Przyszło strapienie, więc trzeba nim się zająć.
Wołam na pomoc św. Ignacego, bo rozpracował to świetnie, więc wchodzi na trzeciego do rozmowy. Przyjaciele Jezusa - Jego święci - stają się moimi przyjaciółmi. To jest piękne i ubogacające doświadczenie.
Dużo by pisać... Raczej zalinkuję to, z czego korzystam:
http://www.rozmawiamy.jezuici.pl/articles/52/n/52
Przede wszystkim strapienie duchowe jest stanem przeciwnym do pociechy duchowej, a więc polega na pomniejszeniu życia wiarą, nadzieją i miłością. Z tego powodu człowiek jest skłonny do zniechęcenia, oschły, oziębły czy smutny. Czuje się jakby odłączony od Boga. Rodzą się wtedy myśli i uczucia ciemności, zakłócenia, pragnienia rzeczy przyziemnych, niskich, różnego rodzaju niepokoje.
Strapienie deprymuje człowieka, tzn. martwi, peszy, dołuje, upakarza itp...
W życiu duchowym strapienie wyraża się w braku jakiegokolwiek smaku i upodobania w sprawach duchowych. Św. Ignacy w liście do siostry Teresy Rejadell w taki sposób opisuje strapienie:
Nieprzyjaciel dręczy nas bez przerwy, wywołuje smutek, którego przyczyn zupełnie nie rozumiemy. Nie odczuwamy żadnej pobożności ani w modlitwie, ani w kontemplacji, żadnego smaku i upodobania wewnętrznego w mówieniu i słuchaniu o rzeczach Bożych. Na tym jednak jeszcze nie koniec, bo gdy nieprzyjaciel spostrzeże, że jesteśmy osłabieni i upokorzeni przez tego rodzaju przykre przeżycia, wówczas podsuwa nam myśl, że Bóg, nasz pan, zupełnie o nas zapomniał. W takich chwilach zaczyna nam się wydawać, że jesteśmy daleko od Pana naszego i że wszystko, co zrobiliśmy i co chcielibyśmy jeszcze zrobić, nie ma żadnej wartości (Pisma wybrane, s. 559n).Św. Ignacy wyczaił przyczyny strapienia duchowego:
1. My sami. Nasza letniość, faryzeim itp. Wobec tego, ten rodzaj strapienia jest bardzo ważny w naszym życiu. Dzięki niemu Bóg chce nas wyrwać z naszego minimalizmu, przeciętności, grzechów. Chce nam pokazać źródło prawdziwej radości i dobra. Dlatego strapienia nie należy traktować jak czasu straconego. To może być czas wzrastania (dezintegracji pozytywnej :).
2. Dany nam czas próby. Czas strapienia może być zesłany przez Pana Boga, choćbyśmy byli Mu wierni. Jest to czas próby, czas pustyni. Bóg zsyła tę próbę na człowieka, bo w niej okazuje się nasza prawdziwość zaufania Bogu, nasza miłość do Boga. W próbie okazuje się, czy jest to miłość interesowna, czy bezinteresowna. Takie strapienie oczyszcza z egoizmu. Dzięki niemu możemy przejść od miłości Bożych darów, od pociech do miłości samego Boga. To może być szansa skoku jakościowego!
3. "Żebyśmy się nie panoszyli w cudzym gnieździe". Poprzez strapienie Bóg chce nam powiedzieć, że wszystko jest Jego absolutnym darem i łaską. Oczyszczamy się wtedy z wszelkich roszczeń i pozostajemy w oczekiwaniu Bożych darów i Jego samego. Bóg chce nam dać siebie, ale pragnie, byśmy oczekiwali Go cierpliwie, nie zadowalając się jedynie jakimiś namiastkami miłości.
W doświadczeniu strapienia mam przebłyski obdarowania. Lekiem więc na dziś, na ten stan, staje się "podarowany" Psalm 131 w wersji Biblii Pierwszego Kościoła:
O Panie, moje serce nie wywyższa się
ani moje oczy nie patrzą wyniośle;
nie ubiegam się o wielkość
ani o cudowność mnie przerastającą.
Przeciwnie: staram się byś skromny w myślach.
Ale duszę swoją uczę tego, co wyższe,
jak niemowlę odstawione od piersi jego matki*,
aby na mą duszę spłynęła nagroda.
Niech Izrael opiera swe nadzieje na Panu
i teraz, i na wieki.
*dziecko nakarmione, odstawione od piersi jest wciąż w ramionach matki i z wysokości jej oczu ogląda świat i ludzi. Tak i psalmista swoją wielkość dostrzega w przygarnięciu siebie przez Boga.
Już przesłałam komuś, dla kogo ten wpis będzie chyba wazny...
OdpowiedzUsuńDzieki.
Jeśli komuś posłuży,to będzie owocny. Cieszę się.
OdpowiedzUsuń