Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. [...]
Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali - łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył. J 1,1-18
Zamieszkało - czy dosłownie "rozbiło namiot" wśród nas.
Przyjmuje nas do Siebie, jeśli tylko chcemy wejść do Jego namiotu... Jak Sam jest w łonie Ojca, tak przez Siebie nas TAM wprowadza.
Wszystkim tym, którzy Go przyjęli daje "moc, aby się stali dziećmi Bożymi".
Kimże ja jestem?!...
Kimże więc jesteśmy?!...
Bądźmy tym, kim jesteśmy - dziećmi Boga!
Fot. Chrzcielnica - miejsce naszych drugich narodzin, narodzin "z Boga".
Tu wpis z ubiegłego roku :)
wtorek, 31 grudnia 2013
poniedziałek, 30 grudnia 2013
30 XII, z łaski
Gdy Rodzice przynieśli Dzieciątko Jezus do świątyni, była tam prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą.
Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy. Łk 2, 36-40
Z tą prorokinią mam coś wspólnego. Po pierwsze - imię :). Anna = łaska. Wszystko z łaski. "Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali łaskę po łasce"...
Chciałabym też mieć postawę prorokini Anny: obecności, służby i uwielbienia.
Gdy patrzę wstecz, na lata i chociażby na rok miniony, widzę, że jest za co Boga chwalić. Boga uwielbiać i mówić o Nim całą sobą - to życie pełne. To życie widzące i świadczące.
Służyć Mu świadomie - nie tylko z "urzędu" jako konsekrowana - ale każdą mą decyzją. Tak chcę i o to się modlę, bo inaczej pożądliwość świata (zob. I czytanie: 1J 2,12-17) zaleje mnie swą siłą.
Nie zaleje tylko w jednym wypadku - gdy będę w arce spełniania woli Bożej.
Fot. Moja domowa prorokini...kochana ma...
Z tą prorokinią mam coś wspólnego. Po pierwsze - imię :). Anna = łaska. Wszystko z łaski. "Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali łaskę po łasce"...
Chciałabym też mieć postawę prorokini Anny: obecności, służby i uwielbienia.
Gdy patrzę wstecz, na lata i chociażby na rok miniony, widzę, że jest za co Boga chwalić. Boga uwielbiać i mówić o Nim całą sobą - to życie pełne. To życie widzące i świadczące.
Służyć Mu świadomie - nie tylko z "urzędu" jako konsekrowana - ale każdą mą decyzją. Tak chcę i o to się modlę, bo inaczej pożądliwość świata (zob. I czytanie: 1J 2,12-17) zaleje mnie swą siłą.
Nie zaleje tylko w jednym wypadku - gdy będę w arce spełniania woli Bożej.
Fot. Moja domowa prorokini...kochana ma...
niedziela, 29 grudnia 2013
29 XII, tak żyć
Jako wybrańcy Boży, święci i umiłowani,
obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy.
Na to zaś wszystko przyobleczcie miłość, która jest więzią doskonałości. A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani, w jednym Ciele.
I bądźcie wdzięczni.
Słowo Chrystusa niech w was przebywa z całym swym bogactwem: z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie samych siebie przez psalmy, hymny, pieśni pełne ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach.
I wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko czyńcie w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego.
Żony bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi. Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe w Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha. Kol 3, 12-21
Nie jest to utopia. Tak można żyć!
Papież Franciszek dziś przypomniał trzy słowa, które pomagają żyć w rodzinie: przepraszam, dziękuję, proszę o ...
obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy.
Na to zaś wszystko przyobleczcie miłość, która jest więzią doskonałości. A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani, w jednym Ciele.
I bądźcie wdzięczni.
Słowo Chrystusa niech w was przebywa z całym swym bogactwem: z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie samych siebie przez psalmy, hymny, pieśni pełne ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach.
I wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko czyńcie w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego.
Żony bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi. Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe w Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha. Kol 3, 12-21
Nie jest to utopia. Tak można żyć!
Papież Franciszek dziś przypomniał trzy słowa, które pomagają żyć w rodzinie: przepraszam, dziękuję, proszę o ...
sobota, 28 grudnia 2013
28 XII, przeciw(ności)
Gdy Mędrcy odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić». On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu... Mt 2, 13-18
Przeciwności były, są i będą.
Ale to PAN jest Panem historii.
Ja chcę, jak Józef i Maryja, Jego słuchać i być Mu posłuszną.
Przeciwności były, są i będą.
Ale to PAN jest Panem historii.
Ja chcę, jak Józef i Maryja, Jego słuchać i być Mu posłuszną.
piątek, 27 grudnia 2013
27 XII, konsekwencje Wcielenia
Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu.[...]
Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. J 20, 2-8
Od żłobu do grobu...
Dobrze, że tak szybko. Żebyśmy nie zapomnieli do czego tak naprawdę Wcielenie prowadzi. I żebyśmy nadzieję mieli, że i nasz grób opustoszeje.
Iść za Jezusem, to pozwolić Mu przeżyć Jego życie (czyli MIŁOŚĆ) w moim ciele. Za nami rok wiary, może trochę więcej jej w nas? Na tyle, by starczyło jej do wytrwania przy Jezusie, kiedy jest (lub będzie) ciemno.
Św. Janie Apostole, módl się za nami, o przymnożenie miłości módl się za nami.
Dlaczego w swojej Ewangelii Jan określa siebie, jako "ucznia, którego Jezus kochał" tu się dowiesz
Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. J 20, 2-8
Od żłobu do grobu...
Dobrze, że tak szybko. Żebyśmy nie zapomnieli do czego tak naprawdę Wcielenie prowadzi. I żebyśmy nadzieję mieli, że i nasz grób opustoszeje.
Iść za Jezusem, to pozwolić Mu przeżyć Jego życie (czyli MIŁOŚĆ) w moim ciele. Za nami rok wiary, może trochę więcej jej w nas? Na tyle, by starczyło jej do wytrwania przy Jezusie, kiedy jest (lub będzie) ciemno.
Św. Janie Apostole, módl się za nami, o przymnożenie miłości módl się za nami.
Dlaczego w swojej Ewangelii Jan określa siebie, jako "ucznia, którego Jezus kochał" tu się dowiesz
czwartek, 26 grudnia 2013
26 XII, Niebo otwarte
Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Mt 10, 17-22
Dziś św. Szczepan urealnia i sprowadza na ziemię całą sentymentalną otoczkę, w której może chciałabym się schronić: w cieple świecącej choinki, w śpiewie kolęd, w dobrych życzeniach. To wszystko dobre i potrzebne, bo serce trzeba też tak po ludzku rozgrzać czasem. Rozgrzać, by nienawiść nie zamroziła. Nienawiść rodzi nienawiść - tak namacalne mamy tego dowody... a właśnie, że można i inaczej, że MIŁOŚĆ jest wstanie wessać nienawiść i nie odpłacić tym samym.
Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: «Panie Jezu, przyjmij ducha mego!» A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: «Panie, nie poczytaj im tego grzechu». Dz 6,8nn
Widzieć Niebo otwarte, to mieć pewność, że Bóg dał nam moc, byśmy stali się Dziećmi Bożymi, że Jego Miłość jest w nas. Pozwólmy Jej żyć w nas.
***
"W męczeństwie z przemocą zwycięża miłość, ze śmiercią życie" - powiedział papież Franciszek. Przypomniał, że Kościół widzi w ofierze męczenników ich "narodziny dla Nieba".
“W męczeństwie Szczepana powtarza się ta sama konfrontacja między dobrem a złem, między nienawiścią i przebaczeniem, między łagodnością i przemocą, która miała swą kulminację na krzyżu Jezusa"
Dziś św. Szczepan urealnia i sprowadza na ziemię całą sentymentalną otoczkę, w której może chciałabym się schronić: w cieple świecącej choinki, w śpiewie kolęd, w dobrych życzeniach. To wszystko dobre i potrzebne, bo serce trzeba też tak po ludzku rozgrzać czasem. Rozgrzać, by nienawiść nie zamroziła. Nienawiść rodzi nienawiść - tak namacalne mamy tego dowody... a właśnie, że można i inaczej, że MIŁOŚĆ jest wstanie wessać nienawiść i nie odpłacić tym samym.
Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: «Panie Jezu, przyjmij ducha mego!» A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: «Panie, nie poczytaj im tego grzechu». Dz 6,8nn
Widzieć Niebo otwarte, to mieć pewność, że Bóg dał nam moc, byśmy stali się Dziećmi Bożymi, że Jego Miłość jest w nas. Pozwólmy Jej żyć w nas.
***
"W męczeństwie z przemocą zwycięża miłość, ze śmiercią życie" - powiedział papież Franciszek. Przypomniał, że Kościół widzi w ofierze męczenników ich "narodziny dla Nieba".
“W męczeństwie Szczepana powtarza się ta sama konfrontacja między dobrem a złem, między nienawiścią i przebaczeniem, między łagodnością i przemocą, która miała swą kulminację na krzyżu Jezusa"
środa, 25 grudnia 2013
przemieszczanie się Obecności
Zdjęcie zrobione w katedrze szczecińskiej.
Ten napis i bliskość ołtarza bardzo są wymowne...
I kilka zdań człowieka, który kocha Boga i Jego sakramentalną Obecność:
"...Święta przemijają jak meteor. Czy zostanie w nas po nich stanowcze przekonanie, pewność mająca ciężar i powagę prawdy, że Bóg stał się Człowiekiem? Czy potrafimy z tym pierwszym przęsłem łączyć następne, które wynikają z niego z żelazną konsekwencją?
Przecież ten sam Bóg Wcielony, który rodzi się z Maryi Dziewicy, zmartwychwstaje z krzyża i w cudzie "wcielenia eucharystycznego" trwa przez wieki, udostępniając każdemu człowiekowi dojście do cudu Nocy Betlejemskiej, dając mu możność doświadczenia tego cudu w sobie.
Czy naprawdę wiemy, że cud Bożego Narodzenia dokonał się po to, aby Bóg był obecny w Hostii, a ta Obecność pragnie wciąż się przemieszczać z ołtarza do ludzkiego serca?" (Bp Wacław Świerzawski - Ojciec Założyciel)
Ten napis i bliskość ołtarza bardzo są wymowne...
I kilka zdań człowieka, który kocha Boga i Jego sakramentalną Obecność:
"...Święta przemijają jak meteor. Czy zostanie w nas po nich stanowcze przekonanie, pewność mająca ciężar i powagę prawdy, że Bóg stał się Człowiekiem? Czy potrafimy z tym pierwszym przęsłem łączyć następne, które wynikają z niego z żelazną konsekwencją?
Przecież ten sam Bóg Wcielony, który rodzi się z Maryi Dziewicy, zmartwychwstaje z krzyża i w cudzie "wcielenia eucharystycznego" trwa przez wieki, udostępniając każdemu człowiekowi dojście do cudu Nocy Betlejemskiej, dając mu możność doświadczenia tego cudu w sobie.
Czy naprawdę wiemy, że cud Bożego Narodzenia dokonał się po to, aby Bóg był obecny w Hostii, a ta Obecność pragnie wciąż się przemieszczać z ołtarza do ludzkiego serca?" (Bp Wacław Świerzawski - Ojciec Założyciel)
25 XII, a na ziemi pokój
Nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie...
[...] mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie». Łk 2,1-14
Mówią, że to są proste święta.
Dziecko, w którym Bóg zamieszkał, jest proste. Jest dziecięco proste.
Chyba wystarczy prosto Go ukochać. Przyjąć szczerze, z wdzięcznością i radością.
I pozwolić się obdarzyć Bożym pokojem.
Do spotkania w szopce... :) z NIM. I do spotkania w Eucharystii z NIM. Do zamieszkania JEGO w nas. Do spotkania JEGO w nas... I miłowania JEGO w nas.
[...] mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie». Łk 2,1-14
Mówią, że to są proste święta.
Dziecko, w którym Bóg zamieszkał, jest proste. Jest dziecięco proste.
Chyba wystarczy prosto Go ukochać. Przyjąć szczerze, z wdzięcznością i radością.
I pozwolić się obdarzyć Bożym pokojem.
Do spotkania w szopce... :) z NIM. I do spotkania w Eucharystii z NIM. Do zamieszkania JEGO w nas. Do spotkania JEGO w nas... I miłowania JEGO w nas.
wtorek, 24 grudnia 2013
24 XII, Jego wybory
...dzięki litości serdecznej naszego Boga,
z jaką nas nawiedzi z wysoka Wschodzące Słońce,
by światłem stać się dla tych,
co w mroku i cieniu śmierci mieszkają,
aby nasze kroki skierować na drogę pokoju. Łk 1, 67-79
Tak sobie dziś pomyślałam, że Bóg jakoś zawsze nie w porę...
Najpierw do Maryi, "zanim zamieszkali razem" z Józefem, a przecież prościej by było, gdyby już mieszkali, Maryja nie byłaby narażona na zniesławienie...
Potem w drogę do Betlejem, dla brzemiennej nie łatwą.
W Betlejem nawał ludzi, spis ludności, brak miejsca, znowu nie porę...
A jednak to JEGO czas i JEGO miejsce. ON sam wybiera sposób, czas i miejsce swego nawiedzenia. Przychodzi nie jako intruz, przychodzi z miłości, przychodzi jako MIŁOŚĆ.
Przyjmijmy GO i nie narzekajmy na czas, na miejsce, na sposób.
Ukochajmy Boga, choć Jego wybory są inne od naszych. Ukochajmy Jego przychodzenie. ON niesie POKÓJ, jakiego świat dać nie może.
Z kazania św. Augustyna:
"Przebudź się, człowiecze: dla ciebie Bóg stał się człowiekiem! "Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus". Dla ciebie, powtarzam, Bóg stał się człowiekiem. Umarłbyś na wieki, gdyby On nie narodził się w czasie. Przenigdy nie byłbyś wyzwolony z ciała grzechu, gdyby On nie przyjął ciała, podobnego do ciała grzechu. Byłbyś skazany na niemiłosierną wieczność, gdyby Bóg nie okazał ci wiecznego miłosierdzia. Nie byłbyś przywrócony życiu, gdyby On nie poddał się dobrowolnie prawu śmierci. Bez Jego pomocy byłbyś zgubiony, zginąłbyś, gdyby nie przyszedł".
Tak sobie dziś pomyślałam, że Bóg jakoś zawsze nie w porę...
Najpierw do Maryi, "zanim zamieszkali razem" z Józefem, a przecież prościej by było, gdyby już mieszkali, Maryja nie byłaby narażona na zniesławienie...
Potem w drogę do Betlejem, dla brzemiennej nie łatwą.
W Betlejem nawał ludzi, spis ludności, brak miejsca, znowu nie porę...
A jednak to JEGO czas i JEGO miejsce. ON sam wybiera sposób, czas i miejsce swego nawiedzenia. Przychodzi nie jako intruz, przychodzi z miłości, przychodzi jako MIŁOŚĆ.
Przyjmijmy GO i nie narzekajmy na czas, na miejsce, na sposób.
Ukochajmy Boga, choć Jego wybory są inne od naszych. Ukochajmy Jego przychodzenie. ON niesie POKÓJ, jakiego świat dać nie może.
Z kazania św. Augustyna:
"Przebudź się, człowiecze: dla ciebie Bóg stał się człowiekiem! "Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus". Dla ciebie, powtarzam, Bóg stał się człowiekiem. Umarłbyś na wieki, gdyby On nie narodził się w czasie. Przenigdy nie byłbyś wyzwolony z ciała grzechu, gdyby On nie przyjął ciała, podobnego do ciała grzechu. Byłbyś skazany na niemiłosierną wieczność, gdyby Bóg nie okazał ci wiecznego miłosierdzia. Nie byłbyś przywrócony życiu, gdyby On nie poddał się dobrowolnie prawu śmierci. Bez Jego pomocy byłbyś zgubiony, zginąłbyś, gdyby nie przyszedł".
poniedziałek, 23 grudnia 2013
23 XII, otworzyć usta, by wielbić
Pytali się więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: «Jan będzie mu na imię». I wszyscy się dziwili.
A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał, i mówił wielbiąc Boga. Łk 1.57-66
Zamilknąć trzeba, kiedy się nie dowierza Bogu.
Lepiej wówczas nic nie mówić, niż mówić nic...
Żeby nie narzekać, żeby nie złorzeczyć, żeby nie kwestionować i nie oceniać, lepiej nie mówić.
Aż do czasu, kiedy się zobaczy na własne oczy, że Pan jest mocen dotrzymać słowa, że jest zbawieniem, że nie zawstydza.
I wówczas usta się otwierają :), by wielbić Boga. Takiego otwarcia ust życzę sobie i tobie.
Fot. Figura Zachariasza w En Karem.
A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał, i mówił wielbiąc Boga. Łk 1.57-66
Zamilknąć trzeba, kiedy się nie dowierza Bogu.
Lepiej wówczas nic nie mówić, niż mówić nic...
Żeby nie narzekać, żeby nie złorzeczyć, żeby nie kwestionować i nie oceniać, lepiej nie mówić.
Aż do czasu, kiedy się zobaczy na własne oczy, że Pan jest mocen dotrzymać słowa, że jest zbawieniem, że nie zawstydza.
I wówczas usta się otwierają :), by wielbić Boga. Takiego otwarcia ust życzę sobie i tobie.
Fot. Figura Zachariasza w En Karem.
niedziela, 22 grudnia 2013
22 XII, inny scenariusz...
...Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». Mt 1,18-24
"Nie bój się" - to pierwsze słowa Boga, kiedy jest mowa o Bożym narodzeniu. I wobec Maryi, i wobec Józefa, i potem wobec pasterzy. To ważne słowa. Trzeba je usłyszeć samemu, bo tajemnica Bożego narodzenia dotyka każdego. Bóg przychodzi ze swoim planem, którego nie trzeba się bać. Trzeba zawierzyć.
Wobec tego stawiam sobie kontrolne pytanie: czego ja ze swego życia nie chcę przyjąć? Co chciałabym oddalić? Co chciałabym według swojej woli poprowadzić?
Wchodzą przecież sprawy i osoby w poprzek moich planów. Co zrobię?
Decyzja należy do mnie, choć scenariusz pisze Duch Święty.
Św. Józefie, módl się za mną, wspieraj mnie w zaufaniu Bogu.
Już kiedyś zamieszczałam, ale dziś powtórzę, pieśń "Rozmowa ze św. Józefem"
"Nie bój się" - to pierwsze słowa Boga, kiedy jest mowa o Bożym narodzeniu. I wobec Maryi, i wobec Józefa, i potem wobec pasterzy. To ważne słowa. Trzeba je usłyszeć samemu, bo tajemnica Bożego narodzenia dotyka każdego. Bóg przychodzi ze swoim planem, którego nie trzeba się bać. Trzeba zawierzyć.
Wobec tego stawiam sobie kontrolne pytanie: czego ja ze swego życia nie chcę przyjąć? Co chciałabym oddalić? Co chciałabym według swojej woli poprowadzić?
Wchodzą przecież sprawy i osoby w poprzek moich planów. Co zrobię?
Decyzja należy do mnie, choć scenariusz pisze Duch Święty.
Św. Józefie, módl się za mną, wspieraj mnie w zaufaniu Bogu.
Już kiedyś zamieszczałam, ale dziś powtórzę, pieśń "Rozmowa ze św. Józefem"
sobota, 21 grudnia 2013
21 XII, ruszam w drogę
Cicho! Ukochany mój!
Oto on! Oto nadchodzi!
Biegnie przez góry, skacze po pagórkach.
[...] Miły mój odzywa się i mówi do mnie:
«Powstań, przyjaciółko moja, piękna moja,
i pójdź! Pnp 2, 8-14
Usłyszeć głos, głos umiłowanego Boga, głos Boga miłującego. Bóg, który jest niezwykłym dynamizmem. Bóg, który porówna się do gazeli, do młodego jelenia... Bóg, który idzie za człowiekiem do jego człowieczeństwa.
Bóg, który pragnie miłości człowieka.
Chcę Mu ją dać.
I z Maryją ruszam w drogę. A chrześcijaństwo jest drogą. Droga, która nie jest ani łatwa, ani prosta. Droga, która poprowadzi przez brak miejsca w domostwach Betlejem, przez ucieczkę do Egiptu, przez drogi i bezdroża Galilei i Judei, aż po krzyż. Nie, jeszcze dalej - przez Zmartwychwstanie do Wieczernika Zesłania Ducha.
Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana Łk 1, 39-45
Oto on! Oto nadchodzi!
Biegnie przez góry, skacze po pagórkach.
[...] Miły mój odzywa się i mówi do mnie:
«Powstań, przyjaciółko moja, piękna moja,
i pójdź! Pnp 2, 8-14
Usłyszeć głos, głos umiłowanego Boga, głos Boga miłującego. Bóg, który jest niezwykłym dynamizmem. Bóg, który porówna się do gazeli, do młodego jelenia... Bóg, który idzie za człowiekiem do jego człowieczeństwa.
Bóg, który pragnie miłości człowieka.
Chcę Mu ją dać.
I z Maryją ruszam w drogę. A chrześcijaństwo jest drogą. Droga, która nie jest ani łatwa, ani prosta. Droga, która poprowadzi przez brak miejsca w domostwach Betlejem, przez ucieczkę do Egiptu, przez drogi i bezdroża Galilei i Judei, aż po krzyż. Nie, jeszcze dalej - przez Zmartwychwstanie do Wieczernika Zesłania Ducha.
Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana Łk 1, 39-45
piątek, 20 grudnia 2013
20 XII, "zmieszać się" na te słowa
Anioł wszedł do Niej i rzekł: «Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą».
Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie... Łk 1,26-38
Znajomymi wydały mi się te słowa skierowane do Maryi.
Gdzie, kiedy je słyszałam? To słowa, które padają w moją (twoją) stronę u początku każdej Eucharystii.
Usłyszeć je tak, by się zmieszać... i próbować zrozumieć, co tak na prawdę znaczy to pozdrowienie... I odpowiedzieć wraz z Maryją: "oto ja służebnica Pańska".
Znajomymi wydały mi się te słowa skierowane do Maryi.
Gdzie, kiedy je słyszałam? To słowa, które padają w moją (twoją) stronę u początku każdej Eucharystii.
Usłyszeć je tak, by się zmieszać... i próbować zrozumieć, co tak na prawdę znaczy to pozdrowienie... I odpowiedzieć wraz z Maryją: "oto ja służebnica Pańska".
czwartek, 19 grudnia 2013
19 XII, będę się cieszyć
Ten, który ma nadejść, nie będzie zwlekał i nie będzie już lęku na świecie, bo On jest naszym Zbawicielem. Antyfona na wejście
Dziś właśnie ta antyfona stała się dla mnie dobrą nowiną.
Skonfrontowałam się ostatnio ze swoim lękiem. I ta antyfona stała się jak balsam na ranę.
Czekam na Jezusa. Nie pytam z Zachariaszem (Łk 1,5-25) po czym poznam...
Wiem, że jest Zbawicielem i należę do tych, którzy "z Jego narodzenia cieszyć się będą".
Przyjdź Panie Jezu!
Dziś właśnie ta antyfona stała się dla mnie dobrą nowiną.
Skonfrontowałam się ostatnio ze swoim lękiem. I ta antyfona stała się jak balsam na ranę.
Czekam na Jezusa. Nie pytam z Zachariaszem (Łk 1,5-25) po czym poznam...
Wiem, że jest Zbawicielem i należę do tych, którzy "z Jego narodzenia cieszyć się będą".
Przyjdź Panie Jezu!
środa, 18 grudnia 2013
18 XII, wziąć Maryję do siebie
Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki...». Mt 1,18-24
Wziąć Maryję do siebie - to zadanie dla ciebie i dla mnie.
Wziąć Maryję do siebie, to przyjąć Boże działanie, to zgodzić się na Boże tajemnice w moim życiu. To współpracować z Bogiem na tej ziemi.
Zobaczmy w Ewangelii. Najpierw Józef - brzemienną - na polecenie Anioła przyjmuje i wchodzi w Boże zamiary. (I nikt mu tytułu Oblubieńca Maryi nie odbiera...).
Pod krzyżem Jan wziął Ją do siebie - sam Jezus mu daje. Jan kontemplatyk, zaglądający za kulisy Nieba.
Przyjęcie Maryi w moim życiu wprowadza mnie na drogi kontemplacji. Na drogi miłowania, takiego "od środka"...
"pomódl się Miriam, by Twój Syn żył we mnie,
pomódl się, by Jezus we mnie żył,
gdzie Ty jesteś zstępuje Duch Święty,
gdzie Ty jesteś Niebo staje się".
Wziąć Maryję do siebie - to zadanie dla ciebie i dla mnie.
Wziąć Maryję do siebie, to przyjąć Boże działanie, to zgodzić się na Boże tajemnice w moim życiu. To współpracować z Bogiem na tej ziemi.
Zobaczmy w Ewangelii. Najpierw Józef - brzemienną - na polecenie Anioła przyjmuje i wchodzi w Boże zamiary. (I nikt mu tytułu Oblubieńca Maryi nie odbiera...).
Pod krzyżem Jan wziął Ją do siebie - sam Jezus mu daje. Jan kontemplatyk, zaglądający za kulisy Nieba.
Przyjęcie Maryi w moim życiu wprowadza mnie na drogi kontemplacji. Na drogi miłowania, takiego "od środka"...
"pomódl się Miriam, by Twój Syn żył we mnie,
pomódl się, by Jezus we mnie żył,
gdzie Ty jesteś zstępuje Duch Święty,
gdzie Ty jesteś Niebo staje się".
wtorek, 17 grudnia 2013
17 XII, historia
Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama. Abraham był ojcem Izaaka; Izaak ojcem Jakuba; Jakub ojcem Judy... Mt 1,1-17
Już tylko tydzień do świąt Bożego Narodzenia.
A ile wieków jest za nami, gdy czytamy rodowód Jezusa Chrystusa...
Ile ludzkich historii, które składają się na historię Boga-Człowieka.
I moja historia i Twoja historia ma swoje miejsce w jedynej historii zbawienia. Uwielbiajmy Boga za Jego działanie zbawcze w naszym życiu.
Już tylko tydzień do świąt Bożego Narodzenia.
A ile wieków jest za nami, gdy czytamy rodowód Jezusa Chrystusa...
Ile ludzkich historii, które składają się na historię Boga-Człowieka.
I moja historia i Twoja historia ma swoje miejsce w jedynej historii zbawienia. Uwielbiajmy Boga za Jego działanie zbawcze w naszym życiu.
poniedziałek, 16 grudnia 2013
16 XII, dostrzec działanie Boga
Gdy Jezus przyszedł do świątyni i nauczał, przystąpili do Niego arcykapłani i starsi ludu z pytaniem: "Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę?"
Jezus im odpowiedział: "Ja też zadam wam jedno pytanie..." Mt 21,23-27
Dziś znowu pytania. Jezusowi stawiane i przez Jezusa stawiane.
Czy rzeczywiście chcę znać prawdę? Co kwestionuję w relacjach z innymi? Gdzie zamykam się na działanie Boga przez drugiego człowieka?
Przypomniała mi się wypowiedź pewnego mężczyzny: "o ile normalnym jest dostrzec Boga przestępując próg klasztoru, to zobaczyć Boga w mojej Helence krzątającej się w kuchni już często niemożliwe" :)
A właśnie zadanie na dziś: dostrzec Boga i Jego dzieła między ludźmi.
I pamiętać mam, że Bóg często jest INNY niż moje oczekiwania.
Dziś znowu pytania. Jezusowi stawiane i przez Jezusa stawiane.
Czy rzeczywiście chcę znać prawdę? Co kwestionuję w relacjach z innymi? Gdzie zamykam się na działanie Boga przez drugiego człowieka?
Przypomniała mi się wypowiedź pewnego mężczyzny: "o ile normalnym jest dostrzec Boga przestępując próg klasztoru, to zobaczyć Boga w mojej Helence krzątającej się w kuchni już często niemożliwe" :)
A właśnie zadanie na dziś: dostrzec Boga i Jego dzieła między ludźmi.
I pamiętać mam, że Bóg często jest INNY niż moje oczekiwania.
niedziela, 15 grudnia 2013
15 XII, JEST
Gdy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: «Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?»
Jezus im odpowiedział: «Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: [...].
A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi». Mt 11,2-11
Co na tak postawione pytanie, dzisiaj, mnie osobiście, Jezus by odpowiedział?...
Co mnie przekonuje o Bożym działaniu najpierw w moim sercu, w moim życiu, we wspólnocie, w ludziach, których spotykam, w historii...?
Czy mam oczy otwarte, by zauważyć, że JEST wśród nas Ten, KTÓRY JEST...? Czy potrafię zostawić własne oczekiwania wobec Boga i przyjąć Jego rozwiązania? Ważne jest, by nie bać się stawiać pytań najpierw sobie, ale też i Bogu. I słuchać Jego odpowiedzi.
Potrzebuję czasami jakiegoś mojego Jana Chrzciciela, by mi wskazał Baranka. A czasem i sama jestem takim "Janem" dla kogoś...
"Męstwo i radość, to obowiązki tego życia" - wyczytałam wczoraj. Dziś w niedzielę Gaudete życzę tej radości i męstwa życzę. :)
Jezus im odpowiedział: «Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: [...].
A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi». Mt 11,2-11
Co na tak postawione pytanie, dzisiaj, mnie osobiście, Jezus by odpowiedział?...
Co mnie przekonuje o Bożym działaniu najpierw w moim sercu, w moim życiu, we wspólnocie, w ludziach, których spotykam, w historii...?
Czy mam oczy otwarte, by zauważyć, że JEST wśród nas Ten, KTÓRY JEST...? Czy potrafię zostawić własne oczekiwania wobec Boga i przyjąć Jego rozwiązania? Ważne jest, by nie bać się stawiać pytań najpierw sobie, ale też i Bogu. I słuchać Jego odpowiedzi.
Potrzebuję czasami jakiegoś mojego Jana Chrzciciela, by mi wskazał Baranka. A czasem i sama jestem takim "Janem" dla kogoś...
"Męstwo i radość, to obowiązki tego życia" - wyczytałam wczoraj. Dziś w niedzielę Gaudete życzę tej radości i męstwa życzę. :)
piątek, 13 grudnia 2013
13 XII, dać się pouczyć
Tak mówi Pan,
twój Odkupiciel, Święty Izraela:
"Jam jest Pan, twój Bóg, pouczający cię o tym, co pożyteczne, kierujący tobą na drodze, którą kroczysz..." Iz 48, 17-19
Czemu trudno jest przyjąć Jego pouczenie? Dlatego, że często przez ludzkie ręce przechodzi?...
Obraz kapryśnego dziecka z Ewangelii (Mt 11,16-19) przemawia. Ale że to ja nim jestem... już nie śmieszy, potrząsa.
Ile zmarnowanych okazji miłowania?! Nie ma sytuacji w której nie można by było Chrystusowi okazać swoje przywiązanie i miłość. Nie dla oka ludzkiego, po prostu z miłości do Boga.
Maryjo, ucz mnie kochać i wchodzić w sytuacje Barankowe.
twój Odkupiciel, Święty Izraela:
"Jam jest Pan, twój Bóg, pouczający cię o tym, co pożyteczne, kierujący tobą na drodze, którą kroczysz..." Iz 48, 17-19
Czemu trudno jest przyjąć Jego pouczenie? Dlatego, że często przez ludzkie ręce przechodzi?...
Obraz kapryśnego dziecka z Ewangelii (Mt 11,16-19) przemawia. Ale że to ja nim jestem... już nie śmieszy, potrząsa.
Ile zmarnowanych okazji miłowania?! Nie ma sytuacji w której nie można by było Chrystusowi okazać swoje przywiązanie i miłość. Nie dla oka ludzkiego, po prostu z miłości do Boga.
Maryjo, ucz mnie kochać i wchodzić w sytuacje Barankowe.
wtorek, 10 grudnia 2013
Niepokalana
Dane mi było przeżyć z Niepokalaną 3 dni!
W sobotę jeszcze w Szczecinie weszłam wigilię Niepokalanego Poczęcia, potem 8 XII z godziną łaski i 9 XII - w Wilnie, bo tu uroczystość przeniesiona na poniedziałek.
Myślę, że Pan chciał, bym Mu za Maryję dziękowała i bym sama z Maryją się jednoczyła przez miłość i przyjęcie daru łaski.
Żyć całą pełnią Bożej łaski danej na chrzcie, odnawianej w każdej spowiedzi, przychodzącej z łaską uczynkową w każdym momencie - to nie tylko możliwość życia tu na ziemi ale i moje (nasze) powołanie, moja radość.
W sobotę jeszcze w Szczecinie weszłam wigilię Niepokalanego Poczęcia, potem 8 XII z godziną łaski i 9 XII - w Wilnie, bo tu uroczystość przeniesiona na poniedziałek.
Myślę, że Pan chciał, bym Mu za Maryję dziękowała i bym sama z Maryją się jednoczyła przez miłość i przyjęcie daru łaski.
Żyć całą pełnią Bożej łaski danej na chrzcie, odnawianej w każdej spowiedzi, przychodzącej z łaską uczynkową w każdym momencie - to nie tylko możliwość życia tu na ziemi ale i moje (nasze) powołanie, moja radość.
sobota, 7 grudnia 2013
7 XII, nie odstąpi (bliskość)
To mówi Pan Bóg, Święty Izraela:
Zaiste, o ludu, który zamieszkujesz Syjon w Jerozolimie, nie będziesz gorzko płakał. Rychło Bóg okaże ci łaskę na głos twojej prośby. Ledwie usłyszy, odpowie ci.
Choćby ci dał Pan chleb ucisku i wodę utrapienia, twój nauczyciel już nie odstąpi, ale oczy twoje patrzeć będą na twego mistrza. Twoje uszy usłyszą słowa rozlegające się za tobą: «To jest droga, idźcie nią!», gdybyś zboczył na prawo lub na lewo. Iz 30,19nn
Co za pociecha!
Pan już nie odstąpi, ale oczy moje będą patrzeć na swego mistrza. I to jest prawda, doświadczam tego. Bliskość Boga, który miłuje - jest pomocna, wspierająca, empatyczna i uzdrawiająca.
Chciałabym całemu światu powiedzieć, pokazać mego Boga, który jest Dobrym Pasterzem. Co więcej jako Baranek przychodzi, by być blisko, przyjmuje wszystko nasze, by nas obdarzyć Sobą.
Jak ja Go kocham... choć nie umiem tego wyrazić i często nie tylko nie okazuję Mu tej miłości, ale wręcz przeciwnie ranię Go brakiem zaufania...
Maryjo, proszę Cię, kochaj Jezusa we mnie...
Co za pociecha!
Pan już nie odstąpi, ale oczy moje będą patrzeć na swego mistrza. I to jest prawda, doświadczam tego. Bliskość Boga, który miłuje - jest pomocna, wspierająca, empatyczna i uzdrawiająca.
Chciałabym całemu światu powiedzieć, pokazać mego Boga, który jest Dobrym Pasterzem. Co więcej jako Baranek przychodzi, by być blisko, przyjmuje wszystko nasze, by nas obdarzyć Sobą.
Jak ja Go kocham... choć nie umiem tego wyrazić i często nie tylko nie okazuję Mu tej miłości, ale wręcz przeciwnie ranię Go brakiem zaufania...
Maryjo, proszę Cię, kochaj Jezusa we mnie...
piątek, 6 grudnia 2013
6 XII, prosić o światło wiary
Gdy Jezus przechodził, szli za Nim dwaj niewidomi, którzy głośno wołali: «Ulituj się nad nami, Synu Dawida».
Gdy wszedł do domu, niewidomi przystąpili do Niego, a Jezus ich zapytał: «Wierzycie, że mogę to uczynić?»... Mt 9, 27-31
Trzeba jednak mieć jakiś zmysł czynny, by ruszyć za Jezusem. Niewidomi, choć nie widzieli, usłyszeli o Jezusie, "ruszyło ich" coś, że poszli za Nim...
Pytam siebie, jaki zmysł mnie prowokuje do szukania Jezusa? I czego mi tak naprawdę brakuje, że Go szukam?
Cieszę się, że właśnie dziś siedem osób dorosłych zostanie przyjętych do katechumenatu w katedrze szczecińskiej. Zostaną przyjęci do wspólnoty Kościoła, która ma ich doprowadzić do źródła chrzcielnego.
Zostaną dziś naznaczeni znakiem krzyża - jakby opieczętowani - znakiem Jezusa. Przystąpią do Jezusa jak niewidomi z Ewangelii.
Między innymi oczy ich zostaną naznaczone krzyżem: "Przyjmij znak krzyża na oczach, abyś ujrzał jasność Bożą" (z Obrzędu). A w pierwszym dialogu z kapłanem usłyszą pytanie: "O co prosisz Kościół Boży?" i dadzą prostą odpowiedź "O wiarę".
Zaglądam do Encykliki "Lumen fidei" papieża Franciszka i czytam:
"Światło wiary ma szczególny charakter, ponieważ jest zdolne oświetlić całe życie człowieka. Żeby zaś światło było tak potężne, nie może pochodzić od nas samych, musi pochodzić z bardziej pierwotnego źródła, musi ostatecznie pochodzić od Boga.
Wiara rodzi się w spotkaniu z Bogiem żywym, który nas wzywa i ukazuje nam swoją miłość, miłość nas uprzedzającą, na której możemy się oprzeć, by trwać niezłomnie i budować życie. Przemienieni przez tę miłość, otrzymujemy nowe oczy, doświadczamy, że jest w niej zawarta wielka obietnica pełni i kierujemy spojrzenie w przyszłość.
Wiara, którą przyjmujemy od Boga jako dar nadprzyrodzony, jawi się jako światło na drodze, wskazujące kierunek naszej wędrówki w czasie. Z jednej strony pochodzi ona z przeszłości, jest światłem pamięci o Założycielu, o życiu Jezusa, gdzie objawiła się Jego w pełni wiarygodna miłość, zdolna zwyciężyć śmierć. Lecz jednocześnie, ze względu na to, że Chrystus zmartwychwstał i przeprowadza nas poza próg śmierci, wiara jest światłem bijącym z przyszłości, które otwiera przed nami wielkie horyzonty i kieruje nas poza nasze odosobnione « ja » ku szerokiej komunii..."
Więc wraz z psalmistą się modlę:
Wierzę, że będę oglądał dobra Pana w krainie żyjących.
i mam odpowiedź natychmiast:
Oczekuj Pana, bądź mężny, nabierz odwagi i oczekuj Pana. Ps 27
Tak więc jestem w adwencie... oczekuję, nabieram odwagi i męstwa.
Trzeba jednak mieć jakiś zmysł czynny, by ruszyć za Jezusem. Niewidomi, choć nie widzieli, usłyszeli o Jezusie, "ruszyło ich" coś, że poszli za Nim...
Pytam siebie, jaki zmysł mnie prowokuje do szukania Jezusa? I czego mi tak naprawdę brakuje, że Go szukam?
Cieszę się, że właśnie dziś siedem osób dorosłych zostanie przyjętych do katechumenatu w katedrze szczecińskiej. Zostaną przyjęci do wspólnoty Kościoła, która ma ich doprowadzić do źródła chrzcielnego.
Zostaną dziś naznaczeni znakiem krzyża - jakby opieczętowani - znakiem Jezusa. Przystąpią do Jezusa jak niewidomi z Ewangelii.
Między innymi oczy ich zostaną naznaczone krzyżem: "Przyjmij znak krzyża na oczach, abyś ujrzał jasność Bożą" (z Obrzędu). A w pierwszym dialogu z kapłanem usłyszą pytanie: "O co prosisz Kościół Boży?" i dadzą prostą odpowiedź "O wiarę".
Zaglądam do Encykliki "Lumen fidei" papieża Franciszka i czytam:
"Światło wiary ma szczególny charakter, ponieważ jest zdolne oświetlić całe życie człowieka. Żeby zaś światło było tak potężne, nie może pochodzić od nas samych, musi pochodzić z bardziej pierwotnego źródła, musi ostatecznie pochodzić od Boga.
Wiara rodzi się w spotkaniu z Bogiem żywym, który nas wzywa i ukazuje nam swoją miłość, miłość nas uprzedzającą, na której możemy się oprzeć, by trwać niezłomnie i budować życie. Przemienieni przez tę miłość, otrzymujemy nowe oczy, doświadczamy, że jest w niej zawarta wielka obietnica pełni i kierujemy spojrzenie w przyszłość.
Wiara, którą przyjmujemy od Boga jako dar nadprzyrodzony, jawi się jako światło na drodze, wskazujące kierunek naszej wędrówki w czasie. Z jednej strony pochodzi ona z przeszłości, jest światłem pamięci o Założycielu, o życiu Jezusa, gdzie objawiła się Jego w pełni wiarygodna miłość, zdolna zwyciężyć śmierć. Lecz jednocześnie, ze względu na to, że Chrystus zmartwychwstał i przeprowadza nas poza próg śmierci, wiara jest światłem bijącym z przyszłości, które otwiera przed nami wielkie horyzonty i kieruje nas poza nasze odosobnione « ja » ku szerokiej komunii..."
Więc wraz z psalmistą się modlę:
Wierzę, że będę oglądał dobra Pana w krainie żyjących.
i mam odpowiedź natychmiast:
Oczekuj Pana, bądź mężny, nabierz odwagi i oczekuj Pana. Ps 27
Tak więc jestem w adwencie... oczekuję, nabieram odwagi i męstwa.
czwartek, 5 grudnia 2013
5 XII, wiekuista Skała
Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Mt 7,21-27
Koresponduje bardzo to Słowo z I czytaniem:
Niech wejdzie naród sprawiedliwy, dochowujący wierności;
jego charakter stateczny Ty kształtujesz w pokoju,
w pokoju, bo Tobie zaufał.
Złóżcie nadzieję w Panu na zawsze, bo Pan jest wiekuistą Skałą! Iz 26,1-6
Utwierdzić się na skale, to złożyć ufność w Panu. To zaufać Jemu do końca, to być w arce Jego Obecności każdego dnia, zwłaszcza wówczas, kiedy zrywają się wichry i uderzają w mój dom. Utwierdzić się na skale, to nie tylko mówić do Boga, to przede wszystkim Boga słuchać. I w konsekwencji słuchania, być Mu posłusznym.
Wówczas z radością i pewnością śpiewać będę Te Deum: "Tobie Panie zaufałem, nie zawstydzę się na wieki".
***
Z blogu o. G.Kramera SJ:
"...Weź dziś zobacz na czym budujesz i na ile jesteś fasadowym gospodarzem?
Każdy, kto budował prawdziwy dom, wie, że trzeba zainwestować sporo w to, co jest „niewidzialne”, by zbudować coś trwałego. I na tym polega chrześcijaństwo, że wraz z przyjściem Jezusa uczymy się tracić by zyskać solidny fundament".
Koresponduje bardzo to Słowo z I czytaniem:
Niech wejdzie naród sprawiedliwy, dochowujący wierności;
jego charakter stateczny Ty kształtujesz w pokoju,
w pokoju, bo Tobie zaufał.
Złóżcie nadzieję w Panu na zawsze, bo Pan jest wiekuistą Skałą! Iz 26,1-6
Utwierdzić się na skale, to złożyć ufność w Panu. To zaufać Jemu do końca, to być w arce Jego Obecności każdego dnia, zwłaszcza wówczas, kiedy zrywają się wichry i uderzają w mój dom. Utwierdzić się na skale, to nie tylko mówić do Boga, to przede wszystkim Boga słuchać. I w konsekwencji słuchania, być Mu posłusznym.
Wówczas z radością i pewnością śpiewać będę Te Deum: "Tobie Panie zaufałem, nie zawstydzę się na wieki".
***
Z blogu o. G.Kramera SJ:
"...Weź dziś zobacz na czym budujesz i na ile jesteś fasadowym gospodarzem?
Każdy, kto budował prawdziwy dom, wie, że trzeba zainwestować sporo w to, co jest „niewidzialne”, by zbudować coś trwałego. I na tym polega chrześcijaństwo, że wraz z przyjściem Jezusa uczymy się tracić by zyskać solidny fundament".
środa, 4 grudnia 2013
4 XII, przyjąć zaproszenie Boga
W owym dniu:
Pan Zastępów przygotuje
dla wszystkich ludów na tej górze
ucztę
[...] powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg, Ten, któremuśmy zaufali, że nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność:
cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia! Iz 25,6n
Bóg nasz, to troskliwy Pasterz, dlatego dziś w odpowiedzi po czytaniu śpiewamy Ps 23: Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie...
Chcę pochodzić w tym dniu z tym Psalmem. Chcę pooddychać Bogiem, który troszczy się o mnie. Bóg jest tym, który daje. Nie ja Bogu daję, ale On mi daje... życie, łaskę, wybawienie itd.
Moje działanie to przyjmowanie - otwarcie serca, myślenia, decyzja na zaufanie.
I wdzięczność.
[...] powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg, Ten, któremuśmy zaufali, że nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność:
cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia! Iz 25,6n
Bóg nasz, to troskliwy Pasterz, dlatego dziś w odpowiedzi po czytaniu śpiewamy Ps 23: Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie...
Chcę pochodzić w tym dniu z tym Psalmem. Chcę pooddychać Bogiem, który troszczy się o mnie. Bóg jest tym, który daje. Nie ja Bogu daję, ale On mi daje... życie, łaskę, wybawienie itd.
Moje działanie to przyjmowanie - otwarcie serca, myślenia, decyzja na zaufanie.
I wdzięczność.
wtorek, 3 grudnia 2013
3 XII, relacja synowska
Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.
Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić».
Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: «Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie...». Łk 10, 21-24
Jezus cieszy się moim szczęściem! Moje oczy nazywa szczęśliwymi.
Dane mi jest widzieć i słyszeć Jezusa - widzieć Go i slyszeć w Liturgii.
Co jest istotą tego szczęścia? Relacja, więź, uczestnictwo. Najpierw relacja Jezusa i Ojca, potem moje uczestnictwo w tej synowskiej więzi. Jezus wprowadza mnie w swoje zaufanie do Ojca, objawia mi Ojca. Cieszy się tym.
Ja też tym się cieszę! Radość taka jest modlitwą.
Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: «Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie...». Łk 10, 21-24
Jezus cieszy się moim szczęściem! Moje oczy nazywa szczęśliwymi.
Dane mi jest widzieć i słyszeć Jezusa - widzieć Go i slyszeć w Liturgii.
Co jest istotą tego szczęścia? Relacja, więź, uczestnictwo. Najpierw relacja Jezusa i Ojca, potem moje uczestnictwo w tej synowskiej więzi. Jezus wprowadza mnie w swoje zaufanie do Ojca, objawia mi Ojca. Cieszy się tym.
Ja też tym się cieszę! Radość taka jest modlitwą.
poniedziałek, 2 grudnia 2013
2 XII, "przyjdę, aby uzdrowić"
Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: "Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi". Rzekł mu Jezus: "Przyjdę, aby go uzdrowić". Mt 8, 5-11
Wzruszyłam się. Wzruszyłam się, bo dotarło do mnie, bo usłyszałam, że Bóg SŁYSZY nasze wołania i prośby, i PRZYCHODZI, by uzdrawiać.
To rodzi we mnie odpowiedź miłości.
Pytanie też się pojawia: dlaczego więc często nie doświadczam Jego mocy? Mocy, która tak niesamowicie jest opisana dziś w I czytaniu, która "obmyje brud", "oczyści", "przyjdzie", "będzie osłoną i namiotem", "by dać cień przed skwarem, ucieczkę zaś i schronienie przed nawałnicą i ulewą" (por. Iz 4,2-6).
Co więc wstrzymuje Jego przybycie?
Moje zamknięcie, mój klosz, którym otoczyłam siebie, klosz przyzwyczajeń, poglądów nawet postanowień. To wszystko jest jak klosz, który nie przepuści ożywczej rosy łaski Pana...
Trzeba go rozbić, jeśli zwyczajnie odsunąć go nie potrafię. Niech się wali moje myślenie, moje porządki, moje scenariusze, moje, moje, moje... Niech się wali!
Przyjdź, Panie Jezu! Marana tha! Potrzebuję Cię! Nie jestem godna, byś wszedł pod dach mój, ale Twoje Słowo może mnie uzdrowić. I wierzę, że Ty chcesz.
Wzruszyłam się. Wzruszyłam się, bo dotarło do mnie, bo usłyszałam, że Bóg SŁYSZY nasze wołania i prośby, i PRZYCHODZI, by uzdrawiać.
To rodzi we mnie odpowiedź miłości.
Pytanie też się pojawia: dlaczego więc często nie doświadczam Jego mocy? Mocy, która tak niesamowicie jest opisana dziś w I czytaniu, która "obmyje brud", "oczyści", "przyjdzie", "będzie osłoną i namiotem", "by dać cień przed skwarem, ucieczkę zaś i schronienie przed nawałnicą i ulewą" (por. Iz 4,2-6).
Co więc wstrzymuje Jego przybycie?
Moje zamknięcie, mój klosz, którym otoczyłam siebie, klosz przyzwyczajeń, poglądów nawet postanowień. To wszystko jest jak klosz, który nie przepuści ożywczej rosy łaski Pana...
Trzeba go rozbić, jeśli zwyczajnie odsunąć go nie potrafię. Niech się wali moje myślenie, moje porządki, moje scenariusze, moje, moje, moje... Niech się wali!
Przyjdź, Panie Jezu! Marana tha! Potrzebuję Cię! Nie jestem godna, byś wszedł pod dach mój, ale Twoje Słowo może mnie uzdrowić. I wierzę, że Ty chcesz.
niedziela, 1 grudnia 2013
1 XII, wejść do arki Obecności
... kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, że przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Mt 24,37-44
Syn Człowieczy przychodzi. Przychodzi w każdej Eucharystii. DZISIAJ przychodzi.
Jego Obecność jest moją arką.
O ile żyję tą Obecnością jestem bezpieczna. Żadna fala nie pochłonie mnie.
Chyba że nie wchodzę w tę Obecność i przez to nie rozumiem chwili obecnej (por. II czytanie Rz 13,11n), wówczas nie spostrzegę się i pochłoną mnie fale myśli, uczynków i uczuć...
Modlitwa Kościoła na początek adwentu jest nadziejna:
Do Ciebie, Panie, wznoszę moja duszę,
Tobie ufam, Boże, niech zawód mnie nie spotka.
Niech moi wrogowie nie triumfują nade mną,
nikt bowiem, kto Ci zawierzył, nie będzie zawstydzony (antyfona na wejście I niedzieli adwentu).
Zaufanie i zawierzenie Bogu prowadzą do radości. Maryja jest na to dowodem niepodważalnym. Z Nią chcę adwent przeżywać. Ona mądrej spostrzegawczości mnie uczy, abym była gotowa na Obecność odpowiedzieć miłością...
Bo do arki Jego Obecności wchodzi się miłością i... po stopniach pokory.
Miłość i pokora.
Tu konkretna pomoc, gdy chodzi o stopnie pokory...
A tu coś i o miłości...
Syn Człowieczy przychodzi. Przychodzi w każdej Eucharystii. DZISIAJ przychodzi.
Jego Obecność jest moją arką.
O ile żyję tą Obecnością jestem bezpieczna. Żadna fala nie pochłonie mnie.
Chyba że nie wchodzę w tę Obecność i przez to nie rozumiem chwili obecnej (por. II czytanie Rz 13,11n), wówczas nie spostrzegę się i pochłoną mnie fale myśli, uczynków i uczuć...
Modlitwa Kościoła na początek adwentu jest nadziejna:
Do Ciebie, Panie, wznoszę moja duszę,
Tobie ufam, Boże, niech zawód mnie nie spotka.
Niech moi wrogowie nie triumfują nade mną,
nikt bowiem, kto Ci zawierzył, nie będzie zawstydzony (antyfona na wejście I niedzieli adwentu).
Zaufanie i zawierzenie Bogu prowadzą do radości. Maryja jest na to dowodem niepodważalnym. Z Nią chcę adwent przeżywać. Ona mądrej spostrzegawczości mnie uczy, abym była gotowa na Obecność odpowiedzieć miłością...
Bo do arki Jego Obecności wchodzi się miłością i... po stopniach pokory.
Miłość i pokora.
Tu konkretna pomoc, gdy chodzi o stopnie pokory...
A tu coś i o miłości...
Subskrybuj:
Posty (Atom)