piątek, 18 lutego 2011

18 II weź swój krzyż

Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!
Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je. Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić?
Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę?...
Mk 8, 34-38

Co człowiek może dać w zamian za swoją duszę?!
Chcę dziś wzbudzić i wyrazić wdzięczność za moją duszę nieśmiertelną. Czystość mej duszy więcej jest warta niż zaszczyty czy życie bez trudów. Dusza jest Bożym darem i w niej Boże życie we mnie chce się rozwijać i wpływać na każdą komórkę mego ciała.

A co do krzyża, to każdy ma swój krzyż.
Rozpoznać swój krzyż i zdecydować się na niego - tego nikt inny za mnie nie uczyni.
Krzyż jest i gdy go nie przyjmę, to też będzie bolał, a gdy krzyż przyjmę, to on mnie poniesie ku zmartwychwstaniu.

***
Bruno Ferrero, Opowiadanie:
"Był człowiekiem biednym i prostym. Wieczorem po dniu ciężkiej pracy, wracał do domu zmęczony i w złym humorze. Patrzył z zazdrością na ludzi, jadących samochodami i na siedzących przy stolikach w kawiarniach.
- Ci to mają dobrze - zrzędził, stojąc w tramwaju w okropnym tłoku.
- Nie wiedzą, co to znaczy zamartwiać się... Mają tylko róże i kwiaty. Gdyby musieli nieść mój krzyż!

Bóg z wielką cierpliwością wysłuchiwał narzekań mężczyzny. Pewnego dnia czekał na niego u drzwi domu.
- Ach to Ty, Boże - powiedział człowiek, gdy Go zobaczył.
- Nie staraj się mnie udobruchać. Wiesz dobrze, jak ciężki krzyż złożyłeś na moje ramiona.

Człowiek był jeszcze bardziej zagniewany niż zazwyczaj.
Bóg uśmiechnął się do niego dobrotliwie.
- Chodź ze Mną. Umożliwię ci dokonanie innego wyboru - powiedział.

Człowiek znalazł się nagle w ogromnej lazurowej grocie. Pełno było w niej krzyży: małych, dużych, wysadzanych drogimi kamieniami, gładkich, pokrzywionych.
- To są ludzkie krzyże - powiedział Bóg. - Wybierz sobie jaki chcesz.

Człowiek rzucił swój własny krzyż w kąt i zacierając ręce zaczął wybierać.
Spróbował wziąć krzyż leciutki, był on jednak długi i niewygodny. Założył sobie na szyję krzyż biskupi, ale był on niewiarygodnie ciężki z powodu odpowiedzialności i poświęcenia. Inny, gładki i pozornie ładny, gdy tylko znalazł się na ramionach mężczyzny, zaczął go kłuć, jakby pełen był gwoździ.
Złapał jakiś błyszczący srebrny krzyż, ale poczuł, że ogarnia go straszne osamotnienie i opuszczenie. Odłożył go więc natychmiast. Próbował wiele razy, ale każdy krzyż stwarzał jakąś niedogodność.

Wreszcie w ciemnym kącie znalazł mały krzyż, trochę już zniszczony używaniem.Nie był ani zbyt ciężki ani zbyt niewygodny. Wydawał się zrobiony specjalnie dla niego. Człowiek wziął go na ramiona z tryumfalną miną.
- Wezmę ten! - zawołał i wyszedł z groty.

Bóg spojrzał na niego z czułością. W tym momencie człowiek zdał sobie sprawę, że wziął właśnie swój stary krzyż ten, który wyrzucił, wchodząc do groty."

2 komentarze:

  1. Lubię czytać to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też lubię, urealnia mnie.
    Cieszę się, Leszku, że odwiedzasz mnie. Dobrego dnia życzę.

    OdpowiedzUsuń