Przewijają się różne słowa tak mniej więcej co dwa tygodnie. To taki mój pewien zamysł, ufam, że z Ducha. Rzecz istotna się dzieje poza netem, ale dla pamięci sobie strzępy notuję.
Słowo i temat DOTYKU wszedł do naszej "rozmowy" wraz z Bożym Narodzeniem. Od tego momentu jest Bóg dotykalny.
Co więcej, też dotyka. Jak dziś w Ewangelii (Mk 1,40-45), dotyka Jezus trędowatego, choć nie musiał tego robić, mógł na odległość go uzdrowić...
Patrzę na Jezusa, jak wchodzi do Jordanu. Patrzę jak woda pełna naszych ludzkich grzechów Go dotyka i oblepia tym wszystkim, co w niej się znajduje... Daje się Jezus dotknąć każdemu ludzkiemu grzechowi...
Jezus daje się dotykać, bo jest z nas, swój; Jezus dotyka, bo chce, byśmy byli z Niego, Jego...
Lekarze mówią tak:
Dotyk. Często go nie doceniamy, a bez niego nie bylibyśmy w stanie poprawnie funkcjonować. Odpowiedzialny jest zarówno za uczucie delikatnego głaskania, jak i nacisku, bólu i temperatury. Zmysł dotyku jest niezwykle cenny. Jako narzędzie fizjologiczne, pełni ważną funkcję ostrzegawczą przez sygnalizowanie zagrożenia za pomocą bodźców bólowych. Jednocześnie odgrywa znaczącą rolę w psychologii – jest kluczowy dla procesu nawiązywania i pogłębiania relacji z drugą osobą.
Dużo miałam w życiu dobrego ludzkiego dotyku. Mam za co dziękować ludziom i Bogu.
Zmysł dotyku jest dla mnie także miejscem obdarowywania ludzi Bożą i ludzką miłością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz