W Ewangelii dziś dalszy ciąg Jezusowego Kazania na górze (Mt 5,17-37), które rozpoczynało się błogosławieństwami. Muszę o tym początku pamiętać, bo chodzi tu o moje szczęście. Wiem, że szczęście łączy się z zamieszkaniem Jezusa w mym sercu, gdy serce będzie prawe i szczere, dzięki mocy Jego łaski (jak się modlimy w dzisiejszej kolekcie).
Bez łaski również niemożliwe jest, by sprawiedliwość moja była większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów. Jeśli się zatrzymam na postawach zewnętrznych, to może być tak (trochę psychologii tu nie zaszkodzi):
Nasze zewnętrzne postawy mogą wypływać z różnych źródeł: z wartości, które wyznajemy, albo z potrzeb, które świadomie czy nieświadomie nami kierują. Czyli zewnętrzne zachowanie nie zawsze ujawnia prawdę wnętrza. (Więcej na ten temat u o.Rulla SJ).
W porządku jest, kiedy potrzeba (np. dawanie opieki innym) nie sprzeciwia się wyznawanej wartości (miłowania). Ale bywa i tak, że potrzeba (np. dawania, aby brać) jest jak ogień i woda wobec wyznawanej wartości (miłości bezinteresownej):
Położył przed tobą ogień i wodę, co zechcesz, po to wyciągniesz rękę. (z I czytania Syr 15,16)
Psychologia (dla tych, co chcą z niej skorzystać) pomaga zrozumieć, ale Jezus mówi prościej, zachęca, by zejść głębiej do serca, by odrzucić to, co prowadzi do grzechu już w zarodku, w sercu. Prawość najgłębsza, bo niewidzialna dla ludzkich oczu, ona stanowi o szczęściu człowieka i doświadczeniu już tu na ziemi wielkich rzeczy:
...głosimy tajemnicę mądrości Bożej, mądrość ukrytą, tę, [...] której nie pojął żaden z władców tego świata; [...]; lecz właśnie głosimy, jak zostało napisane, to, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują. 1 Kor 2,7-9
Mądrość ukrytą, mądrość paschalną od chrztu w mym sercu posiadam! Słowo ją umacnia i rozwija. Zapytać więc siebie warto, czy poprzestaję na mądrości ludzkiej wspinającej się ku zaszczytom, chwale i bogactwu, pełnej kuszących pozorów czy ufam Jezusowi ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu?
Zewnętrzne środki wyrazu odpadną, jak nie dziś to jutro, co więc zostanie w mym sercu? Co w nim jest?
Miłość czy pozór miłości? Pytanie o miłość, bo przecież doskonałym wypełnieniem Prawa jest miłość.
Przypomina mi się wiersz ks. Malińskiego, który zacytuję:
Potem Przyjdzie cisza. I
chłód popiołu. Teraz
jeszcze płoniesz.
Wystrzelasz ogniem.
Świecisz, trzaskasz
fajerwerkami iskier. Czasem
przycichasz, żeby znowu błysnąć.
Dajesz ciepło.
Schodzą się do ciebie. Patrzą
w cud twojej osobowości. Grzeją
ręce. Często nie wiedzą,
czy to miłość,
czy namiętność,
czy to odwaga,
czy próżność,
czy to dobroć,
czy strach.
Ale ty musisz wiedzieć,
co w tobie płonie. Odwaga czy próżność,
miłość czy namiętność, dobroć czy strach?
Bo wkrótce zgaśniesz. Wtedy
On przyjdzie
i zacznie przegrzebywać popiół
szukając, co z ciebie zostało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz