czwartek, 10 marca 2011

2-9 marca - fragmenty

Nie miałam możliwości codziennego korzystania z internetu, więc robiłam sobie jakieś notatki. Co nieco z tego wrzucam na blog.
***
W dniu przyjazdu do Wilna (środa 2.03) Mk 10,32-45. Jezus w drodze do Jerozolimy, wyprzedza uczniów, tak, że się dziwią, a ci za Nim są strwożeni. Właśnie uczucie „strwożenia” towarzyszyło i mi w drodze do Domu. Dziękowałam Bogu za to słowo, że mogłam je nazwać po imieniu...
***
W sobotę 5.03 w pierwszą miesiąca byłam u Matki Ostrobramskiej. Mamę oddałam, Rodzinę, CHR i wszystkich, których w sercu noszę. „…Matko módl się za nami grzesznymi TERAZ i w godzinę śmierci naszej”!!!
Słowo Mk 11,27-33. Pytaniem na pytanie. „Jakim prawem to czynisz?” -> „Chrzest Janowy z nieba czy od ludzi?” Nieprzyjęcie daru Jana „owocuje” nieprzyjęciem Jezusa. Ale przetransformuję (transformacja - to ważna operacja geometryczna, przydatna też w życiu Ewangelią) to pytanie do mnie: „czy to się działo w moim życiu jest od Ojca czy tylko od ludzi?” Odpowiedź jest równie ważna jak i dla arcykapłanów i uczonych w Piśmie…, od niej zależy usłyszenie odpowiedzi na nurtujące mnie dziś pytanie: „Jezu, dlaczego? Jakim prawem? Dlaczego Mama cierpi?”.
Więc nie odpowiem, że nie wiem, bo wiem, że od Ojca. Więc i dziś Ojciec jest i prowadzi swoje dzieło uświęcenia. Tak rozumiem. I to, co mogę zrobić, to tylko trwać przy Jezusie i nie bać się konfrontujących pytań swego serca.
***
6 marca, niedziela. Kolektę zauważyłam już przy I Nieszporach: „Boże, Twoja Opatrzność nigdy się nie myli w swoich zrządzeniach, pokornie Cię błagamy, abyś oddalił od nas wszystko, co nam szkodzi i udzielił wszystkiego, co służy naszemu dobru…
Nigdy się nie myli w swoich zrządzeniach… Po cóż mi kontrolować? Nie moja miara - Jego zrządzenia.
Wołam refrenem Psalmu resp.: Bądź dla mnie, Panie, skałą ocalenia.
Mt 7,21-27 koniec Kazania na Górze -> budowanie na skale lub na piasku. Wiatry i wichry przyjdą bo przyjść muszą, takie jest życie, ale mój dom, dom mego serca ostoi się, jeśli się wkopię w głębię… Jeśli zainwestuję w to, co nie widać a kosztuje (fundamentu nie widać a ile trudu i czasu i kamieni…, w ukryciu nie na pokaz włożono). Zaufanie jest mi tym fundamentem na dziś. Jest też tą siłą w wichrach i wezbranych potokach cierpienia, jakie widzę i pomóc nie mogę…
Od kilku dni w godzinie czytań czytamy księgę Hioba. Dobrze. Nazwane są tam trudne emocje i mogę się z nimi utożsamiać i... przeklinać „jak leci” u Hioba… Mogę się modlić tymi trudnymi emocjami, nazywając je za Hiobem po imieniu...
Ale też wołam prawdziwie z serca: Jezu, ufam Tobie.
***
Poniedziałek 7.03. Mk 12,1-12 „Pewien człowiek założył winnicę…” Jezus mówi do uczonych w Piśmie, mówił do nich o sobie. Transpozycja ku memu życiu:
1) moje życie (Mamy życie też) jest winnicą Pana – nie myśmy je założyli i nie my jesteśmy panami naszego życia;
2) Pan winnicy troszczy się o nią i pamięta!
3) to, co myśmy chcielibyśmy usunąć z naszego życia (np. cierpienie), jest jak kamień węgielny, który w oczach Pana wart jest więcej niż inne…
Uczeni w Piśmie „zostawili więc Go i odeszli”, a ja (my) chcę trwać przy Tobie, Jezu – Świadku wierny, który nas umiłowałeś (z aklamacji allelujatycznej).
***
Środa popielcowa 9.03
Znowu przygotowanie do świąt paschalnych – tym jest wielki post. A święta paschalne, to wejście w zaufanie Syna do Ojca… Mt przypomniał dziś o Ojcu twoim, który widzi w ukryciu i odda tobie. Byłam na Eucharystii w języku litewskim w parafii bł. Matulewicza. Chociaż i w ubiegłym roku zauważyłam częstotliwość „twój Ojciec widzi w ukryciu i odda tobie”, to jednak wyrażenie „tavo Tevas” kilkakrotnie powtórzone w języku nie-ojczystym, choć dobrze znanym od dzieciństwa bardzo mną wstrząsnęło. Odebrałam to tak, jakby sam Jezus wręcz „palcem” pokazał mi mego Ojca… i że zależy Mu na mojej relacji z Ojcem: na zaufaniu i oddaniu.
Wieczorem przez Warszawę do Krakowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz