Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. [...]”.
Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: „Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie...”. Łk 10,21-24
Radość Jezusa i szczęście uczniów - te dwa tematy "zaczepiają" dziś mnie w Ewangelii.
Pytam więc siebie o moją radość. Czy cieszy mnie wola Ojca, to w czym On ma upodobanie?
Pytam też siebie o szczęście. Bo szczęście jest konkretne i je posiadam! Szczęściem jest widzieć i słyszeć Jezusa. Jest mi to dane codziennie w Eucharystii.
Obiektywnie mam powód do radości i do czucia się szczęśliwą.
A subiektywnie? Czy małe ciemności są w stanie przesłonić światło?
Nawet jeśli uczynią to na chwilę, to żywa Jutrzenka - Maryja Niepokalana - rozprasza w tym adwencie moje ciemności.
Wiara, która dojrzewa przez miłość, która miłością się karmi. A to wszystko jest ŁASKĄ!
OdpowiedzUsuń