... zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali. (Łk 14,1.7-11)
Dziś, w wigilię Wszystkich Świętych miałyśmy w domu dzień skupienia. Trochę żeśmy świętym się przypatrzyły.
Ale najważniejszym chyba jest to, że uświadomiłyśmy sobie bardziej źródło świętości w nas - łaskę chrztu - miejsce zjednoczenia z Bogiem. Stało się coś, co jest nierozerwalne...
A w kontekście Słowa, to podzielę się zasłyszanym z homilii.
Jest wiele cnót, których pragniemy. Któż nie chciałby być mężnym, sprawiedliwym, roztropnym, panującym nad sobą? To takie wspaniałe :) A pokora? To takie nic...
A przecież bez pokory:
męstwo staje się zuchwałością,
sprawiedliwość - tyranią,
roztropność - przebiegłością,
a panowanie nad sobą - wywyższaniem się.
sobota, 31 października 2015
piątek, 30 października 2015
30 X, wolno, nie wolno?
...oni Go śledzili. A oto zjawił się przed Nim pewien człowiek chory na wodną puchlinę.
Wtedy Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: «Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?» Lecz oni milczeli.
On zaś dotknął go, uzdrowił i odprawił... (Łk 14, 1-6)
Prawo porządkuje. Ale gdy porządek staje się bożkiem... kiedy jemu służymy zamiast służyć w miłości człowiekowi, to z nami gorzej niż z faryzeuszami. Gorzej, bo oni śledzą Jezusa jeszcze przed Paschą (przed zmartwychwstaniem) a my żyjemy w czasie działania łaski usprawiedliwienia...
Wolno, nie wolno...? Nie da się rzeczywistości zaszufladkować i trzymać pod kontrolą. Codziennie wezwanie miłości stoi u wrót, nie tylko klasztornych :). U wrót serca. Otworzysz i uzdrowisz (słowem, gestem, przebaczeniem itp.) czy pozostaniesz milczące?
Fot. na krakowskich plantach. To drzewo wyjątkowe, o każdej porze roku cieszy oko.
Wtedy Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: «Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?» Lecz oni milczeli.
On zaś dotknął go, uzdrowił i odprawił... (Łk 14, 1-6)
Prawo porządkuje. Ale gdy porządek staje się bożkiem... kiedy jemu służymy zamiast służyć w miłości człowiekowi, to z nami gorzej niż z faryzeuszami. Gorzej, bo oni śledzą Jezusa jeszcze przed Paschą (przed zmartwychwstaniem) a my żyjemy w czasie działania łaski usprawiedliwienia...
Wolno, nie wolno...? Nie da się rzeczywistości zaszufladkować i trzymać pod kontrolą. Codziennie wezwanie miłości stoi u wrót, nie tylko klasztornych :). U wrót serca. Otworzysz i uzdrowisz (słowem, gestem, przebaczeniem itp.) czy pozostaniesz milczące?
Fot. na krakowskich plantach. To drzewo wyjątkowe, o każdej porze roku cieszy oko.
czwartek, 29 października 2015
29 X, pewność umiłowania
...Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? [...]
I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani potęgi, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. (Rz 8, 31b-39)
Niedawno odwiedziłam zaprzyjaźnioną rodzinkę. Dumna mama trójki córek pokazała zdjęcie swoich pociech, na którym dwie starsze (7 i 5 lat) były ubrane w stroje zuchów. Ale na tymże zdjęciu obok starszych sióstr stała trzyletnia córeczka prawie nagusieńka. I cóż, właśnie ona wzbudzała największą sympatię, choć oczywiście podziwialiśmy strasze harcereczki.
Dziś, kiedy słuchałam słów św. Pawła, właśnie tamto zdjęcie stanęło mi w pamięci i pomyślałam sobie, że właśnie jak ta trzylatka staję przed Panem... I że właśnie On patrzy na mnie z wielką miłością. Widzę wokół siebie "starszych", mądrzejszych, sprawniejszych, których podziwiają i których sama podziwiam. Jednak dziś na modlitwie byłam pewna miłości, jaką mnie (właśnie mnie) miłuje Bóg.
Całe dzisiejsze I czytanie jest wielkim oświeceniem i ukazaniem prawdy Bożego umiłowania! W Ewangelii dzisiejszej (Łk 13, 31-35) w Jezusie widzę cenę tego umiłowania i niecofnięcie się przed jej zapłatą...
Nic nie może odłączyć mnie (i ciebie) od miłości Bożej!
Zapraszam dziś siebie i ciebie do chwili zatrzymania się przed Panem (jeśli masz możliwość wejdź do świątyni, jeśli nie, to w domu, w pracy zatrzymaj się na chwilę - wejdź do świątyni serca swego), by w sposób uświadomiony przyjąć miłość Bożą oraz wyrazić Mu w jakiś sposób swoją wdzięczność. Zrób to w swój niepowtarzalny sposób...
I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani potęgi, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. (Rz 8, 31b-39)
Niedawno odwiedziłam zaprzyjaźnioną rodzinkę. Dumna mama trójki córek pokazała zdjęcie swoich pociech, na którym dwie starsze (7 i 5 lat) były ubrane w stroje zuchów. Ale na tymże zdjęciu obok starszych sióstr stała trzyletnia córeczka prawie nagusieńka. I cóż, właśnie ona wzbudzała największą sympatię, choć oczywiście podziwialiśmy strasze harcereczki.
Dziś, kiedy słuchałam słów św. Pawła, właśnie tamto zdjęcie stanęło mi w pamięci i pomyślałam sobie, że właśnie jak ta trzylatka staję przed Panem... I że właśnie On patrzy na mnie z wielką miłością. Widzę wokół siebie "starszych", mądrzejszych, sprawniejszych, których podziwiają i których sama podziwiam. Jednak dziś na modlitwie byłam pewna miłości, jaką mnie (właśnie mnie) miłuje Bóg.
Całe dzisiejsze I czytanie jest wielkim oświeceniem i ukazaniem prawdy Bożego umiłowania! W Ewangelii dzisiejszej (Łk 13, 31-35) w Jezusie widzę cenę tego umiłowania i niecofnięcie się przed jej zapłatą...
Nic nie może odłączyć mnie (i ciebie) od miłości Bożej!
Zapraszam dziś siebie i ciebie do chwili zatrzymania się przed Panem (jeśli masz możliwość wejdź do świątyni, jeśli nie, to w domu, w pracy zatrzymaj się na chwilę - wejdź do świątyni serca swego), by w sposób uświadomiony przyjąć miłość Bożą oraz wyrazić Mu w jakiś sposób swoją wdzięczność. Zrób to w swój niepowtarzalny sposób...
środa, 28 października 2015
28 X, budowanie
... zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus.
W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha. (Ef 2, 19-22)
Za oknem budują nowy dom. Może dlatego pierwsze czytanie bardziej mnie pociągnęło :).
W każdym bądź razie, budowanie to ciekawa sztuka. I to budowanie z kamienia, i to duchowe budowanie, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha.
Każdy pojedynczy element jest potrzebny, ale każdy pojedynczy element jest połączony z innymi, by stanowić dom.
Ja (podobnie jak ty) mam swoje miejsce i swoje znaczenie. Ważne, bo z woli Budowniczego.
Fot. Widok z okna...
W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha. (Ef 2, 19-22)
Za oknem budują nowy dom. Może dlatego pierwsze czytanie bardziej mnie pociągnęło :).
W każdym bądź razie, budowanie to ciekawa sztuka. I to budowanie z kamienia, i to duchowe budowanie, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha.
Każdy pojedynczy element jest potrzebny, ale każdy pojedynczy element jest połączony z innymi, by stanowić dom.
Ja (podobnie jak ty) mam swoje miejsce i swoje znaczenie. Ważne, bo z woli Budowniczego.
Fot. Widok z okna...
wtorek, 27 października 2015
27 X, schowana moc
Sądzę, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić. Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. (Rz 8, 18-25)
Bardzo lubię te zdania.
Najpierw o cierpieniu, które jest czasowe (mimo natężenia, ciemności i doskwierania). A po drugie perspektywa, że właśnie w tym doskwieraniu jest możliwe objawienie się dziecięctwa Bożego.
Tylko człowiek zakorzeniony w Bogu jest w stanie w cierpieniu zachować miłość.
I jeszcze jedno - chyba najważniejsze - to słowo chce spełnić się w nas. Od chrztu jest w nas ziarno wiary, nadziei i miłości. Jest jak zaczyn w mące. Bo Królestwo Boże podobne jest "do zaczynu, który wziąwszy kobieta schowała w mąki miary trzy" (Łk 13, 18-21). Inne tłumaczenie czasem wybudzi umysł :). Jest w nas "schowana" miłość Ojca. I świat oczekuje z upragnieniem objawienie się Jej. We mnie, w tobie...
Fot. "Msza się skończyła...msza się zaczyna (w codzienności)". Życzę sobie i dla każdego, byśmy wychodząc z kościoła byli w świecie dynamiczną pamiątką Pana. Bo moc miłości jest w nas wrzucona.
Bardzo lubię te zdania.
Najpierw o cierpieniu, które jest czasowe (mimo natężenia, ciemności i doskwierania). A po drugie perspektywa, że właśnie w tym doskwieraniu jest możliwe objawienie się dziecięctwa Bożego.
Tylko człowiek zakorzeniony w Bogu jest w stanie w cierpieniu zachować miłość.
I jeszcze jedno - chyba najważniejsze - to słowo chce spełnić się w nas. Od chrztu jest w nas ziarno wiary, nadziei i miłości. Jest jak zaczyn w mące. Bo Królestwo Boże podobne jest "do zaczynu, który wziąwszy kobieta schowała w mąki miary trzy" (Łk 13, 18-21). Inne tłumaczenie czasem wybudzi umysł :). Jest w nas "schowana" miłość Ojca. I świat oczekuje z upragnieniem objawienie się Jej. We mnie, w tobie...
Fot. "Msza się skończyła...msza się zaczyna (w codzienności)". Życzę sobie i dla każdego, byśmy wychodząc z kościoła byli w świecie dynamiczną pamiątką Pana. Bo moc miłości jest w nas wrzucona.
poniedziałek, 26 października 2015
26 X, dziecko
Pan mu odpowiedział: «Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić? A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu?» (Łk 13, 10-17)
Czy nie należało uwolnić?...
Należało. I uwolnił. :)
Dziś synostwo (dziecięctwo, bo jakoś "córostwo" chyba się nie mówi). Jezus kobietę skuloną nazywa córką Abrahama. Córką! A dzieci się kocha za nic.
A ja, a ty? Zobacz, kogo dziećmi jesteśmy:
Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze». (Rz 8, 12-17)
Duch Boży prowadzi, nie opierajmy się Mu. Bóg troszczy się o nas bardzo.
W sakramencie pojednania z niejednych więzów nas uwalnia. Kiedy ostatnio byłeś u spowiedzi? Może warto dziś odnowić więź z Ojcem w tym sakramencie...
P.S. Byłam niedawno na bardzo fajnej sesji o więziach, mam zamiar jakoś nią się podzielić, ale na razie nie mam czasu.
Czy nie należało uwolnić?...
Należało. I uwolnił. :)
Dziś synostwo (dziecięctwo, bo jakoś "córostwo" chyba się nie mówi). Jezus kobietę skuloną nazywa córką Abrahama. Córką! A dzieci się kocha za nic.
A ja, a ty? Zobacz, kogo dziećmi jesteśmy:
Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze». (Rz 8, 12-17)
Duch Boży prowadzi, nie opierajmy się Mu. Bóg troszczy się o nas bardzo.
W sakramencie pojednania z niejednych więzów nas uwalnia. Kiedy ostatnio byłeś u spowiedzi? Może warto dziś odnowić więź z Ojcem w tym sakramencie...
P.S. Byłam niedawno na bardzo fajnej sesji o więziach, mam zamiar jakoś nią się podzielić, ale na razie nie mam czasu.
sobota, 24 października 2015
24 X, dojrzewa owoc
... I opowiedział im następującą przypowieść: "Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł...". (Łk 13, 1-9)
Moje życie - moja winnica - które de facto jest własnością Pana, jest miejscem przez Niego miłowanym. Czy znajduje w nim owoce miłości? Na pewno ich spodziewa się. Skoro spodziewa się, wierzy, czeka i uprawia. Czasem nawozem, który śmierdzi... ;)
Słówko z pierwszego czytania, gdzie mowa o dążności ciała i dążności Ducha, że są różne. Grecki oryginał "dążności" jest "zamysłem". Zamysł ciała, zamysł Ducha... Ciało nie pociągnięte przez Ducha samo nie podporządkowuje się Prawu Bożemu ani nawet bo nie jest do tego zdolne - św. Paweł realista (Rz 8, 1-11). Dlatego zawalczyć o miejsce Ducha w moim życiu jest też moim zadaniem. Mam go w sobie od chrztu, od bierzmowania. W każdym sakramencie pojednania przychodzi z darem przebaczenia i umocnienia.
I tak powoli we mnie dojrzewa owoc... owoc miłości Ojca - duch synostwa.
Fot. ... natomiast mogę, jeśli chcę.
Moje życie - moja winnica - które de facto jest własnością Pana, jest miejscem przez Niego miłowanym. Czy znajduje w nim owoce miłości? Na pewno ich spodziewa się. Skoro spodziewa się, wierzy, czeka i uprawia. Czasem nawozem, który śmierdzi... ;)
Słówko z pierwszego czytania, gdzie mowa o dążności ciała i dążności Ducha, że są różne. Grecki oryginał "dążności" jest "zamysłem". Zamysł ciała, zamysł Ducha... Ciało nie pociągnięte przez Ducha samo nie podporządkowuje się Prawu Bożemu ani nawet bo nie jest do tego zdolne - św. Paweł realista (Rz 8, 1-11). Dlatego zawalczyć o miejsce Ducha w moim życiu jest też moim zadaniem. Mam go w sobie od chrztu, od bierzmowania. W każdym sakramencie pojednania przychodzi z darem przebaczenia i umocnienia.
I tak powoli we mnie dojrzewa owoc... owoc miłości Ojca - duch synostwa.
Fot. ... natomiast mogę, jeśli chcę.
piątek, 23 października 2015
23 X, rozpoznać łaskę
Jezus mówił do tłumów: «Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: „Deszcz idzie”. I tak bywa. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: „Będzie upał”. I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne? (Łk 12, 54-59)
Obecny czas... jest czasem łaski. Rozpoznać łaskę danej chwili jest wyzwaniem do podjęcia.
"O życie szare i monotonne, ile w tobie skarbów. Żadna godzina nie jest podobna do siebie, a więc szarzyzna i monotonia znikają, kiedy patrzę na wszystko okiem wiary. Łaska, która jest dla mnie w tej godzinie, nie powtórzy się w godzinie drugiej. Będzie mi dana w godzinie drugiej, ale już nie ta sama. Czas przechodzi. A nigdy nie wraca. Co w sobie zawiera, nie zmieni się nigdy; pieczętuje pieczęcią na wieki". (św. Faustyna, Dzienniczek 63).
Wyzwanie danej chwili - rozróżnić i wybrać to co słuszne. Z łaską możliwe!
Fot. jesienne radości :)
Obecny czas... jest czasem łaski. Rozpoznać łaskę danej chwili jest wyzwaniem do podjęcia.
"O życie szare i monotonne, ile w tobie skarbów. Żadna godzina nie jest podobna do siebie, a więc szarzyzna i monotonia znikają, kiedy patrzę na wszystko okiem wiary. Łaska, która jest dla mnie w tej godzinie, nie powtórzy się w godzinie drugiej. Będzie mi dana w godzinie drugiej, ale już nie ta sama. Czas przechodzi. A nigdy nie wraca. Co w sobie zawiera, nie zmieni się nigdy; pieczętuje pieczęcią na wieki". (św. Faustyna, Dzienniczek 63).
Wyzwanie danej chwili - rozróżnić i wybrać to co słuszne. Z łaską możliwe!
Fot. jesienne radości :)
czwartek, 22 października 2015
22 X, ogień Ducha
Jezus powiedział do swoich uczniów:
"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.
Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój?..." (Łk 12, 49-53)
Kiedy słyszę te słowa z ust Jezusa, myślę o Duchu Świętym, którego symbolem jest ogień:
Duchu Ogniu, Duchu Żarze,
Duchu Światło, Duchu Blasku,
Duchu Wichrze i Pożarze,
ześlij płomień Twojej łaski.
1. Chcesz, rozpalisz i rozognisz,
serca wzniesiesz na wysokość:
w ciemność rzucisz blask pochodni
i rozproszysz grzechu mroki.
2. Naszą nicość odbudujesz,
w najpiękniejsze znów struktury,
tchnieniem swoim świat przesnujesz
w szeleszczących modlitw sznury.
3. Z mgieł konkretny kształt wywodzisz
i z chaosu piękno ładu.
Tyś spokojem wśród niezgody
w bezradności Tyś jest radą.
4. Twe zbliżenie zaróżowi
pulsem życia, wzrostu drżeniem.
Narodzimy się na nowo,
ciemność stanie się promieniem (pieśń kościelna)
Ten Ogień niech się pali we mnie, niech nie gaśnie. Tym zrealizuję pragnienie Jezusa, jeśli pozwolę się ogarnąć temu Ogniowi, jeśli pozwolę ogarnąć się Duchowi. On wypali we mnie słomę światową... ale też utrwali kształt dziecięctwa nadany na chrzcie świętym.
"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.
Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój?..." (Łk 12, 49-53)
Kiedy słyszę te słowa z ust Jezusa, myślę o Duchu Świętym, którego symbolem jest ogień:
Duchu Ogniu, Duchu Żarze,
Duchu Światło, Duchu Blasku,
Duchu Wichrze i Pożarze,
ześlij płomień Twojej łaski.
1. Chcesz, rozpalisz i rozognisz,
serca wzniesiesz na wysokość:
w ciemność rzucisz blask pochodni
i rozproszysz grzechu mroki.
2. Naszą nicość odbudujesz,
w najpiękniejsze znów struktury,
tchnieniem swoim świat przesnujesz
w szeleszczących modlitw sznury.
3. Z mgieł konkretny kształt wywodzisz
i z chaosu piękno ładu.
Tyś spokojem wśród niezgody
w bezradności Tyś jest radą.
4. Twe zbliżenie zaróżowi
pulsem życia, wzrostu drżeniem.
Narodzimy się na nowo,
ciemność stanie się promieniem (pieśń kościelna)
Ten Ogień niech się pali we mnie, niech nie gaśnie. Tym zrealizuję pragnienie Jezusa, jeśli pozwolę się ogarnąć temu Ogniowi, jeśli pozwolę ogarnąć się Duchowi. On wypali we mnie słomę światową... ale też utrwali kształt dziecięctwa nadany na chrzcie świętym.
środa, 21 października 2015
21 X, odpowiedzialność
"...Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą". (Łk 12,39-48)
Ludzka przekora powie, że nie warto mieć "więcej", że nie warto wiedzieć "więcej", bo "więcej" wiąże się to z większą odpowiedzialnością. Ale to przekora!
Bo pokora zna prawdę i wie skąd przychodzi siła w codziennych obowiązkach i nie ucieka od służebności. A zauważmy, że mowa o tu "słudze", więc i tak kierowanie należy do kogoś innego... W dzisiejszym Psalmie śpiewamy: Nasza pomoc w imieniu Pana, który stworzył niebo i ziemię (Ps 124).
A może i cały Psalm 124 zacytuję:
Gdyby Pan nie był po naszej stronie, przyznaj Izraelu,
gdyby Pan nie był po naszej stronie, gdy ludzie przeciw nam powstali,
wtedy pochłonęliby nas żywcem.
Gdy gniew ich przeciw nam zapłonął,
wówczas zatopiłaby nas woda,
potok by popłynął nad nami.
Wówczas potoczyłyby się nad nami wezbrane wody.
Błogosławiony Pan, który nas nie wydał na pastwę ich zębom.
Dusza nasza jak ptak się wyrwała z sideł ptaszników,
sidło się podarło, i zostaliśmy uwolnieni.
Nasza pomoc w imieniu Pana, który stworzył niebo i ziemię.
Obowiązki mego (twego) stanu są darem ("komu wiele dano") i zadaniem ("wymagać się będzie"). Ale łaski nie zabraknie. Tylko w pokorze prośmy o nią. Ja dziś proszę dla siebie, i dla Ciebie... :)
Fot. Róża pod ciężarem deszczu... Róża jest różą i swej wartości nie traci, i nie pozbywa się zapachu i piękna choć pochylona leży na chodniku.
Ludzka przekora powie, że nie warto mieć "więcej", że nie warto wiedzieć "więcej", bo "więcej" wiąże się to z większą odpowiedzialnością. Ale to przekora!
Bo pokora zna prawdę i wie skąd przychodzi siła w codziennych obowiązkach i nie ucieka od służebności. A zauważmy, że mowa o tu "słudze", więc i tak kierowanie należy do kogoś innego... W dzisiejszym Psalmie śpiewamy: Nasza pomoc w imieniu Pana, który stworzył niebo i ziemię (Ps 124).
A może i cały Psalm 124 zacytuję:
Gdyby Pan nie był po naszej stronie, przyznaj Izraelu,
gdyby Pan nie był po naszej stronie, gdy ludzie przeciw nam powstali,
wtedy pochłonęliby nas żywcem.
Gdy gniew ich przeciw nam zapłonął,
wówczas zatopiłaby nas woda,
potok by popłynął nad nami.
Wówczas potoczyłyby się nad nami wezbrane wody.
Błogosławiony Pan, który nas nie wydał na pastwę ich zębom.
Dusza nasza jak ptak się wyrwała z sideł ptaszników,
sidło się podarło, i zostaliśmy uwolnieni.
Nasza pomoc w imieniu Pana, który stworzył niebo i ziemię.
Obowiązki mego (twego) stanu są darem ("komu wiele dano") i zadaniem ("wymagać się będzie"). Ale łaski nie zabraknie. Tylko w pokorze prośmy o nią. Ja dziś proszę dla siebie, i dla Ciebie... :)
Fot. Róża pod ciężarem deszczu... Róża jest różą i swej wartości nie traci, i nie pozbywa się zapachu i piękna choć pochylona leży na chodniku.
wtorek, 20 października 2015
20 X, trakt miłosierdzia
W Krakowie dziś wspominaliśmy św. Jana z Kęt, człowieka mądrego (wykształconego) i pokornego. Jest on jednym z tych, którzy naznaczyli Kraków miłosierdziem.
Znamy z katechizmu uczynki miłosierdzia. Może warto sobie je przypomnieć. Co do ciała:
1. Głodnych nakarmić
2. Spragnionych napoić
3. Nagich przyodziać
4. Podróżnych w dom przyjąć
5. Więźniów pocieszać
6. Chorych nawiedzać
7. Umarłych pogrzebać
i co do duszy:
1. Grzesznych upominać
2. Nieumiejętnych pouczać
3. Wątpiącym dobrze radzić
4. Strapionych pocieszać
5. Krzywdy cierpliwie znosić
6. Urazy chętnie darować
7. Modlić się za żywych i umarłych.
Usłyszałam dziś trafne określenie, co do tych uczynków. Są drogą spotkania Boga z człowiekiem. I to w dwie strony: człowiek przez nie spotyka Boga i Bóg przez nie schodzi do człowieka. Trakt miłosierdzia. Wędrujmy w życiu nim!
Znamy z katechizmu uczynki miłosierdzia. Może warto sobie je przypomnieć. Co do ciała:
1. Głodnych nakarmić
2. Spragnionych napoić
3. Nagich przyodziać
4. Podróżnych w dom przyjąć
5. Więźniów pocieszać
6. Chorych nawiedzać
7. Umarłych pogrzebać
i co do duszy:
1. Grzesznych upominać
2. Nieumiejętnych pouczać
3. Wątpiącym dobrze radzić
4. Strapionych pocieszać
5. Krzywdy cierpliwie znosić
6. Urazy chętnie darować
7. Modlić się za żywych i umarłych.
Usłyszałam dziś trafne określenie, co do tych uczynków. Są drogą spotkania Boga z człowiekiem. I to w dwie strony: człowiek przez nie spotyka Boga i Bóg przez nie schodzi do człowieka. Trakt miłosierdzia. Wędrujmy w życiu nim!
poniedziałek, 19 października 2015
19 X, nie dać się rozłożyć
...Abraham nie okazał wahania ani niedowierzania co do obietnicy Bożej, ale się wzmocnił w wierze. Oddał przez to chwałę Bogu i był przekonany, że mocen jest On również wypełnić, co obiecał... (Rz 4, 20-25)
Bardzo mnie dziś poruszył ten brak niedowierzania Abrahama, który w oryginale brzmi "nie dał się rozłożyć niewiarą". Nie rozsypał się, trwał.
Bardzo mnie dziś poruszył ten brak niedowierzania Abrahama, który w oryginale brzmi "nie dał się rozłożyć niewiarą". Nie rozsypał się, trwał.
niedziela, 18 października 2015
18 X, przystąpmy z ufnością
Jakub i Jan, synowie Zebedeusza, zbliżyli się do Jezusa i rzekli: „Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy”.[...]
Gdy dziesięciu to usłyszało, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich... (Mk 10,35-45)
Dzisiejsze Słowo zadało mi kilka pytań:
- najpierw zapytało mnie o moje pragnienia,
- zapytało mnie o to, czego zazdroszczę innym.
Nie zostawiło mnie Słowo z tymi pytaniami, tylko poprowadziło mnie dalej. Skoro odkrywam w sobie pragnienia bycia blisko Jezusa, to Jezus odpowiadając na te pragnienia pokazuje drogę: kielicha i chrztu. Przyjęcia czegoś, co przychodzi spoza mnie. Co mogę przyjąć i mogę odrzucić. Realizacja pragnienia bycia z Jezusem ma swoją cenę. Cenę paschy Jego we mnie.
A kiedy odkrywam w sobie oburzenie na innych, którzy mają większe aspiracje, to Jezus też na to odpowiada, pokazując drogę: drogę służby. Czyli tym razem czegoś, co wychodzi ode mnie (a nie jak wyżej spoza mnie). Decyzja należy do mnie, czy będę sługą, czy nie.
Wdzięczna jestem Bogu za tę "rozmowę".
I w tej wdzięczności idę do kaplicy z ufnością na otrzymanie stosownych łask, według zachęty II czytania: przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę w stosownej chwili. (Hbr 4,14-16)
Gdy dziesięciu to usłyszało, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich... (Mk 10,35-45)
Dzisiejsze Słowo zadało mi kilka pytań:
- najpierw zapytało mnie o moje pragnienia,
- zapytało mnie o to, czego zazdroszczę innym.
Nie zostawiło mnie Słowo z tymi pytaniami, tylko poprowadziło mnie dalej. Skoro odkrywam w sobie pragnienia bycia blisko Jezusa, to Jezus odpowiadając na te pragnienia pokazuje drogę: kielicha i chrztu. Przyjęcia czegoś, co przychodzi spoza mnie. Co mogę przyjąć i mogę odrzucić. Realizacja pragnienia bycia z Jezusem ma swoją cenę. Cenę paschy Jego we mnie.
A kiedy odkrywam w sobie oburzenie na innych, którzy mają większe aspiracje, to Jezus też na to odpowiada, pokazując drogę: drogę służby. Czyli tym razem czegoś, co wychodzi ode mnie (a nie jak wyżej spoza mnie). Decyzja należy do mnie, czy będę sługą, czy nie.
Wdzięczna jestem Bogu za tę "rozmowę".
I w tej wdzięczności idę do kaplicy z ufnością na otrzymanie stosownych łask, według zachęty II czytania: przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę w stosownej chwili. (Hbr 4,14-16)
czwartek, 15 października 2015
15 X, wołam z głębi
Z głębokości wołam do Ciebie, Panie,
Panie, wysłuchaj głosu mego.
Nachyl Twe ucho
na głos mojego błagania.
Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie,
Panie, któż się ostoi?
Ale Ty udzielasz przebaczenia,
aby ze czcią Ci służono.
Pokładam nadzieję w Panu,
dusza moja pokłada nadzieję w Jego słowie.
Dusza moja oczekuje Pana
bardziej niż strażnicy poranka. (Ps 130)
Dziś Psalm responsoryjny mnie poruszył.
W dniu św. Teresy to wołanie psalmisty jest wyrazem tęsknoty ludzkiej duszy i wytrwałości w oczekiwaniu na spełnienie wielkich pragnień.
Byłam w rodzinnych stronach, pogrzeb chrzestnej mnie przyciągnął. Ona - Albertyna - piękna i dobra kobieta, wiele Jej zawdzięczam. Jest u Ojca, pewna jestem. A moja troska dziś bardziej o tych, co żyją...
Czasem tracą wytrwałość w cierpliwości, czy nawet w wierze...
Tym bardziej wołam w głębi i z głębi..., a i ich głos niewiary też Panie usłysz, bo tylko Ty jeden wiesz, co jest pod spodem...
... i zmiłuj się nad nami.
Panie, wysłuchaj głosu mego.
Nachyl Twe ucho
na głos mojego błagania.
Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie,
Panie, któż się ostoi?
Ale Ty udzielasz przebaczenia,
aby ze czcią Ci służono.
Pokładam nadzieję w Panu,
dusza moja pokłada nadzieję w Jego słowie.
Dusza moja oczekuje Pana
bardziej niż strażnicy poranka. (Ps 130)
Dziś Psalm responsoryjny mnie poruszył.
W dniu św. Teresy to wołanie psalmisty jest wyrazem tęsknoty ludzkiej duszy i wytrwałości w oczekiwaniu na spełnienie wielkich pragnień.
Byłam w rodzinnych stronach, pogrzeb chrzestnej mnie przyciągnął. Ona - Albertyna - piękna i dobra kobieta, wiele Jej zawdzięczam. Jest u Ojca, pewna jestem. A moja troska dziś bardziej o tych, co żyją...
Czasem tracą wytrwałość w cierpliwości, czy nawet w wierze...
Tym bardziej wołam w głębi i z głębi..., a i ich głos niewiary też Panie usłysz, bo tylko Ty jeden wiesz, co jest pod spodem...
... i zmiłuj się nad nami.
poniedziałek, 12 października 2015
12 X, więcej niż mądrość ludzka
"To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza....
a oto tu jest coś więcej niż Jonasz"... (Łk 11, 29-32)
I więcej niż Salomon.. Więcej niż każda mądrość ludzka.
I choć szukamy często człowieka, który jakoś błyskotliwie mówi, który jest w środowisku duchowym celebrytą i czyni niezwykłości, to i tak na nic to się zda, jeśli do Jezusa nie przyjdziemy i nie będziemy słuchać Jego Słowa i nie nasiąkniemy Jego mądrością odwieczną.
Uklęknę dziś przy tabernakulum zawierzając zwykłe sprawy Bogu i nie spodziewając się znaku, z nadzieją będę otwarta na Jego we mnie działanie.
Jak niemożliwym jest wyjście z plaży nie opaliwszy się, kiedy Słońce jest na niebie, tak niemożliwym jest wyjście z kaplicy bez konkretnej łaski w sercu...
a oto tu jest coś więcej niż Jonasz"... (Łk 11, 29-32)
I więcej niż Salomon.. Więcej niż każda mądrość ludzka.
I choć szukamy często człowieka, który jakoś błyskotliwie mówi, który jest w środowisku duchowym celebrytą i czyni niezwykłości, to i tak na nic to się zda, jeśli do Jezusa nie przyjdziemy i nie będziemy słuchać Jego Słowa i nie nasiąkniemy Jego mądrością odwieczną.
Uklęknę dziś przy tabernakulum zawierzając zwykłe sprawy Bogu i nie spodziewając się znaku, z nadzieją będę otwarta na Jego we mnie działanie.
Jak niemożliwym jest wyjście z plaży nie opaliwszy się, kiedy Słońce jest na niebie, tak niemożliwym jest wyjście z kaplicy bez konkretnej łaski w sercu...
niedziela, 11 października 2015
11 X, możliwe?
... Jezus powtórnie rzekł im: „Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa Bożego”.
A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: „Któż więc może się zbawić?”
Jezus spojrzał na nich i rzekł: „U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga..." (Mk 10, 17-30)
Bogaty młodzieniec i Jezusowe "jednego ci brakuje". O to "jedno" rozchodzi się...
Każdemu z nas czegoś jednego brakuje, kiedy pytamy o więcej, kiedy pragniemy nieprzeciętności.
Mamy swoje bogactwa, w których upatrujemy szczęścia. Czy to będą pieniądze, czy kariera, czy człowiek, czy relacje, czy jeszcze co innego, ale utrudnia to wejście do królestwa Bożego, bo nic z tego, co stworzone nie da człowiekowi w pełni szczęścia, satysfakcji i zbawienia. Nie da, bo dać nie może. Nic nas tu nie nasyci.
Wszystko jest dla nas i korzystać mamy z dóbr tego świata, ale nie z nich czerpać mamy życie. Życie nasze jest w Sercu Jezusa, a naszym życiem jest życie Jezusa w nas.
Jednego nam brakuje - miłości Jezusa w nas! To jest, żeby On mógł kochać przez moje serce, moim sercem... tego brakuje każdemu z nas. A jest to możliwe, gdy Mu na to pozwolimy.
Wołajmy więc wspólnie i szczerze wersetem refrenu psalmu responsoryjnego: "Nasyć nas, Panie, Twoim miłosierdziem" (Ps 90). I przystępujmy do Stołu Pańskiego! - bo bez tego ani rusz...
Zapraszam do "telewizji" o. Paweł Krupa OP
Młodzieniec odszedł smutny... Czasem nas też smutek, ból dopada, znalazłam dobrą radę:
Ból, który pochodzi z duszy, rzadko jest naszym wrogiem - częściej przyjacielem. Jego szlak prowadzi z tego "miejsca" duszy, gdzie jest ona zaciemniona, zraniona, skrępowana, do jasnego światła świadomości, by nas obudzić, by nami potrząsnąć i zwrócić naszą uwagę na to, czego jeszcze nie przyjmujemy do wiadomości, nie dostrzegamy, nie mogliśmy albo nie chcieli dostrzec. Ból duszy jest podobny do gorączki ciała. Obu nie lubimy, a przecież chcą one tylko jednego: napomnieć nas, ostrzec i przywrócić do zdrowia, póki jest jeszcze czas. (źródło: http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/poradnia/art,411,przygnebienie-jak-sobie-z-nim-poradzic.html)
Bogaty młodzieniec i Jezusowe "jednego ci brakuje". O to "jedno" rozchodzi się...
Każdemu z nas czegoś jednego brakuje, kiedy pytamy o więcej, kiedy pragniemy nieprzeciętności.
Mamy swoje bogactwa, w których upatrujemy szczęścia. Czy to będą pieniądze, czy kariera, czy człowiek, czy relacje, czy jeszcze co innego, ale utrudnia to wejście do królestwa Bożego, bo nic z tego, co stworzone nie da człowiekowi w pełni szczęścia, satysfakcji i zbawienia. Nie da, bo dać nie może. Nic nas tu nie nasyci.
Wszystko jest dla nas i korzystać mamy z dóbr tego świata, ale nie z nich czerpać mamy życie. Życie nasze jest w Sercu Jezusa, a naszym życiem jest życie Jezusa w nas.
Jednego nam brakuje - miłości Jezusa w nas! To jest, żeby On mógł kochać przez moje serce, moim sercem... tego brakuje każdemu z nas. A jest to możliwe, gdy Mu na to pozwolimy.
Wołajmy więc wspólnie i szczerze wersetem refrenu psalmu responsoryjnego: "Nasyć nas, Panie, Twoim miłosierdziem" (Ps 90). I przystępujmy do Stołu Pańskiego! - bo bez tego ani rusz...
Zapraszam do "telewizji" o. Paweł Krupa OP
Młodzieniec odszedł smutny... Czasem nas też smutek, ból dopada, znalazłam dobrą radę:
Ból, który pochodzi z duszy, rzadko jest naszym wrogiem - częściej przyjacielem. Jego szlak prowadzi z tego "miejsca" duszy, gdzie jest ona zaciemniona, zraniona, skrępowana, do jasnego światła świadomości, by nas obudzić, by nami potrząsnąć i zwrócić naszą uwagę na to, czego jeszcze nie przyjmujemy do wiadomości, nie dostrzegamy, nie mogliśmy albo nie chcieli dostrzec. Ból duszy jest podobny do gorączki ciała. Obu nie lubimy, a przecież chcą one tylko jednego: napomnieć nas, ostrzec i przywrócić do zdrowia, póki jest jeszcze czas. (źródło: http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/poradnia/art,411,przygnebienie-jak-sobie-z-nim-poradzic.html)
sobota, 10 października 2015
10 X, współpraca
... jakaś kobieta z tłumu głośno zawołała do Niego: «Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś».
Lecz On rzekł: «Owszem, ale również błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je». (Łk 11, 27-28)
Czy życie duchowe człowieka jest trudem? Czy to Bóg za człowieka robi robotę? - takie pytania rodzą się w nas.
Dziś przyszła mi odpowiedź i dzielę się nią.
Słowa z Księgi Rodzaju: "Czyńcie sobie ziemię poddaną".
Miałam takie światło, że to ja jestem z ziemi, moje ciało jest cząstką ziemi... to siebie samego mam czynić poddanym sobie, swej duszy, rozumowi oświeconemu wiarą, by poddać się całościowo Panu wszechrzeczy, by mógł we mnie ukazać w pełni swą moc.
W Maryi ukazał w pełni swą moc - "pełna łaski - gr. kecharitomene". Błogosławiona. I nam to "grozi" :) w sensie "błogosławieni ci, którzy...", jeśli pójdziemy we współpracę z Bogiem na całość.
Lecz On rzekł: «Owszem, ale również błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je». (Łk 11, 27-28)
Czy życie duchowe człowieka jest trudem? Czy to Bóg za człowieka robi robotę? - takie pytania rodzą się w nas.
Dziś przyszła mi odpowiedź i dzielę się nią.
Słowa z Księgi Rodzaju: "Czyńcie sobie ziemię poddaną".
Miałam takie światło, że to ja jestem z ziemi, moje ciało jest cząstką ziemi... to siebie samego mam czynić poddanym sobie, swej duszy, rozumowi oświeconemu wiarą, by poddać się całościowo Panu wszechrzeczy, by mógł we mnie ukazać w pełni swą moc.
W Maryi ukazał w pełni swą moc - "pełna łaski - gr. kecharitomene". Błogosławiona. I nam to "grozi" :) w sensie "błogosławieni ci, którzy...", jeśli pójdziemy we współpracę z Bogiem na całość.
piątek, 9 października 2015
9 X, rozeznawać
...Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza.
Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie znajduje, mówi: „Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem”. Przychodzi i zastaje go wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze siedem innych duchów, złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam... (Łk 11, 15-26)
Dziś za deon.pl powtarzam słowa papieża Franciszka:
"...Początkowo bowiem wiedzieliśmy, że dręczy nas diabeł, ale później diabeł jest ukryty, przychodzi ze swoimi dobrze wychowanymi przyjaciółmi, o dobrych manierach, puka do drzwi, prosi, by go wpuścić, wchodzi i mieszka w tym domu. Dzieli jego życie powszednie i krok po kroku daje wskazówki. Zachowując dobre maniery diabeł przekonuje, by godzić się na relatywizm, uspokajając sumienia - mówił Papież.
"Uspokajanie sumienia, znieczulanie sumienia. To wielkie zło. Gdy złemu duchowi udaje się uśpić sumienie, możemy mówić o jego prawdziwym zwycięstwie, staje się panem sumienia: «To ma miejsce wszędzie! Tak, ale wszyscy mamy problemy, wszyscy jesteśmy grzesznikami...». W tym «wszyscy» mieści się «nikt». «Wszyscy, ale nie ja». W ten sposób żyjemy ową światowością, która jest córką złego ducha" - stwierdził Franciszek.
W tej sytuacji Ojciec Święty wezwał do czujności i rozeznawania. "Czujność. Kościół zachęca nas zawsze do dokonywania rachunku sumienia: Co się dziś stało w moim sercu, dlaczego? Czy przyszedł dziś do mnie ów dobrze wychowany diabeł z przyjaciółmi?..."
Rozeznawać i nie pozwolić uśpić sumienia!
Zaproszenie do codziennego rachunku sumienia, by zbierać codzienność z Jezusem i nie rozpraszać...
Fot. :)
Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie znajduje, mówi: „Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem”. Przychodzi i zastaje go wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze siedem innych duchów, złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam... (Łk 11, 15-26)
Dziś za deon.pl powtarzam słowa papieża Franciszka:
"...Początkowo bowiem wiedzieliśmy, że dręczy nas diabeł, ale później diabeł jest ukryty, przychodzi ze swoimi dobrze wychowanymi przyjaciółmi, o dobrych manierach, puka do drzwi, prosi, by go wpuścić, wchodzi i mieszka w tym domu. Dzieli jego życie powszednie i krok po kroku daje wskazówki. Zachowując dobre maniery diabeł przekonuje, by godzić się na relatywizm, uspokajając sumienia - mówił Papież.
"Uspokajanie sumienia, znieczulanie sumienia. To wielkie zło. Gdy złemu duchowi udaje się uśpić sumienie, możemy mówić o jego prawdziwym zwycięstwie, staje się panem sumienia: «To ma miejsce wszędzie! Tak, ale wszyscy mamy problemy, wszyscy jesteśmy grzesznikami...». W tym «wszyscy» mieści się «nikt». «Wszyscy, ale nie ja». W ten sposób żyjemy ową światowością, która jest córką złego ducha" - stwierdził Franciszek.
W tej sytuacji Ojciec Święty wezwał do czujności i rozeznawania. "Czujność. Kościół zachęca nas zawsze do dokonywania rachunku sumienia: Co się dziś stało w moim sercu, dlaczego? Czy przyszedł dziś do mnie ów dobrze wychowany diabeł z przyjaciółmi?..."
Rozeznawać i nie pozwolić uśpić sumienia!
Zaproszenie do codziennego rachunku sumienia, by zbierać codzienność z Jezusem i nie rozpraszać...
Fot. :)
czwartek, 8 października 2015
8 X, Ojciec
«Bardzo przykre stały się wasze mowy przeciwko Mnie» mówi Pan.
«Wy zaś pytacie: „Cóż takiego mówiliśmy między sobą przeciw Tobie?” Mówiliście: „Daremny to trud służyć Bogu. Bo jakiż pożytek mieliśmy z tego, żeśmy wykonywali polecenia Jego i chodzili smutni w pokucie przed Panem Zastępów? A teraz raczej zuchwałych nazywamy szczęśliwymi, bo wzbogacili się bardzo ludzie bezbożni, którzy wystawiali na próbę Boga, a zostali ocaleni”».
Wtedy mówili między sobą ludzie bojący się Boga, a Pan uważał i to posłyszał. Zapisano to w Księdze Wspomnień przed Nim dla dobra bojących się Pana i czczących Jego imię. «Oni będą moją własnością, mówi Pan Zastępów, w dniu, w którym będę działał, a będę dla nich łaskawy, jak jest litościwy ojciec dla syna, który jest mu posłuszny. Wtedy zobaczycie różnicę między sprawiedliwym a krzywdzicielem, między tym, który służy Bogu, a tym, który Mu nie służy.
Bo oto nadchodzi dzień palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy wyrządzający krzywdę będą słomą, więc spali ich ten nadchodzący dzień, mówi Pan Zastępów, tak że nie pozostawi po nich ani korzenia, ani gałązki. A dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego promieniach». (Ml 3, 13-20a)
Rzadko się czyta Malachiasza. Dzisiejsze słowo jest bardzo nośne, odpowiada na nasze frustracje i pretensje, jakie rodzą się w nas, kiedy jesteśmy dla Pana całą parą a nie tylko nie mamy doświadczenia gratyfikacji ale i nie widzimy sprawiedliwości, i czujemy się pokrzywdzeni.
Narzekamy... Takie mowy są przykre dla Pana - niesamowite, że zwyczajnie prorok to nazywa. Czy zdajemy sobie sprawę, że nasze mowy (zewnętrzne i (sic!) wewnętrzne) mogą być przykre dla Pana?
Ale On to znosi i zapowiada, że zobaczymy troskę Boga nad swoją własnością. Troskę Ojca wobec dziecka!
Zapraszam Cię, Czytelniku, przeczytaj sobie na spokojnie jeszcze raz całe to czytanie, znajdź w nim swoje miejsce i uciesz się nadchodzącym Słońcem... Pan jest blisko i błogosławiony ten, kto Mu zaufał.
«Wy zaś pytacie: „Cóż takiego mówiliśmy między sobą przeciw Tobie?” Mówiliście: „Daremny to trud służyć Bogu. Bo jakiż pożytek mieliśmy z tego, żeśmy wykonywali polecenia Jego i chodzili smutni w pokucie przed Panem Zastępów? A teraz raczej zuchwałych nazywamy szczęśliwymi, bo wzbogacili się bardzo ludzie bezbożni, którzy wystawiali na próbę Boga, a zostali ocaleni”».
Wtedy mówili między sobą ludzie bojący się Boga, a Pan uważał i to posłyszał. Zapisano to w Księdze Wspomnień przed Nim dla dobra bojących się Pana i czczących Jego imię. «Oni będą moją własnością, mówi Pan Zastępów, w dniu, w którym będę działał, a będę dla nich łaskawy, jak jest litościwy ojciec dla syna, który jest mu posłuszny. Wtedy zobaczycie różnicę między sprawiedliwym a krzywdzicielem, między tym, który służy Bogu, a tym, który Mu nie służy.
Bo oto nadchodzi dzień palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy wyrządzający krzywdę będą słomą, więc spali ich ten nadchodzący dzień, mówi Pan Zastępów, tak że nie pozostawi po nich ani korzenia, ani gałązki. A dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego promieniach». (Ml 3, 13-20a)
Rzadko się czyta Malachiasza. Dzisiejsze słowo jest bardzo nośne, odpowiada na nasze frustracje i pretensje, jakie rodzą się w nas, kiedy jesteśmy dla Pana całą parą a nie tylko nie mamy doświadczenia gratyfikacji ale i nie widzimy sprawiedliwości, i czujemy się pokrzywdzeni.
Narzekamy... Takie mowy są przykre dla Pana - niesamowite, że zwyczajnie prorok to nazywa. Czy zdajemy sobie sprawę, że nasze mowy (zewnętrzne i (sic!) wewnętrzne) mogą być przykre dla Pana?
Ale On to znosi i zapowiada, że zobaczymy troskę Boga nad swoją własnością. Troskę Ojca wobec dziecka!
Zapraszam Cię, Czytelniku, przeczytaj sobie na spokojnie jeszcze raz całe to czytanie, znajdź w nim swoje miejsce i uciesz się nadchodzącym Słońcem... Pan jest blisko i błogosławiony ten, kto Mu zaufał.
środa, 7 października 2015
7 X, monotonia zdrowasiek
Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja.
Anioł wszedł do Niej i rzekł: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami”.
Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie... (Łk 1,26-38)
Maryja rozważa, co miałoby znaczyć takie pozdrowienie. Ciekawe czy jak wciąż w różańcu powtarzamy to pozdrowienie, czy wciąż się na nowo Ją ono porusza? Sądzę, że tak! Bo wciąż na nowo odsyła Ją do Tego, w którym początek wszystkiego, początek każdej łaski. Monotonia tej modlitwy po ludzku, w Bogu jest poruszaniem serca miłości (jak pociąganie za sznurek dzwonu wprawia serce dzwonu w życie).
Zastanowię się z Maryją, co dla mnie oznacza to pozdrowienie, co ono oznacza w moim ustach, co oznacza dla mojego życia? Bo oznacza wiele - staję wobec Tej, w której spełniło się zbawienie. A jest Ona moją Matką...
Bardzo trafne określenie na różaniec:
"Błogosławiona monotonia zdrowasiek, która oczyszcza monotonię naszych grzechów!"
Fot. Maryja w Wiślicy - ten uśmiech jest niepowtarzalny :)
Anioł wszedł do Niej i rzekł: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami”.
Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie... (Łk 1,26-38)
Maryja rozważa, co miałoby znaczyć takie pozdrowienie. Ciekawe czy jak wciąż w różańcu powtarzamy to pozdrowienie, czy wciąż się na nowo Ją ono porusza? Sądzę, że tak! Bo wciąż na nowo odsyła Ją do Tego, w którym początek wszystkiego, początek każdej łaski. Monotonia tej modlitwy po ludzku, w Bogu jest poruszaniem serca miłości (jak pociąganie za sznurek dzwonu wprawia serce dzwonu w życie).
Zastanowię się z Maryją, co dla mnie oznacza to pozdrowienie, co ono oznacza w moim ustach, co oznacza dla mojego życia? Bo oznacza wiele - staję wobec Tej, w której spełniło się zbawienie. A jest Ona moją Matką...
Bardzo trafne określenie na różaniec:
"Błogosławiona monotonia zdrowasiek, która oczyszcza monotonię naszych grzechów!"
Fot. Maryja w Wiślicy - ten uśmiech jest niepowtarzalny :)
wtorek, 6 października 2015
6 X, niech zagospodarzy się we mnie
Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie.
Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług... (Łk 10, 38-42)
Marto, Marto... potrzeba mało albo tylko jednego - powie dalej Jezus.
Przyjmuję Jezusa w swoim domu, w swoim sercu, codziennie - w Eucharystii. Zawstydza mnie dziś Słowo, bo uświadamiam sobie, że nie siadam u nóg Pana w sercu swym... tylko uwijam się koło rozmaitych posług.
Zatrzymać się i posłuchać w sercu Jezusa nie jest łatwo, choć tego potrzebuję, za tym tęsknię i to właśnie nasyca moje serce. Łatwiej usłużyć, łatwiej według własnego scenariusza zadziałać... Dlatego, potrzebuję nawrócenia!
Potrzebuję zatrzymania w tym, co robię (nawet i przede wszystkim, kiedy robię coś ze względu na Niego i czy wprost dla Niego). Potrzebuję zatrzymania tu i teraz (nie na kolejnych rekolekcjach) i posłuchania tego, co On ma do powiedzenia tu i teraz!
Przyjąć Jego miłość w Eucharystii, pozwolić Mu być Gospodarzem spotkania, to zrozumieć, że nie ode mnie i mojej krzątaniny zależy zbawienie tylko od Pana, bo u Pana jest bowiem łaska, u Niego obfite odkupienie (Ps 130 - dziś w liturgii śpiewany). A we mnie tej łaski jest tyle, na ile pozwolę jej zagospodarzyć się we mnie.
Przyjdź Panie Jezu, otwórz me ucho i zatrzymaj mnie, bym pozwoliła Ci zagospodarzyć się we mnie.
Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług... (Łk 10, 38-42)
Marto, Marto... potrzeba mało albo tylko jednego - powie dalej Jezus.
Przyjmuję Jezusa w swoim domu, w swoim sercu, codziennie - w Eucharystii. Zawstydza mnie dziś Słowo, bo uświadamiam sobie, że nie siadam u nóg Pana w sercu swym... tylko uwijam się koło rozmaitych posług.
Zatrzymać się i posłuchać w sercu Jezusa nie jest łatwo, choć tego potrzebuję, za tym tęsknię i to właśnie nasyca moje serce. Łatwiej usłużyć, łatwiej według własnego scenariusza zadziałać... Dlatego, potrzebuję nawrócenia!
Potrzebuję zatrzymania w tym, co robię (nawet i przede wszystkim, kiedy robię coś ze względu na Niego i czy wprost dla Niego). Potrzebuję zatrzymania tu i teraz (nie na kolejnych rekolekcjach) i posłuchania tego, co On ma do powiedzenia tu i teraz!
Przyjąć Jego miłość w Eucharystii, pozwolić Mu być Gospodarzem spotkania, to zrozumieć, że nie ode mnie i mojej krzątaniny zależy zbawienie tylko od Pana, bo u Pana jest bowiem łaska, u Niego obfite odkupienie (Ps 130 - dziś w liturgii śpiewany). A we mnie tej łaski jest tyle, na ile pozwolę jej zagospodarzyć się we mnie.
Przyjdź Panie Jezu, otwórz me ucho i zatrzymaj mnie, bym pozwoliła Ci zagospodarzyć się we mnie.
poniedziałek, 5 października 2015
5 X, Bóg bliźnim człowiekowi
... Albowiem wiedzieli mężowie, że on ucieka przed Panem, bo im to powiedział. I zapytali go: «Co powinniśmy ci uczynić, aby morze przestało się burzyć dokoła nas?» Fale bowiem w dalszym ciągu się podnosiły.
Odpowiedział im: «Weźcie mnie i rzućcie w morze, a przestaną się burzyć wody przeciw wam, ponieważ wiem, że z mojego powodu tak wielka burza powstała przeciw wam»... (Jon 1, 1 – 2, 11)
Jonasz jest niesamowity. O ile porównujemy się czasem do jego niechęci robienia tego, co Bóg mu nakazał, to jednak do oceny rzeczywistości po takim grzechu jest nam zazwyczaj daleko. Jonasz wie co robi (ucieka przed Bogiem), wiem kim jest (powołanym przez Stwórcę morza i lądu), wie co mu zlecono (iść do Niniwy i głosić upomnienie), wie że inni cierpią z jego powodu (wielka burza)... Niesamowity jest w tym, że widzi siebie w kontekście, że nie zwalnia się od odpowiedzialności, nie zwala winy na nikogo, tylko przyznaje się "wiem, że z mojego powodu"...
Każdy grzech, każda ucieczka przed Bogiem, ma swoje konsekwencje. Tylko mało kto z nas potrafi tak powiedzieć ze skruchą, że "mojego powodu" dzieje się zło wokół... Wolimy szukać winnych poza sobą. A wówczas i sami nie doświadczamy miłosierdzia i innym je wykrzywiamy.
Ewangelia dzisiejsza (Łk 10, 25-37) z przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie pokazuje mi, że właśnie każde zejście "z Jerozolimy do Jerycha" (to zejście to bardzo ważny duchowy symbol) ma konsekwencje, że wpadam w ręce zbójców. Co więcej, ktoś mnie tam znajduje i podnosi, i leczy, i za mnie płaci, i mnie nie zostawia bez opieki... To jest Jezus - miłosierny mój Bóg - idzie za mną do dna mego grzechu, by mnie podźwignąć, bo jest naprawdę moim bliźnim! Jest bliskim. Jest przyjacielem.
I zaprasza mnie do bycia podobnym do Niego: «Idź i ty czyń podobnie».
O Boże, jak bardzo pragnę, aby Cię poznały dusze, żeś je stworzył z miłości niepojętej. O, Stwórco mój i Panie, czuję, że uchylę zasłony nieba, aby o dobroci Twojej nie wątpiła ziemia. (św. Faustyna)
Fot. "Panie, miłosierdzie Twoje, powstawszy, wysławiać będę".
***
Zrobię reklamę o. Grzegorzowi, bo wart jest. Zajrzyjcie tutaj.
Odpowiedział im: «Weźcie mnie i rzućcie w morze, a przestaną się burzyć wody przeciw wam, ponieważ wiem, że z mojego powodu tak wielka burza powstała przeciw wam»... (Jon 1, 1 – 2, 11)
Jonasz jest niesamowity. O ile porównujemy się czasem do jego niechęci robienia tego, co Bóg mu nakazał, to jednak do oceny rzeczywistości po takim grzechu jest nam zazwyczaj daleko. Jonasz wie co robi (ucieka przed Bogiem), wiem kim jest (powołanym przez Stwórcę morza i lądu), wie co mu zlecono (iść do Niniwy i głosić upomnienie), wie że inni cierpią z jego powodu (wielka burza)... Niesamowity jest w tym, że widzi siebie w kontekście, że nie zwalnia się od odpowiedzialności, nie zwala winy na nikogo, tylko przyznaje się "wiem, że z mojego powodu"...
Każdy grzech, każda ucieczka przed Bogiem, ma swoje konsekwencje. Tylko mało kto z nas potrafi tak powiedzieć ze skruchą, że "mojego powodu" dzieje się zło wokół... Wolimy szukać winnych poza sobą. A wówczas i sami nie doświadczamy miłosierdzia i innym je wykrzywiamy.
Ewangelia dzisiejsza (Łk 10, 25-37) z przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie pokazuje mi, że właśnie każde zejście "z Jerozolimy do Jerycha" (to zejście to bardzo ważny duchowy symbol) ma konsekwencje, że wpadam w ręce zbójców. Co więcej, ktoś mnie tam znajduje i podnosi, i leczy, i za mnie płaci, i mnie nie zostawia bez opieki... To jest Jezus - miłosierny mój Bóg - idzie za mną do dna mego grzechu, by mnie podźwignąć, bo jest naprawdę moim bliźnim! Jest bliskim. Jest przyjacielem.
I zaprasza mnie do bycia podobnym do Niego: «Idź i ty czyń podobnie».
O Boże, jak bardzo pragnę, aby Cię poznały dusze, żeś je stworzył z miłości niepojętej. O, Stwórco mój i Panie, czuję, że uchylę zasłony nieba, aby o dobroci Twojej nie wątpiła ziemia. (św. Faustyna)
Fot. "Panie, miłosierdzie Twoje, powstawszy, wysławiać będę".
***
Zrobię reklamę o. Grzegorzowi, bo wart jest. Zajrzyjcie tutaj.
niedziela, 4 października 2015
4 X, perła miłości
... na początku stworzenia Bóg «stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem». A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało... (Mk 10,2-12)
Więc nie są dwoje, lecz jedno ciało.
Z kilkoma małżeństwami jestem zaprzyjaźniona. Czasem ich odwiedzam, czasem potrzebuję pomocy jej czy jego, czasem ona czy on chce mi coś powierzyć itp. Zawsze jednak mam w świadomości, też wówczas kiedy rozmawiam z jedną osobą, że on/ona nie jest sam/sama. Jest coś pięknego i tajemniczego w małżeństwie, że choć to są odrębne osoby stanowią jedno. I to jedno nie tylko w ciele - w akcie małżeńskim - ale też jedno w duchu. Jednoczy ich sakrament, który upodabnia ich do boskiego wzoru, gdzie w Trójcy Przenajświętszej są różne Osoby ale jeden Bóg.
Fot. Siostra ma w rękach muszle po małżach. Wiemy, że kiedy w muszlę trafi odrobina piasku, uwiera... i małża pod wpływem ucisku wytwarza substancję, która staje się perłą.
Krzyż na piersiach siostry przypomina, że w naszym życiu krzyża nie brakuje. Nie brakuje go też w małżeństwach... Modlę się dziś za małżeństwa, by ich jedność (o którą mają zabiegać w wierności) tworzyła w ich życiu perłę prawdziwej miłości.
Więc nie są dwoje, lecz jedno ciało.
Z kilkoma małżeństwami jestem zaprzyjaźniona. Czasem ich odwiedzam, czasem potrzebuję pomocy jej czy jego, czasem ona czy on chce mi coś powierzyć itp. Zawsze jednak mam w świadomości, też wówczas kiedy rozmawiam z jedną osobą, że on/ona nie jest sam/sama. Jest coś pięknego i tajemniczego w małżeństwie, że choć to są odrębne osoby stanowią jedno. I to jedno nie tylko w ciele - w akcie małżeńskim - ale też jedno w duchu. Jednoczy ich sakrament, który upodabnia ich do boskiego wzoru, gdzie w Trójcy Przenajświętszej są różne Osoby ale jeden Bóg.
Fot. Siostra ma w rękach muszle po małżach. Wiemy, że kiedy w muszlę trafi odrobina piasku, uwiera... i małża pod wpływem ucisku wytwarza substancję, która staje się perłą.
Krzyż na piersiach siostry przypomina, że w naszym życiu krzyża nie brakuje. Nie brakuje go też w małżeństwach... Modlę się dziś za małżeństwa, by ich jedność (o którą mają zabiegać w wierności) tworzyła w ich życiu perłę prawdziwej miłości.
sobota, 3 października 2015
3 X, bądź dobrej myśli
Bądź dobrej myśli, narodzie mój, pamiątko Izraela. Zostaliście zaprzedani poganom, ale nie na zatracenie; [...]
Ufajcie, dzieci, wołajcie do Boga, a Ten, który na was to dopuścił, będzie pamiętał o was. Jak bowiem błądząc myśleliście o odstąpieniu od Boga, tak teraz, nawróciwszy się, szukajcie Go dziesięciokrotnie. Albowiem Ten, co zesłał na was to zło, przywiedzie radość wieczną wraz z wybawieniem waszym”. (Ba 4, 5-12. 27-29)
Bądź dobrej myśli - pierwsze zdanie, które dziś przeczytałam. Dobrze tak rozpoczynać dzień - od dobrego nastawienia. Pomimo wszystko.
Zło, grzech, słabość, niewierność, zakłamanie, które dziś krzyczy i domaga się przywileju, jest nachalne i manipulujące. Żal człowieka, który utonął w szukaniu siebie, w drodze ku przyjemności. Miłosierdzia Bożego potrzebuje dziś ludzkość jak tlenu.
W kontekście deklaracji księdza K.C. dzisiejsze słowo z Barucha jest w ustach Kościoła - nowej Jerozolimy - aktualne okrutnie:
„Słuchajcie, sąsiedzi Syjonu, Bóg zasmucił mnie bardzo, widzę bowiem niewolę moich synów i córek, jaką im zesłał Przedwieczny. Wyżywiłam ich z radością, a odesłałam z płaczem i smutkiem. Niech nikt się nie śmieje, żem wdowa i opuszczona przez wielu. Zostałam opuszczona z powodu grzechów dzieci moich, ponieważ wyłamały się spod prawa Bożego".
A ja cóż mogę?
Staję jak dziecko, nie pojmuję wiele, ufam Ojcu, wołam do Niego i wpatruję się w Jego Słowo, by odbiło się pieczęcią we mnie, w mej pamięci, bo chcę być wciąż dobrej myśli - obecnie już po pierwszych nieszporach niedzieli. Świętujemy zmartwychwstanie!
Ufajcie, dzieci, wołajcie do Boga, a Ten, który na was to dopuścił, będzie pamiętał o was. Jak bowiem błądząc myśleliście o odstąpieniu od Boga, tak teraz, nawróciwszy się, szukajcie Go dziesięciokrotnie. Albowiem Ten, co zesłał na was to zło, przywiedzie radość wieczną wraz z wybawieniem waszym”. (Ba 4, 5-12. 27-29)
Bądź dobrej myśli - pierwsze zdanie, które dziś przeczytałam. Dobrze tak rozpoczynać dzień - od dobrego nastawienia. Pomimo wszystko.
Zło, grzech, słabość, niewierność, zakłamanie, które dziś krzyczy i domaga się przywileju, jest nachalne i manipulujące. Żal człowieka, który utonął w szukaniu siebie, w drodze ku przyjemności. Miłosierdzia Bożego potrzebuje dziś ludzkość jak tlenu.
W kontekście deklaracji księdza K.C. dzisiejsze słowo z Barucha jest w ustach Kościoła - nowej Jerozolimy - aktualne okrutnie:
„Słuchajcie, sąsiedzi Syjonu, Bóg zasmucił mnie bardzo, widzę bowiem niewolę moich synów i córek, jaką im zesłał Przedwieczny. Wyżywiłam ich z radością, a odesłałam z płaczem i smutkiem. Niech nikt się nie śmieje, żem wdowa i opuszczona przez wielu. Zostałam opuszczona z powodu grzechów dzieci moich, ponieważ wyłamały się spod prawa Bożego".
A ja cóż mogę?
Staję jak dziecko, nie pojmuję wiele, ufam Ojcu, wołam do Niego i wpatruję się w Jego Słowo, by odbiło się pieczęcią we mnie, w mej pamięci, bo chcę być wciąż dobrej myśli - obecnie już po pierwszych nieszporach niedzieli. Świętujemy zmartwychwstanie!
piątek, 2 października 2015
2 X, aniołowie są
"Aniołom swoim dał rozkaz o tobie, aby cię strzegli na wszystkich twych drogach". Ps 91
Za św. Bernardem:
Jakże wielką cześć powinny obudzić te słowa, jakąż wierność, jakąż ufność! Cześć z powodu obecności, wierność z powodu łaskawości, ufność z powodu opieki. Są przeto, są przy tobie, nie tylko z tobą, ale i dla ciebie.
Bądźmy przeto oddani, bądźmy wdzięczni tak niezwykłym stróżom. Odwdzięczajmy się im miłością, czcijmy, ile tylko potrafimy, ile powinniśmy. Jednakże cała nasza miłość, cała cześć niech się zwraca ku Temu, od którego zarówno my, jak i oni otrzymujemy łaskę miłowania...
Za św. Bernardem:
Jakże wielką cześć powinny obudzić te słowa, jakąż wierność, jakąż ufność! Cześć z powodu obecności, wierność z powodu łaskawości, ufność z powodu opieki. Są przeto, są przy tobie, nie tylko z tobą, ale i dla ciebie.
Bądźmy przeto oddani, bądźmy wdzięczni tak niezwykłym stróżom. Odwdzięczajmy się im miłością, czcijmy, ile tylko potrafimy, ile powinniśmy. Jednakże cała nasza miłość, cała cześć niech się zwraca ku Temu, od którego zarówno my, jak i oni otrzymujemy łaskę miłowania...
czwartek, 1 października 2015
1 X, pokój i dobro
Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: «Pokój temu domowi». (Łk 10,1-12)
Wszystko na dziś powiedziała św. Teresa (na obrazku obok).
Dobro i pokój - z tym wychodzi do ludzi :).
Fot. wzięłam z internetu.
Wszystko na dziś powiedziała św. Teresa (na obrazku obok).
Dobro i pokój - z tym wychodzi do ludzi :).
Fot. wzięłam z internetu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)