Powstał Eliasz, prorok jak ogień,
a słowo jego płonęło jak pochodnia. [...]
Ty, który zostałeś wzięty w skłębionym płomieniu,
na wozie o koniach ognistych.
O tobie napisano, żeś zachowany na czasy stosowne,
by uśmierzyć gniew zanim zapłonie... (Syr 48,1-11)
Kilka wątków miała dzisiejsza moja modlitwa.
Jeden, to pamięć i więź z ks. Krzysztofem Grzywoczem. Gdy myślę o Eliaszu i jego zabraniu do nieba, to też podobnie myślę o ks. Krzysztofie. Dużo zaczerpnęłam od niego, bo jego słowo, które słuchałam, płonęło jak pochodnia, oświetlając też moją drogę. Jestem mu wdzięczna. Dorastałam przy nim. Jego zaginięcie w Alpach, jest dla mnie, jak zabranie Eliasza do nieba...
Drugi wątek, to sprawa uśmierzenia gniewu zanim zapłonie... Chodzi tu o wymiar bardziej relacyjny i społeczny, ale ja odnoszę tę sprawę też do własnego serca. Rozpoznać, złapać, uśmierzyć gniew zanim zapłonie - ile więcej spokoju, pokoju i dobra byłoby w naszych domach, gdybyśmy potrafili ten wymiar Eliaszowy wprowadzić we własne serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz