Bardzo intymna scena.
Trzeba ją sobie jakoś unaocznić, trzeba ją pokontemplować, żeby zrozumieć i zakosztować tego matczynego gestu Jezusa.
Włożyłam sobie palce w uszy (zrób to) i poczułam zatkanie, zamknięcie... Ten głuchoniemy musiał też to poczuć. "Effata" - jak nowe stworzenie. Zresztą przy chrzcie dorosłego jest taki obrzęd "Effata", gdzie kapłan wkłada palce do uszu katechumena i wypowiada słowa "otwórz się".
Bez łaski nie jesteśmy w stanie słyszeć Słowa (ani ludzi) i nie jesteśmy w stanie dobrze mówić.
Rodzi się modlitwa: Jezu, weź mnie na bok, intymnie, dotknij mnie i uzdrów mnie.
I trzeba pozwolić sobie na takie odosobnienie z Jezusem...
Fot. z katechumenalnego obrzędu Effata
O czymś bardzo podobnym dziś myślałam. Człowiek potrzebuje się zresetować, wtedy Bóg ma przystęp do duszy. Myślę też o tych momentach, gdy Jezus faktycznie wkłada palce w moje uszy, które są przyzwyczajone do gwaru życia ...Tak jak piszesz Siostro, to bardo intymna chwila. To łaska wlanej kontemplacji, że czasem tak jest, że z biegu wpadam na spotkanie z Nim i On tak dotyka moich uszu, że od razu słyszę. To piękne momenty, choć u mnie bywają nie często. Zazwyczaj jak przychodzę do kaplicy słyszę w sobie "pisk hamowania" :):) i trwa on długo nim zacznę słuchać Pana :) Dziękuję za ten post :)
OdpowiedzUsuńFajne określenie "pisk hamowania" :)
UsuńNaprawdę należy bardzo dokładnie wyobrazić sobie tę scenę, aby ją zrozumieć. To musiała być naprawdę taka bliskość z Jezusem, który chciał pomóc człowiekowi, otworzyć mu się na świat. Być zdrowym. To piękne, że możemy czytać o takich czynach...
OdpowiedzUsuńTo piękne, że możemy czytać o czynach Jezusa. Owszem. Ale jeszcze piękniejsze, że możemy doświadczać miłości Jezusa w sakramentach.
UsuńOtwórz mnie Jezu, na dary Ducha Świętego, proszę Jezusa. Effata, mówi Jezu do mnie. Duchu Święty przyjdź i módl się we mnie, bo tylko taka modlitwa jest miła Bogu. Amen Jezu. Amen Duchu Święty. Amen Boże Ojcze.
OdpowiedzUsuńAmen.
Usuń