W dzisiejszym Słowie dwa fragmenty mnie zatrzymały. Fragmenty mówiące o pewnych postawach człowieka, wynikających z ducha, jakiego się posiada.
I czytanie mówi o duchu wolności i usynowienia: "...wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: Abba, Ojcze". Rz 8,14n
Jakże inna postawa ukazuje się w Ewangelii w kobiecie, którą Jezus uzdrawia:
"Jezus nauczał w szabat w jednej z synagog. A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować". Łk 13,10n
Jaki duch mnie prowadzi? Czy Duch Boży, duch dziecięctwa?
Czy może poddaję się duchowi niemocy, zgarbienia i nie podnoszę już oczu ku górze?
Duch dziecięctwa wyzwala i otwiera w nas przestrzeń na dziedzictwo Boga.
Duch niemocy (mimo pobożności) nie pozwala oddychać miłością lecz skupia na sobie.
Oby Jezus każdego z nas dotknął swoją ręką (przede wszystkim to czyni w Eucharystii), bo wszyscy jesteśmy z jednej gliny uczynieni i potrzebujemy wyprostowania - zmartwychwstania - z naszych niemocy.
Pan niech będzie przez wszystkie dni błogosławiony:
Bóg, który nas dźwiga co dzień. Zbawienie nasze!
Bóg nasz jest Bogiem, który wyzwala,
Pan nas ratuje od śmierci. Ps 68 - psalm responsoryjny na dziś. :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz