Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec
Pana naszego Jezusa Chrystusa...
W Nim bowiem wybrał nas...
[...] nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach. Proszę w nich, [...] byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania... Ef 1,3-18
Tak poszatkowałam cytując to II-gie dzisiejsze czytanie. Świadomie, by wydobyć dwa wątki.
Pierwszy: "wybrał nas".
Na modlitwie poprowadziło mnie to słowo do Eucharystii, do momentu kiedy kapłan mówi i czyni, co uczynił Jezus: "wziął chleb, błogosławił, łamał i podał swoim uczniom..."
Zobaczyłam w kontekście tego czytania tu swoją historię, zobaczyłam to, co Bóg dla mnie przygotował, zobaczyłam niejako nadzieję swego powołania... Tzn. Bóg mnie wybrał, Bóg mnie błogosławi, Bóg mnie łamie (choć są to ludzkie dłonie i ludzkie działania, i dlatego może boleć...) i Bóg mnie rozdaje. Rozdaje, by inni mieli życie. I żebym ja doświadczyła w sobie Życia, Jego Życia, Jego Miłość.
Taka jest droga owocowania, taki cel życia, taka jest łaska, która upodabnia do Jezusa. Tu jest "moc, abym się stała dzieckiem Bożym" (por. J 1,12).
Ojciec jest przy mnie, jak był z Jezusem.
"Nauczyć się akceptować to, co nam się przytrafia. Być może jest to najważniejszy krok, zarazem łatwy i trudny do wykonania, ponieważ nie chodzi o zrobienie czegoś szczególnego (i być może to nas paraliżuje!), lecz otwarcie się, aby przyjąć to, co się nam przydarza, wiedząc, że jest to dla nas dobre". (z książki G. Cucci "Siła słabości")
Druga sprawa, to modlitwa. Nie da się tego przeżyć, doświadczyć bez łaski, bez modlitwy. By Bóg dał mi "ducha mądrości, światłe oczy serca, bym wiedziała, czym jest nadzieja mego powołania".
Modlę się więc za siebie, modlę się za moje siostry. Modlę się za ciebie. Byśmy wchodzili świadomie w tę Bosko-ludzką historię własną. Nasza historia ma swój początek w Bogu i w Nim ma swoje dopełnienie, więc jest Bosko-ludzka.
Bez Niego wszystko traci sens.
OdpowiedzUsuńBez Niego wszystko traci sens!
Usuń