Gdy Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: „Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon”. Mt 2,1-12
W odnajdywaniu Jezusa trzeba ruszyć z miejsca swego przyzwyczajenia i trzeba też poprosić o pomoc ludzi...
Tak było z Mędrcami, tak też jest w drodze duchowej każdego człowieka. Przyjaciel, spowiednik, kierownik duchowy, czasem brat lub siostra wskażą nam obecność Boga bardziej niż własne szukanie (choć ono jest początkiem drogi ku Światłu). Oni z kolei też potrzebują popchnięcia duchowego. Pokora pozwoli usłyszeć wskazówkę i doprowadzi do Betlejem. Pokora i miłość.
Modlę się dziś za siebie, bym wskazując innym drogę do Chrystusa, nie była Herodem, który dużo wie, ale nie potrafi kochać...
Ta dzisiejsza uroczystość Objawienia Pańskiego porusza gdzieś głęboko moje wnętrze, czuję, że chodzi tu o miłość. Chodzi o Miłość, która się objawia.
To kolejna widzialna lekcja Syna o Niewidzialnym Ojcu... Chcę się tego nauczyć - nauczyć kochać bliskiego i dalekiego, by stał się bliski.
Fot. Betlejem, wejście do Bazyliki Narodzenia Pańskiego, trzeba się pochylić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz