To mówi Pan: A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich. Z ciebie wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu [...]. A On będzie pokojem. (Mi 5,1-4a)
Proroctwo starotestamentalne wskazuje na Betlejem. Właśnie chyba z tego proroctwa czerpali informację na dworze Heroda w Jerozolimie o narodzeniu Mesjasza przy okazji odwiedzin Magów ze Wschodu.
Mnie dziś poruszyło to konkretne określenie: najmniejsze jesteś. Jakoś tak to bywa, że lekceważę małość w swoim życiu: tam, gdzie mi nie wychodzi, w czym czuję się słaba, miejsca w moim postępowaniu, które inni ignorują czy poniżają... Każdy ma swoje takie najmniejsze...
A Mesjasz - "On będzie pokojem" - przychodzi do mnie właśnie tam, w tym najmniejszym zakątku serca, gdzie dobroć i miłość zyskują we mnie prawo istnienia i decydowania.
Podziękuję dziś Barankowi, że przychodzi do mego Betlejem, do tej najmniejszej cząstki we mnie. Spróbuję ją nazwać i zrobić tam miejsce dla Przychodzącego. Tak bardzo pragnę, by On je wypełnił! By wypełnił moje serce, by ono było całe dla Niego.
niedziela, 23 grudnia 2018
piątek, 21 grudnia 2018
21 XII, dialogi zakochanych
Cicho! Ukochany mój!
Oto on! Oto nadchodzi!
Biegnie przez góry,
skacze po pagórkach.
Umiłowany mój podobny do gazeli,
do młodego jelenia.
[...] Miły mój odzywa się
i mówi do mnie:
„Powstań, przyjaciółko moja,
piękna moja, i pójdź!
[...] Gołąbko moja, ukryta w zagłębieniach skały,
w szczelinach przepaści,
ukaż mi swą twarz,
daj mi usłyszeć swój głos!
Bo słodki jest głos twój
i twarz pełna wdzięku”. (Pnp 2,8-14)
Intymne to słowa. I dusza (każda) intymnie i po swojemu je zinterpretuje. Ja widzę niesamowity ruch Boga w moją stronę, Jego pośpiech, Jego pełnię życia! Słyszę, że woła mnie, że woła jak kogoś najdroższego, jak kogoś za kim się tęskni.
W tej tęsknocie się spotykamy...
On tęskni do spotkania ze mną, myślę, że tęskni też do mojej pełni, którą we mnie zamierzył. Ja tęsknię do spotkania z Nim bez zasłon..., ale też tęsknię do przemiany mego serca, by mogło kochać Jego miłością...
Taki to fragment dialogów kochających się serc... :)
Oto on! Oto nadchodzi!
Biegnie przez góry,
skacze po pagórkach.
Umiłowany mój podobny do gazeli,
do młodego jelenia.
[...] Miły mój odzywa się
i mówi do mnie:
„Powstań, przyjaciółko moja,
piękna moja, i pójdź!
[...] Gołąbko moja, ukryta w zagłębieniach skały,
w szczelinach przepaści,
ukaż mi swą twarz,
daj mi usłyszeć swój głos!
Bo słodki jest głos twój
i twarz pełna wdzięku”. (Pnp 2,8-14)
Intymne to słowa. I dusza (każda) intymnie i po swojemu je zinterpretuje. Ja widzę niesamowity ruch Boga w moją stronę, Jego pośpiech, Jego pełnię życia! Słyszę, że woła mnie, że woła jak kogoś najdroższego, jak kogoś za kim się tęskni.
W tej tęsknocie się spotykamy...
On tęskni do spotkania ze mną, myślę, że tęskni też do mojej pełni, którą we mnie zamierzył. Ja tęsknię do spotkania z Nim bez zasłon..., ale też tęsknię do przemiany mego serca, by mogło kochać Jego miłością...
Taki to fragment dialogów kochających się serc... :)
czwartek, 20 grudnia 2018
20 XII, raduj się!
"Raduj się Maryjo... łaskiś pełna, Pan z Tobą..." (Łk 1,26-38)
I translacja z greckiego modlitwy "Zdrowaś Mario":
Niedawno, bo dopiero w niedzielę, III niedzielę adwentu, podobne słowo "Radujcie się, jeszcze raz powtarzam radujcie się..." zostało skierowane do nas. Przypomnę je sobie:
I translacja z greckiego modlitwy "Zdrowaś Mario":
Chaire [Maria], kechairetomene, ho kyrios meta su. Eulogemene sou en gynaixin kai eulogemenos ho karpos tes koilias sou Iesous. Hagia Maria, meter theou, proseuche hyper hemon ton hamartolon, nyn kai en te hore tou thanatou hymon. Amen.
Niedawno, bo dopiero w niedzielę, III niedzielę adwentu, podobne słowo "Radujcie się, jeszcze raz powtarzam radujcie się..." zostało skierowane do nas. Przypomnę je sobie:
Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! Niech wasza łagodność będzie znana wszystkim ludziom: Pan jest blisko! O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem.A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie. Flp 4,4-7Dziś, kiedy słuchamy opis Zwiastowania, pomódlmy się tą naszą kochaną modlitwą "Zdrowaś Mario" tak ze świadomością, szczerze, z radością. I towarzyszmy Maryi w tej radości oczekiwania, w tej radości Obecności Pana, radujmy się tu i teraz, bo Pan jest blisko, choć wciąż w ukryciu (zanim przyjdzie w chwale).
poniedziałek, 17 grudnia 2018
17 XII, ludzkie historie
Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama. Abraham był ojcem Izaaka; Izaak ojcem Jakuba...
[...] Mattan ojcem Jakuba; Jakub ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem... (Mt 1,1-17)
W tych ludzkich, często pokręconych, historiach Bóg pisał prosto swoją drogę ku człowieczeństwu. I nic Mu w tej historii się nie wymknęło. Choć my ze swej strony nie raz mówimy, że coś Mu się nie udało... To tak z naszej perspektywy. A jednak Duch Święty jest i działa. Działa też w moim życiu i w twoim... A perspektywy w tym Bożym zamiarze są szalone.
W brewiarzu dziś przeczytałam:
[...] Mattan ojcem Jakuba; Jakub ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem... (Mt 1,1-17)
W tych ludzkich, często pokręconych, historiach Bóg pisał prosto swoją drogę ku człowieczeństwu. I nic Mu w tej historii się nie wymknęło. Choć my ze swej strony nie raz mówimy, że coś Mu się nie udało... To tak z naszej perspektywy. A jednak Duch Święty jest i działa. Działa też w moim życiu i w twoim... A perspektywy w tym Bożym zamiarze są szalone.
W brewiarzu dziś przeczytałam:
...dzięki temu cudownemu uczestnictwu Chrystusa w ludzkiej naturze zajaśniał nam sakrament naszego odrodzenia, albowiem ten sam Duch, za którego przyczyną Chrystus został poczęty i zrodzony, jest u początków naszego ponownego narodzenia się, tym razem narodzenia się z Ducha... (św. Leon Wielki)
niedziela, 16 grudnia 2018
16 XII, Pan odnowi cię swą miłością
Owego dnia powiedzą Jerozolimie: «Nie bój się, Syjonie! Niech nie słabną twe ręce!» Pan, twój Bóg, jest pośród ciebie, Mocarz, który zbawia, uniesie się weselem nad tobą, odnowi cię swoją miłością, wzniesie okrzyk radości. (So 3, 14-17)
"Mocarz", który zbawia, który "raduje się" mną, oraz "odnowienie" przez miłość, bardzo mnie dziś poruszyły i ucieszyły. Karmiłam się tym słowem, zwłaszcza, że miałyśmy w domu dzień skupienia.
A radość przyniósł mi też dziś telefon z Wilna, gdy Mama powiedziała, że się raduje i ma się bardzo dobrze, bo "dziś w duszy Jezus się narodził" - udało się dotrzeć do kościoła na spowiedź i na Eucharystię. Bardzo mnie porusza i cieszy, kiedy moi bliscy dzielą się ze mną swoją duchową drogą. Tato lubi mówić o spowiedzi używając sformułowania: "wytrząsanie grzechów", jak się wytrząsa zawartość kieszeni. Tak, spowiedź jest to miejsce oddania Bogu wszystkiego, oddania zawartości naszej głębi. Czasem trzeba ją "wytrząsnąć" i pozwolić Bogu, by odnowił nas swoją miłością!
"Mocarz", który zbawia, który "raduje się" mną, oraz "odnowienie" przez miłość, bardzo mnie dziś poruszyły i ucieszyły. Karmiłam się tym słowem, zwłaszcza, że miałyśmy w domu dzień skupienia.
A radość przyniósł mi też dziś telefon z Wilna, gdy Mama powiedziała, że się raduje i ma się bardzo dobrze, bo "dziś w duszy Jezus się narodził" - udało się dotrzeć do kościoła na spowiedź i na Eucharystię. Bardzo mnie porusza i cieszy, kiedy moi bliscy dzielą się ze mną swoją duchową drogą. Tato lubi mówić o spowiedzi używając sformułowania: "wytrząsanie grzechów", jak się wytrząsa zawartość kieszeni. Tak, spowiedź jest to miejsce oddania Bogu wszystkiego, oddania zawartości naszej głębi. Czasem trzeba ją "wytrząsnąć" i pozwolić Bogu, by odnowił nas swoją miłością!
sobota, 15 grudnia 2018
15 XII, płonąć
Powstał Eliasz, prorok jak ogień... Syr 48,1
Lubię spotykać ludzi płonących :).
Ogrzewam się przy nich i zapalam.
Ale przecież każdy z nas dla drugiego może być taką iskrą Bożą. Oby tak było.
Odwiedziłam w Warszawie grób o. Witolda. Pomodliliśmy się razem - w tajemnicy Świętych obcowania, zwłaszcza, ze bo były nieszpory - a więc liturgia. A liturgia to przenikanie nieba i ziemi.
Był wieczór a było jasno od światła. Było jasno od światła miłości...
czwartek, 13 grudnia 2018
13 XII, przychodzi, aby zbawiać
Ja, twój Bóg,
ująłem cię za prawicę
mówiąc ci: „Nie lękaj się,
przychodzę ci z pomocą”.
Nie bój się, robaczku, Jakubie,
nieboraku, o Izraelu!
Ja cię wspomagam, mówi Pan,
odkupiciel twój, Święty Izraela... (Iz 41,13-20)
Niech brzmią te słowa w moich (twoich) uszach! Chcę je słyszeć każdego dnia, każdej chwili.
Św. Paweł powie, że wiara rodzi się ze słuchania. Pozwólmy uszom słuchać i słyszeć to, co mówi do nas Pan.
Fot. Obrazek z internetu - dobry! :)
ująłem cię za prawicę
mówiąc ci: „Nie lękaj się,
przychodzę ci z pomocą”.
Nie bój się, robaczku, Jakubie,
nieboraku, o Izraelu!
Ja cię wspomagam, mówi Pan,
odkupiciel twój, Święty Izraela... (Iz 41,13-20)
Niech brzmią te słowa w moich (twoich) uszach! Chcę je słyszeć każdego dnia, każdej chwili.
Św. Paweł powie, że wiara rodzi się ze słuchania. Pozwólmy uszom słuchać i słyszeć to, co mówi do nas Pan.
Fot. Obrazek z internetu - dobry! :)
wtorek, 11 grudnia 2018
11 XII, takie to odkrycie
Podobnie pasterz pasie swą trzodę,
gromadzi ją swoim ramieniem,
jagnięta nosi na swej piersi,
owce karmiące prowadzi łagodnie. (Iz 40,1-11)
Oj te baranki :). W Ewangelii też o nich (Mt 18,12-14). Każdy z nas się gubi. Każdego z nas Jezus szuka.
Ważne mieć owo doświadczenie "noszenia" przez Jezusa=Pasterza, czy też szukania przez Niego. Ale ono bierze się najpierw z doświadczenia zgubienia się... Odkryć swoje własne miejsce zabłąkania się - może to być nie lada odkrycie! Większe niż odkrycie Ameryki przez Kopernika :).
gromadzi ją swoim ramieniem,
jagnięta nosi na swej piersi,
owce karmiące prowadzi łagodnie. (Iz 40,1-11)
Oj te baranki :). W Ewangelii też o nich (Mt 18,12-14). Każdy z nas się gubi. Każdego z nas Jezus szuka.
Ważne mieć owo doświadczenie "noszenia" przez Jezusa=Pasterza, czy też szukania przez Niego. Ale ono bierze się najpierw z doświadczenia zgubienia się... Odkryć swoje własne miejsce zabłąkania się - może to być nie lada odkrycie! Większe niż odkrycie Ameryki przez Kopernika :).
poniedziałek, 10 grudnia 2018
10 XII, i jest adwent
Oni zobaczą chwałę Pana,
wspaniałość naszego Boga.
Pokrzepcie ręce osłabłe,
wzmocnijcie kolana omdlałe!
Powiedzcie małodusznym:
«Odwagi! Nie bójcie się!
Oto wasz Bóg, oto pomsta;
przychodzi Boża odpłata;
On sam przychodzi, aby was zbawić. (Iz 35,1-10)
Już jesteśmy w II tygodniu Adwentu. Chyba nie nadążam :(. Jakoś nie dzieje się nic szczególnego. Nawet nie zrobiłam sobie kalendarza adwentowego, a ro temu był i pomógł mi bardzo. A co jest? Jest codzienne wstawanie, modlitwy, obowiązki, walka o miłość w relacjach, itp...
Przecież jestem w mej codzienności. Jestem.
Niedawno ktoś mi uświadomił, że adwent też jest. Jest i przyjdzie w nim Pan. I jak błogosławiony Michał Giedroyć czekał (to my raczej czekaliśmy) na beatyfikację i przyszła tak po prostu bez szczególnej oprawy, jako zatwierdzenie kultu, który był od zawsze, tak i adwent jest bez oprawy (w moim życiu) i przyjdzie w nim objawienie Obecności Pana. Pan JEST.
Uradowała mnie ta perspektywa, zwłaszcza, że przyszła w sakramencie. Dzielę się nią, bo może Ty, czytający też masz podobnie. Mówię ci: On sam przyjdzie! Przyjdzie, aby nas zbawić.
wspaniałość naszego Boga.
Pokrzepcie ręce osłabłe,
wzmocnijcie kolana omdlałe!
Powiedzcie małodusznym:
«Odwagi! Nie bójcie się!
Oto wasz Bóg, oto pomsta;
przychodzi Boża odpłata;
On sam przychodzi, aby was zbawić. (Iz 35,1-10)
Już jesteśmy w II tygodniu Adwentu. Chyba nie nadążam :(. Jakoś nie dzieje się nic szczególnego. Nawet nie zrobiłam sobie kalendarza adwentowego, a ro temu był i pomógł mi bardzo. A co jest? Jest codzienne wstawanie, modlitwy, obowiązki, walka o miłość w relacjach, itp...
Przecież jestem w mej codzienności. Jestem.
Niedawno ktoś mi uświadomił, że adwent też jest. Jest i przyjdzie w nim Pan. I jak błogosławiony Michał Giedroyć czekał (to my raczej czekaliśmy) na beatyfikację i przyszła tak po prostu bez szczególnej oprawy, jako zatwierdzenie kultu, który był od zawsze, tak i adwent jest bez oprawy (w moim życiu) i przyjdzie w nim objawienie Obecności Pana. Pan JEST.
Uradowała mnie ta perspektywa, zwłaszcza, że przyszła w sakramencie. Dzielę się nią, bo może Ty, czytający też masz podobnie. Mówię ci: On sam przyjdzie! Przyjdzie, aby nas zbawić.
piątek, 30 listopada 2018
30 XI, natychmiast
Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci, Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami.
I rzekł do nich: „Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi”.
Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. (Mt 4,18-22)
Jest to pewien schemat powołania: inicjatywa Jezusa, wezwanie (najczęściej w chwili nieoczekiwanej), odpowiedź wezwanego.
Co więcej nie dokonuje się ono tylko raz w życiu i potem już spokój. Nie. Jezus wciąż przechodzi przez codzienność moją i w różnych płaszczyznach życia, wyborów, relacji, wzywa do pójścia za Nim. Czyli do zostawienia mego scenariusza, moich zachowań, mego widzi mi się...
Obym umiała tak natychmiast w tym wszystkim wybierać Jezusa. Obym!
I rzekł do nich: „Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi”.
Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. (Mt 4,18-22)
Jest to pewien schemat powołania: inicjatywa Jezusa, wezwanie (najczęściej w chwili nieoczekiwanej), odpowiedź wezwanego.
Co więcej nie dokonuje się ono tylko raz w życiu i potem już spokój. Nie. Jezus wciąż przechodzi przez codzienność moją i w różnych płaszczyznach życia, wyborów, relacji, wzywa do pójścia za Nim. Czyli do zostawienia mego scenariusza, moich zachowań, mego widzi mi się...
Obym umiała tak natychmiast w tym wszystkim wybierać Jezusa. Obym!
czwartek, 29 listopada 2018
Dar Barankowy
Dobrym Pasterzem,
obrazem Boga niewidzialnego,
może być tylko Syn,
który stając się Barankiem,
zaufał do końca Miłości Ojca
i podzielił się ze mną tym zaufaniem.
To mój wiersz sprzed 10 laty. :)
Jest w nim o zaufaniu, jest o obrazie Boga, jest o synostwie, jest o Miłości Ojca i jest o darze, którym żyję. Dlatego przy końcu roku liturgicznego tym właśnie wierszem się dzielę.
Przy okazji wrzuciłam dziś do zakładki "Wiersze moje" kilka moich starych wierszy. Nie mają wartości literackiej, ale mają w sobie kawałek mojej duszy :).
29 XI, zadbać o relacje
Zaglądam czasem na stronę http://e-dr.jezuici.pl/ i dzisiejsza pomoc do modlitwy, przygotowana przez o. Grzegorza Gintera SJ bardzo mi się spodobała. Niniejszym ją zamieszczam w całości, podkreślając ważne według mnie zdania:
Tekst: Ap 18, 1-2. 21-23; 19, 1-3. 9a Prośba: o łaskę serca otwartego na relacje i bliskość.
1. W ostatnim tygodniu roku Kościół w liturgii przedstawia teksty apokaliptyczne, które mogą w nas budzić lęk, czasem wręcz przerażenie. Z tego wszystkiego możemy traktować je wybiórczo lub nawet odsuwać od siebie ich mocną wymowę. Spróbuj jednak na dzisiejsze teksty (także ewangelię: Łk 21, 20-28) spojrzeć trochę innym okiem. Mówią one bowiem nie tylko o globalnym końcu świata, ale również o tym, co dzieje się wokół nas i w naszym sercu. Wchodząc w dzisiejszą modlitwę spokojnie wczytaj się w te teksty i pozwól, by do Ciebie przemówiły.Fot. ślubne świętowanie we Wspólnocie ze wszystkimi :) jest dla mnie namiastką uczty niebieskiej.
2. Spróbuj odłożyć na bok te wizje przerażające, znajdujące się w obu tekstach. Zobacz, jak opisany jest Babilon w Apokalipsie. To miasto, które było symbolem wszelkiego zła i grzechu. Uderzające w tym opisie jest to, czego się w tym mieście zabraknie. Nie będzie ani głosu śpiewaków i harfiarzy (nie będzie więc radości). Nie będzie mistrza żadnej sztuki (a więc kultury, rozwoju). Nie będzie terkotu żaren (nie będzie jedzenia, chleba). Ani głosu oblubienicy i oblubieńca (nie będzie miłości, nie będzie nowego życia…). Gdy się to zestawi z opisem, jaki daje Jezus w ewangelii, to zobaczymy miasto bez miłości, bez życia, bez relacji i bliskości, za to z przemocą, uciskiem, wrogością. Być może mamy tutaj nakreślony obraz tego, jak wygląda prawdziwe piekło – to „przestrzeń”, czy bardziej rzeczywistość bez relacji, bez miłości, bez bliskości. W Babilonie nie ma radości, nie ma smutku. Nie ma życia, nie ma rozwoju. Jest tylko rozpacz. Piekło, które można również spotkać na ziemi. Popatrz na te teksty właśnie w ten sposób. Co one teraz w Tobie wzbudzają?
3. W Babilonie nie ma bliskości i miłości, bo kupcy omamili to miasto. Zamiast relacji były biznesy – może coś na kształt drogocennego olejku nardowego, który Maria wylała na nogi Jezusa. Kiedy Pan i inni biesiadnicy cieszą się wonią olejku i cieszą się miłością, która za tym stoi, Judasz i pozostali uczniowie wchodzą w kalkulacje, że można było to sprzedać i rzekomo pomóc ubogim. Kara na Babilon przychodzi za to, że rozlewała krew sług Pana – zamiast budowania relacji było krzywdzenie ludzi, obojętność i przemoc. Przypomnij sobie Jezusa, który przedstawia scenę sądu ostatecznego: „byłem głodny… byłem spragniony… byłem nagi…” – mówi o budowaniu relacji i bliskości z tymi, co są najsłabsi. Ale chodzi o budowanie relacji ze wszystkimi, bo każdy nosi w sobie jakiś głód, jakieś pragnienie, jakąś nagość. I końcowe zdanie, które niesie nadzieję: „Błogosławieni, którzy są wezwani na ucztę Godów Baranka” – chodzi o ucztę, a więc o budowanie jedności przy stole, który zastawia Bóg. Bo stół nie służy tylko do jedzenie. Ta czynność mająca na celu podtrzymać nasze życie, służy (może przede wszystkim) do karmienia i rozwijania bliskości z naszymi bliskimi i z dalekimi, których do stołu zaprosimy. Przyjrzyj się temu, jak dbasz o Twoje relacje. Czy masz osoby bliskie? Czy przyjmujesz bliźniego, słuchasz go i poznajesz, a także dajesz mu siebie poznać? Jak bardzo jest otwarte Twoje serce? Gdzie masz w nim takie miejsca, które są mniej wrażliwe? Poproś Pana, by to On dawał Ci nowe serce i nowego ducha, by zabierał serce z kamienia, a dawał serce z ciała.
środa, 28 listopada 2018
28 XI, różne sposoby świadectwa
Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić... (Łk 21,12-19)
Kiedyś słuchałam o. Szustaka jak mówił o tym Słowie. Uderzyło mnie wówczas, że to, o czym Jezus mówi, jako o świadectwie, jako o darze mądrości i słowa, które przychodzi na czas, może też być MILCZENIE. Duch Święty od środka może mówić przez nas, ale może też milczeć. I to milczenie też jest świadectwem, jest słowem.
Wczoraj na pewnej imprezie, nie zabrałam głosu. Mam nadzieję, że było od Ducha.
"Jeśli mówisz, mów z miłości, jeśli milczysz, milcz z miłości".
Kiedyś słuchałam o. Szustaka jak mówił o tym Słowie. Uderzyło mnie wówczas, że to, o czym Jezus mówi, jako o świadectwie, jako o darze mądrości i słowa, które przychodzi na czas, może też być MILCZENIE. Duch Święty od środka może mówić przez nas, ale może też milczeć. I to milczenie też jest świadectwem, jest słowem.
Wczoraj na pewnej imprezie, nie zabrałam głosu. Mam nadzieję, że było od Ducha.
"Jeśli mówisz, mów z miłości, jeśli milczysz, milcz z miłości".
poniedziałek, 26 listopada 2018
26 XI, pierwociny dla Baranka
I śpiewają jakby pieśń nową przed tronem i przed czterema Zwierzętami, i przed Starcami: a nikt tej pieśni nie mógł się nauczyć prócz stu czterdziestu czterech tysięcy wykupionych z ziemi.
Ci Barankowi towarzyszą, dokądkolwiek idzie. Ci spośród ludzi zostali wykupieni na pierwociny dla Boga i dla Baranka... (Ap 14,1-3.4b-5)
Co to za pieśń?
Śpiewa się ją życiem. Nie jest z mocy ludzkiej. Tak jak dar dziewictwa i konsekracji - nie jest z mocy ludzkiej i "nie nauczy się" człowiek tego sam z siebie. Jest darem.
Żyję klimatem świętowania zaślubin moich sióstr i rocznicami naszymi...
Ci Barankowi towarzyszą, dokądkolwiek idzie. Ci spośród ludzi zostali wykupieni na pierwociny dla Boga i dla Baranka... (Ap 14,1-3.4b-5)
Co to za pieśń?
Śpiewa się ją życiem. Nie jest z mocy ludzkiej. Tak jak dar dziewictwa i konsekracji - nie jest z mocy ludzkiej i "nie nauczy się" człowiek tego sam z siebie. Jest darem.
Żyję klimatem świętowania zaślubin moich sióstr i rocznicami naszymi...
niedziela, 25 listopada 2018
25 XI, królewskość
„Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd”.
Piłat zatem powiedział do Niego: „A więc jesteś Królem?”.
Odpowiedział Jezus: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu”. (J 18,33b-37)
Dziś świętujemy we Wspólnocie "całego" Chrystusa. Od początku w tym dniu, lub w wigilię odbywają się śluby rad ewangelicznych. Wczoraj dwie siostry złożyły profesję wieczystą i zostały konsekrowane Bogu na zawsze. Poddały się Królowi Wszechświata.
Natomiast mi dziś strzeliła "osiemnastka" od ślubów wieczystych. Co znaczy ta pełnoletniość? Czy to pozwala na głębszą więź z Królem? Czy więcej we mnie miłości nie z tego świata? Czy mogę szybciej przebaczać? Czy władza nad innym (każdy ją ma, bo może pomóc i odmówić, może przebaczyć i nie przebaczyć, itp) będzie wiernym odbiciem otrzymanej łaski? Jezus od chrztu uczynił nas królestwem - już uczynił, to nie jest coś do zdobycia, to jest coś do odkrycia i życia!
Baranku, wiesz, że idę za Tobą. Świadku wierny, Ty który miłujesz (Ap 1,5-8), mój Królu i Panie, mój Oblubieńcze, staram się (rozpoznawać) słuchać Twego głosu...
Fot. takie pamiątki sprzed 18 lat :).
Piłat zatem powiedział do Niego: „A więc jesteś Królem?”.
Odpowiedział Jezus: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu”. (J 18,33b-37)
Dziś świętujemy we Wspólnocie "całego" Chrystusa. Od początku w tym dniu, lub w wigilię odbywają się śluby rad ewangelicznych. Wczoraj dwie siostry złożyły profesję wieczystą i zostały konsekrowane Bogu na zawsze. Poddały się Królowi Wszechświata.
Natomiast mi dziś strzeliła "osiemnastka" od ślubów wieczystych. Co znaczy ta pełnoletniość? Czy to pozwala na głębszą więź z Królem? Czy więcej we mnie miłości nie z tego świata? Czy mogę szybciej przebaczać? Czy władza nad innym (każdy ją ma, bo może pomóc i odmówić, może przebaczyć i nie przebaczyć, itp) będzie wiernym odbiciem otrzymanej łaski? Jezus od chrztu uczynił nas królestwem - już uczynił, to nie jest coś do zdobycia, to jest coś do odkrycia i życia!
Baranku, wiesz, że idę za Tobą. Świadku wierny, Ty który miłujesz (Ap 1,5-8), mój Królu i Panie, mój Oblubieńcze, staram się (rozpoznawać) słuchać Twego głosu...
Fot. takie pamiątki sprzed 18 lat :).
piątek, 23 listopada 2018
23 XI, był, jest i przychodzi
Cztery Zwierzęta - a każde z nich ma po sześć skrzydeł - dokoła i wewnątrz są pełne oczu, i nie mają spoczynku, mówiąc dniem i nocą: Święty, Święty, Święty, Pan Bóg wszechmogący, Który był i Który jest, i Który przychodzi. (Ap 4,8)
„Weź i połknij ją, a napełni wnętrzności twe goryczą, lecz w ustach twych będzie słodka jak miód”. I wziąłem książeczkę z ręki anioła i połknąłem ją, a w ustach moich stała się słodka jak miód, a gdy ją spożyłem, goryczą napełniły się moje wnętrzności. (Ap 10,9-10)
Pierwszy zacytowany fragment Apokalipsy jest sprzed paru dni. Nie miałam możliwości wówczas napisania czegoś na blogu, piszę dziś i dzielę się nim, bo mnie bardzo wzmocnił. Otóż te cztery Zwierzęta, które są opisane w Ap 4, są symbolami Ewangelistów. A to, że mówią bez przerwy, dniem i nocą (choć Apokalipsa powie dalej, że w niebie nie będzie już nocy...) pokazuje mi, że to dotyczy ziemi. I rozumiem ten fragment tak, że dane nam (dane mi) jest COŚ -> Pismo Święte, Ewangelia, która BEZ SPOCZYNKU, bez przerwy pokazuje mi Obecność mego Boga! Że On był, jest i przychodzi. Czy Go dostrzegam w życiu za dnia, czy Go nocą mą nie dostrzegam, nie jestem zostawiona samej sobie, jest Ewangelia, która jest żywa, która jest Księgą PEŁNĄ OCZU, która mnie widzi i która czyta moje życie...
A dzisiejszy fragment Ap 10, umacnia mnie w drodze i pozwala wytrwać w doświadczaniu goryczy...
***
Dobra lektura z brewiarzowej Godziny Czytań:
„Weź i połknij ją, a napełni wnętrzności twe goryczą, lecz w ustach twych będzie słodka jak miód”. I wziąłem książeczkę z ręki anioła i połknąłem ją, a w ustach moich stała się słodka jak miód, a gdy ją spożyłem, goryczą napełniły się moje wnętrzności. (Ap 10,9-10)
Pierwszy zacytowany fragment Apokalipsy jest sprzed paru dni. Nie miałam możliwości wówczas napisania czegoś na blogu, piszę dziś i dzielę się nim, bo mnie bardzo wzmocnił. Otóż te cztery Zwierzęta, które są opisane w Ap 4, są symbolami Ewangelistów. A to, że mówią bez przerwy, dniem i nocą (choć Apokalipsa powie dalej, że w niebie nie będzie już nocy...) pokazuje mi, że to dotyczy ziemi. I rozumiem ten fragment tak, że dane nam (dane mi) jest COŚ -> Pismo Święte, Ewangelia, która BEZ SPOCZYNKU, bez przerwy pokazuje mi Obecność mego Boga! Że On był, jest i przychodzi. Czy Go dostrzegam w życiu za dnia, czy Go nocą mą nie dostrzegam, nie jestem zostawiona samej sobie, jest Ewangelia, która jest żywa, która jest Księgą PEŁNĄ OCZU, która mnie widzi i która czyta moje życie...
A dzisiejszy fragment Ap 10, umacnia mnie w drodze i pozwala wytrwać w doświadczaniu goryczy...
***
Dobra lektura z brewiarzowej Godziny Czytań:
Powinniśmy przedłużać i dopełniać w sobie zbawcze dzieło Chrystusa; powinniśmy prosić Go często, aby doprowadził je do ostatecznego wypełnienia w nas i w całym Kościele.
Albowiem tajemnice Jezusa nie osiągnęły jeszcze stanu ostatecznej doskonałości i pełni. Osiągnęły wprawdzie w osobie Jezusa, ale nie w nas, Jego członkach, ani nie w Kościele, który jest Jego mistycznym ciałem. Tymczasem Syn Boży pragnie przekazać nam, jakby rozwijać i przedłużać swe tajemnice w nas i w całym swoim Kościele przy pomocy łask, których chce nam udzielić, oraz skutków, których dzięki tym misteriom pragnie w nas dokonać. W takim znaczeniu Chrystus pragnie dopełnić w nas swych tajemnic.
Toteż święty Paweł poucza, że Chrystus znajduje wypełnienie w swoim Kościele, że my wszyscy przyczyniamy się do Jego budowania, do "wieku Jego pełności", to jest do wieku mistycznego, który przysługuje Mu w ciele mistycznym; swoją pełnię wiek ten osiągnie dopiero w dniu sądu. Na innym zaś miejscu mówi Apostoł, że "dopełnia w swym ciele udręk Jezusa Chrystusa".
Tak więc Syn Boży postanowił spełnić w nas wszystkie dzieła i tajemnice swego życia i przez to je dopełnić. Pragnie dopełnić w nas tajemnicę swego Wcielenia, Narodzenia, życia ukrytego, kształtując się w nas i rodząc w naszych duszach przez sakrament chrztu i Najświętszej Eucharystii, a także sprawiając, że prowadzimy życie duchowe i wewnętrzne, które "ukryte jest z Nim w Bogu".
Pragnie dopełnić w nas tajemnicę swej męki, dozwalając nam cierpieć, umierać i zmartwychwstawać z Nim i w Nim. Pragnie wreszcie dopełnić w nas stan swego chwalebnego i nieśmiertelnego życia w niebie, gdy sprawi, że z Nim i w Nim będziemy wiecznie żyli w niebieskiej chwale. Także pozostałe stany i tajemnice Chrystus pragnie urzeczywistniać i dopełniać w nas oraz w swoim Kościele, ofiarując je nam, dając w nich udział, przedłużając je w nas i rozszerzając.
Tak więc tajemnice Chrystusa nie osiągną całej swej pełni aż do czasu, który On sam wyznaczył dla ostatecznego ich urzeczywistnienia w nas i w swoim Kościele, czyli aż do końca świata. (Z traktatu św. Jana Eudesa, kapłana, O królestwie Jezusa)
wtorek, 20 listopada 2018
20 XI, wejdź, otwieram
Ty bowiem mówisz: ‘Jestem bogaty’ i ‘wzbogaciłem się’, i ‘niczego mi nie potrzeba’, a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny, i ślepy, i nagi. Radzę ci kupić u mnie złota w ogniu oczyszczonego, abyś się wzbogacił, i białe szaty, abyś się oblókł, a nie ujawniła się haniebna twa nagość, i balsamu do namaszczenia twych oczu, byś widział.
Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę. Bądź więc gorliwy i nawróć się.
Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną. Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie». (Ap 3,1-6.14-22)
Niewiele rozumiem z Apokalipsy. Ale przecież coś pojmuję.
Na pewno wiem, Panie, że kochasz... Wiem, że pukasz. Znasz mój bałagan...
Wejdź, otwieram.
Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę. Bądź więc gorliwy i nawróć się.
Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną. Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie». (Ap 3,1-6.14-22)
Niewiele rozumiem z Apokalipsy. Ale przecież coś pojmuję.
Na pewno wiem, Panie, że kochasz... Wiem, że pukasz. Znasz mój bałagan...
Wejdź, otwieram.
niedziela, 18 listopada 2018
18 XI, „u progu mej bramy”
Będę monotematyczna, ale dziś jeszcze raz wątek Ostrobramski. Maryja została dziś ukoronowana złotą koroną, gdyż prawdziwe korony zaginęły po wojnie i przez lata miała kopię miedzianą, a teraz z wot została zrobiona złota. Do zrobienia użyto m.in. 184 obrączki ślubne.
Eucharystia dzisiejsza była odprawiana przy obrazie na górze, a ludzie stali na zewnątrz, na ulicy. Ja stałam dość blisko, „by czuwać u progu Jej bramy” (Prz 8), jak znowu usłyszałam w I czytaniu.
Druga sprawa, która mnie dotknęła, to deszcz. Przenikał się deszcz spadający z nieba z pieśniami w których występował :).
Końcowa pieśń mnie też poruszyła, ale nie znam jej, a było w niej m.in. i o Jadwidze. Będę szukać .
Eucharystia dzisiejsza była odprawiana przy obrazie na górze, a ludzie stali na zewnątrz, na ulicy. Ja stałam dość blisko, „by czuwać u progu Jej bramy” (Prz 8), jak znowu usłyszałam w I czytaniu.
Druga sprawa, która mnie dotknęła, to deszcz. Przenikał się deszcz spadający z nieba z pieśniami w których występował :).
Blogoslawcie Pana wszystkie Jego dzieła, Które by nie kwitły, gdyby nie cierpienie,Także slowa „podnieś mnie Jezu i prowadź do Ojca, zanurz mnie w wodzie Jego miłosierdzia” też miały namacalne doświadczenie. I nie otwierałam parasola :). Amen
Błogosławcie Pana.
2. Błogosławcie Pana wszystkie łzy i żale,
Każda moja słabość i upokorzenie,
Błogosławcie Pana.
3. Błogosławcie Pana wszystkie moje rany,
Na które Duch Święty staje się balsamem ,
Błogosławcie Pana.
4. Niech Cię błogosławią wszystkie me niemoce,
Ból skrzętnie skrywany po bezsennej nocy,
Niech Cię błogosławią.
5. Błogosławcie Pana, że Mu ufam jeszcze,
Że mnie wciąż uzdrawia łaski swojej deszczem,
Błogosławcie Pana.
Końcowa pieśń mnie też poruszyła, ale nie znam jej, a było w niej m.in. i o Jadwidze. Będę szukać .
sobota, 17 listopada 2018
17 XI, Stolica Mądrości
W Wilnie trwają uroczystości Opieki Najświętszej Maryi Panny - Matki Miłosierdzia. Jak mi się udaje sprawy pozałatwiać, to bywam na Mszy w Ostrej Bramie. I ciągle słyszę w I czytaniu o Mądrości Bożej z Księgi Przysłów 8, 22-35. Litania Loretańska nazywa Maryję Stolicą Mądrości. A czymże jest owa Mądrość?
Czym jest mądrość w naszym, w moim życiu?
Patrzę na Maryję i uczę się zawierzenia, uczę się tej mądrości, która jest nie poleganiem na sobie lecz zaufaniem Bogu, przyjęciem Jego woli, przyjęciem jej i wypełnianiem. Wiąże się ona z miłością, która jest cierpliwa, łaskawa, nie zazdroszcząca, nie szukająca poklasku, nie unosząca się pychą, nie dopuszczająca się bezwstydu, nie szukające swego, nie unosząca się gniewem, nie pamiętająca złego...
Fot. Taka Mądrość nawet w ciemności świeci...
Czym jest mądrość w naszym, w moim życiu?
Patrzę na Maryję i uczę się zawierzenia, uczę się tej mądrości, która jest nie poleganiem na sobie lecz zaufaniem Bogu, przyjęciem Jego woli, przyjęciem jej i wypełnianiem. Wiąże się ona z miłością, która jest cierpliwa, łaskawa, nie zazdroszcząca, nie szukająca poklasku, nie unosząca się pychą, nie dopuszczająca się bezwstydu, nie szukające swego, nie unosząca się gniewem, nie pamiętająca złego...
Fot. Taka Mądrość nawet w ciemności świeci...
piątek, 16 listopada 2018
16 XI, Miłosierdzie ×3
Dziś zasłyszane w Wilnie i chcę tym się podzielić parafrazując.
W Wilnie mamy dwa obrazy Miłosierdzia: Maryję Matkę Miłosierdzia i Jezusa Miłosiernego. Tym Wilno przyciąga i tym zachwyca, tym też "prowokuje". Na czym polega ta "prowokacja"? Na tym, że mam namalować (każdy ma namalować) trzeci obraz Miłosierdzia!
Nie dziw się! Mam (masz) namalować ten obraz swoim życiem. Miłosierdzie chce objawić się w moim (twoim) życiu, w mojej codzienności: w moim otoczeniu, w moich relacjach, w moich postawach, w moich wyborach, decyzjach.
Ten dar z serca, jakim jest miłosierdzie, choć jest przymiotem Boga, to stworzeni na Jego obraz, możemy go w sobie odtworzyć.
W Wilnie mamy dwa obrazy Miłosierdzia: Maryję Matkę Miłosierdzia i Jezusa Miłosiernego. Tym Wilno przyciąga i tym zachwyca, tym też "prowokuje". Na czym polega ta "prowokacja"? Na tym, że mam namalować (każdy ma namalować) trzeci obraz Miłosierdzia!
Nie dziw się! Mam (masz) namalować ten obraz swoim życiem. Miłosierdzie chce objawić się w moim (twoim) życiu, w mojej codzienności: w moim otoczeniu, w moich relacjach, w moich postawach, w moich wyborach, decyzjach.
Ten dar z serca, jakim jest miłosierdzie, choć jest przymiotem Boga, to stworzeni na Jego obraz, możemy go w sobie odtworzyć.
czwartek, 15 listopada 2018
15 XI, i wziął Ją do siebie
Patrzę na Maryję w Ostrej Bramie i przyciąga mnie Jej ciepło i jasność. Nawet ta fizyczna, bo odczuwalna.
Dane mi jest znowu tu być.
Kiedy tak sobie stoję przed Nią, myślę sobie, czy to ja faktycznie przychodzę do Niej, czy to Ona do mnie?...
W Ostrej Bramie często padają (jak ziarno w glebę) słowa Ewangelii o Maryi pod krzyżem. „Uczeń wziął Ją do siebie” - tak kończy się ta Ewangelia.
To że Maryja jest Matką dla nas, dla wszystkich, to fakt, to rzeczywistość, ale czy z naszej strony jest ruch wzięcia Jej do siebie?
Dane mi jest znowu tu być.
Kiedy tak sobie stoję przed Nią, myślę sobie, czy to ja faktycznie przychodzę do Niej, czy to Ona do mnie?...
W Ostrej Bramie często padają (jak ziarno w glebę) słowa Ewangelii o Maryi pod krzyżem. „Uczeń wziął Ją do siebie” - tak kończy się ta Ewangelia.
To że Maryja jest Matką dla nas, dla wszystkich, to fakt, to rzeczywistość, ale czy z naszej strony jest ruch wzięcia Jej do siebie?
niedziela, 4 listopada 2018
4 XI, miłuj
Jezus odpowiedział: „Pierwsze jest: «Słuchaj, Izraelu, Pan, Bóg nasz, Pan jest jedyny. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą». Drugie jest to: «Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego». Nie ma innego przykazania większego od tych”.
[...] Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. (Mk 12,28b-34)
No i tak, pierwsze jest SŁUCHAJ, Izraelu! Modlę się więc, bym potrafiła nastroić serce na fale Bożej miłości... Jeśli nie nastroję, nie złapię tej fali, nie usłyszę...
Pamiętam, że pacierz, jaki z rodzicami odmawialiśmy zawierał m.in. dziesięcioro Bożych przykazań, które zaczynały się od słów: "Jam jest Pan Bóg twój, którym cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli...". Świadomość umiłowania prowadzi do miłowania. Umiłowana, mogę miłować.
Wrócę jeszcze do tego nastrajania serca na odbiór Bożej miłości. Ważne, by to dokonywało się w codzienności, w tym, co przychodzi: czy w przyjemności, czy w trudzie...
Miłość całkowita, o jakiej mówi przykazanie, jest też obietnicą. Bóg zapowiada, że uzdolni do takiego miłowania. I uzdalnia. W tym kluczu czytam składanie ślubów rad ewangelicznych. Ślubów wieczystych. Nie znaczy to, że Boga już kocha się aż tak całkowicie, ale z naszej ludzkiej strony dąży się do tej całkowitości i wyraża się to poprzez śluby i życie ślubami.
[...] Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. (Mk 12,28b-34)
No i tak, pierwsze jest SŁUCHAJ, Izraelu! Modlę się więc, bym potrafiła nastroić serce na fale Bożej miłości... Jeśli nie nastroję, nie złapię tej fali, nie usłyszę...
Pamiętam, że pacierz, jaki z rodzicami odmawialiśmy zawierał m.in. dziesięcioro Bożych przykazań, które zaczynały się od słów: "Jam jest Pan Bóg twój, którym cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli...". Świadomość umiłowania prowadzi do miłowania. Umiłowana, mogę miłować.
Wrócę jeszcze do tego nastrajania serca na odbiór Bożej miłości. Ważne, by to dokonywało się w codzienności, w tym, co przychodzi: czy w przyjemności, czy w trudzie...
Miłość całkowita, o jakiej mówi przykazanie, jest też obietnicą. Bóg zapowiada, że uzdolni do takiego miłowania. I uzdalnia. W tym kluczu czytam składanie ślubów rad ewangelicznych. Ślubów wieczystych. Nie znaczy to, że Boga już kocha się aż tak całkowicie, ale z naszej ludzkiej strony dąży się do tej całkowitości i wyraża się to poprzez śluby i życie ślubami.
piątek, 2 listopada 2018
1-2 XI, Świętych Obcowanie
Potem ujrzałem wielki tłum, którego nikt nie mógł policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy. I głosem donośnym tak wołają: «Zbawienie Bogu naszemu, Zasiadającemu na tronie, i Barankowi».
[...] «To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku, i opłukali swe szaty, i wybielili je we krwi Baranka». (Ap 7, 2-14)
Jakoś nie mogę nie łączyć tych dwóch dni, skoro niosą w sobie prawdę wiary, którą wyznajemy w Credo: świętych obcowanie, po łacinie communio sanctorum.
Wczoraj radośnie wraz z tymi, którzy oczyszczeni stoją przed tronem Boga, dziś w tęsknocie wraz z tymi, którzy doświadczają czyśćcowego oczekiwania, stajemy na liturgii i sami wybielając swe szaty we krwi Baranka przez spowiedź, przez Eucharystię, doświadczamy całości, pełni, Kościoła. Pełnia Kościoła to jego całość, to prawda o tym, że część Kościoła doświadcza już tryumfu chwały zbawionych, część przeżywa oczyszczenie i część jest w drodze pielgrzymiej. Dziś my jesteśmy na tym trzecim poziomie..., jesteśmy w drodze do niebieskiej ojczyzny. Nasi bliscy zmarli już są na drugim czy też już na pierwszym pioziomie. A razem doświadczamy communio sanctorum - tej niezwykłej wymiany łask. Spotkamy się zaś kiedyś znów, wierzę że na tym pierwszym poziomie: ciesząc się ze zbawienia naszego, dokonanego przez Baranka - tj. Jezusa Chrystusa - Syna Bożego.
[...] «To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku, i opłukali swe szaty, i wybielili je we krwi Baranka». (Ap 7, 2-14)
Jakoś nie mogę nie łączyć tych dwóch dni, skoro niosą w sobie prawdę wiary, którą wyznajemy w Credo: świętych obcowanie, po łacinie communio sanctorum.
Wczoraj radośnie wraz z tymi, którzy oczyszczeni stoją przed tronem Boga, dziś w tęsknocie wraz z tymi, którzy doświadczają czyśćcowego oczekiwania, stajemy na liturgii i sami wybielając swe szaty we krwi Baranka przez spowiedź, przez Eucharystię, doświadczamy całości, pełni, Kościoła. Pełnia Kościoła to jego całość, to prawda o tym, że część Kościoła doświadcza już tryumfu chwały zbawionych, część przeżywa oczyszczenie i część jest w drodze pielgrzymiej. Dziś my jesteśmy na tym trzecim poziomie..., jesteśmy w drodze do niebieskiej ojczyzny. Nasi bliscy zmarli już są na drugim czy też już na pierwszym pioziomie. A razem doświadczamy communio sanctorum - tej niezwykłej wymiany łask. Spotkamy się zaś kiedyś znów, wierzę że na tym pierwszym poziomie: ciesząc się ze zbawienia naszego, dokonanego przez Baranka - tj. Jezusa Chrystusa - Syna Bożego.
wtorek, 30 października 2018
30 X, wielka moc w małym
„Z czym mam porównać królestwo Boże? Podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło”. (Łk 13,18-21)
Najistotniejsze jest to, tak sądzę, że moc przemiany leży wewnątrz zaczynu, tak jak i moc ziarna jest w jego wnętrzu.
Nie siłą, nie mocą naszą li tylko dokonuje się nasza przemiana, ale mocą Ducha Świętego w nas. Niby nic, takie niby nic, ale jeśli otworzysz się na Ducha, zobaczysz... przemianę własnego serca. I co za tym idzie... przemianę świata.
poniedziałek, 29 października 2018
29 X, naśladować Boga
Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni. Przebaczajcie sobie nawzajem, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.
Bądźcie więc naśladowcami Boga jako dzieci umiłowane i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i w darze na wdzięczną wonność Bogu. (Ef 4,32-5,8)
Jak niewiele trzeba! :)
Konkretny jest św. Paweł w liście do Efezjan. Wskazuje drogi miłości: dobroć, miłosierdzie i przebaczenie.
Byłam ostatnio przez tydzień w domu rodzinnym. Trzeba było zająć się chorymi Rodzicami. Miałam tę łaskę i współpracowałam z nią tak, że miłość mogła ze mnie się wylewać. Cieszyło mnie to. (Mam nadzieje, że była to też wdzięczna wonność Bogu). Przy pożegnaniu Rodzice dziękując taki dialog toczyli ze sobą, że "...ona dąży do świętości, że będzie święta, choć nie kanonizowana, ale święta...". :) Cóż, nie sposób nie uśmiechnąć się. Nie protestuję, bo rzeczywiście jestem (jak i wszyscy jesteśmy) powołana do świętości.
A jeśli czasem łatwiej przychodzi wykonanie dzieł, które Bóg przygotował, byśmy je pełnili (por. Ef 2,10), to trzeba tylko dziękować.
Fot. czasem nasza dobroć jest zbyt mała - jak stópki tej dzieweczki... Najważniejsze jednak być w Ojcowskich butach, nie zaś w Jego nieprzyjaciela.
I nie mogę nie załączyć jeszcze i to:
Bądźcie więc naśladowcami Boga jako dzieci umiłowane i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i w darze na wdzięczną wonność Bogu. (Ef 4,32-5,8)
Jak niewiele trzeba! :)
Konkretny jest św. Paweł w liście do Efezjan. Wskazuje drogi miłości: dobroć, miłosierdzie i przebaczenie.
Byłam ostatnio przez tydzień w domu rodzinnym. Trzeba było zająć się chorymi Rodzicami. Miałam tę łaskę i współpracowałam z nią tak, że miłość mogła ze mnie się wylewać. Cieszyło mnie to. (Mam nadzieje, że była to też wdzięczna wonność Bogu). Przy pożegnaniu Rodzice dziękując taki dialog toczyli ze sobą, że "...ona dąży do świętości, że będzie święta, choć nie kanonizowana, ale święta...". :) Cóż, nie sposób nie uśmiechnąć się. Nie protestuję, bo rzeczywiście jestem (jak i wszyscy jesteśmy) powołana do świętości.
A jeśli czasem łatwiej przychodzi wykonanie dzieł, które Bóg przygotował, byśmy je pełnili (por. Ef 2,10), to trzeba tylko dziękować.
Fot. czasem nasza dobroć jest zbyt mała - jak stópki tej dzieweczki... Najważniejsze jednak być w Ojcowskich butach, nie zaś w Jego nieprzyjaciela.
I nie mogę nie załączyć jeszcze i to:
niedziela, 28 października 2018
28 X, wołaj
...niewidomy żebrak Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. Ten słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: "Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną". Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: "Synu Dawida, ulituj się nade mną"... (Mk 10, 46-52)
Jedna rada dla siebie, dla ciebie:
Jeśli ciężko, nie narzekaj na los, na Boga, na innych, na siebie... Jeśli ciężko - wołaj do Jezusa, wołaj, jak Bartymeusz: "Jezusie, ulituj się nade mną!"
Jedna rada dla siebie, dla ciebie:
Jeśli ciężko, nie narzekaj na los, na Boga, na innych, na siebie... Jeśli ciężko - wołaj do Jezusa, wołaj, jak Bartymeusz: "Jezusie, ulituj się nade mną!"
sobota, 27 października 2018
27 X, ucieleśnienie Miłości
Chodzi o to, abyśmy już nie byli dziećmi, którymi miotają fale i porusza każdy powiew nauki na skutek oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu. Natomiast żyjąc prawdziwie w miłości sprawmy, by wszystko rosło ku Temu, który jest Głową, ku Chrystusowi. Z Niego całe Ciało, zespalane i utrzymywane w łączności dzięki całej więzi umacniającej każdego z członków stosownie do jego miary, przyczynia sobie wzrostu dla budowania siebie w miłości. (Ef 4,7-16)
Bardzo cieszy mnie ten list św. Pawła do Efezjan, który tak szczegółowo w ostatnich tygodniach jest słyszany podczas Liturgii. Cieszy, ponieważ diagnozuje, ponieważ poucza, upomina i pociesza, ukazując perspektywę. Jest jak dobry wychowawca.
Żyję we wspólnocie. Mamy w niej wymiany w gronie całej wspólnoty, wymiany siostrzane w cztery oczy, wymiany z przełożonymi (oprócz zlecania zadań czy wymian dotyczących obowiązków). Lubię takie wymiany, dyskusje, czasem bardziej emocjonujące, czasem mniej, ale lubię te prawdziwe, kiedy pomagamy sobie wzajemnie dzieleniem się widzenia i rozumienia rzeczywistości, by nie dać się sprowadzić na manowce fałszu, lubię, kiedy miłość przynagla nas, byśmy przyczyniały się do wzajemnego wzrostu. Nawet wówczas, kiedy ten wzrost wymaga trudu, czasem boli, ale jest prawdziwy, jest na miarę daru łaski.
Ktoś powiedział, że rozmowę można nazwać dialogiem wówczas, kiedy obie strony, rozpoczynając rozmowę, nie znają jej zakończenia. Podoba mi się ta definicja. Tak też jest i z modlitwą... I mam doświadczenie, że otwartość na Ducha i odpowiedzialne (dorosłe) wybory dają nie tylko przedsmak nieba, ale także ucieleśniają Miłość w codzienności. Czyli Chrystus staje się w swym Ciele-Kościele coraz bardziej widzialny... Ważne jest dla mnie, by być żywym członkiem Jego Ciała i współpracować z Duchem Świętym na całego. I o to modlę się dla siebie i dla moich sióstr.
Bardzo cieszy mnie ten list św. Pawła do Efezjan, który tak szczegółowo w ostatnich tygodniach jest słyszany podczas Liturgii. Cieszy, ponieważ diagnozuje, ponieważ poucza, upomina i pociesza, ukazując perspektywę. Jest jak dobry wychowawca.
Żyję we wspólnocie. Mamy w niej wymiany w gronie całej wspólnoty, wymiany siostrzane w cztery oczy, wymiany z przełożonymi (oprócz zlecania zadań czy wymian dotyczących obowiązków). Lubię takie wymiany, dyskusje, czasem bardziej emocjonujące, czasem mniej, ale lubię te prawdziwe, kiedy pomagamy sobie wzajemnie dzieleniem się widzenia i rozumienia rzeczywistości, by nie dać się sprowadzić na manowce fałszu, lubię, kiedy miłość przynagla nas, byśmy przyczyniały się do wzajemnego wzrostu. Nawet wówczas, kiedy ten wzrost wymaga trudu, czasem boli, ale jest prawdziwy, jest na miarę daru łaski.
Ktoś powiedział, że rozmowę można nazwać dialogiem wówczas, kiedy obie strony, rozpoczynając rozmowę, nie znają jej zakończenia. Podoba mi się ta definicja. Tak też jest i z modlitwą... I mam doświadczenie, że otwartość na Ducha i odpowiedzialne (dorosłe) wybory dają nie tylko przedsmak nieba, ale także ucieleśniają Miłość w codzienności. Czyli Chrystus staje się w swym Ciele-Kościele coraz bardziej widzialny... Ważne jest dla mnie, by być żywym członkiem Jego Ciała i współpracować z Duchem Świętym na całego. I o to modlę się dla siebie i dla moich sióstr.
czwartek, 25 października 2018
25 X, by się wzmocnił wewnętrzny człowiek
...sprawił w was przez Ducha swego, by potężnie wzmocnił się wewnętrzny człowiek. Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości zakorzenieni i ugruntowani... Ef 3, 14-21
Wewnętrzny człowiek...to Jezus we mnie. To moje działanie poprzez wiarę i miłość (taką miłość, jak mawiał ks. Twardowski, która przychodzi od razu, bez nadziei). Nadzieja ją ugruntowuje, jest jak gleba żyzna, o której się zapomina, ciesząc się owocami.
Ile we mnie tego wewnętrznego człowieka? Czy ja wiem? Ale proszę za św. Pawiem, wierząc, ze Pan mocen uczynić mi więcej niż pojąć potrafię. A pragnienia moje zna...
Fot. W tym miejscu, w tym kościele narodził się mój wewnętrzny człowiek :). Tu zostałam ochrzczona.
Wewnętrzny człowiek...to Jezus we mnie. To moje działanie poprzez wiarę i miłość (taką miłość, jak mawiał ks. Twardowski, która przychodzi od razu, bez nadziei). Nadzieja ją ugruntowuje, jest jak gleba żyzna, o której się zapomina, ciesząc się owocami.
Ile we mnie tego wewnętrznego człowieka? Czy ja wiem? Ale proszę za św. Pawiem, wierząc, ze Pan mocen uczynić mi więcej niż pojąć potrafię. A pragnienia moje zna...
Fot. W tym miejscu, w tym kościele narodził się mój wewnętrzny człowiek :). Tu zostałam ochrzczona.
poniedziałek, 22 października 2018
22 X, komu... od kogo
...komu więc przypadnie to, co przygotowałeś?
Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty u Boga. Łk 12, 13-21)
Czymże jest nasze bogactwo u Boga?
W pierwszym czytaniu św. Paweł przypomni, że jesteśmy Jego dziełem. No i to właśnie jest naszym bogactwem.
Wszystko, co mam, mam z łaski, czyli z miłości Stwórcy. I nie jest żadną moją zasługą. W tym wszystkim problem pojawia się wówczas, kiedy zacznę gromadzić dla siebie zamiast służyć tym, co mam. Bo przecież przez moje ręce, przez moje dzieła, chce działać Ten, którego obraz noszę i odzwierciedlam (jeśli odzwierciedlam :)
Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty u Boga. Łk 12, 13-21)
Czymże jest nasze bogactwo u Boga?
W pierwszym czytaniu św. Paweł przypomni, że jesteśmy Jego dziełem. No i to właśnie jest naszym bogactwem.
Wszystko, co mam, mam z łaski, czyli z miłości Stwórcy. I nie jest żadną moją zasługą. W tym wszystkim problem pojawia się wówczas, kiedy zacznę gromadzić dla siebie zamiast służyć tym, co mam. Bo przecież przez moje ręce, przez moje dzieła, chce działać Ten, którego obraz noszę i odzwierciedlam (jeśli odzwierciedlam :)
...Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili. (Ef 2, 1-10)Fot. Wczorajszy księżyc nad wileńską katedrą urzekł mnie. A przy okazji dzisiejszej ewangelii uświadomiłam sobie, że księżyc sam od siebie nie ma światła, by świecić...
niedziela, 21 października 2018
21 X, przybliżam się, by być blisko
...On ich zapytał: «Co chcecie, żebym wam uczynił?»
Rzekli Mu: «Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie». (Mk 10, 35-45)
Z naszymi prośbami do Boga, to bywa różnie. Przynajmniej u mnie. Jakby tak przyjrzeć się sercu, to wiele próśb tam się znajdzie i swoich, i tych ludzkich, którzy o wstawiennictwo proszą, i tych, za których sama z miłością proszę... Wiele. Jest jednak taki moment w modlitwie, kiedy zatrzymuję się w tym pędzie mojego scenariusza i "patrzę" na Pana; kiedy wiem, że jest blisko; kiedy mam wewnętrzność pewność, że zna każdy zakamarek mego serca i mych próśb... Wówczas wszystko się upraszcza, jak przez sito spadają rzeczy nieistotne. Co zostaje? Zostaje pragnienie bycia blisko... i TAM, i TU.
Idę za chwilkę na Eucharystię. Wiem, że tam Go spotkam, że będzie ten dialog. To jest miejsce, gdzie pragnienie staje się rzeczywistością realną na tej ziemi. Według II czytania przybliżam się więc z ufnością do tronu łaski, abym doznała miłosierdzia i znalazła łaskę pomocy w stosownej chwili.
Tak obdarowana czuję się posłana, żeby służyć - Jego mocą.
***
Dobra lektura
Z naszymi prośbami do Boga, to bywa różnie. Przynajmniej u mnie. Jakby tak przyjrzeć się sercu, to wiele próśb tam się znajdzie i swoich, i tych ludzkich, którzy o wstawiennictwo proszą, i tych, za których sama z miłością proszę... Wiele. Jest jednak taki moment w modlitwie, kiedy zatrzymuję się w tym pędzie mojego scenariusza i "patrzę" na Pana; kiedy wiem, że jest blisko; kiedy mam wewnętrzność pewność, że zna każdy zakamarek mego serca i mych próśb... Wówczas wszystko się upraszcza, jak przez sito spadają rzeczy nieistotne. Co zostaje? Zostaje pragnienie bycia blisko... i TAM, i TU.
Idę za chwilkę na Eucharystię. Wiem, że tam Go spotkam, że będzie ten dialog. To jest miejsce, gdzie pragnienie staje się rzeczywistością realną na tej ziemi. Według II czytania przybliżam się więc z ufnością do tronu łaski, abym doznała miłosierdzia i znalazła łaskę pomocy w stosownej chwili.
Tak obdarowana czuję się posłana, żeby służyć - Jego mocą.
***
Dobra lektura
...Jezus zdemaskował intencje Jakuba i Jana. Wydawałoby się, że po prostu pragną być w Niebie po śmierci, a tymczasem chodziło im o posiadanie władzy nad innymi (chcieli być po obu stronach Jezusa i bezpośrednio przy Nim, bo może chcieli na Niego wpływać?). Wpływanie na losy drugiego człowieka (i świata) nie daje możliwości zrealizowania naszej wielkości. To umożliwia tylko postawa służby (czyli Miłość)... (O. Łusiak SJ)
sobota, 20 października 2018
20 X, konsekwencje
Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych... (Łk 12, 8-12)
Wszystko zależy od zaufania.
Lubię soboty (bo zawsze zmierzają ku niedzieli - po rusku "woskresienije", czyli ku zmartwychwstaniu), bo przez nie uczę się od Maryi czekania cierpliwego na "głębsze poznanie" działania Boga, który objawił się w zmartwychwstaniu Jezusa - Ef 1, 15-23. Można powiedzieć, że zmartwychwstanie jest konsekwencją zaufania Ojcu do końca.
Wszystko zależy od zaufania.
Lubię soboty (bo zawsze zmierzają ku niedzieli - po rusku "woskresienije", czyli ku zmartwychwstaniu), bo przez nie uczę się od Maryi czekania cierpliwego na "głębsze poznanie" działania Boga, który objawił się w zmartwychwstaniu Jezusa - Ef 1, 15-23. Można powiedzieć, że zmartwychwstanie jest konsekwencją zaufania Ojcu do końca.
piątek, 19 października 2018
19 X, ku chwale Ojca
... byśmy istnieli ku chwale Jego majestatu – my, którzy już przedtem nadzieję złożyliśmy w Chrystusie. W Nim także i wy, usłyszawszy słowo prawdy, Dobrą Nowinę o waszym zbawieniu, w Nim również – uwierzywszy, zostaliście naznaczeni pieczęcią, Duchem Świętym, który był obiecany. On jest zadatkiem naszego dziedzictwa w oczekiwaniu na odkupienie, które nas uczyni własnością Boga, ku chwale Jego majestatu. (Ef 1, 11-14)
Nadzieja nasza w Chrystusie, czy wprost: Chrystus Jezus naszą nadzieją, jak brzmiało motto pielgrzymki papieża Franciszka na Litwę. W Nim jesteśmy opieczętowani. Będąc w Nim stajemy się własnością Boga, z wyboru. Mocą Ducha Świętego.
Takie słowo w kazaniu usłyszałam dziś w kaplicy Matki Ostrobramskiej: "Przyjmiemy Chrystusa w komunii, mamy Skarb. Z Bogiem wszystko jest nam dane, a bez Boga i to, co mamy, jest niczym".
Ewangelia jest dziś mocna (Łk 12, 1-7) - nie można jej nie odnieść do bł. Jerzego Popiełuszki... Czy on nie bał się? Myślę, że się bał. Bardzo się bał. Ale ten lęk nie rządził jego czynami, jego życiem. Rządziła miłość Boga i człowieka, też tego zagubionego, który poddał się złemu... Mówił przecież nieraz, że walczy ze złem, a nie z ofiarami zła.
Jesteśmy ważni. W oczach Boga każdy z nas jest niepowtarzalny i okupiony Krwią Baranka. Cóż nam przeszkadza tak żyć, by być czytelnym świadectwem chwały majestatu Ojca?
Jeśli Jezus dziś wspomina o obłudzie faryzeuszów i każe jej się strzec jak kwasu, który zakwasza wszystko..., to właśnie odwrotność obłudy, czyli prostota i pokora są tymi czynnikami, które czynią z nas prawdziwe dzieci Boga.
Nadzieja nasza w Chrystusie, czy wprost: Chrystus Jezus naszą nadzieją, jak brzmiało motto pielgrzymki papieża Franciszka na Litwę. W Nim jesteśmy opieczętowani. Będąc w Nim stajemy się własnością Boga, z wyboru. Mocą Ducha Świętego.
Takie słowo w kazaniu usłyszałam dziś w kaplicy Matki Ostrobramskiej: "Przyjmiemy Chrystusa w komunii, mamy Skarb. Z Bogiem wszystko jest nam dane, a bez Boga i to, co mamy, jest niczym".
Ewangelia jest dziś mocna (Łk 12, 1-7) - nie można jej nie odnieść do bł. Jerzego Popiełuszki... Czy on nie bał się? Myślę, że się bał. Bardzo się bał. Ale ten lęk nie rządził jego czynami, jego życiem. Rządziła miłość Boga i człowieka, też tego zagubionego, który poddał się złemu... Mówił przecież nieraz, że walczy ze złem, a nie z ofiarami zła.
Jesteśmy ważni. W oczach Boga każdy z nas jest niepowtarzalny i okupiony Krwią Baranka. Cóż nam przeszkadza tak żyć, by być czytelnym świadectwem chwały majestatu Ojca?
Jeśli Jezus dziś wspomina o obłudzie faryzeuszów i każe jej się strzec jak kwasu, który zakwasza wszystko..., to właśnie odwrotność obłudy, czyli prostota i pokora są tymi czynnikami, które czynią z nas prawdziwe dzieci Boga.
poniedziałek, 15 października 2018
15 X, pozwolić Bogu na więcej
...Wydarzenia te mają jeszcze sens alegoryczny. Niewiasty te wyobrażają dwa przymierza: Jedno, zawarte pod górą Synaj, rodzi ku niewoli, a wyobraża je Hagar. Natomiast górne Jeruzalem cieszy się wolnością i ono jest naszą matką. Wszak napisane jest: «Wesel się, niepłodna, która nie rodziłaś, wykrzykuj z radości, która nie znałaś bólów rodzenia, bo więcej dzieci ma samotna niż ta, która żyje z mężem»... (Ga 4, 22- 5, 1)
Czytałam to czytanie dziś na Mszy świętej. I uśmiechnęłam się patrząc na moje trzy siostry-nauczycielki, które siedziały w ławce. Tak, mają więcej dzieci, niż niejedna żyjąca z mężem :).
I tak połączyła się wczorajsza Ewangelia (Mk 10, 17-30):
Abraham, o którym jest mowa w I czytaniu, uczy cierpliwości, zawierzenia i odwagi. On wolności dziecka Bożego uczy się poprzez fakty swego życia, zwłaszcza przez konkret ofiary z Izaaka i wypełnienie jej w baranku. Baranek Abrahamowy jest zapowiedzią, typem, prawdziwego Baranka - Jezusa:
Patronka dnia dzisiejszego św. Teresa z Avila pozwoliła Bogu na więcej...
Czytałam to czytanie dziś na Mszy świętej. I uśmiechnęłam się patrząc na moje trzy siostry-nauczycielki, które siedziały w ławce. Tak, mają więcej dzieci, niż niejedna żyjąca z mężem :).
I tak połączyła się wczorajsza Ewangelia (Mk 10, 17-30):
„Zaprawdę powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym”.z dzisiejszym Słowem.
Abraham, o którym jest mowa w I czytaniu, uczy cierpliwości, zawierzenia i odwagi. On wolności dziecka Bożego uczy się poprzez fakty swego życia, zwłaszcza przez konkret ofiary z Izaaka i wypełnienie jej w baranku. Baranek Abrahamowy jest zapowiedzią, typem, prawdziwego Baranka - Jezusa:
...Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli. (Ga 5,1)Tak, jak wczoraj pytałam Jezusa: "czego jednego mi brakuje", tak dziś proszę Go, by pokazywał mi moją niewolę, by wyciągał mnie z niewoli moich własnych granic.
Patronka dnia dzisiejszego św. Teresa z Avila pozwoliła Bogu na więcej...
sobota, 13 października 2018
13 X, 25 lat minęło, jak jeden dzień
Gdy Jezus mówił do tłumów, jakaś kobieta z tłumu głośno zawołała do Niego: „Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś”. Lecz On rzekł: „Owszem, ale również błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je”. (Łk 11,27-28)
Dziś właśnie jest 25 rocznica, kiedy ruszyłam fizycznie dla Jezusa, za Jezusem, kiedy wyjechałam z domu rodzinnego, z Wilna do klasztoru, do Wspólnoty Sióstr Jadwiżanek. To ćwierćwiecze minęło jak jeden dzień. :)
Dziękowałam dziś Bogu i o wierność się modliłam.
Rodzice zadzwonili wieczorem i pozdrawiali z ... wytrwałością. Pozdrawiali nie z tym, że wyjechałam przed 25 laty, ale..., że nie wracam, że trwam. Wzruszyłam się tym telefonem.
Wierność jest darem - dziękuję i proszę o niego.
Maryja zachowująca Słowo jest moją Mistrzynią. Błogosławieństwo Jezusowe z dzisiejszej Ewangelii jest w zasięgu i chcę je przyjmować każdego dnia.
Doświadczałam i doświadczam swojej kruchości, ale żadna słabość nie musi mnie zatrzymywać przed uciekaniem się do Jezusa, do słuchania Jego Słowa i wiary w Jego obietnice!
Wdzięczność mam za te 25 lat.
Dziś właśnie jest 25 rocznica, kiedy ruszyłam fizycznie dla Jezusa, za Jezusem, kiedy wyjechałam z domu rodzinnego, z Wilna do klasztoru, do Wspólnoty Sióstr Jadwiżanek. To ćwierćwiecze minęło jak jeden dzień. :)
Dziękowałam dziś Bogu i o wierność się modliłam.
Rodzice zadzwonili wieczorem i pozdrawiali z ... wytrwałością. Pozdrawiali nie z tym, że wyjechałam przed 25 laty, ale..., że nie wracam, że trwam. Wzruszyłam się tym telefonem.
Wierność jest darem - dziękuję i proszę o niego.
Maryja zachowująca Słowo jest moją Mistrzynią. Błogosławieństwo Jezusowe z dzisiejszej Ewangelii jest w zasięgu i chcę je przyjmować każdego dnia.
Doświadczałam i doświadczam swojej kruchości, ale żadna słabość nie musi mnie zatrzymywać przed uciekaniem się do Jezusa, do słuchania Jego Słowa i wiary w Jego obietnice!
Wdzięczność mam za te 25 lat.
wtorek, 9 października 2018
24. WIELKODUSZNOŚĆ: słowo z serii "25"
Przewijają się różne słowa tak mniej więcej co dwa tygodnie. To taki mój pewien zamysł, ufam, że z Ducha. Rzecz istotna się dzieje poza netem, ale dla pamięci sobie strzępy notuję.
Kończy się seria "25". Szybko zleciała. Dziś przedostatnie słowo.
Czuję się zaproszona do WIELKODUSZNOŚCI.
A czymże ona jest?
Według św. Tomasza z Akwinu (za D. Piotrowskim SJ) jest ona darem, na który można się otworzyć. Można przygotować się na przyjęcie tego daru.
Najważniejsze, aby troszczyć się o więź z Bogiem i innymi ludźmi, która umacnia w nas wiarę w siebie i pozwala rozpoznać wewnętrzne piękno i bogactwo (jako podarowane). Servais Pinckaers OP pisze, że „w każdym z nas Jezus z życzliwością i jasnością widzi osobę, w której boskie możliwości nie są wyparte przez słabość i grzech”.
Życie sakramentalne, modlitwa, rachunek sumienia otwiera mnie na własne przestrzenie dobra w moim sercu, które Pan już stworzył i zaprasza, bym je "uprawiała".
Wielce pomocne jest również pogłębianie rozumienia roli drugiego człowieka w życiu, a także rozwijanie przekonania, że bez wspólnoty nie można dojść do pełni człowieczeństwa. Wielkoduszność opiera się również na zaufaniu Bogu, człowiekowi i stworzeniu.
Wielkoduszność rodzi się również z praktykowanej wdzięczności, która najpierw dostrzega to, co jest, a nie to, czego nie ma.
Podejmowanie ryzyka w praktykowaniu miłości, narażając się także na błąd i porażkę, jest dobrą szkołą wielkoduszności. Słowo Boga zapewnia nas, że Ojciec zna motywacje i widzi w ukryciu. I odda tobie. Nie chodzi o to, by świecić sobą, ale by pozwolić Bogu na zapalanie w nas światła, światła paschalnego.
W grę wchodzi również demaskowanie i przełamywanie własnych lęków, które powstrzymują przed większym zaangażowaniem na rzecz drugich.
W ten sposób można powoli poszerzać swoje serce, które wskutek rozmaitych doświadczeń mogło się nieco „skurczyć”. Zdaniem św. Tomasza, człowiek wielkoduszny ma „pojemne” serce, ponieważ, „uważa się za godnego wielkich rzeczy, biorąc pod uwagę dary, które otrzymał od Boga”.
WIELKODUSZNOŚĆ jest córką męstwa, pokory i ufności.
Bądź wspaniałomyślny względem Boga, nie odmawiaj Bogu, Panu twemu, żadnej ofiary, której domaga się od ciebie. Kształć swe serce według Serca Jezusowego, a przekonasz się, że Bóg nie pozwoli się przewyższyć we wspaniałomyślności (O. Tilman Pesch SJ).
A muszę się przyznać, że do tego tematu zainspirował mnie papież Franciszek w Wilnie. Zwłaszcza, kiedy mówił w Kownie:
Kończy się seria "25". Szybko zleciała. Dziś przedostatnie słowo.
Czuję się zaproszona do WIELKODUSZNOŚCI.
A czymże ona jest?
Według św. Tomasza z Akwinu (za D. Piotrowskim SJ) jest ona darem, na który można się otworzyć. Można przygotować się na przyjęcie tego daru.
Najważniejsze, aby troszczyć się o więź z Bogiem i innymi ludźmi, która umacnia w nas wiarę w siebie i pozwala rozpoznać wewnętrzne piękno i bogactwo (jako podarowane). Servais Pinckaers OP pisze, że „w każdym z nas Jezus z życzliwością i jasnością widzi osobę, w której boskie możliwości nie są wyparte przez słabość i grzech”.
Życie sakramentalne, modlitwa, rachunek sumienia otwiera mnie na własne przestrzenie dobra w moim sercu, które Pan już stworzył i zaprasza, bym je "uprawiała".
Wielce pomocne jest również pogłębianie rozumienia roli drugiego człowieka w życiu, a także rozwijanie przekonania, że bez wspólnoty nie można dojść do pełni człowieczeństwa. Wielkoduszność opiera się również na zaufaniu Bogu, człowiekowi i stworzeniu.
Wielkoduszność rodzi się również z praktykowanej wdzięczności, która najpierw dostrzega to, co jest, a nie to, czego nie ma.
Podejmowanie ryzyka w praktykowaniu miłości, narażając się także na błąd i porażkę, jest dobrą szkołą wielkoduszności. Słowo Boga zapewnia nas, że Ojciec zna motywacje i widzi w ukryciu. I odda tobie. Nie chodzi o to, by świecić sobą, ale by pozwolić Bogu na zapalanie w nas światła, światła paschalnego.
W grę wchodzi również demaskowanie i przełamywanie własnych lęków, które powstrzymują przed większym zaangażowaniem na rzecz drugich.
W ten sposób można powoli poszerzać swoje serce, które wskutek rozmaitych doświadczeń mogło się nieco „skurczyć”. Zdaniem św. Tomasza, człowiek wielkoduszny ma „pojemne” serce, ponieważ, „uważa się za godnego wielkich rzeczy, biorąc pod uwagę dary, które otrzymał od Boga”.
WIELKODUSZNOŚĆ jest córką męstwa, pokory i ufności.
Bądź wspaniałomyślny względem Boga, nie odmawiaj Bogu, Panu twemu, żadnej ofiary, której domaga się od ciebie. Kształć swe serce według Serca Jezusowego, a przekonasz się, że Bóg nie pozwoli się przewyższyć we wspaniałomyślności (O. Tilman Pesch SJ).
A muszę się przyznać, że do tego tematu zainspirował mnie papież Franciszek w Wilnie. Zwłaszcza, kiedy mówił w Kownie:
"W Wilnie, rzece Wilejce przypadł los, by łączyć się i oddawać swoje wody oraz stracić swoją nazwę (swoje imię - moje tłumaczenie) na rzecz Wilii. Tutaj z kolei ta sama Wilia traci swą nazwę, wlewając swe wody do Niemna. O to właśnie chodzi, aby być Kościołem wychodzącym, nie bać się wyjścia i poświęcenia, nawet wówczas, gdy zdaje się nam, że się rozpuścimy, zagubimy się za najmniejszymi, zapomnianymi, żyjącymi na obrzeżach egzystencjalnych. Ale wiedząc, że to wyjście oznacza także w niektórych przypadkach powstrzymanie kroku, odłożenie na bok niepokojów i naglących potrzeb, aby móc spojrzeć w oczy, wysłuchać i towarzyszyć tym, którzy pozostali na skraju drogi. Czasami musimy zachowywać się jak ojciec syna marnotrawnego, który trwa w bramie, oczekując na jego powrót, aby mu otworzyć, skoro tylko przyjdzie; lub jak uczniowie, którzy muszą się nauczyć, że kiedy przyjmuje się kogoś maluczkiego, to przyjmuje się samego Jezusa...".
wtorek, 18 września 2018
18 IX, szukaj, nie ustawaj
Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy, szukając Go.
Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania... (Łk 2,41-52)
Przypuszczali..., że jest gdzieś wśród pątników... A nawet Oni się pomylili...
To nic, że w życiu się mylimy, że szukamy według swojej wizji. To nic. Ważne, że nie ustajemy, ważne, że idziemy tam, gdzie Boga doświadczyliśmy - wracamy i my do naszej Jerozolimy. Bóg nas zaskoczy i miejmy otwarte serce, by przyjąć scenariusz nie na naszą miarę..
O. Łusiak SJ dziś mówi, że "ta Ewangelia opowiada o zjawisku w życiu wewnętrznym (duchowym), które nazywamy strapieniem. Strapienie to stan, w którym człowiek "z bólem serca" szuka Boga i nie może Go znaleźć. Takiego stanu doświadcza każdy człowiek, który wchodzi na drogę pogłębionej relacji z Bogiem".
Fot. Dziewczynka przy morzu - to jest obraz naszej miary, kiedy chcemy morze wiaderkiem przelać do dołka, który sobie sami wykopaliśmy... Już św. Augustyn przeżył to na sobie i wciąż każdy z nas...
Przypuszczali..., że jest gdzieś wśród pątników... A nawet Oni się pomylili...
To nic, że w życiu się mylimy, że szukamy według swojej wizji. To nic. Ważne, że nie ustajemy, ważne, że idziemy tam, gdzie Boga doświadczyliśmy - wracamy i my do naszej Jerozolimy. Bóg nas zaskoczy i miejmy otwarte serce, by przyjąć scenariusz nie na naszą miarę..
O. Łusiak SJ dziś mówi, że "ta Ewangelia opowiada o zjawisku w życiu wewnętrznym (duchowym), które nazywamy strapieniem. Strapienie to stan, w którym człowiek "z bólem serca" szuka Boga i nie może Go znaleźć. Takiego stanu doświadcza każdy człowiek, który wchodzi na drogę pogłębionej relacji z Bogiem".
Fot. Dziewczynka przy morzu - to jest obraz naszej miary, kiedy chcemy morze wiaderkiem przelać do dołka, który sobie sami wykopaliśmy... Już św. Augustyn przeżył to na sobie i wciąż każdy z nas...
poniedziałek, 10 września 2018
10 IX, nowe stworzenie
W szabat Jezus wszedł do synagogi i nauczał. A był tam człowiek, który miał uschłą prawą rękę. Uczeni zaś w Piśmie i faryzeusze śledzili Go, czy w szabat uzdrawia, żeby znaleźć powód do oskarżenia Go... (Łk 6,6-11)
Patrzę na obraz Boga stwarzającego (a mam fragment kopii w swojej celi). Patrzę, jak ręka Ojca - prawa ręka - wyciąga się z całą mocą ku Adamowi. Patrzę i rozumiem, że Jezus widząc człowieka z uschłą prawą ręką, nie mógł nie zadziałać.
A uzdrawiając go, stwarza go niejako na nowo. Bóg jest niezwykle uzdrawiający..., jest zbawiający. Szukajmy Go, szukajmy przy przyjąć zbawienie.
Patrzę na obraz Boga stwarzającego (a mam fragment kopii w swojej celi). Patrzę, jak ręka Ojca - prawa ręka - wyciąga się z całą mocą ku Adamowi. Patrzę i rozumiem, że Jezus widząc człowieka z uschłą prawą ręką, nie mógł nie zadziałać.
A uzdrawiając go, stwarza go niejako na nowo. Bóg jest niezwykle uzdrawiający..., jest zbawiający. Szukajmy Go, szukajmy przy przyjąć zbawienie.
niedziela, 9 września 2018
9 IX, powakacyjnie
... On wziął go na bok osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka, a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: „Effatha”, to znaczy: „Otwórz się”... (Mk 7,31-37)
Nie było mnie tu długo. Jakoś zaniedbuję to pisanie. Za to ostatnio wiele czytałam. Powieść ponad 1000 stron. Wakacji starczyło do przeczytania :).
Jednym fragmentem podzielę się dziś:
Jezu, otwieraj mnie, niech się dzieje "Effatha".
Nie było mnie tu długo. Jakoś zaniedbuję to pisanie. Za to ostatnio wiele czytałam. Powieść ponad 1000 stron. Wakacji starczyło do przeczytania :).
Jednym fragmentem podzielę się dziś:
"... Nie był sam. Jego nikłe życie widziało niebo, jego trudy i indywidualność były w planach Bożej Opatrzności. I każdy dobry wysiłek, nieważne jak mało znany, wpływa na dzieje świata. Nic się nie marnuje...". Michael D. O'Brien Opowieść Ojca.W Bożej ekonomii nic się nie marnuje, zwłaszcza dobro, którego inni nie widzą...
Jezu, otwieraj mnie, niech się dzieje "Effatha".
poniedziałek, 27 sierpnia 2018
22. LĘK i WOLNOŚĆ: słowo z serii "25"
Przewijają się różne słowa tak mniej więcej co dwa tygodnie. To taki mój pewien zamysł, ufam, że z Ducha. Rzecz istotna się dzieje poza netem, ale dla pamięci sobie strzępy notuję.
Tym razem pojawia się para słów: LĘK i WOLNOŚĆ. I nie jest to bez znaczenia.
Dał mi właśnie Bóg czas rekolekcji zakonnych. Wcale nie było mi do nich spieszno. A jednak, to Jezusowi było spieszno, by pokazać mi moją własną historię powołania. Uświadomiłam sobie na modlitwie jak w różnych wydarzeniach kierowalam się lękiem. I jak krok po kroku Pan sam prowadził mnie ku wolności. Nie od razu zabrał mi lęk, bo był mi potrzebny, by przemienić się w moim sercu na miłość i bojaźn Bożą, które coraz bardziej pozwalają mi żyć wolnością dziecka Bożego.
Nawrócenie z lęku, tj. pod wpływem lęku, nie jest żadnym nawróceniem! Jest tylko jakąś egoistyczną troską o siebie samego. Taką postawę też zobaczyłam w mojej historii... A to co mnie nawróciło i ciągle nawraca, to doświadczenie miłości. Ono mnie wzrusza, porusza i nawraca... ku wolności, a wolności do większej miłości Boga i bliźniego.
Nie spodziewałam się takiego daru rekolekcyjnego, a jest on ogromny, szeroki jak okno, jak brama, która zaprasza do drogi... Znowu jakby mówił Pan: "Pójdz za Mną". "POKÓJ Tobie. Jak Ojciec Mnie posłał, tak Ja cię posyłam".
Znowu, jak przed 25 laty - w wolności - z miłością to wezwanie podejmuję.
Fot. Ziemia Święta - miejsce ważnej rozmowy Jezusa z Piotrem. Pytanie o miłość tu się pojawia. I zaproszenie po latach bycia z Jezusem: "Pójdz za Mną"...
Tym razem pojawia się para słów: LĘK i WOLNOŚĆ. I nie jest to bez znaczenia.
Dał mi właśnie Bóg czas rekolekcji zakonnych. Wcale nie było mi do nich spieszno. A jednak, to Jezusowi było spieszno, by pokazać mi moją własną historię powołania. Uświadomiłam sobie na modlitwie jak w różnych wydarzeniach kierowalam się lękiem. I jak krok po kroku Pan sam prowadził mnie ku wolności. Nie od razu zabrał mi lęk, bo był mi potrzebny, by przemienić się w moim sercu na miłość i bojaźn Bożą, które coraz bardziej pozwalają mi żyć wolnością dziecka Bożego.
Nawrócenie z lęku, tj. pod wpływem lęku, nie jest żadnym nawróceniem! Jest tylko jakąś egoistyczną troską o siebie samego. Taką postawę też zobaczyłam w mojej historii... A to co mnie nawróciło i ciągle nawraca, to doświadczenie miłości. Ono mnie wzrusza, porusza i nawraca... ku wolności, a wolności do większej miłości Boga i bliźniego.
Nie spodziewałam się takiego daru rekolekcyjnego, a jest on ogromny, szeroki jak okno, jak brama, która zaprasza do drogi... Znowu jakby mówił Pan: "Pójdz za Mną". "POKÓJ Tobie. Jak Ojciec Mnie posłał, tak Ja cię posyłam".
Znowu, jak przed 25 laty - w wolności - z miłością to wezwanie podejmuję.
Fot. Ziemia Święta - miejsce ważnej rozmowy Jezusa z Piotrem. Pytanie o miłość tu się pojawia. I zaproszenie po latach bycia z Jezusem: "Pójdz za Mną"...
poniedziałek, 20 sierpnia 2018
20 VIII, gratis et frustra
... „Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania”. Zapytał Go: „Które?” Jezus odpowiedział: „Oto te: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego jak siebie samego”. Odrzekł Mu młodzieniec: „Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?”... (Mt 19,16-22)
Gdzieś kiedyś sobie zanotowałam, nie pamiętam już źródła:
"Boga posiada się w taki sposób, że pozwala się Bogu posiadać siebie".
Czego brakuje?
Bardzo za mną chodzą słowa ks. Krzysztofa: gratis et frustra. Darmo i na darmo. Właśnie często tego (bezinteresowności) brakuje, by uczynić konkretny krok w przeżywaniu miłości, czy to Bożej czy też ludzkiej.
Wiele czynimy, wiele liczymy, wiele się spodziewamy, wiele tracimy, a miłość prawdziwa ma to do siebie, że jest, że po prostu jest i się daje:
Miłość sama przez się wystarcza; w sobie samej i ze względu na siebie znajduje upodobanie. Ona stanowi zasługę, ona też jest nagrodą dla siebie. Poza sobą nie szuka dla siebie uzasadnienia ani korzyści. Jej korzyścią jest miłowanie. Miłuję dlatego, bo miłuję, miłuję po to, by miłować... (św. Bernard - patron dzisiejszego dnia)
"Boga posiada się w taki sposób, że pozwala się Bogu posiadać siebie".
środa, 15 sierpnia 2018
15 VIII, Tota Tua
... przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka też dokona się zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa... (1 Kor 15,20-26)
Pytanie więc o przynależność do Chrystusa. Pytanie o bycie z Nim tu i teraz, w każdym dniu. Dziś podczas spotkania z pewną osobą Bogu miłą, którą z radością odwiedziłam, bo jest chorobowo uziemiona w mieszkaniu, odkryłyśmy pewien tekst naszego Ojca Założyciela. Nie jest o wniebowzięciu wprost, ale dla mnie jest drogą do konsekwencji, jaką jest wniebowzięcie wobec świętości. Tekst mówi o konkretnej praktyce "nabycia" przynależności do Boga:
Pytanie więc o przynależność do Chrystusa. Pytanie o bycie z Nim tu i teraz, w każdym dniu. Dziś podczas spotkania z pewną osobą Bogu miłą, którą z radością odwiedziłam, bo jest chorobowo uziemiona w mieszkaniu, odkryłyśmy pewien tekst naszego Ojca Założyciela. Nie jest o wniebowzięciu wprost, ale dla mnie jest drogą do konsekwencji, jaką jest wniebowzięcie wobec świętości. Tekst mówi o konkretnej praktyce "nabycia" przynależności do Boga:
...Tak, jak Teresa z Avila mówiła: obiecaj mi piętnaście minut medytacji czy modlitwy codziennie, a ja ci obiecuję, że wytrwasz. Nie tylko wytrwasz, ale się powoli będziesz wspinał na szczyty świętości. Ponieważ można odprawiać Mszę świętą i grzeszyć. Można odmawiać brewiarz i grzeszyć. Można służyć w konfesjonale, udzielać sakramentów i grzeszyć. Ale nie można być piętnaście minut z Chrystusem w cztery oczy, patrząc Jemu w oczy i pozwalając Jemu patrzeć w swoje oczy - i grzeszyć. Trzeba być tylko uległym i mówić: Fiat voluntas Tua. Totus Tuus.... (Bp Wacław Świerzawski, „Nazwałem ich przyjaciółmi”; WDS 2015; str. 145).Maryja stała się dla Jezusa Tota Tuus przez macierzyństwo. I On nie pozostał bez rewanżu :). Wziął Ją tam, gdzie jest Sam. Trochę nauki za portalem Polonia Christiana:
Nauka oczywiście nie potwierdza Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, gdyż nigdy nie stanowiło ono przedmiotu badań naukowców. Ale nie tak dawno odkryte zostały przesłanki sugerujące, że wiara w Wniebowzięcie ma też sens logiczno-biologiczny! Biolodzy ujawnili bowiem istnienie procesu mikrochimeryzmu – powoduje on, że odrobina komórek żyje w ciele żywiciela, ale są one zupełnie odrębne od niego. Mówiąc prościej: według naukowców każde dziecko zostawia w ciele matki na zawsze „mikroskopijną cząstkę samego siebie”!
Co to oznacza? Skoro ciało Chrystusa nie doznało zepsucia w grobie, a „z tego wynika, że ciało Jego Matki, zawierając ślady komórkowe Boga (a cząstka Boga jest Bogiem całkowicie)” również nie mogło ulec rozkładowi. I tutaj nauka idzie ręka w rękę z teologią, gdyż wynika z tego logicznie, że „ciało Najświętszej Panny, zawierając wewnątrz Chrystusa, nie mogło pozostać na ziemi; oczywiście musiało przyłączyć się do Chrystusa w wymiarze niebiańskim”.
piątek, 10 sierpnia 2018
10 VIII, to jest coś Bożego w nas
Kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie. Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg. (2 Kor 9,6-10)
Słowo to mówi o dzisiejszym patronie św. Wawrzyńcu. Ale mówi też do mnie i zaprasza do ufności, że życie nasze wydane ma sens. I że każdy gest, który jest sianiem, czasem wiadomym tylko dla siewcy..., ma coś z Bożego życia w nas.
Nie doświadczysz zmartwychwstania, jeśli nie pozwolisz umrzeć sobie. "Ojciec, który widzi w ukryciu, odda tobie"...
Słowo to mówi o dzisiejszym patronie św. Wawrzyńcu. Ale mówi też do mnie i zaprasza do ufności, że życie nasze wydane ma sens. I że każdy gest, który jest sianiem, czasem wiadomym tylko dla siewcy..., ma coś z Bożego życia w nas.
Nie doświadczysz zmartwychwstania, jeśli nie pozwolisz umrzeć sobie. "Ojciec, który widzi w ukryciu, odda tobie"...
czwartek, 9 sierpnia 2018
9 VIII, wspomnienie bliskiego Przyjaciela
"Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je". (Mt 16,24-27)
Druga rocznica śmierci o. Witolda - przyjaciela, brata, ojca. Poznałam go zaraz po święceniach, przyjechał do Wilna w pierwszych miesiącach kapłaństwa.
Jestem wdzięczna Bogu, że mi go dał. W roku, kiedy przypominam sobie początki drogi mego powołania, nie sposób nie wspomnieć o. Witolda. Towarzyszył mi mądrze. Nie podejmował za mnie decyzji, ale umiał wówczas o tym rozmawiać.
Podzielę się fragmentem listu sprzed 25 laty, już byłam w klasztorze w Sandomierzu, on w Wilnie, pisze właśnie o kierownictwie duchowym i o decyzjach:
Druga rocznica śmierci o. Witolda - przyjaciela, brata, ojca. Poznałam go zaraz po święceniach, przyjechał do Wilna w pierwszych miesiącach kapłaństwa.
Jestem wdzięczna Bogu, że mi go dał. W roku, kiedy przypominam sobie początki drogi mego powołania, nie sposób nie wspomnieć o. Witolda. Towarzyszył mi mądrze. Nie podejmował za mnie decyzji, ale umiał wówczas o tym rozmawiać.
Podzielę się fragmentem listu sprzed 25 laty, już byłam w klasztorze w Sandomierzu, on w Wilnie, pisze właśnie o kierownictwie duchowym i o decyzjach:
No i tak zadał mi modlitwę, dziś - w czwartek, kiedy my we Wspólnocie szczególnie modlimy się za kapłanów - odnalazłam ten list m.in. z prośbą o modlitwę, by też kapłani mieli kierowników duchowych.
Zamieszczę jeszcze filmik ze strony dominikanów warszawskich z bardzo wzruszającym zakończeniem...:
poniedziałek, 6 sierpnia 2018
6 VIII, słuchaj Izraelu
I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”. (Mk 9,2-10)
Czego Bóg chce ode mnie?
Słuchania.
Przeczytałam dziś i mnie ucieszył fakt, że w prawosławiu mocno czczone jest to święto Przemienienia - Góra Tabor, i co więcej, że niektórzy mistycy doświadczają takiej przemiany na sobie. Był wspomniany pewien mnich, który w rozmowie z kimś zajaśniał i śnieg wokół niego stopniał...
W kościele łacińskim bardziej wyrazista jest Góra Golgoty, a niektórzy doświadczają na sobie jej bólu poprzez np. stygmaty.
I tak dopełniamy się :) Tabor i Golgota są dalej obecne w Kościele Chrystusowym.
Czego Bóg chce ode mnie?
Słuchania.
Przeczytałam dziś i mnie ucieszył fakt, że w prawosławiu mocno czczone jest to święto Przemienienia - Góra Tabor, i co więcej, że niektórzy mistycy doświadczają takiej przemiany na sobie. Był wspomniany pewien mnich, który w rozmowie z kimś zajaśniał i śnieg wokół niego stopniał...
W kościele łacińskim bardziej wyrazista jest Góra Golgoty, a niektórzy doświadczają na sobie jej bólu poprzez np. stygmaty.
I tak dopełniamy się :) Tabor i Golgota są dalej obecne w Kościele Chrystusowym.
niedziela, 5 sierpnia 2018
5 VIII, co ma wspólnego chleb z powołaniem?
„Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu”.
Rzekli więc do Niego: „Panie, dawaj nam zawsze tego chleba”... (J 6,24-35)
Rzecz się dzieje po geście rozmnożenia chleba przez Jezusa. Pobłogosławienia, połamania i rozdania... To był znak-zapowiedź Eucharystii, Chleba, którym jest On sam. Próbuje On właśnie to tłumaczyć swoim słuchaczom.
Chyba nie da się za wiele zrozumieć i nie o to chodzi. Wystarczy przyjąć prawdę, że ten Chleb, który podczas Eucharystii przyjmujemy, to sam Jezus. I co więcej... w nas ON dalej chce być rozdawany. ON wciąż chce dawać życie światu. Przez każdego z nas, w różnych sposobach naszego życia, w różnych naszych powołaniach.
W temacie powołania cytat z A. Cenciniego:
Rzekli więc do Niego: „Panie, dawaj nam zawsze tego chleba”... (J 6,24-35)
Rzecz się dzieje po geście rozmnożenia chleba przez Jezusa. Pobłogosławienia, połamania i rozdania... To był znak-zapowiedź Eucharystii, Chleba, którym jest On sam. Próbuje On właśnie to tłumaczyć swoim słuchaczom.
Chyba nie da się za wiele zrozumieć i nie o to chodzi. Wystarczy przyjąć prawdę, że ten Chleb, który podczas Eucharystii przyjmujemy, to sam Jezus. I co więcej... w nas ON dalej chce być rozdawany. ON wciąż chce dawać życie światu. Przez każdego z nas, w różnych sposobach naszego życia, w różnych naszych powołaniach.
W temacie powołania cytat z A. Cenciniego:
... Autentyczne rozeznanie powołania dokonuje się tylko tam, gdzie młody człowiek odkrywa, że jego prawda, jego powołanie kryje się w łamaniu, rozdawaniu własnego życia. Wszystkie inne sposoby odkrywania powołania są fałszywe, pogańskie, diabelskie, to jest tylko wygodna psychologia.
Uczniowie z Emaus rozpoznają, że ten gest łamania chleba mógł uczynić tylko Jezus. Może nie byli na Ostatniej Wieczerzy, ale prawdopodobnie słyszeli o tym geście. Pozostaje faktem, że gdy widzą Jezusa, który łamie chleb, ich oczy się otwierają. Uwolnieni od niespójności, od różnych wirusów, mogą rozpoznać, że to jest gest, który wyraża prawdę o życiu, gest eucharystyczny. Słowo "eucharystia" oznacza dziękczynienie, tak więc Syn, Jezus, łamiąc chleb, objawia nam, że życie ludzkie jest dobrem otrzymanym, które dąży ze swej natury, aby stać się darem ofiarowanym. Oto czym jest powołanie! Oto forma każdego powołania! To jest znak rozpoznawczy, podstawowe rozeznanie...
piątek, 3 sierpnia 2018
3 VIII, dobre rady
... Staraj się o jedność, ponad którą nie ma nic doskonalszego. Umiej znosić wszystkich, jak i Pan znosi ciebie. Podtrzymuj wszystkich z miłością, jak to zresztą i czynisz. Nie ustawaj w modlitwie, proś o coraz większą mądrość. Bądź czujny zachowując zawsze trzeźwy umysł. Przemawiaj do każdego z osobna na podobieństwo samego Boga. "Noś słabości wszystkich" jako prawdziwy atleta. Gdzie więcej trudu, tam i większa korzyść.
Jeśli miłujesz tylko dobrych uczniów, nie nabywasz zasługi. Zdobywaj raczej upadłych przez swoją łagodność. Nie każdą ranę leczy się tym samym lekarstwem...
... Bądź nieugięty jak uderzane młotem kowadło. Dzielność zapaśnika polega na tym, iż umie odbierać razy i zwyciężać. O ileż bardziej powinniśmy wszystko przyjmować ze względu na Boga, aby i On nas przyjął. Stawaj się bardziej gorliwym niż jesteś; rozpoznaj chwilę obecną. Oczekuj Tego, który jest poza czasem, który jest wieczny i niewidzialny, a który dla nas stał się widzialnym, który jest nieuchwytny, niecierpiętliwy, dla nas jednak podlegający cierpieniu, dla nas znoszący wszelkie rodzaje cierpień. (z listu św. Ignacego Antiocheńskiego do Polikarpa)To fragment z czytania brewiarzowego, który przypadł na dziś. I chociaż rano czytałam, chodził za mną do wieczora, więc nim się dziś dzielę.
Nazwałam: "dobre rady", bo zaiste są dobre :). A pierwszy piątek miesiąca jest dobrym czasem, by uświadomić sobie Boże dary i cenę naszego zbawienia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)