Wy jesteście solą dla ziemi.
Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.
Mk 5,13
Jeden fakt "solny" chcę wydobyć. Bez soli zupa nie smakuje, to każdy jakoś wie. Ale żeby sól nadała zupie smak, to musi się rozpuścić, czyli "umrzeć"...
Chrześcijanin w świecie jest jak sól... dopiero jego śmierć (w sensie szerokim rozumiana) nadaje światu smak...
Pomyślę o mojej gotowości na śmierć (też szeroko rozumianej). Noszę w sobie sceny z filmu "Ludzie Boga".
Myślę sobie, że póki żyjemy, to jest dla każdego z nas szansa na bycie solą posoloną. Rozumiem to, jako powrót do tożsamości chrzcielnej, do której Eucharystia (przez pokutę) nas przywraca:
aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej (z II-go czytania - 1 Kor 2,5).
Dlatego dobrze się składa, że ta perykopa jest czytana w niedzielę, w dzień zmartwychwstania, kiedy sobie uświadamiamy, że Jego życie jest nam dawane, byśmy "solili" Nim swoje życie i świata.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
OdpowiedzUsuńWchodząc do Twego domu, powitałam Cię Baranko, pozdrowieniem chrześcijańskim i tym samym dałam Ci znak, że jestem Twoją siostrą w Chrystusie , Panu naszym. :)
Dziękuję za Twoje zamyślenie nad dzisiejszą Ewangelią, bo słowa "Ale żeby sól nadała zupie smak, to musi się rozpuścić, czyli "umrzeć"...
Chrześcijanin w świecie jest jak sól... dopiero jego śmierć (w sensie szerokim rozumiana) nadaje światu smak..." są dla mnie odkrywcze i wyjątkowo trafne. Pozdrawiam Cię, Baranko i życzę, byś szła za Jezusem radosna i rozśpiewana. Byś swym entuzjazmem przyciągała do siebie ludzi i zarażała ich swoją pasją. Szczęść Boże.Anna
Ale żeby sól nadała zupie smak, to musi się rozpuścić, czyli "umrzeć"... - bardzo trafna uwaga. To jest oczywiście w tym znaczeniu "Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus." (Ga 2:20) - mamy być przeźroczyści dla działania w nas Ducha Świętego. Dopiero wtedy staje się jasne, że ta chwała, jaką mają wywołać nasze uczynki, będzie się kierować dla Pana! (a nie dla nas). Jeśli nie umrę całkiem, to będę przesłaniał swoją osobą Pana.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Annie, za wejście w moje refleksje i za podzielenie się sobą. Dzięki za życzenia. Pozdrawiam i życzę PEŁNI w korzystaniu z Bożej łaski.
OdpowiedzUsuńLeszku, tak jest, chodzi o przeźroczystość dla działania Ducha Świętego w nas, o pełną wolność dla Niego, co się równa umrzeć sobie: swemu egoizmowi, swoim planom, swoim przyzwyczajeniom itp. itd...
OdpowiedzUsuń