"Wielbi dusza moja Pana,
i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim.
Bo wejrzał na uniżenie swojej Służebnicy.
Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą
wszystkie pokolenia.
Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny.
Święte jest imię Jego.
A Jego miłosierdzie na pokolenia i pokolenia
Nad tymi, którzy się Go boją.
Okazał moc swego ramienia,
rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich.
Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych..." Łk 1,39-56
Po prostu patrzę dziś na Maryję. Słucham Jej Magnificat i podziwiam jego wypełnienie...
A Ona go śpiewała zanim nastąpiło wniebowzięcie (kiedyś w 2011 r. pisałam: "żeby realizować własne powołanie, trzeba umieć dziękować za nie Bogu").
Chcę dziś trwać w tej kontemplacji Maryi, niech we mnie umacnia się zaufanie i uwielbienie za Nią i za Ciało Chrystusa - Kościół, któremu przygotowano to, co Maryi...
Fiat jak Maryja niech się umacnia
OdpowiedzUsuńZazdroszcze Wam takiej wiary, prostoty, takiego zakochania, zaufania, tego że umiecie się zachwycac...
OdpowiedzUsuńja ciągle szerpię się ze sobą. Kaśka
Kasiu, to jest możliwe dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńKasiu pozwól sobie przez chwilę nie szarpać się ze sobą, doświadczać swego niepokoju, ale nie skupiaj się na nim. Pozwól sobie patrzeć na Maryję, pozwól sobie słuchać, co mówi, jak mówi... włącz wyobraźnię. Pobądź w tym wydarzeniu. To jest modlitwa, ona przemienia, ona wyprowadza z naszych szamotań...