niedziela, 31 grudnia 2017

31 XII, tworzenie Domu

Pan tak powiedział do Abrama podczas widzenia: «Nie obawiaj się, Abramie, bo Ja jestem twoim obrońcą; nagroda twoja będzie sowita».
[...] Pan okazał Sarze łaskawość, jak to obiecał, i uczynił jej to, co zapowiedział. Sara stała się brzemienną i urodziła sędziwemu Abrahamowi syna w tym właśnie czasie, jaki Bóg wyznaczył. Abraham dał swemu synowi, który mu się urodził, a którego mu zrodziła Sara, imię Izaak. (Rdz 15, 1-6; 21, 1-3)

Między pierwszym zdaniem a drugim, jakie zacytowałam jest kilka rozdziałów, czyli parędziesiąt lat i wydarzeń...
Sięgnęłam dziś na modlitwie do wydarzenia Abrahama i jego wiary i muszę przyznać, że bardzo wciąga ta historia. 
To co chcę zapisać, to przede wszystkim niezwykła wierność Boga w spełnianiu obietnicy, choć nie według scenariuszu ludzkiego. Kiedyś chyba Halik pisał, że wiara jest postawą cierpliwości wobec Boga. Właśnie w historii Abrahama to wyraźnie widać. Ta stabilna wierność Boga wymaga i mojej wiary (czyli cierpliwości wobec działania Bożego).
Druga sprawa, to radość Abrahama. Kiedy usłyszał obietnicę syna, ucieszył się. Zaraz jednak ludzkie myślenie i ocena sytuacji sprowadziła go do codzienności. Ja jednak coś uszczknęłam z tej radości u jej początku (też u dnia początku i choć rozmywa się czasem w wydarzeniach dnia, to zostawia od początku dnia rezerwację w sercu, bo zamierza wrócić :). Potem radość jeszcze przewinęła się w spotkaniu z Trzema, którzy nawiedzają Abrahama i Sarę w najgorętszej porze dnia pod Dębami Mamre, spotkałam tam radość niedowierzającą, może nawet ironiczną, ale jednak dotykającą pragnień osób, które ją przeżywały. I widziałam, jak rozbłysła w narodzeniu Izaaka, który w imieniu swym zawarł wydarzenie radości. Dalej w pamięci odświeżyłam następne wydarzenia, jak góra Moria i doświadczenie tam przez Abrahama radości i wiary paschalnej - gotowej zawierzyć ponad nadzieję - i nie zawiedzionej. Spełnionej.

Dziś Święto Świętej Rodziny. Bóg wybrał taki sposób przyjścia do nas, byśmy w naszych rodzinach mogli doświadczyć drogi do Boga. Dziękuję Bogu za moich Rodziców, za Brata, za Dziadków, za Babcie. Jestem wdzięczna za te więzi miłości, które tkały mój płaszcz człowieczy i pozwalają także dziś na przyjmowanie i okazywanie miłości po ludzku.
Jezus nie założył rodziny na świecie, ja też nie. Związaliśmy się ślubami i tworzymy razem Dom duchowy, który staje się przystanią dla wielu, miejscem, gdzie mogą odpocząć i nabrać mocy do dalszej własnej drogi. 

Abraham dał Bogu przez wiarę dostęp do siebie i przez wiarę pozwolił zbudować Bogu dom wiary w swej historii - od tego nazywamy Abrahama ojcem naszej wiary. W tym domu jest i moja komnata, za którą jestem wdzięczna i którą chcę czynić wciąż gościnną i radosną.

A tak na koniec roku kalendarzowego zachęcam do popatrzenia na miniony rok z wiarą (czyli cierpliwością wobec Boga), z radością i wdzięcznością.

4 komentarze:

  1. problem polega na tym, że Bóg potrafi być wierny po czterech tysiącach lat. A to rzeczywiście wymaga trochę cierpliwości. :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, jakoś tak patrzę właśnie z wdzięcznością i wiarą.

    Wiara Abrama/Abrahama dziś szczególnie do mnie przemawia... Ciekawe jest postawienie tego tematu w to święto.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie jakoś w tym roku się obraz Abrahama, Sary i Izaaka przeplata z wizerunkiem narodzenia Jezusa (a wcześniej też wyczekanego Jana)... I to, że w sumie wiara polega na czekaniu, że wiele czasu czasem trzeba, zanim się zobaczy owoce. Ale potem są.
    I paruzja kiedyś też będzie :) Szzczerze mówiąc - nie mogę się doczekać!
    Dobrego nadchodzącego roku, niech Cię Bóg prowadzi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki Kochane, za komentarze! Dzięki za Waszą wiarę i cierpliwość (w wierze), dzięki, że się objawiacie z tym darem, jaki każdej z Was, Bóg dał przeobficie! Podziękuję Panu Obecnemu za Was jeszcze dziś w wieczorno/nocnej adoracji. I życzę spodziewania się NAJLEPSZEGO!

    OdpowiedzUsuń