"Pewien człowiek, mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana..." Mt 25,14nn
Byłam dziś na Mszy świętej chrzcielnej, podczas której czytany był list episkopatu o praktyce pogrzebu. Ciekawe zestawienie :). Ale właśnie ono pozwoliło mi zobaczyć na dzisiejszą przypowieść w kontekście daru chrztu. Pomyślałam sobie, że łaska chrztu jest talentem, który otrzymujemy od Pana.
Co potem z tym talentem chrzcielnym robimy?
Niektórzy z nas, jak u ten ostatni sługa - dopiero przy śmierci wyciągamy na światło dzienne fakt swego chrztu.
Inni łaskę przybrania za synów pomnażają przez konsekrację (która jest "szczególnym i owocnym pogłębieniem konsekracji chrzcielnej" VC 30) czy przez przyjęcie święceń kapłańskich.
Inni po prostu, zwyczajnie w codzienności próbują żyć łaską wiary, nadziei i miłości, udzielonymi w zalążku na chrzcie, pomnażając i rozwijając w sobie dar królewskości, kapłaństwa powszechnego i odczytywania prorockiego rzeczywistości.
Fot. Ludzie świata wiele wysiłku wkładają, by zidentyfikować talent, by go utrzymać, rozwinąć, by siebie zmotywować... Jedno od drugiego zależne jest. A od czego jest zależne moje (Twoje) podejście do talentu chrztu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz