"Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon..." Mk 4,26-34
On sam nie wie jak...
Nie wiem jak, ale rzeczywiście doświadczam w sobie, że gdy Słowo mnie dotknie, gdy Je przyjmę otwartym sercem, przemienia mnie.
Jakbym sama z siebie wydawała owoc, a przecież wiem, że nie ze mnie ta moc.
Jest dzisiejsze Słowo zaproszeniem najpierw wciąż do otwartości serca i pracy nad glebą własnego serca, by ziarno Słowa mogło się zakorzenić. A potem zaproszeniem do cierpliwości i wielkoduszności.
Czas czekania jest nam potrzebny. Rodzi wytrwałość miłości.
***
Z książki R. Rohra "Spadać w górę", dobry komentarz do dzisiejszego Słowa:
"Św. Jan od Krzyża nauczał, że Bóg musi pracować w duszy w tajemnicy i w ciemności, ponieważ gdybyśmy mieli pełną świadomość, co się dzieje oraz czego w końcu zażąda od nas Tajemnica-Przemiana-Bóg-Łaska, staralibyśmy się albo przejąć kontrolę, albo cały ten proces zatrzymać. Nikt z ochotą nie przygląda się własnemu umieraniu, nawet jeżeli jest to śmierć fałszywego "ja".
Mistycy mówią, że Bóg musi rozwiać nasze złudzenia niejako potajemnie, kiedy nie patrzymy i nie mamy nad tym procesem całkowitej kontroli. Być może z tego właśnie powodu Tajemnica jest tak naprawdę najlepszych słowem określającym Boga. Posuwamy się do przodu, nawet nie wiedząc jak, dzięki cichemu działaniu czasu i łaski. Kiedy już docieramy na miejsce, nigdy nie jesteśmy pewni, w jaki sposób do tego doszło. Zapewne dla Boga nie ma to znaczenia, jeśli tylko nie przestajemy wzrastać. Św. Grzegorz z Nyssy już w IV wieku powiedział: "Grzeszymy za każdym razem, kiedy odmawiamy wzrastania".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz