Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, Jezus powiedział: „Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony”.
Zapytali Go: „Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie?” Jezus odpowiedział: „Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: «Ja jestem» oraz: «nadszedł czas». Nie chodźcie za nimi. I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec”... Łk 21,5-11
Św. Jadwiga Królowa miała usłyszeć na modlitwie od Jezusa Ukrzyżowanego słowa: "czyń, co widzisz", kiedy prosiła Go o światło na podjęcie decyzji, dotyczącej i jej osobistego życia, i życia wielu narodów. Wczoraj, zawstydziłam się, kiedy nie rozpoznałam tejże zasady "czyń, co widzisz" (trochę zakamuflowanej) w I czytaniu.
Dzisiaj więc, słuchając Słowa "z tego, na co patrzycie..." zwiększyłam moją czujność. Jezus mówi, że to na co patrzymy nie ostoi się, mówi konkretnie o świątyni Jerozolimskiej, ale każdy z nas ma swoje "piękności", które na naszych oczach się rozpadają. Dla niektórych jest to dom rodzinny, dla innych własne mieszkanie, które trzeba zostawić, opuścić, dla innych jeszcze inne dobra, które podziwiali, a które po prostu niszczeją. Doświadczamy więc kruchości na co dzień.
Świat przemija, to na co patrzymy przemija.
Co więc zostanie? I dlaczego Jezus mówi, że mamy się nie trwożyć?
Zostanie miłość i to ona ostoi się, i przejdzie, i przetrwa przewroty. Oczywiście, o ile ją posiadamy.
Wracając do Królowej Jadwigi, chcę zauważyć, że owa zasada "czyń, co widzisz" podyktowana jej przez Chrystusa, odnosi właśnie do miłości, bo Krzyż Chrystusa jest najbardziej czytelnym znakiem umiłowania do końca.
***
Z osobistych przeżyć.
Jednym z trudnych wydarzeń w moim życiu było likwidowanie domu rodzinnego mojej przyjaciółki. Po śmierci rodziców musiała go opróżnić i przygotować do sprzedania. Pamiętam jeszcze teraz po 10 latach, że trudno mi było wynosić rzeczy na śmietnik, zgodzić się wewnętrznie na niszczenie pamiątek a przecież nie były moje.
Dziś po latach przyjaźni widzę i wiem, że istota tego domu została w mojej przyjaciółce. Została w niej miłość.
Mając więc to ludzkie doświadczenie, łatwiej mi zrozumieć dzisiejszą Ewangelię, łatwiej mi zostawiać to, co należy do tego świata.
***
Wiersz ks. Mieczysława Malińskiego, który przypomniał mi się dziś w tym kontekście...
Potem przyjdzie cisza.
I chłód popiołu.
Teraz jeszcze płoniesz. Wystrzelasz ogniem.
Świecisz, trzaskasz fajerwerkami iskier.
Czasem przycichasz, żeby znowu błysnąć.
Dajesz ciepło. Schodzą się do Ciebie.
Patrzą w cud twojej osobowości. Grzeją ręce.
Często nie wiedzą,
czy to miłość, czy namiętność,
czy to odwaga, czy próżność,
czy to dobroć, czy strach.
Ale ty musisz wiedzieć, co w tobie płonie.
Odwaga czy próżność,
miłość czy namiętność,
dobroć czy strach?
Bo wkrótce zgaśniesz.
Wtedy On przyjdzie
i zacznie przegrzebywać popiół
szukając,
co z ciebie zostało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz