środa, 1 lutego 2017

1 II, w moim sercu

...A Jezus mówił im: „Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony”. I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu.  (Mk 6,1-6)

Jestem dalej w klimacie wczorajszego "tłumu". Z tym, że dziś to "tłum" bardzo znany, swojski, rodzimy. Jezus jest i właśnie naucza najbliżej - w moim sercu.
Niedowiarstwo moje o tym, że może On przemawiać i uzdrawiać tak blisko - w sercu moim, które przecież przez konsekrację należy do Niego - może zamknąć moje serce na przyjęcie daru, jakiego przecież pragnę najgłębiej: daru Jego miłującej i zbawczej Obecności.

Bardzo mnie dziś ujął tekst z brewiarza z Godziny Czytań, to jest tekst z dzieła bp Diadocha, O doskonałości duchowej, fragment zacytuję:
... oczyszczenia umysłu może dokonać jedynie Duch Święty. Dopóki nie wkroczy mocniejszy i nie pokona złodzieja, jego zdobycz nie zostanie odzyskana. We wszystkich zatem sprawach trzeba wesprzeć działanie Ducha spokojem, aby nieustannie płonęło w nas światło mądrości. Gdy ono oświeca głębokości umysłu, wówczas nie tylko ujawniają się, ale także pod wpływem świętego i chwalebnego światła słabną mroczne i podstępne zasadzki szatana. Dlatego Apostoł powiada: "Ducha nie gaście", to jest, nie zasmucajcie Ducha Świętego przez złe czyny i przewrotne myśli, aby nie zaprzestał osłaniać was swoim światłem. W rzeczywistości to nie światło Ducha Świętego, wieczne i ożywiające, gaśnie, ale raczej Jego zasmucenie, czyli oddalenie, pozbawiając umysł światła poznania, pozostawia go w ciemnościach i mroku. Zmysłem duszy jest ów doskonały smak, którym rozróżniamy sprawy naszego życia. Podobnie jak przy pomocy smaku rozstrzygamy trafnie, jeżeli cieszymy się dobrym zdrowiem, co dobre, a co złe, i dążymy do tego, co przyjemne, tak też dusza, jeśli się cieszy pełną równowagą i wolna jest od nadmiernych trosk, zdolna jest odczuwać Bożą pociechę. Potrafi też na długo zachować wspomnienie jej słodyczy poprzez pogłębianie miłości.
O miłość więc dziś się modlę dla siebie (i nie jest to egoizm, ale właśnie altruizm) i dla aspirantek, którym towarzyszę, one dziś obrzędowo proszą o przyjęcie do postulatu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz