Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Mk 9,2-10
Idąc szczerze za Jezusem doświadczamy drogi zarówno przez szczyt Moria jak i przez szczyt Taboru. Wiąże się to jednak z bardzo konkretnym zaproszeniem na konkretny szczyt, na szczyt nieoszczędzania siebie w miłości (o. Pelanowski).
Jezus zaprasza bardzo osobiście. I On idzie z nami, i On na nas TAM czeka.
Słyszysz wezwanie? Ja słyszę. I chcę odpowiedzieć całą sobą.
ja też! Amen!Miłej Niedzieli
OdpowiedzUsuńszczyt na którym był Jezus nie był ośnieżony nasze szczyty są ośnieżone i to bardzo ośnieżone i oblodzone nawet w lecie bo często zima w naszych sercach panuje pozdrawiam
OdpowiedzUsuń