Temat dzisiejszego słowa Jezusa do uczonych w Piśmie, myślę, że był bolesny dla Niego. Dotykał Jego Osoby, pełnej Ducha Świętego a przeciwstawionej Belzebubowi (Mk 3,22-30).
Porównanie moje na mój ludzki użytek: jakby ktoś twój czysty gest miłości nazwał gorzej niż podstępem. To boli.
Wczorajsza rozmowa, raczej milczenie moich najbliższych, boli.
Kocham ich, szukam dobra dla każdego, rozumiem, że czas dorastania jest konieczny (a może chcę już pełnego kłosa, a tu dopiero źdźbło...).
Boże mój, a może to jest ta ciemność, w której trwać trzeba aż przyjdziesz ze swą Mocą?
Ufać chcę, mimo desperacji.
Fot. zielony kłos - nadzieja
Myślę sobie, że każda z nas w jakiejś przestrzeni swego serca jest już kłosem, a w innej dopiero źdźbłem...dlatego też jesteśmy sobie dane, aby móc wzajemnie obdarowywać się ziarnami kłosów, ale i zadane, aby się wzajemnie budować i pomagać sobie dojrzewać tam gdzie jeszcze niedomagamy...i tu trzeba nam miłującej i pokornej cierpliwości do siebie samych i bliźnich, i czasami to jest przestrzeń w naszym życiu, gdzie możemy najbardziej uczyć się podobieństwa do Niego, który jest Mocarzem Królestwa jedności.
OdpowiedzUsuńAgnus...też Baranek :)
Zgadzam się, Agnusku, z każdym Twoim słowem. Dziękuję Ci.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jest On, Jedyny Cierpliwy i Miłujący! I pewność, że to Jego Pastwisko.