A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: „Kto dotknął się mojego płaszcza?” Odpowiedzieli Mu uczniowie: „Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: «Kto się Mnie dotknął?»” On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. (Mk 5, 21-43)
Uświadomiłam sobie dziś, że tłum nie jest przeszkodą w spotkaniu z Jezusem! Żaden "tłum". Także natłok moich myśli czy uczuć, nawał drobiazgów, które zaprzątają mi serce, nie są przeszkodą w tym, by to, co boli do Jezusa przyprowadzić. Pomimo wszystko, albo właśnie w tym wszystkim... mogę spotkać Jezusa.
Jezus wyczuwa intymność nawet w chórze parafialnym :) czy w zorganizowanej procesji, czy w tłumie gapiów.
Moje najdelikatniejsze i najgłębsze wołanie, moja wyciągnięta dłoń w Jego kierunku, moja tęsknota za zbawieniem dotyka Jezusa. Szata Jego Człowieczeństwa jest bardzo wrażliwa na dotyk, na dotyk potrzeby, szukania, wołania o pomoc... ON taki jest! Nie mogę Go nie kochać!
Tłumy są tłem, ale jakże znaczące to TŁO, skoro można tam spotkać PANA i doświadczyć wspólnoty.
OdpowiedzUsuńPS.
Wiesz, kiedyś wczesnym rankiem jechałem do pracy busem pośród zaspanych współtowarzyszy i nagle, doświadczyłem poczucia wspólnoty, jakiego wcześniej nie miałem w kościele. Czyżby wtedy "obrócił się" dla mnie Pan... /p.
W tłumie można spotkać Pana, ale można Go również nie spotkać...
UsuńDoświadczenie o jakim wspominasz, jest dla Ciebie jakoś ważne, jakoś Cię poruszyło. Nie wiem na jakim poziomie w tym busie doświadczyłeś wspólnoty? Czy chodzi bardziej o wspólnotę ludzi, czy grzeszników, czy mężczyzn, czy wspólnoty ludzi zbawionych, czy biedaków, ... nie wiem, nie napisałeś więcej o tym.
Gdybyś sobie sprecyzował to, co doświadczyłeś, to zapytaj Boga, co Tobie w tym doświadczeniu chciał powiedzieć, do czego zaprosić... Bo wydaje mi się, że to samo poczucie nie jest zdaniem skończonym, jest raczej zdaniem bez kropki.
Pozdrawiam.
Dziękuję... głowiłem się nad odpowiedzią, aż tu nagle przyszło światło! Odpowiem słowami Ojca Franciszka, który wybiegł mi na przeciw".
Usuń"Stanąć wraz z Jezusem pośród swego ludu, bo „stajemy przed wyzwaniem, by odkryć i przekazać «mistykę» życia razem, wymieszania się, spotkania, wzięcia za rękę, uczestnictwa w tej nieco chaotycznej masie, która [z Bogiem] może zamienić się w prawdziwe doświadczenie braterstwa, w solidarną karawanę, w święte pielgrzymowanie", bez kropki
http://gosc.pl/doc/3683541.Franciszek-Pokusa-przetrwania-czyni-zycie-konsekrowane
Proszę jeszcze doprecyzuj, gdzie w tym busie był Jezus? Bo wcześniej pisałeś o doświadczeniu wspólnoty, jedności, ale nie było nic o Jezusie.
OdpowiedzUsuńProwokuję Cię:
1) do myślenia
2) do wiary
3) do miłości.
Lubię takie prowokacje i chętnie Ci odpowiem :)
UsuńJezus znalazł mnie tam w doświadczeniu międzyludzkiej solidarności, w poczuciu przynależności do wspólnoty ludzi prostych i zmęczonych, takich jak ja
I co dalej się stało??? Jezus znajdując człowieka gdzieś... coś Mu proponuje, coś mu robi, do czegoś zaprasza...czegoś od człowieka chce... itp.
UsuńDroga pokaże, idę powoli, bom zmęczony...
Usuń,kulawy i głodny...
Usuń"Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę." (Łk 15,17)
On Lekarzem! On Bratem! Do Domu Ojca Cię poprowadzi.
UsuńAle ranę (czytaj: grzech) odsłonić Lekarzowi trzeba.
Z pewnością, droga tylko w jedną stronę prowadzi...a, że po drodze grzechowe przygody to fakt namacalny i ran bez liku, aż chciałoby się zakrzyknąć: "gdzież ten Miłosierny Samarytanin?" A może to Ty...?
UsuńNa takie rany znam tylko Jednego Lekarza, każdy inny będzie szarlatanem!
UsuńIdź z tym do Jezusa. Jeśli nie możesz już iść, to wołaj, jak Bartymeusz.
Mk 10,48
Usuń