wierzchołek sięga nieba,
A w twoich ramionach otwartych
Jaśnieje miłość Boga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz