Wówczas zapytają sprawiedliwi: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?
A Król im odpowie: «Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili».(Mt 25,31-46)
Ksiądz podczas homilii powiedział, żebyśmy w tym najmniejszym zobaczyli najpierw siebie samych.
I moja modlitwa poszła dziś w tym kierunku.
Popatrzyłam na siebie jako na głodną i spragnioną (uświadomiłam czego jestem głodna? dostrzegłam w sobie głód Boga i Jego Słowa). Nakarmić swoją duszę Jego Obecnością!
Popatrzyłam na swą duszę jako na przybysza i na to wszystko, co przynosi do mej świadomości... i przyjęłam to! Choć może wolałabym, by to czy owo mnie ominęło...
Popatrzyłam na siebie jako na nagą duchową... Mogę się przykryć tylko łaską Pana i Jego mocą miłowania.
Popatrzyłam na moje choroby i uwięzienia, które mnie zatrzymują i unieruchamiają w miłowaniu. Spróbowałam wejść do siebie, do tej wewnętrznej niemocy, swoistego więzienia..., czyli odwiedziłam siebie.
To nie jest egoizm, to próba nawrócenia się ku miłości, i jest to według I czytania dzisiejszego, które się kończy słowami: "ale będziesz kochał bliźniego jak siebie samego. Ja jestem Pan" (Kpł 18,19).
Fot. Łatwiej jest czasem zbliżyć swe ciało do niedźwiedzia (lub wydać je na spalenie) niż własną duszę przytulić do siebie!
***
z modlitwy po Komunii:
"Wszechmogący Boże, spraw, niech przyjęty przez nas Sakrament uzdrowi nasze dusze i ciała, abyśmy mogli radować się owocami łaski, która zbawia całego człowieka"...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz