poniedziałek, 9 lutego 2015

9 II, moje dotykanie

... gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy do osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby choć frędzli u Jego płaszcza mogli się dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie. (Mk 6,53-56)

Wczoraj skupiłam się na dotyku Jezusa. Dziś na swoim.
Bo jak się mówi, że do tanga trzeba dwojga, tak i do spotkania trzeba obu stron.
Jezus może uzdrawiać nas bez nas i to czasem robi. Ale skoro Bóg nas stworzył relacyjnymi, to...
Tu zacytuję refren dzisiejszego psalmu: Radością Pana dzieła, które stworzył.
Całe stworzenie jest sobą i tym czym jest, niesie Bogu radość. Człowiek też ma być radością Boga. Bóg zbliża się do człowieka w Jezusie, do mnie się zbliża. Więc i ja do Niego chcę się zbliżać, chcę Go dotykać. Chcę być Jego radością! :)
Chcę Go dotykać też na różne sposoby (jak i On mnie). Chcę Go dotykać wiarą, nadzieją, miłością. Chcę Go świadomie dotykać w sakramentach, w Słowie, w drugim człowieku, chcę Go dotykać w sobie.
Wiem, że ten dotyk jest przyjęciem łaski, jest wyrazem mej otwartości i przepustowości. Jest spotkaniem.

Pamiętam, jak zależało mi na tym, żeby świadomie dotknąć pustego grobu, pamiętam, że chciałam pocałować ziemię, po której On chodził... Mam czucie w ciele, mam sprawne zmysły, uważam, że dotyk jest normalnością w kontakcie z rzeczywistością :).

Fot. tym razem z internetu.

3 komentarze:

  1. pocałować ziemię, po której On chodził - wzruszyłam się

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty, to możesz uczynić, Malutka :), już za kilka dni. Niech Bóg prowadzi, Anioł Stróż strzeże.

      Usuń
  2. :) oj nachodziłam się TAM, zanim znalazłam sposobność, by ziemię rzeczywiście ucałować a nie chodnik współczesny. Ale się udało! :)

    OdpowiedzUsuń