Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich? Łk 9, 51-56
A my często nawet nie pytamy Pana, tylko ogień słów, spojrzeń, krytyki rzucamy na tych, którzy nam w jakiś sposób nie okazali otwarcia.
Ile razy, czasem nawet w ciągu jednego dnia, odczuwamy nieprzyjęcie, niektórzy nawet od najbliższych.
Patrzmy na Jezusa. Jezus przyjmuje odrzucenie! On nie robi scen.
Jezu, cichy i POKORNEGO Serca, uczyń serca nasze według Serca Twego.
Dziś wtorek - tajemnice bolesne - przez kontemplację chcę czynić ze swej strony swe serce plastyczne dla Bożego Ducha.
Myślę, że za każdym razem, kiedy zobaczymy na zewnątrz coś rażącego nasz zmysł moralny, miast "zionąć ogniem słów, spojrzeń, krytyki", dobrze jest zauważyć w sobie tą niezdrową tendencję do osądzania, przemocy, a nawet okrucieństwa.../ps
OdpowiedzUsuńDobrze jest...ale szybkość ogniowa nasza często na to nie pozwala...
OdpowiedzUsuńMasz rację, taksujemy z automatu na podstawie wdrukowanego programu, często refleksja przychodzi dopiero po czasie.
Usuń"Jezus przyjmuje odrzucenie!"-cóż za paradoksalne podejście?
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że Boga nie interesuje nic, poza prawdą naszego wnętrza. To dziwne, On chce schodzić z nami coraz głębiej. Czy to się nazywa droga do Królestwa? I jeszcze ten wymóg nieoglądania się wstecz.../
Jezus schodzić chce z nami głębiej do naszego wnętrza (i je przemieniać), by objawiło się potem, na zewnątrz także, Królestwo Boże.
OdpowiedzUsuń"Jezus przyjmuje odrzucenie!", a to znaczy, że jest Bogiem i przychodzi/obejmuje wszystkich, chrześcijanie nie mogą Go sobie zawłaszczyć.../
OdpowiedzUsuń... chodzi raczej o to, żeby chrześcijanie dali MU się zawłaszczyć. By byli coraz bardziej chrystusowymi.
UsuńA tak, o to chodzi, zwłaszcza o to! Wtedy problem "zawłaszczania", może nawet zniknie?
Usuń