Dziś i jutro żegnamy naszego Ojca Założyciela Biskupa Wacława Świerzawskiego.
Rano modląc medytacją Słowa Bożego na dziś przeznaczoną, zdumiałam się, wzruszyłam się i ucieszyłam się wielce. Odebrałam dzisiejsze Słowo do swego serca bardzo przez kontekst życia śp. bpa Wacława. Dlaczego? Spróbuję to w skrócie wyjaśnić.
Pierwsze czytanie - Iz 25,6-10a - mowa o uczcie, jaką Bóg przygotowuje na swej górze. Jest to zapowiedź uczty mesjańskiej, eschatologicznej, bo jest tam mowa o tym, że zedrze Bóg na tym spotkaniu, na tej uczcie, zasłonę, zapuszczoną na twarzach wszystkich...
Nasz Ojciec zawsze powtarzał, że teraz mamy na oczach zasłonę i to sprawia, że nie rozpoznajemy Boga w Eucharystii - uczcie, jaką Bóg zastawia codziennie dla nas i gdzie daje nam wszystko, czego potrzebujemy. Daje najlepszy Pokarm, bo daje Siebie samego. Ta uczta eschatologiczna już jest w zasięgu naszym i jest nią Eucharystia, tylko oczy nasze są jeszcze na uwięzi... A przecież w liturgii mamy dostęp do WSZYSTKIEGO, bo do Boga samego.
Drugie czytanie Flp 4,12-20, to słowo zachęcające do wielkiej syntezy życia. Umieć obfitować i głód cierpieć, to umiejętność św. Pawła, ale odnoszę te słowa także do naszego Ojca. Tak żył nasz Ojciec, bo był człowiekiem wielkiej syntezy:
- Łączył wielką teologię z pokornym klęczeniem przed Obecnym.
- Łączył w sobie dostojeństwo liturga i prostotę dziecka. W szatach liturgicznych oddawał sobą ład i majestat wieczności a w codzienności, zwłaszcza już w chorobie, umiał przyjąć i poprosić o pomoc. Był wdzięczny. Kiedyś czuwając nocą przy jego łóżku, słyszałam, jak śpiewał: "Wisi na krzyżu Pan Stwórca nieba, płakać za grzechy człowiecze potrzeba...".
- Łączył sobą (charyzmatem Obecnego) także nas - siostry - z różnych domów i kultur. Kochał Maryję i nam Ją dał taką - spod Krzyża - rodzącą Kościół. Był człowiekiem paschalnym - jak awers i rewers - przyjmował śmierć i życie.
Najbardziej mi zostało i wybrzmiało w pamięci dziś to, że umiał znosić cierpienie, że ono go nie czyniło cierpiętnikiem lecz składającym ofiarę. Jego przyjaźń z Jezusem była faktem i widziałam ją w jego życiu, wręcz w jego ciele...
Zaś dzisiejsza Ewangelia Mt 22,1-14 (Przypowieść o zaproszonych na ucztę) ukazuje mi całościowo życie i posługiwanie naszego Ojca. Widzę go w tych sługach, których Gospodarz wysyła, by zapraszali na ucztę weselną. Bp Wacław tak żył, że słowem i życiem zapraszał wszystkich i każdego na Eucharystię.
Co więcej? Był dobrym sługą i znał Gospodarza, dlatego jego troską było to, by zaproszeni mieli odpowiedni strój, tj. białą szatę łaski, której Bóg nigdy nie żałuje tym, co o nią zabiegają i chcą ją przyjąć.
Jestem pod ogromnym wrażeniem "zbiegu okoliczności" liturgii Słowa z pogrzebem naszego Ojca.
Modlę się za niego, by już zasiadł przy Uczcie niebieskiej bez zasłony, będąc obsługiwanym przez Sługę i Pana Najwyższego (Jezus to obiecał). Musi to być rzeczywiście doświadczenie nieziemskie...
Ja zaś dostrzegam już w nadziei ten znany mi uśmiech Świerzawskiego, na tej niebieskiej Uczcie. Czytam ten uśmiech jako syntezę wdzięczności i uwielbienia, zdumienia i spełnienia, pamięci o nas i zachęty dla nas. Ten uśmiech Ojca, który widzę oczami serca, daje mi odwagę i zachęca, by przyjaźń z Obecnym czynić pasją życia i pasją posługi tym, którzy tej przyjaźni jeszcze nie doświadczyli lub ją zaniedbali.
Fot. To zdjęcie zrobiłam Ojcu na promie w Zawichoście w lipcu tego roku. Patrzę na nie i widzę człowieka, który patrzy i widzi już dalej... I jest gotów, jako dobry sługa do wyruszenia na opłotki czy też już na Ucztę do której tęsknił...
***
Ojcze, biskupie Wacławie, w tajemnicy Świętych Obcowania, módl się za nami. Wtajemniczałeś nas w liturgię i wiemy, że na Eucharystii jesteśmy na tej samej Uczcie, tylko już z różnych stron...
Módl się za nas, by Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przeniknął nasze serca swoim światłem, abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania (dzisiejsza aklamacja przed Ewangelią).
Piękny Człowiek!!!
OdpowiedzUsuńSiostro Aniu, nic tylko powiedzieć: Amen! Amen! Obyśmy żyli, jak nas uczył nasz dobry Ojciec, mądry Pasterz. Mamy Go nadal, tylko już w innej rzeczywistości. Bogu dzięki za łaskę spotkania bpa Wacława.
OdpowiedzUsuńBardzo porządny człowiek, Trzeba żyć jak on i głosić słowo Boże. Na prawdę szanować takich ludzi oraz pomagać im w posłudze.
OdpowiedzUsuń